0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Wyborcza.plFot. Grzegorz Skowro...

W kreowanym właśnie przez Leszka Sykulskiego przekazie tylko pozornie chodzi o sprzeciw wobec trwania konfliktu militarnego. Najważniejsze elementy narracji stają się widoczne, gdy pacyfistyczne hasła są rozwijane w szerszą narrację, jak choćby podczas inauguracyjnego spotkania Polskiego Ruchu Antywojennego.

Winą za trwającą w Ukrainie wojnę obarczane są Stany Zjednoczone, a nie Rosja. Podstawowym oczekiwaniem wobec polskich władz jest zaprzestanie udzielania pomocy Ukrainie. Do tego dochodzi straszenie Polaków, że nasz kraj za chwilę wyśle na Ukrainę polskie wojska, a młodzi mężczyźni będą ginąc na froncie.

Niby-pacyfistyczna narracja wybiela agresywną Rosję, atakuje NATO i USA oraz wzywa do zmniejszenia pomocy państwu, które zostało zaatakowane. Na takim przekazie nie korzysta nikt poza Kremlem.

Niestety, podobne pozornie pokojowe inicjatywy zainaugurowano też w innych państwach, między innymi na Słowacji i w Niemczech. Może to oznaczać, że mamy do czynienia z kolejnym etapem rosyjskiej wojny informacyjnej, adresowanej do obywateli państw zachodnich.

Tym bardziej istotne jest przyjrzenie się liderom tej kampanii w Polsce. Z tego powodu prześledziliśmy dotychczasową aktywność Leszka Sykulskiego. Okazuje się, że od lat utrzymywał on intensywne kontakty z Rosjanami. Wszystkie wyjaśniał swoimi zainteresowaniami akademickimi – Sykulski wydał kilka publikacji dotyczących rosyjskiej geopolityki. Jednak niektóre jego kontakty były wyjątkowo kontrowersyjne.

Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.

Pitoń: Nie ma naszej zgody!

3 lutego Sykulski wraz z Sebastianem Pitoniem, kontrowersyjnym góralem, który w pandemii namawiał przedsiębiorców do lekceważenia obostrzeń sanitarnych, zainaugurowali działalność Komitetu Społecznego Polski Ruch Antywojenny (PRA). Z ich wystąpień wynikało, że celem organizacji jest promowanie pokoju, minimalizowanie polskiego zaangażowania w wojnę rosyjsko-ukraińską oraz sprzeciwianie się „prowojennej polityce” polskiego rządu.

Pitoń z jednej strony mówił, że nie popiera rosyjskiej agresji na Ukrainę, ale z drugiej krytykował Ukraińców oraz udzielane im w Polsce wsparcie. „Władze Ukrainy wciąż nie przeprosiły Polski za ludobójstwo w czasie II wojny światowej” – mówił. - „Nie ma naszej zgody na rozdawnictwo publicznych pieniędzy na pomoc socjalną dla obywateli Ukrainy ani na przesiedleńczą akcję na terytorium Polski”.

Już w tej wypowiedzi widać powtarzanie fałszywych narracji – nie ma bowiem żadnej akcji przesiedleńczej Ukraińców do Polski. To zmanipulowana interpretacja faktu, iż Ukraińcy schronili się w naszym kraju przed rosyjską agresją. Tę manipulację często powtarzają prorosyjskie kanały informacyjne w Polsce.

Jeszcze przed inauguracją ruchu Sykulski na swoich kanałach w mediach społecznościowych poinformował, że za chwilę w całym kraju pojawią się billboardy z hasłem „To nie nasza wojna”. Zaprezentował ich wizualizację w taki sposób, jak gdyby plakaty już wisiały w Polsce. 3 lutego okazało się, że politolog dopiero zamierza zebrać na nie pieniądze. Podobnie jak na inne działania wizerunkowe, które nazwał „kampanią edukacyjno-informacyjną”, adresowaną do wszystkich Polaków, zwłaszcza do… rodziców.

