Wiceminister aktywów państwowych Janusz Kowalski zarzucił Komisji Europejskiej bierność wobec epidemii koronawirusa w styczniu i lutym 2020 roku na podstawie własnej zmanipulowanej analizy. On i media prorządowe wykorzystały ją do ataku na UE. Tymczasem, stosując metodę wiceministra, karygodny brak działań w tym okresie można by zarzucić polskiemu rządowi
28 marca wiceminister aktywów państwowych i poseł Zjednoczonej Prawicy Janusz Kowalski opublikował na swojej stronie internetowej oraz w mediach społecznościowych własny raport na temat komunikacji Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce podczas epidemii koronawirusa”.
Kowalski stwierdził w nim: „pomimo, że w styczniu i w lutym 2020 r. w Europie i na świecie gwałtownie rozwijała się pandemia koronawirusa, tematyka ta nie wzbudzała większego zainteresowania Komisji Europejskiej w Brukseli i w Przedstawicielstwie Komisji Europejskiej w Warszawie”.
Aktywność KE ocenił na podstawie tweetów przedstawicielstwa KE w Polsce.
Po sprawdzeniu danych okazuje się, że z raportem wiceministra jest jak ze znanym dowcipem o Radiu Erewań. „Czy to prawda, pyta słuchacz, że Iwan Iwanowicz wygrał w Moskwie na Placu Czerwonym samochód? Radio Erewań: Prawda, ale nie Iwan Iwanowicz, a Igor Igorowicz. Nie w Moskwie, tylko w Petersburgu, i nie na Placu Czerwonym, tylko na Newskim Prospekcie. No i nie samochód, a rower. I nie wygrał, tylko mu ukradli”.
A w tym przypadku: nie Komisja Europejska, tylko Przedstawicielstwo Komisji Europejskiej w Polsce. Nie w Brukseli, tylko w Warszawie. Bo akurat w Brukseli epidemia wzbudzała zainteresowanie od 9 stycznia (z tego dnia pochodzi pierwszy tweet instytucji unijnej odpowiedzialnej za zapobieganie chorobom), w Warszawie znacznie później - pierwszy tweet Ministerstwa Zdrowia na temat koronawirusa pochodzi z 28 stycznia.
Zanim rozwikłamy tę manipulację, warto zaznaczyć, że ocenianie poziomu zainteresowania tematem ze strony jakiejkolwiek instytucji na podstawie jej wpisów na kontach w social media, to z wielu oczywistych powodów zły pomysł.
Ale zobaczmy jak daleko zabrnął tą ścieżką wiceminister Janusz Kowalski. Jego raport „Komunikacja w social media Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce podczas epidemii/pandemii koronawirusa” prezentuje, ile razy i kiedy na oficjalnych kontach Komisji Europejskiej w Polsce (na FB i TT – konto @EUinPL) w okresie od 24 stycznia do 19 marca 2020 roku pojawiły się informacje dotyczące epidemii koronawirusa.
Już na początku analizy pojawia się nieprawdziwe założenie, które w finale umożliwiło manipulację wynikami. Otóż stwierdzono tam, że: „Komunikacja Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce w większości pokrywa się z komunikacją Komisji Europejskiej w Brukseli – analogiczne lub podobne wpisy publikowane są na kontach Twitter i Facebook w Brukseli i w Warszawie”.
To uproszczenie, często zwyczajnie nieprawdziwe. Konto Komisji Europejskiej @EU_Commission i konto przedstawicielstwa KE w Warszawie to dwa odrębne konta, zawierające różny przekaz.
Gdy trwa ważna konferencja czy spotkanie, oba konta tweetują o tych samych wydarzeniach, ale nawet wtedy robią to niezależnie od siebie. Nie mamy więc do czynienia z prostym „kopiuj – przetłumacz – wklej”. Wyciąganie wniosków o zaangażowaniu Komisji Europejskiej z obserwacji tweetów jej przedstawicielstwa w Warszawie, jest więc oparte o fałszywą przesłankę.
To jednak nie przeszkodziło wiceministrowi w twierdzeniu, że na podstawie jego raportu „każdy może wyrobić sobie zdanie na temat aktywności Komisji Europejskiej na polu informacyjnym w kluczowych dwóch miesiącach pandemii koronawirusa w Europie”.
