Portal WysokieNapiecie.pl ujawnił co naprawdę usłyszeli przedstawiciele związków górniczych od delegacji rządowej podczas spotkania w Warszawie 11 sierpnia. Publikujemy tekst, który ukazał się na portalu. To jasna prognoza znacznego zmniejszenia zapotrzebowania na węgiel energetyczny już w ciągu najbliższych dwóch lat. Za 15 lat polska energetyka będzie potrzebować zaledwie ok. 15 mln ton węgla, do czego wystarcza 2 kopalnie.
Po falstarcie negocjacji w zeszłym tygodniu związkowcy z Polskiej Grupy Górniczej spotkali się z rządem we wtorek 11.08 sierpnia. Strona rządowa była reprezentowana bardzo mocno – był minister aktywów państwowych Jacek Sasin, minister klimatu Michał Kurtyka, pełnomocnik ds. infrastruktury energetycznej Piotr Naimski.
W komunikach po spotkaniu obie strony ujawniły niewiele – górnicy pochwalili się, że przedstawili swoje pomysły na ograniczenie importu węgla i prądu, które jakoby spotkały się „z dużym zainteresowaniem”. Zaś resort aktywów państwowych poinformował, że „jesteśmy krok bliżej do opracowania realnego planu działań, opartego na twardych przesłankach ekonomicznych. Powinny one zapewnić branży górnictwa węgla kamiennego stabilizację ekonomiczną i podstawy funkcjonowania w kolejnych latach”.
Najważniejsze jednak nie zostało powiedziane. Górnicze związki zapoznały się z prognozami zapotrzebowania na węgiel, które muszą być dla nich, nomen omen, dołujące.
Czy te liczby mogą kłamać?
W 2019 r. polskie górnictwo wydobyło niecałe 50 mln ton węgla energetycznego. Do tego trzeba doliczyć 13 mln ton z importu.
Jak informują źródła portalu WysokieNapiecie.pl górnicy usłyszeli, że do 2023 r. popyt na węgiel energetyczny może spaść o 10 mln ton, czyli o jedną piątą krajowego wydobycia.
Skąd się wzięła ta liczba? Nie wiemy, czy rząd to wyjaśnił, ale sami zrobiliśmy proste wyliczenie. Po pierwsze, w ciągu najbliższych trzech lat przybędzie nam mocy w OZE – na podstawie zorganizowanych już aukcji powstanie od 2 do 3,5 GW w wiatrakach oraz ok. 1 GW w fotowoltaice. Do tego trzeba dorzucić instalacje prosumenckie. W sumie w PV będzie nam przybywać ok. 1 GW rocznie, zatem w 2023 r. dojdziemy do ponad 5 GW mocy ze słońca.
Jeśli powstaną 2 GW nowych mocy w wietrze, to będą produkować ok. 5 TWh prądu rocznie. Jeśli wiatraków będzie 3 GW to wytworzą nawet powyżej 7 TWh. Zaś 3 GW ze słońca to ok. 3 TWh w roku. To daje nam od 8 do 10 TWh. Zniknie popyt na co najmniej 3,5 mln ton węgla rocznie, bo tyle potrzeba do wyprodukowania 8 TWh. Jeśli wszystkie wiatraki, które wygrały aukcje, powstaną, to nowe OZE wyrzucą z rynku nawet 4,5 mln ton.
Do tego trzeba dorzucić nowe elektrociepłownie gazowe – Stalowa Wola i Żerań, które do 2023 r. powinny już pracować i kilkanaście mniejszych. Również zabiorą z rynku od 2 do 3 mln ton węgla.
Nowe bloki w Opolu, Kozienicach i Jaworznie (kiedy w końcu zostanie oddany) zastępują stare elektrownie, a ponieważ mają wyższą sprawność, potrzebują mniej węgla. To może być kolejny milion mniej.
Przytnie swoje potrzeby także ciepłownictwo i drobni odbiorcy. Ciepłownie mogą zmniejszyć zapotrzebowanie o ok. 0,5 mln ton (dziś spalają ok. 4 mln). I przy obecnych warunkach będzie to raczej węgiel krajowy, bo importowany ma lepsze parametry, no i jest dużo tańszy.
Czyste powietrze czyści węgiel
A co z 3,5 mln gospodarstw domowych, które dziś spalają węgiel? W tej chwili w NFOŚiGW od 2018 r. złożono ponad 150 tys. wniosków o dotację do wymiany źródła ciepła w programie „Czyste Powietrze”. Przygniatająca większość ludzi nie chce już węgla, zresztą coraz więcej miast eliminuje we własnych programach wsparcia możliwość wymiany starego pieca węglowego na nowy.
Do 2023 może zniknąć z domów od 300 tys. do pół mln kotłów węglowych. Według analityków PGG popyt spadnie o kolejne 2 mln ton surowca (krajowego i importowanego) w dodatku takiego, na którym kopalnie zarabiają najlepiej, bo marże są najwyższe – węgiel sprzedawany do elektrowni to jest produkt bardzo niskomarżowy.