Zrzut ekranu

Próba przestraszenia rodziców

Warto zwrócić na to uwagę: zniechęcanie do wspierania Ukrainy polega tu między innymi na straszeniu rodziców, że za chwilę Polska włączy się do wojny w Ukrainie, a wtedy młodzi Polacy będą ginąć na froncie. „A skoro ty, rodzicu, boisz się, że twoje dziecko może zginąć, dołącz do nas, zaprotestuj przeciwko zaangażowaniu Polski w wojnę” – zdaje się mówić Sykulski, powtarzając co chwilę: „Zapraszam matki i ojców, którzy chcą chronić swoje dzieci”.

Strach byłby uzasadniony, gdyby Polska zamierzała wysłać na Ukrainę swoje wojsko. Ale nie zamierza. Udział polskich żołnierzy w walkach na ukraińskim froncie oznaczałby włączenie się NATO w konflikt. Zaś przez cały rok NATO bardzo pilnowało, by do tego rodzaju bezpośredniego zaangażowania nie doszło ze strony żadnego z jego państw członkowskich.

To Kreml usiłował wykreować przeświadczenie, że polskie wojska już są obecne w Ukrainie. W tym celu rosyjscy dezinformatorzy wielokrotnie w ciągu ostatniego roku fałszowali oficjalne dokumenty i rozpowszechniali je w sieci. Polska za każdym razem dementowała nieprawdziwe informacje.

Teraz ta narracja wraca w Polskim Ruchu Antywojennym. Jego założyciele próbują poruszyć głębokie rodzicielskie emocje, bo do takich należy instynktowna potrzeba chronienia swoich dzieci, aby przekonać Polaków do tez PRA.

To także działanie typowe dla rosyjskiej wojny informacyjnej – jej mechanizmy opierają się właśnie na oddziaływaniu na emocje odbiorców.

Zrzut ekranu

W czasie inauguracji ruchu Sykulski zapowiedział, że złoży do odpowiedniego ministerstwa formalny wniosek o uruchomienie kwesty publicznej. Zgoda dałaby mu możliwość rozprowadzania odpłatnych cegiełek, a zebrane pieniądze przeznaczałby właśnie na kampanię „To nie nasza wojna”. Dopiero, jeśli ministerstwo odmówi, ma ruszyć zbiórka internetowa.

Wydaje się, że Sykulski z góry nastawia się na odmowę. Prawdopodobnie potrzebuje oficjalnych decyzji władz, by mieć pretekst do atakowania polskiego rządu. To z kolei da mu paliwo potrzebne do wzbudzenia zainteresowania jego raczkującym komitetem.

Zaskakujący incydent w 2018 roku

Powołanie Polskiego Ruchu Antywojennego to nie pierwsze kontrowersyjne działanie Sykulskiego od momentu rozpoczęcia wojny w Ukrainie. Przyjrzyjmy się bliżej tej postaci. Leszek Sykulski to nauczyciel akademicki, politolog i prezes Polskiego Towarzystwa Geostrategicznego.

Do 24 lutego 2022 roku postrzegany był jako dość umiarkowany naukowiec o prawicowych poglądach. Pracował w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, był członkiem Komisji Weryfikacyjnej WSI, z nominacji prezydenta Kaczyńskiego właśnie. Ale w 2015 roku kandydował do Sejmu z listy liberalnej partii .Nowoczesna.

W 2021 roku prezydent Andrzej Duda przyznał mu Brązowy Krzyż Zasługi. I to pomimo że w 2018 roku doszło do zaskakującego incydentu. Prezydenckie Biuro Bezpieczeństwa Narodowego miało nie zgodzić się na udział w konferencji rzeszowskiego IPN pięciu naukowców, w tym Sykulskiego właśnie. Do braku zgody nie przedstawiono publicznie żadnego uzasadnienia, a sprawę nagłośnił sam Sykulski. Ostatecznie BBN wycofało się z organizacji wydarzenia, a naukowcy bez problemu zabrali głos na konferencji. Do dziś nie wiadomo, jakie zarzuty wobec konkretnych osób miało BBN.

