Trybunał Julii Przyłębskiej biedził się nad tą ustawą ponad dwa lata. Chodzi o przepisy nakazujące najważniejszym urzędnikom ujawnianie majątku współmałżonków i dzieci. Powstały, gdy PiS chciał przykryć doniesienia medialne o majątku premiera Morawieckiego, teraz idą do kosza
Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej w czwartek 25 listopada 2021 uznał za niezgodne z konstytucją przepisy ustawy o jawności majątków rodzin najważniejszych urzędników państwowych. To ustawa, która była w istocie nowelizacją pięciu innych ustaw:
Zmiany zakładały, że premier, ministrowie, posłowie, senatorowie, polscy eurodeputowani, prezesi TK, NSA i Sądu Najwyższego będą zobowiązani do ujawnienia w swoim oświadczeniu majątkowym informacji o majątku osobistym małżonków, dzieci i osób pozostających we wspólnym pożyciu.
Ustawa została uchwalona w sierpniu 2019 roku w trakcie kampanii wyborczej do Sejmu i Senatu, a była dla PiS polityczną potrzebą czasu: miała za zadanie poprawić wizerunek premiera Mateusza Morawieckiego po publikacjach "Gazety Wyborczej".
20 maja 2019 r. Jacek Harłukowicz ujawnił w "Wyborczej", że w 2002 roku Morawiecki kupił grunty od Kościoła warte 4 mln zł, ale zapłacił pięć razy mniej. 17 lat później, wiosną 2019 roku, działki wyceniane były na kwotę sto razy większą, jednak nie było po nich śladu w oświadczeniu majątkowym szefa rządu, bo przepisał je na żonę, z którą ma rozdzielność majątkową.
Sprawa wrocławskich biznesów premiera i wielkości majątku państwa Morawieckich stała się jednym z najważniejszych tematów politycznych. Bardzo szybko zareagował prezes PiS Jarosław Kaczyński, który wkrótce po publikacji zapowiedział ustawę o jawności majątków rodzin polityków:
"Jesteśmy gotowi w bardzo krótkim czasie uchwalić ustawę, na podstawie której będzie trzeba ujawniać także majątki małżonek, osób pozostających we wspólnym pożyciu oraz dorosłych dzieci" - mówił lider obozu władzy.
Sam Morawiecki twierdził, że nie ma nic do ukrycia, ale majątku żony nie pokazał, tłumacząc, że czeka na odpowiednie przepisy. Był to sprytny wybieg: brak odpowiedniej ustawy nie jest w żadnym stopniu przeszkodą w ujawnieniu majątku współmałżonka, potrzebna jest do tego tylko dobra wola polityka i przywiązanie do idei transparentności.
Zapowiadana ustawa w końcu jednak powstała i została uchwalona we wrześniu 2019 roku, w kulminacyjnym momencie kampanii wyborczej. Miała być dowodem na to, jak bardzo rządzący PiS jest przywiązany do potrzeby jawności życia publicznego. Ale już tydzień po wyborach okazało się, że prezydent Andrzej Duda ustawy nie podpisze, skierował ją bowiem do Trybunału Konstytucyjnego. I tam utknęła sobie na dwa lata. Aż do dziś, gdy z Trybunału trafiła wprost do kosza.
Co zarzucał ustawie Andrzej Duda?
Po pierwsze, jego wątpliwości wzbudziły "konsekwencje, które mogą wynikać z podania przez osobę zobowiązaną do złożenia oświadczenia majątkowego informacji dotyczących majątku osób jej bliskich, zwłaszcza zagrożenie możliwością ponoszenia odpowiedzialności karnej przez osoby zobowiązane do złożenia oświadczenia majątkowego za podanie w oświadczeniu informacji, odnośnie do których osoby te nie mają możliwości ich zweryfikowania, a czasami także ich pozyskania".
Upraszczając, chodzi o to, że premier Morawiecki ponosiłby odpowiedzialność za ewentualne fałszywe informacje w oświadczeniu żony, chociaż nie miał możliwości, żeby je zweryfikować.
Po drugie, prezydent wskazywał, że "kwestie dotyczące majątku dorosłych dzieci, zarówno dzieci własnych, jak też przysposobionych osoby składającej oświadczenie oraz dzieci jej małżonka, chronione są konstytucyjnym prawem do prywatności oraz autonomii informacyjnej, dlatego trudno jest nakładać na osoby zobowiązane do złożenia oświadczenia majątkowego obowiązek, którego z przyczyn obiektywnych nie będą mogły wypełnić albo wypełnią go nienależycie".
Z tej argumentacji wynikały dwa zarzuty natury konstytucyjnej:
Trybunał Julii Przyłębskiej zajął się sprawą 25 listopada w pełnym składzie, przewodniczył sędzia Bartłomiej Sochański, a sprawozdawcą był sędzia Wojciech Sych. Przy trzech zdaniach odrębnych - Zbigniewa Jędrzejewskiewskiego, Piotra Pszczółkowskiego i Jakub Steliny - TK przychylił się do wątpliwości sformułowanych przez prezydenta Dudę.
"Obowiązek ujawniania dotyczący majątku dzieci własnych, dzieci przysposobionych i dzieci małżonka osób pełniących funkcje publiczne jest bez wątpienia ingerencją w prawo do prywatności i autonomii informacyjnej" - uzasadniał sędzia Sych.
Co ważne, Trybunał uznał, że zakwestionowane przepisy są nierozerwalnie związane z całą ustawą. To istotne, bo teraz prezydent nie może jej podpisać. Inaczej byłoby, gdyby niezgodność z konstytucją dotyczyła poszczególnych przepisów, a Trybunał nie orzekłby, że są one nierozerwalnie związane z całą ustawą - wtedy wg art. 122 konstytucji prezydent po zasięgnięciu opinii marszałka Sejmu, podpisuje ustawę z pominięciem przepisów uznanych za niezgodne z Konstytucją albo zwraca ustawę Sejmowi w celu usunięcia niezgodności.
I właśnie tę część orzeczenia, która mówi o nierozerwalności niekonstytucyjnych przepisów z całą ustawą, zakwestionowali w zdaniu odrębnym sędziowie Jędrzejewski, Pszczółkowski i Stelina,
Przypomnijmy, że już podczas prac legislacyjnych w Sejmie posłowie opozycji wskazywali, że przepisy ustawy są specjalnie skonstruowane przez PiS na tyle szeroko, by mogły zostać łatwo zanegowane przez Trybunał Konstytucyjny. Teraz widzimy konsekwencje tamtych wydarzeń czarno na białym. Co więcej, nowa ustawa o jawności długo nie powstanie, a premier Mateusz Morawiecki i jego żona mogą spać spokojnie i cieszyć się rozdzielnością majątkową, bo trudno liczyć na to, żeby premier dobrowolnie ujawnił majątek żony, skoro nie zrobił tego przez ostatnie dwa lata.
Jednak majątkowi państwa Morawieckich przyjrzeli się dziennikarze Wirtualnej Polski - Szymon Jadczak i Patryk Słowik.
"Iwonę i Mateusza Morawieckich odnaleźliśmy w 24 księgach wieczystych. Żona premiera ma między innymi dwa mieszkania na warszawskim Mokotowie, 15 hektarów ziemi we Wrocławiu, półhektarową działkę nad Bzurą, a także dwa mieszkania i lokal użytkowy w kamienicy przy wrocławskim rynku. Szacunkowa wartość majątku premiera i jego żony to ok. 40 mln zł" - napisali dziennikarze śledczy WP.
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Komentarze