Prezydent Duda podpisał tzw. ustawę wywózkową. Pushbacki, czyli wywożenie ludzi na granicę bez możliwości ubiegania się o ochronę międzynarodową, mają być legalne, choć stoją w sprzeczności z prawem krajowym, Konwencją genewską i konstytucją
Jak mówi OKO.press dr hab. Witold Klaus, prof. INP PAN i członek zarządu Stowarzyszenia Interwencji Prawnej, podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę tzw. ustawa wywózkowa "ma przede wszystkim znaczenie propagandowe - wmawia społeczeństwu i funkcjonariuszom SG, że to, co robią na granicy, jest zgodne z prawem".
Projekt ustawy o zmianie ustawy o cudzoziemcach oraz niektórych innych ustaw został ostatecznie przyjęty przez Sejm 14 października, a w piątek 22 października został zatwierdzony przez prezydenta. Informacja o złożonym przez Andrzeja Dudę podpisie widnieje na stronie jego Kancelarii.
Ustawa wprowadza nakaz opuszczenia przez cudzoziemca terytorium Polski i zakaz ponownego wjazdu na terytorium RP i innych państw obszaru Schengen, jeśli przekroczył on granicę w sposób nielegalny. Postanowienie o opuszczeniu terytorium Polski wydaje komendant placówki Straży Granicznej, który ma też obowiązek sporządzenia protokołu przekroczenia granicy.
Wcześniej Sejm głosami PiS i Konfederacji odrzucił poprawkę Senatu, która zakładała, że rodziny z dziećmi będą mogły na decyzję o wydaleniu złożyć zażalenie. Więcej na ten temat pisaliśmy tutaj:
Zdaniem dr hab. Witolda Klausa, prof. INP PAN i członka zarządu Stowarzyszenia Interwencji Prawnej, ustawa o tyle nie zmieni sytuacji, że migranci i uchodźcy na wschodniej granicy i tak nie są dopuszczani do żadnych procedur, które umożliwiłyby im uzyskanie ochrony w Polsce.
"Od czterech miesięcy prawo nie jest przestrzegane, więc ustawa usankcjonuje tylko to, co i tak ma miejsce".
Wcześniej w życie weszło rozporządzenie wiceministra MSWiA Macieja Wąsika o zawracaniu na granicę państwową. Rozporządzenie nie miało jednak mocy prawnej, bo stało w sprzeczności z obowiązującymi wówczas przepisami ustawy o cudzoziemcach. Żaden przepis ustawy nie pozwalał do tej pory na tego rodzaju działania jak opisane w rozporządzeniu.
Zarówno rozporządzenie Wąsika jak i obecna nowelizacja są niezgodne z prawem międzynarodowym: Konwencją Genewską oraz Europejską Konwencją Praw Człowieka. Zgodnie z art. 91 Konstytucji stoją one wyżej w hierarchii aktów prawnych w Polsce niż ustawy i rozporządzenia.
Prof. Klaus:
“Jestem pewien, że ustawa zostanie uznana przez TSUE za sprzeczną z prawem europejskim, tylko to oczywiście potrwa. Rząd próbuje zalegalizować kompletnie nielegalne praktyki, ale one nie staną się legalne tylko dlatego, że Sejm uchwalił tę ustawę.
Samo wprowadzenie tych regulacji nie powoduje od razu, że to co jest niezgodne z prawem nagle zostanie uznane za legalne. To tylko magiczne myślenie rządzących”.
Dodaje, że ustawa ma przede wszystkim znaczenie propagandowe - wmawia społeczeństwu i funkcjonariuszom Straży Granicznej, że to, co robią na granicy, jest zgodne z prawem.
Ustawa wchodzi w życie z dniem następującym po dniu ogłoszenia. Zgodnie z jej treścią, Szef Urzędu do Spraw Cudzoziemców będzie miał możliwość pozostawienia bez rozpoznania wniosku o udzielenie ochrony międzynarodowej, w przypadku, gdy “wniosek zostanie złożony przez cudzoziemca zatrzymanego niezwłocznie po przekroczeniu granicy zewnętrznej wbrew przepisom prawa, stanowiącej granicę zewnętrzną w rozumieniu Kodeksu Granicznego Schengen”.
Oznacza to, że osoba, która przekroczyła tzw. zieloną granicę, czyli dotarła na terytorium Polski poza przejściem granicznym, może decyzją komendanta placówki SG stracić możliwość szukania ochrony w Polsce.