Moskwa, Dugin i Sykulski

Sykulski od lat interesował się Rosją, zwłaszcza jej polityką międzynarodową oraz wojną informacyjną. Swoje zainteresowania wyjaśniał pracą akademicką – wykładał między innymi na Uniwersytecie Humanistyczno-Przyrodniczym w Częstochowie oraz Wyższej Szkole Biznesu i Przedsiębiorczości w Ostrowcu Świętokrzyskim. Obecnie – według bazy danych portalu Nauka Polska – nie jest zatrudniony na żadnej uczelni.

W ramach wymiany akademickiej pojechał do Moskwy między innymi w lutym 2019 roku. Jak sam później opowiadał, przeprowadził kilkadziesiąt rozmów z Rosjanami. Spotkał się z filozofem Aleksandrem Duginem, nazywanym wówczas głównym ideologiem Kremla. Napisał potem książkę o jego myśli filozoficznej.

Zrzut ekranu

Kiedy po wizycie w Moskwie prezentował na YouTube swoje refleksje, był krytyczny wobec Dugina. Podkreślał, że długo starał się o rozmowę z nim, a pomogła mu między innymi córka filozofa, Daria. Ta sama, która w sierpniu 2022 roku zginęła w wybuchu samochodu na autostradzie. Wiele wskazuje, że był to zamach, być może ofiarą miał być jej ojciec. Dugina była rosyjską dziennikarką, jej poglądy były pokrewne do poglądów ojca, a po wybuchu wojny w Ukrainie jednoznacznie popierała Kreml.

W 2019 roku, po rozmowie z rosyjskim filozofem, Sykulski stwierdził, że jego zdaniem Dugin to „projekt od A do Z wyreżyserowany przez rosyjskie służby specjalne”. I to wyreżyserowany w specyficzny sposób. „On o 180 stopni zmienił swoje nastawienie do Polski. Powiedział, że lubi, a nawet kocha Polskę” – raportował Sykulski. – „Ale tak naprawdę z tego wywiadu wynika jedna rzecz: że tym bardziej Aleksander Dugin kocha Polskę, im bardziej Polska jest poza Unią Europejską”.

Sykulski wielokrotnie jeździł do Rosji

Politolog zwracał też uwagę, że nikt z Rosjan, z którymi rozmawiał, nie krytykował polskiego rządu – z Duginem na czele. „To jest bardzo charakterystyczne. Jak sobie porównam rozmowy z Rosjanami z 2012 roku, nawet z 2008 roku, a rozmowy dziś, to tak naprawdę nikt dziś nie krytykuje rządu w Warszawie. (…) Odpowiedź jest bardzo prosta, dlaczego tego nie robili. Ponieważ ta polityka PiS jest absolutnie po myśli Rosji”.

Z tej wypowiedzi politologa, poza powiązaniem PiS-u z Rosją, wynika także, że on sam w 2019 roku był Moskwie nie po raz pierwszy. Prawdopodobnie jeździł do Rosji także w 2008 i 2012 roku.

Sykulski miał kontakty także z tymi Rosjanami, którzy byli mocno osadzeni w kremlowskim systemie. Nie ukrywał tego, wręcz przeciwnie – chwalił się tym na Facebooku. W 2019 roku spotkał się między innymi z Dmitrijem Jegorczenkowem - dyrektorem Instytutu Studiów Strategicznych i Prognoz Rosyjskiego Uniwersytetu Przyjaźni Narodów.

