Przepisy ustawy o Sądzie Najwyższym usuwające sędziów po 65 roku życia stosują się także do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Prezes NSA Marek Zirk-Sadowski podporządkował się im i wysłał prezydentowi wniosek o przedłużenie orzekania - dowiedziało się OKO.press. Tymczasem konstytucja gwarantuje mu sześcioletnią kadencję tak samo, jak prof. Gersdorf
“Sędziowie Naczelnego Sądu Administracyjnego, którzy ukończyli 65. rok życia i nie przekazali Prezydentowi RP oświadczenia o woli dalszego zajmowania stanowiska w dniu dzisiejszym przeszli w stan spoczynku” - 4 lipca poinformował OKO.press Wydział Informacji Sądowej NSA.
NSA poinformował nas także, że prezes Marek Zirk-Sadowski, który 6 lipca skończy 66 lat, przekazał prezydentowi oświadczenie o woli dalszego orzekania wraz z wymaganym przez ustawę o Sądzie Najwyższym zaświadczeniem lekarskim.
28 czerwca zapytaliśmy także o nazwiska sędziów, którzy ukończyli 65 lat i:
W odpowiedzi usłyszeliśmy, że nie wszyscy sędziowie chcą ujawniać, jakie decyzje podjęli. Poprosiliśmy więc o podanie liczby sędziów, którzy należą do poszczególnych kategorii. Dostaliśmy zapewnienie, że odpowiedź otrzymamy najpóźniej 6 lipca.
Tymczasem z nieoficjalnego źródła dowiedzieliśmy się, że żadnego wniosku do prezydenta nie złożyło dwóch lub trzech sędziów, a pozostali sędziowie po 65. roku życia przekazali oświadczenia wraz z zaświadczeniami lekarskimi, czyli zgodnie z wymogami ustawy o SN. Wcześniej otrzymaliśmy od NSA informację, że w 2018 roku 65 lat ukończyło lub ukończy 22 ze 105 sędziów.
Co ma SN do NSA?
Na to, że przepisy ustawy o Sądzie Najwyższym mogą mieć wpływ także na Naczelny Sąd Administracyjny, wskazywała w październiku 2017 roku Pierwsza Prezes SN w opinii do projektu, a następnie także prezydent Andrzej Duda w uzasadnieniu veta przesłanym Sejmowi.
Mało kto zwrócił jednak na to uwagę, bo w samej ustawie o SN nie ma żadnej wzmianki o NSA. Wspólnota losów sędziów NSA i SN wynika z prawa o ustroju sądów administracyjnych. Mówi ono (w artykule 49), że w sprawach nieuregulowanych przez tę ustawę do NSA “stosuje się odpowiednio” ustawę o Sądzie Najwyższym. A jedną ze spraw nieuregulowanych w tej ustawie jest kwestia przechodzenia sędziów w stan spoczynku.
Przeoczenie tej zależności wynika także z milczenia Naczelnego Sądu Administracyjnego w tej sprawie. Gdy w grudniu 2017 roku zapytaliśmy NSA, czy w jego interpretacji stosuje się do niego ustawa o SN, odpisano nam, że “NSA dokonuje wykładni prawa jedynie w ramach prowadzonego postępowania sądowego w konkretnej sprawie”. NSA nie zajął w tej sprawie stanowiska także po wejściu w życie ustawy o SN 4 kwietnia.
Przemilczał tę kwestię nawet prezydencki minister Paweł Mucha 3 lipca podczas konferencji po spotkaniu Andrzeja Dudy z Pierwszą Prezes SN, prezesem Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN prezesem NSA Markiem Zirk-Sadowskim.
Minister Mucha całą konferencję poświęcił statusowi prezes Małgorzaty Gersdorf i prezesa Józefa Iwulskiego, a o losie prezesa Marka Zirk-Sadowskiego nie powiedział ani słowa, choć razem z prof. Gersdorf i sędzią Józefem Iwulskim brał udział w spotkaniu z prezydentem.
Z komunikatu Naczelnego Sądu Administracyjnego, który wczoraj otrzymaliśmy, wynika, że prezesowi Zirk-Sadowskiemu bliższa jest prezydencka interpretacja przepisów konstytucji i ustawy o Sądzie Najwyższy, niż ta, którą przyjęli sędziowie SN.
Prof. Gersdorf zdecydowała, że nie zwróci się do prezydenta z żadnym oświadczeniem o woli dalszego orzekania, bo dokończenie sześcioletniej kadencji w 2020 roku gwarantuje jej art. 183 ust. 3 konstytucji. A konstytucja jest nadrzędna wobec ustawy i w przypadku tak precyzyjnych zapisów może być stosowana bezpośrednio.
Analogiczny przepis konstytucji (art. 185) gwarantuje sześcioletnią kadencję także prezesowi NSA Zirk-Sadowskiemu, mianowanemu przez Andrzeja Dudę w 2016. Czyli jego kadencja mija w 2022 roku. Mimo to uznał on, że zastosuje się do przepisu ustawy sprzecznego z konstytucją.
W konsekwencji prof. Zirk-Sadowski - w przeciwieństwie do prof. Gersdorf - wciąż jest prezesem uznawanym przez prezydenta. Przynajmniej przez jakiś czas.
Najpierw o sędziach SN i NSA, którzy złożyli wymaganie oświadczenia, opinie ma wydać Krajowa Rada Sądownictwa. Zgodnie z zapowiedziami przygotuje je na posiedzeniu rozpoczynającym się 10 lipca. Po otrzymaniu opinii KRS prezydent będzie miał trzy miesiące na podjęcie decyzji. Do tego czasu wszyscy sędziowie SN i NSA, którzy złożyli oświadczenia (wraz z zaświadczeniami lekarskimi lub bez), w świetle ustawy o SN wciąż będą pełnoprawnymi sędziami.
Przyjęcie przez prezesa Zirk-Sadowskiego prezydenckiej wykładni konstytucji oraz możliwość usunięcia ok. 20 proc. sędziów NSA przez prezydenta jest niepokojące, ale nie musi jeszcze oznaczać, że PiS zdobył kontrolę nad NSA.
Wciąż w większości zasiadają w nim sędziowie rekomendowani przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów NSA i wybrani przez Krajową Radę Sądownictwa poprzednich kadencji, a nie przez nominatów PiS. Żeby KRS mogła dowolnie obsadzić wakaty w NSA i wprowadzić do niego swoich sędziów dyscyplinarnych, PiS musiałby zmienić przepisy o sądach administracyjnych. Na razie na to się nie zdecydował.
Gdyby PiS zdobył bardziej lub mniej pośredni wpływ na wyroki NSA, oznaczałoby to katastrofę nie mniej poważną niż w przypadku przejęcia Sądu Najwyższego.
Naczelny Sąd Administracyjny rozpatruje między innymi sprawy dotyczące sporów z urzędnikami o podatki, cła, finansowanie leczenia przez NFZ, pozwolenia na budowę, reprywatyzację, dostęp do informacji publicznej, prawo lokalne czy decyzje organów władzy wykonawczej.
NSA rozstrzyga też spory kompetencyjne między organami administracji publicznej. Do NSA ostatnio trafiły m.in. sprawy:
Naczelny Sąd Administracyjny ma więc istotne znaczenie dla praw obywateli. Powinni manifestować także w jego obronie, ale prezes Zirk-Sadowski najwyraźniej sobie tego nie życzy.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Komentarze