0:00
0:00

0:00

Piąty dzień trwa wojna w Ukrainie. Ukraińcy z całego świata organizują grupy “Pomocy dla Ukrainy”. Wkład Polaków jest niezmierny, za co dziękujemy od serca.

Poniżej przeczytacie, jak sytuacja wygląda w oczach Ukraińców, którzy mieszkają w Polsce.

Ania ostrzega rodziców w Kijowie przed nalotami

Ania, 22 lata. Sześć lat mieszka w Krakowie. Pochodzi z Kijowa. Nie śpi od początku ataków. Dwie nocy spędziła u mnie. Przytrzymuje zamykające się powieki i monitoruje państwowe kanały na Telegramie. Zawiadamia rodziców o możliwych alarmach powietrznych.

ANIA 05:16 Co tam?

RODZICE 05:19 Ok.

ANIA 05:19 Jesteście w schronie?

RODZICE 05:20 Przyszliśmy do mieszkania

ANIA 05:20 Dawajcie znać co i jak, nie wychodźcie z domu bez konieczności

RODZICE 05:21 Ok.

Ranek:

ANIA 07:02 Do schronu! Natychmiast. Syrena (Alarm)

Tak wygląda przywitanie się Ani z tatą. Córka też ostrzega rodziców o zaminowanych zabawkach dla dzieci lub rozrzuconych przez grupy dywersyjne rzeczach, które niosą śmiertelne zagrożenie. “Nie ruszajcie” - ostrzega. Przekazuje też wiadomość, że trzeba zasypywać ziemią krzyże zostawiane przez wroga na drogach farbą świecącą w ultrafiolecie.

Wszystko to wie, bo z Polski trochę łatwiej jej śledzić wiadomości z Ukrainy - niż jej bliskim w schronie.

O tych znakach wiadomo już wiele. Lokalne władze zachęcają ludzi, żeby posypywać ziemię mąką. Jeśli w nocy ktoś będzie łaził i malował krzyżyki, będzie widać.

Władze zachęcają też, żeby usuwać oznakowania dróg i nazwy miejscowości: okupanci nie znają terenu, pogubią się.

Ukraińcy w Polsce czytają w sieci

  • Ukrainki zbierają się, żeby ugotować “Banderiwskie smuzi dla putińskych druziw”, jak nazwał koktajle Mołotowa Jewhen Kłopotenko.
  • Na wsiach, gdzie nie wszędzie słychać alarmy ludzie biją w cerkiewne dzwony,
  • W mediach społecznościowych ludzie dzielą się filmikami-instrukcjami, gdzie wyjaśniają, jak sprawdzić, czy to jest swój. Rosjanin nie da rady wymówić "palanycia" albo nie będzie umieć dokończyć zdania: "Chiba rewyt' woły…", czyli klasycznego utworu ukraińskiej literatury.
  • Wieczorem, 26 lutego w sieci pojawiła się wiadomość, że ukraińscy Romowie ukradli rosyjski czołg. Chwila na uśmiech. Czytamy wiadomość:
“We wsi Liubymiwka cyganie ukradli czołg. Jeszcze raz. Cyganie. Czołg. Ukradli. Ruskim”.

Albo:

“W Dniprze bezdomni zaoferowali pomoc przy zbiórce butelek dla koktajli mołotowa i kartonu”.

A to podnosi na duchu:

W Koriukiwci w obwodzie czernihowskim ludzie stanęli naprzeciw rosyjskiego czołgu. Nie mieli broni. Czołg cofnął się.

Czego teraz potrzebują Ukraińcy

Pełne hale żywności, medykamentów i innych rzeczy, bezpłatne pociągi, zakwaterowanie. Polacy i Ukraińcy mieszkający w Polsce uwzględnili różną pomoc. Otwarte punkty interwencyjne dla uchodźców (jeden z nich dzięki Teatrowi Słowackiego w Krakowie).

Otrzymuję tysiące wiadomości (ponieważ prowadzę profile niektórych organizacji) z zaoferowaniem pomocy. Piszą:

  • “Jeżeli będzie potrzebna pomoc fizyczna, piszcie, dzwońcie. Jestem z Krakowa, numer”
  • “Z Przemyśla możemy zabrać 5 osób. Możemy nawet więcej - 9”.
  • “Mam kolegę, który szuka przewoźnika, żeby przekazać 2,5 tony kabanosów dla naszych. Proszę o numer, kto mógłby się tym zająć”.

Szpitale oferują pomoc dla chorych, którzy muszą przyjmować chemię, kobietom w ciąży, zwłaszcza dla których zbliża się termin porodu. Centrum krwiodawstwa prosi jakiś czas nie przychodzić, bo zapełnili wszystko.

Dziewczyna w komunikacie wideo oferuje łóżeczko dla dzieci. Ktoś pisze, że przy układaniu paczek nie można zapominać o pieluchomajtkach dla osób starszych.

W Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej cała sala wózków dziecięcych. W Narodowym Centrum Kultury ich 200. Jeśli na grupach pojawiają się informacje o tym, co jest potrzebne, polskie mamy w ciągu pół godziny przynoszą.

Hotele, gorące zupy, materace, opatrunki, kamizelki kuloobronne, hełmy, bielizna termiczna, apteczki taktyczne, drony. Starają się cherni nie kupować.

Lekarze wypisują recepty na leki, tworzą pliki w excelu z potrzebami. Krystyna ma za zadanie je wykupić. Dzwoni do znajomego Polaka, właściciela firmy IT. Mówi mu, że niektóre leki trudno dostać w kraju, a inne są drogie. “Zapłacę za leki na 200 000 złotych, dostarczę na Ukrainę do szpitala”.

Ktoś pyta, jak pomóc zwierzakom w Ukrainie, które zostały same. Ktoś mówi, że będzie szyć kominy pod hełmy. Polka pyta o szybki kurs ukraińskiego, żeby pracować z dziećmi.

Każdy oferuje, co ma - swoją codzienność.

Rozmawiajcie z nami, Ukraińcami. My wiemy, co jest potrzebne

Nie warto robić zakupów wedle swoich upodobań. Zadzwońcie do organizatorów lub przyjdźcie do miejsc, gdzie odbywa się segregacja darów, zapytajcie o potrzeby. Często organizatorzy są z Ukrainy, gdzie mają mnóstwo kontaktów i skąd płyną prośby. Zarówno te oczywiste, jak i te nadzwyczajne.

W ciągu tych dni zbierano całe tiry pomocy humanitarnej. Chłopaki z Kijowa natomiast piszą, że potrzebują m.in. kasków, krótkofalówek, powerbanków, kamizelek kuloodpornych. W szpitalach kończą się medykamenty. Zaufajcie Ukraińcom w Polsce lub jeśli macie znajomych w sąsiednim kraju - poproście o listę.

Ukraińcy w Polsce, Wy też łączcie siły

Serhij Prytuła - ukraiński komik, prezenter telewizyjny i wolontariusz nagrał nawet wideo skierowane do diaspory.

“Dziękujemy za tak szczerą pomoc, jednak proszę, nie dzwońcie do nas pojedynczo. Przecież macie fundacje, związki, łączcie siły. Twórzcie centra logistyczne, wynajmujcie magazyny blisko granicy, tam załadujcie tiry i wtedy dajcie znać. Odbierzemy” - prosi wolontariusz.

Jak stąd pomóc oprócz wysyłania konserw?

Kiedy piszę to, Maja Ostaszewska jedzie za dwoma paniami z dzieckiem, które przekroczyły granicę w Krościenku.

Z granicy trzeba odebrać wszystkich: na pewno znajdzie się ktoś, komu będą przydatne wasze usługi. Jeśli decydujecie się jechać na ślepo, upewnijcie się, że macie bak pełen paliwa. W mediach społecznościowych ludzie piszą, że w przygranicznych stacjach benzynowych są braki.

  • Nie jedźcie “na pusto”, zapytajcie na grupach facebookowych, może akurat teraz tam ktoś czegoś potrzebuje.
  • Musimy się lepiej organizować. Przedstawiciele fundacji nie potrafią jeszcze skutecznie połączyć (wymienić kontaktami) wszystkich uchodźców i dobroczyńców.
  • Uchodźcy, którzy nie znają języka, boją się siadać do prywatnych nieznanych samochodów. Trzeba budować zaufanie.
Ale nasi znajomi z Ukrainy proszą o najważniejszą rzecz: nagłaśnianie prawdy, rozprzestrzenianie informacji, przeciwdziałanie rosyjskiej propagandzie.

Trwa cyberwojna. Oprócz mediów praniem mózgów zajmują się rosyjscy celebryci, którzy mają po kilka milionów followersów. W swoich relacjach na Instagramie mówią o okropnych nazistach-Ukraińcach.

Można składać skargi na takie profile. Ukraińcy mają już listę - pytajcie o nią. Nikołaja Baskowa, który powiedział, że “Rosja wojen nie zaczyna, ona je kończy”, już zablokowano.

Teraz nie tylko militaria i zasoby ludzkie mają znaczenie - uspokoić Rosję można bojkotując Lukoil, Kari czy inne marki należące do rosyjskich oligarchów. I to tylko wycinek kreatywnych pomysłów.

Szcze ne wmerła Ukrainy ni sława ni wola!

;
Na zdjęciu Krystyna Garbicz
Krystyna Garbicz

Jest dziennikarką, reporterką, „ambasadorką” Ukrainy w Polsce. Ukończyła studia dziennikarskie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisała na portalu dla Ukraińców w Krakowie — UAinKraków.pl oraz do charkowskiego Gwara Media.

Komentarze