Jegorczenkow w latach 2008-2012 pracował na Kremlu, był doradcą w Biurze Polityki Zagranicznej Prezydenta Rosji. Jest stałym członkiem Klubu Izborskiego – konserwatywnej organizacji, zrzeszającej wpływowych intelektualistów rosyjskich, z silnymi koneksjami wśród najwyższych rosyjskich polityków. W spotkaniach Klubu Izborskiego uczestniczą ministrowie, gubernatorzy regionów czy prezydenci republik narodowych.

Jegorczenkow jest obecnie częstym gościem rosyjskich mediów. Uczestniczy jako ekspert w najpopularniejszych programach kremlowskich propagandystów. Właśnie za rozpowszechnianie przez niego narracji usprawiedliwiających działania Rosji w Ukrainie podczas trwającej wojny władze ukraińskie w styczniu 2023 roku objęły go sankcjami.

Zrzuty ekranu

Kontakt Sykulskiego: ppłk Popow ze specnazu

W 2019 roku Sykulski rozmawiał z podpułkownikiem rezerwy Andriejem Popowem. To były żołnierz rosyjskiego specnazu – jednostki „Alfa”, podległej bezpośrednio pod dyrektora Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Popow służył w jednostce w latach 1992 -2002, tuż przed odejściem do rezerwy dowodził jednostką kynologiczną w „Alfie”. Teraz jest członkiem Stowarzyszenia Weteranów Grupy Antyterrorystycznej „Alfa”, a także ekspertem do spraw bezpieczeństwa, regularnie występującym w rosyjskich mediach.

Zrzut ekranu

W grudniu 2022 roku w rozmowie z portalem Lenta.ru wyjaśniał, w jaki sposób w czasie wojny z Ukrainą rosyjskie służby specjalne identyfikują ukraińskich szpiegów. W innej audycji informował, że zna ochotników z krajów NATO, którzy walczą za Rosję:

„Nie mogę wymienić stanów, żeby nikogo nie wystawiać i nie narażać na niebezpieczeństwo, ale tacy ludzie istnieją. (…) Ludzie z krajów zachodnich, w tym Sojuszu, obiektywnie oceniają sytuację, jaka obecnie rozwija się na świecie. Adekwatnie oceniają negatywną rolę Stanów Zjednoczonych w konflikcie z Ukrainą. (…) Zwykli obywatele, ludzie Zachodu, w osobistych rozmowach ze mną wyrażają najbardziej radykalne propozycje zakończenia konfliktu z Ukrainą. Są całkowicie po naszej stronie, a konkretni ludzie są gotowi zgłosić się na ochotnika nawet w przypadku konfliktu z państwami NATO. Nie boją się nawet napisać, że staną po stronie Rosji”.

W 2019 roku Sykulski miał z nim rozmawiać o tym, co FSB sądzi o Duginie oraz pytać, jak wygląda tworzenie filii rosyjskich organizacji pozarządowych na Zachodzie. Wydaje się, że Andriej Popow, choć oficjalnie rezerwista i weteran, był i jest doskonale zorientowany w bieżących działaniach rosyjskich służb specjalnych.

Nie ma mowy o nieświadomym rozpowszechnianiu

Po wybuchu wojny w Ukrainie krytyczne podejście Sykulskiego wobec Rosji nagle wyparowało. A przynajmniej zdominował je rosnący z miesiąca na miesiąc sprzeciw wobec angażowania się Polski w wojnę z Ukrainą. Nawet jeśli angażowanie się było jedynie pomaganiem Ukrainie i Ukraińcom.

Choć sprzeciw wyrażany przez Sykulskiego może brzmieć niewinnie, w rzeczywistości jest zgodny z interesami Rosji. Ukraina potrzebuje wsparcia ze strony sprzymierzeńców, by nie ulec agresorowi. Wycofanie się z pomocy przez Polskę, która odgrywa rolę logistycznego zaplecza walczącego sąsiada, znacznie osłabiłoby Ukraińców.