W raporcie dane z kont przedstawicielstwa KE zestawiono z danymi o rozwoju epidemii i przeanalizowano okres od pierwszego potwierdzone zakażenia w Europie, a dokładnie we Francji – to był 24 stycznia, do 19 marca. Z analizy wynika, że „komunikacja Komisji Europejskiej w social media” w dniach 24 stycznia – 1 marca 2020 to zaledwie 5 informacji o koronawirusie, a od 1 do 19 marca – 106 informacji o koronawirusie.
Podsumowanie zamieszczone w raporcie brzmi dokładnie tak:
„1. Pierwsza informacja Komisji Europejskiej dot. koronawirusa ukazała się 31.01.2020 r. - ok. 2 miesiące od wybuchu epidemii i 7 dni po wykryciu pierwszego zakażenia w Europie. Światowa statystyka na 31 stycznia 2020 r.: 259 ofiar | 11 950 zakażonych.
Jak widać, nie wspomina już o koncie Przedstawicielstwa KE w Polsce, lecz po prostu o Komisji Europejskiej. W technikach manipulacji takie działanie nazywa się „część zamiast całości” (pars pro toto) – twierdzenie, że coś, co jest prawdziwe dla części, jest też prawdziwe dla całości (zjawiska, tematu, zdarzenia etc.).
W tweetach na temat swego raportu wiceminister Kowalski posłużył się tą samą techniką. 28 marca napisał: „Przedstawiam raport dotyczący komunikacji (…) @EUinPL nt. zagrożenia epidemią #koronawirus. Każdy może wyrobić sobie zdanie o aktywności @EU_Commission w kluczowych dwóch miesiącach pandemii!!”.
W tweecie z 30 marca poszedł jeszcze dalej: „Sowicie opłacani eurokraci z @EUinPL przez państwa członkowskie EU – w tym Polskę – milczą wobec kompromitującej bierności UE w sprawie koronawirusa”.
W ten sam sposób odczytują raport autorzy dwóch artykułów: na portalu niezalezna.pl informacja o raporcie ukazała się pod tytułem „Jak Komisja Europejska (nie) interesowała się Covid-19 - mocny raport Janusza Kowalskiego”, a tekst zaczyna się tak: „W okresie 24 stycznia - 1 marca 2020 r. Komisja Europejska zamieściła tylko 5 informacji dotyczących koronawirusa na 273 wszystkich wpisów w mediach społecznościowych - wynika z raportu, jaki przygotował poseł PiS i wiceminister aktywów państwowych Janusz Kowalski”.
Na portalu w polityce.pl artykuł zatytułowano: „Koronawirus? W styczniu i lutym Komisja Europejska miała inne »ważne« tematy. Będziecie zaskoczeni raportem Janusza Kowalskiego”.
Sprawdźmy, jak naprawdę wyglądała komunikacja Komisji Europejskiej na temat koronawirusa.
Oficjalne konto Komisji Europejskiej na Twitterze (przeanalizuję wpisy na tej platformie społecznościowej) @EU_Commission po raz pierwszy tweetowało o koronawirusie 28 stycznia, po raz drugi 29 stycznia, trzeci – 31 stycznia.
W okresie wskazanym przez Kowalskiego, tj. od 24 stycznia do 1 marca, tweetów dotyczących epidemii było 28 (a nie pięć, jak wynika z raportu Kowalskiego). Już 31 stycznia KE poinformowała, że przeznacza specjalne fundusze (10 mln euro) na badania naukowe poświęcone koronawirusowi, a 13 lutego odbyła się oficjalna unijna Rada ds. Zdrowia na ten temat. Nikt nie zapewniał o bezpieczeństwie zdrowotnym Europy, wyraźnie szykowano się natomiast do wspólnej odpowiedzi na nową sytuację.
Przy czym Komisja Europejska to nie jedyna instytucja unijna, zajmująca się tą tematyką. Najważniejszą jest w tym przypadku The European Centre for Disease Prevention and Control, czyli Europejskie Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób.