Ustawa pozostawia jednak wyjątek dla osób, które przybyły do Polski bezpośrednio z terytorium, gdzie ich życiu bądź zdrowiu grozi niebezpieczeństwo. I tutaj prawnicy oraz aktywiści zwracają uwagę, że Białoruś nie powinna być uznawana z kraj bezpieczny - w końcu Białorusini otrzymują ochronę międzynarodową w Polsce. Nie brakuje również doniesień o przymusowym kierowaniu cudzoziemców z Białorusi w stronę polskiej granicy, również przy użyciu siły.
Ustawa wprowadza również odpowiedzialność karną za niszczenie elementów infrastruktury znajdujących się w strefie nadgranicznej i przeznaczonych do ochrony granicy państwowej, w szczególności ogrodzeń, zasieków, zapór lub rogatek.
Mecenas Daniel Witko z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka zwraca uwagę, że ustawa, jeśli będzie przestrzegana, będzie miała przynajmniej taki skutek, że uporządkuje procedury na granicy -
po przeprowadzonym push-backu (wypchnięciu) pozostanie przynajmniej ślad.
Teraz ich dokumentowanie w związku z wprowadzeniem stanu wyjątkowego, który blokuje pracę aktywistów i aktywistek oraz dziennikarzy i dziennikarek, jest niemal niemożliwe.
“Przynajmniej zostałby ślad po ludziach, którzy szukają ochrony w Polsce, co umożliwiłoby prawnikom i prawniczkom zajęcie się ich sprawą. Teraz ci ludzie są praktycznie niewidoczni, nie znamy ich imion ani nazwisk, nie mamy więc jak im pomagać” - komentuje Witko.
Oczywiście jest ryzyko, że nawet ta ustawa będzie działała tylko na papierze.
Rzecznik Praw Obywatelskich a także szereg organizacji pozarządowych zajmujących się prawem migracyjnym zwracają uwagę, że ustawa stoi w sprzeczności z Prawem Unijnym, Konwencją dotyczącą statusu uchodźców, czyli Konwencją genewską, a nawet, z Konstytucją RP, która w art. 56 ust.2 stwierdza, że „cudzoziemcowi, który w Rzeczypospolitej Polskiej poszukuje ochrony przed prześladowaniem, może być przyznany status uchodźcy zgodnie z wiążącymi Rzeczpospolitą Polską umowami międzynarodowymi.”.
Pushbacki (wypchnięcia na granicę) są niezgodne z przyjętą również przez Polskę zasadą non-refoulement, czyli zasadą niezawracania, która została zapisana nie tylko w Konwencji genewskiej, ale również w unijnej Karcie Praw Podstawowych.
Zgodnie z nią osoby, której odmówiono przyznania statusu uchodźcy, nie wolno deportować do kraju ojczystego, gdzie mogą jej grozić prześladowania, ani też do żadnego innego kraju, który nie jest uznawany za bezpieczny (czyli także do Białorusi). W takim wypadku państwo przyjmujące powinno zapewnić takiej osobie inną formę ochrony, np. pobyt tolerowany czy humanitarny.
Co więcej, odwołanie od decyzji komendanta placówki SG zgodnie z ustawą można kierować tylko do komendanta głównego Straży Granicznej, co narusza zasadę dwuinstancyjności, bo oba podmioty są od siebie zależne, a na dodatek oba są organami władzy wykonawczej. Tymczasem zgodnie z Kartą Praw Podstawowych odwołanie muszą rozpatrywać sądy lub trybunały.
Cała analiza prawna ustawy przeprowadzona przez Fundację Ocalenie jest dostępna tutaj.
Dziennikarka i badaczka. Zajmuje się tematami wokół praw człowieka, głównie migracjami i uchodźstwem. Publikowała reportaże m.in. z Lampedusy, irackiego Kurdystanu czy Hiszpanii. Przez rok monitorowała sytuację uchodźców z Ukrainy w Polsce w ramach projektu badawczego w Amnesty International. Laureatka w konkursie Festiwalu Wrażliwego. Współtworzy projekt reporterski „Historie o Człowieku".
Dziennikarka i badaczka. Zajmuje się tematami wokół praw człowieka, głównie migracjami i uchodźstwem. Publikowała reportaże m.in. z Lampedusy, irackiego Kurdystanu czy Hiszpanii. Przez rok monitorowała sytuację uchodźców z Ukrainy w Polsce w ramach projektu badawczego w Amnesty International. Laureatka w konkursie Festiwalu Wrażliwego. Współtworzy projekt reporterski „Historie o Człowieku".
Komentarze