Sykulski zapewne doskonale to rozumie. Wszak jest ekspertem z dziedziny geopolityki. Zna też mechanizmy rosyjskiej wojny informacyjnej. Musi więc być dla niego jasne, co naprawdę oznaczają hasła, które głosi: „Stop amerykanizacji Polski” czy „To nie nasza wojna”, wskazujące na winę Stanów Zjednoczonych w trwającym konflikcie militarnym.

Hasła te są spójne z rosyjską narracją. W przypadku Sykulskiego nie może być mowy o nieświadomym jej rozpowszechnianiu. Zwłaszcza że to niejedyne działania tego rodzaju, które podejmuje od rozpoczęcia konfliktu w Ukrainie.

Wywiad z rosyjskim ambasadorem, współpraca z Braunem

30 kwietnia 2022, czyli już w czasie wojny, a nawet po ujawnieniu zbrodni rosyjskich żołnierzy w ukraińskiej Buczy, politolog przeprowadził na swoim kanale YouTube wywiad z ambasadorem Rosji w Polsce Siergiejem Andriejewem. Co najbardziej go interesowało, od czego zaczął wywiad? Od pytania, co łączy Polaków i Rosjan. Dociekał również, czy możliwa jest dalsza współpraca Polski z Rosją w dziedzinie kultury, ale też energetyki. W tym czasie cały zachodni świat wprowadzał sankcje przeciwko Rosji.

W czerwcu 2022 roku Sykulski podpisał się pod „Oświadczeniem na temat pokoju na Ukrainie”, przedstawionym w Sejmie na posiedzeniu Zespołu Parlamentarnego ds. Stosunków Międzynarodowych, którego przewodniczącym jest Grzegorz Braun. Politologa nie było na posiedzeniu, ale został zaprezentowany jako jeden z sygnatariuszy oświadczenia.

Przeczytaj także:

Ów apel miał jednoznacznie prorosyjską wymowę. W tekście winą za agresję militarną Rosji obarczono USA i NATO. Stwierdzono, że wojna w Ukrainie wybuchła, bo Rosja bała się rozszerzenia NATO. Poza tym Ukraina wprowadzała zmiany w ustawie językowej, które „dyskryminowały mniejszość rosyjską”, co również miało usprawiedliwiać reakcję Rosji.

Znów mamy do czynienia z klasyką rosyjskiej narracji: niewinna Rosja przedstawiana jest jako ofiara niecnych knowań Ukrainy, Stanów Zjednoczonych i NATO.

Sykulski regularnie współpracuje z posłem Grzegorzem Braunem, nie tylko przy okazji opisywanego oświadczenia. Organizacje powiązane z tym politykiem często współorganizują spotkania politologa, które odbywają się w całej Polsce, zapraszają go na konferencje i debaty.

Zrzuty ekranu

Sykulski: Nie zamkną nam ust!

22 października 2022 Sykulski uczestniczył w konferencji organizowanej przez stowarzyszenie „Patria” Mariusza Świdra, absolwenta Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych Ministerstwa Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej (MGIMO) i współpracownika rosyjskiego portalu regnum.ru.

Na tej konferencji spotkali się działacze, określający sami siebie mianem „antysystemowych patriotów”. W rzeczywistości ich antysystemowość polega głównie na głoszeniu antyukraińskich i prorosyjskich poglądów. Rosja w ich wypowiedziach jest państwem, z którym Polska musi zachowywać jak najlepsze relacje. Chwalą Białoruś, krytykują Stany Zjednoczone.

Sykulski przekonywał wówczas, że „nawigatorzy państwa polskiego obrali kurs na wojnę z państwem związkowym Rosji i Białorusi (…), a polityka wschodnia państwa polskiego po 1989 roku jest polityką konfrontacyjną i podporządkowaną politykom mocarstw anglosaskich, przede wszystkim Stanów Zjednoczonych”. Wojnę w Ukrainie nazwał „wojną zastępczą” NATO i jego sojuszników z Rosją.