Na twitterowym koncie tego urzędu pierwszy tweet o koronawirusie pojawił się już 9 stycznia. W okresie od 1 stycznia do 1 marca opublikowano tam 44 tweety dotyczące epidemii. Regularnie odpowiadano na pytania dotyczące koronawirusa, publikowano też codzienne raporty (które zresztą często podawało dalej konto polskiego Głównego Inspektoratu Sanitarnego) oraz informowało o trwającej współpracy między krajami członkowskimi, w zakresie informowania o koronawirusie mieszkańców i podróżnych, oraz ewakuacji Europejczyków z chińskiego Wuhan.
Trzecia instytucja unijna zajmująca się zdrowiem to Dyrekcja Generalna Komisji Europejskiej ds. Zdrowia i Bezpieczeństwa Żywności, która na Twitterze ma konto @EU_HEALTH. Tam o koronawirusie tweetowano od 29 stycznia, a do 1 marca napisano 26 wpisów na temat epidemii, w tym o oficjalnych działaniach podejmowanych przez UE w tej sprawie.
Już 5 lutego zorganizowano webinarium online o koronawirusie. 24 lutego podano link do specjalnie utworzonej podstrony o koronawirusie na portalu Komisji Europejskiej oraz do Q&A, czyli zestawu najważniejszych pytań i odpowiedzi na temat pandemii. Tego samego dnia poinformowano także o przeznaczeniu 232 milionów euro na działania związane z walka z epidemią koronawirusa.
Pierwszy tweet Ministerstwa Zdrowia na temat koronawirusa pochodził z 28 stycznia i adresowany był do osób wracających z Chin, które źle się czują. Kolejne opublikowano 29 stycznia - zawierały uspokajające wypowiedzi ministra Łukasza Szumowskiego, np.: „Corocznie liczba osób zakażonych grypą jest znacznie większa niż predykcja zakażenia wirusem z Wuhanu” oraz „Jesteśmy przygotowani na diagnostykę, opiekę i leczenie pacjentów”.
Pierwsza konferencja prasowa nt. koronawirusa, z premierem Morawieckim, odbyła się 2 lutego. Rzeczywiście, tweetowano z niej kilkunastokrotnie na koncie @PremierRP, głównie po to, by zapewnić, że „jesteśmy bezpieczni”, a polskie służby są doskonale przygotowane.
Premier apelował także, by się zaszczepić – przeciwko grypie. A potem na koncie Kancelarii Premiera zapadła cisza nt. koronawirusa – aż do 24 lutego.
24 stycznia, w dniu, gdy stwierdzono pierwsze zarażenia w Europie, i który Kowalski uznaje za datę graniczną, analizując aktywność KE, premier Morawiecki informował akurat o kupnie przez polski LOT niemieckich linii lotniczych Condor (z której to transakcji LOT kilka dni temu się wycofał się).
Mimo to braku zainteresowania koronawirusem u polskich władz wiceminister Kowalski nie zauważył. Za to wygenerował narrację o bierności Komisji Europejskiej wobec epidemii.
24 lutego po raz drugi na koncie @PremierRP pojawiła się informacja o koronawirusie. Wtedy uruchomiono infolinię NFZ na temat nowej choroby i już nie przekonywano, że Polacy są bezpieczni, tylko zaczęto odradzać podróże zagraniczne do niektórych państw.
W Polsce najintensywniej o koronawirusie informowało konto Głównego Inspektoratu Sanitarnego, w okresie od 24 stycznia do 1 marca pojawiło się tam 45 tweetów na ten temat, przy czym znacząca ich większość to były informacje z konta Światowej Organizacji Zdrowia lub z kont instytucji unijnych.
Gdyby więc wiceminister Kowalski chciał dokładnie sprawdzić, jak wyglądała aktywność unijna na ten temat, nie musiałby szukać daleko – wystarczyłoby przeczytanie tweetów z @GIS_GOV_PL.
Niestety, Janusz Kowalski zadowolił się analizą konta Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce, pominął instytucje unijne zajmujące się zdrowiem publicznym – i w efekcie stworzył przekaz o europejskich biurokratach, którzy zajmują się wszystkim innym, tylko nie tym, co ważne, a jeszcze potrafią upominać Polskę. Przekaz propagował na swoim koncie, ale także w kilku mediach. Tak właśnie działa członek polskiego rządu.
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Komentarze