Przekonywał też, że należy tworzyć swoje media. „Możemy stworzyć tysiące, dziesiątki, setki tysięcy kanałów w mediach społecznościowych. Nawet jeśli zamkną sto czy tysiąc, to nie zamkną nam ust! (…) Strategia roju, oporu niekierowanego - tak się tworzy nowoczesny opór w XXI wieku" – apelował. Te zdania brzmią jak zalecenia żywcem wyjęte z rosyjskiego podręcznika wojny informacyjnej.

Stop amerykanizacji Europy

W ostatnich miesiącach Sykulski zaczął realizować swój apel o uruchomienie „nowoczesnego oporu”. Jeszcze w listopadzie zainicjował projekt #StopAmerykanizacjiPolski. Pod tym hasłem powstaje film dokumentalny pokazujący „prawdziwe oblicze transformacji ustrojowej w Polsce po 1989 roku”.

Jak opisano na stronie projektu: „Film ma za zadanie pokazać (…) podporządkowanie sobie przez CIA służb specjalnych w Polsce, utworzenie zbrodniczego tajnego więzienia CIA w Starych Kiejkutach, wykorzystywanie Wojska Polskiego w napastniczych wojnach USA na świecie, podporządkowanie sporej części polskiej branży medialnej lobbystom amerykańskim, wykorzystywanie Polski jako zderzaka strategicznego USA itd. A także o zbrodniach USA na całym świecie. Film dla ludzi o mocnych nerwach”. Materiał ma być gotowy w maju.

Teraz politolog stworzył Komitet Społeczny Polski Ruch Antywojenny. Jego delegacja już pojechała na marsz antywojenny na Słowacji, zaś Sykulski zapowiedział, że PRA rusza z akcją „Stop amerykanizacji Europy”.

Tylko patrzeć, jak PRA dołączy do kolejnej, tym razem niemieckiej akcji „Manifest dla pokoju”. W jej ramach zbierane są podpisy pod „pokojową” petycją. Rozpoczyna się ona od wyliczenia ofiar po stronie Ukrainy, ale chwilę później pojawia się teza, że Ukraina „nie może wygrać wojny z największą na świecie potęgą nuklearną”. Potem autorzy podkreślają rolę Stanów Zjednoczonych w trwającej wojnie oraz namawiają do „szukania kompromisów”. Petycja kończy się wezwaniem kanclerza Niemiec do „powstrzymania eskalacji dostaw broni”.

Dwóch mężczyzn, jeden z mikrofonem w ręku, drugi stoi obok, w góralskim kapeluszu
03.02.2023 Częstochowa. Siedziba wydawnictwa 3DOM. Sebastian Pitoń (P) i Leszek Sykulski (L) podczas spotkania sympatyków Polskiego Ruchu Antywojennego pod hasłem "To nie nasza wojna". Fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Wyborcza.pl

Celem jest osłabienie Ukrainy

Teoretycznie więc chodzi o pokój oraz powstrzymanie rozlewu krwi. W praktyce – o wyhamowanie pomocy Ukrainie. Tylko najbardziej naiwni mogliby uwierzyć, że kiedy Zachód przestanie pomagać Ukrainie, Rosja kompromisowo zakończy wojnę i nie będzie dążyć do osiągnięcia własnych celów militarnych wobec osłabionego przeciwnika. Dla mniej naiwnych jasne jest, że taką sytuację Kreml natychmiast by wykorzystał.

To nie przypadek, że te pozornie pokojowe inicjatywy, które w rzeczywistości mają osłabić Ukrainę, pojawiają się jednocześnie w różnych krajach. Prawdopodobnie mamy do czynienia z kolejną odsłoną rosyjskiej wojny informacyjnej. Tylko od nas zależy, na ile będzie skuteczna.

;

Udostępnij:

Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Komentarze