W sumie do 2023 r. wychodzi od 8 do 10 mln ton węgla mniej. Po 2025 r. zapotrzebowanie na węgiel będzie spadać jeszcze szybciej, bo duża część starych bloków węglowych zostanie wyłączona. Zdaniem naszych rozmówców w 2035 r. będzie potrzebne już tylko 15 mln ton węgla energetycznego, popyt zaspokoją dwie kopalnie – Bogdanka i dwa ruchy z kopalni w Rybniku.
Górnicze związki mają teraz przeanalizować te informacje. Kolejne spotkanie w przyszłym tygodniu.
Przypomnijmy, że plan restrukturyzacji PGG, przeciw któremu protestują związkowcy, zakładał zamknięcie nierentownych kopalń „Ruda” i „Wujek”, odejście 5 tys. ludzi oraz pożyczkę dla PGG- 1,75 mld zł z Polskiego Funduszu Rozwoju.
Wreszcie dość wiarygodna prognoza. Tylko czy do 2035 nie wyczerpią się zasoby kop Bogdanka i Rybnik. Oby tak się stało. Każda tona węgla z importu jest lepsza i tańsza od krajowej. Oczywiście kontrowersyjne jest finansowanie bezrobotnych górników (zwłaszcza tych, którzy nigdy nie byli na dole). Rynek potrzebuje rąk do pracy w budownictwie wszelkiego rodzaju, w prostych usługach, logistyce. Likwidacja górnictwa to problem dla niemal całego rządu. Nie tylko tej trójki, z tępakiem na czele.
Przeczytałem, że autor postu nie zrozumiał w wielu miejscach tego co przeczytał na portalu wysokie napięcie.
OZE dla energetyki jest takim samym dobrodziejstwem jak przekleństwem i to trzeba zrozumieć. Wiatr albo wieje, albo nie, słonce świeci albo nie, albo i wiatr wieje i słońce świeci. To robi olbrzymie problemy w energetyce z nadmiarem energii w jednej chwili, by w kolejnej mieć jej znacznie mniej niż trzeba. Nie ma żadnego dobrego pomysłu na gromadzenie energii kiedy jest jej za dużo i oddawania kiedy jest jej za mało. To powoduje, ze energetyka konwencjonalna jest niezbędna, by równoważyć niestabilność OZE. I teraz troszkę matematyki – Kiedy konwencjonalna elektrownia ma 1 GW i Fotowoltaika ma 1 GW, to tak naprawdę skutecznie elektrownia konwencjonalna ma 1 GW, a fotowoltaika ma 0,3 GW . Dodam do tego też problemy z fotowoltaiką prosumencką zakładów energetycznych. Są miejsca gdzie mieszkają bogatsi ludzie i tam są solary na każdym prawie domu – powoduje to w słoneczne dni podniesienie napięcia tak, że uszkadzają się odbiorniki u odbiorców, i nie bardzo jest obecnie co z tym robić.
A możesz podać jakieś źródła tych ostatnich informacji, dotyczących podnoszenia się napięcia w sieci z powodu nadwyżki mocy z solarów?
Prosta fizyka. Na stacji transformatorowej jest dajmy na to 243V, teraz 10 domów z napięciem 253 V ( tyle może być oficjalnie maksymalnie ustawiony w domu inwerter) . I teraz na sieci nie jest jak na spacji 243 V, tylko 253 V – jest to absolutnie graniczne wysokie napięcie,gdzie zwłaszcza słabsze i taniej wykonane urządzenia już nie wytrzymują. Problem się pogłębia, kiedy któryś z tych klientów zobaczy, że nie oddaje do sieci, bo jest za wysokie napięcie. Często chciwość bierze górę nad rozsądkiem,i taki klient przestawia na inwerterze napięcie np na 257 V – wtedy faktycznie oddaje do sieci, ale urządzenia zwłaszcza u niego samego takiego napięcia nie wytrzymują. Są pomysły takie, by prosumpcji musieli podawać do zakładów energetycznych hasła do inwerterów, by zakłady mogły je wyłączać w takich sytuacjach. Niestety na razie trwa dyskusja na ten temat miedzy ZE a ministerstwem.
253V to nie jest żadne absolutnie graniczne wysokie napięcie, lecz górna wartość napięcia, jakie może utrzymywać się w sieci nN przez długi czas. Cytując normę EN50160: "Średnia wartość skuteczna napięcia mierzona w czasie 10 minut powinna mieścić się w przedziale +/-10% napięcia znamionowego przez 95% tygodnia (wyłączając przerwy w zasilaniu). Przez pozostałe 5% tygodnia napięcie powinno być w przedziale -15% Un i =10% Un". Zatem urządzenia, które psują się przy 253V to buble i należy w tej sprawie mieć pretensje do ich producentów. Mamy napięcie znamionowe 230 (a dokładniej 231 bo 400/1,73) V z tolerancją +/-10%. Cała masa urządzeń na rynku jest zaprojektowana do pracy z napięciami do 240V AC (prawdopodobnie ze względu na Wielką Brytanię) więc nasze 253V tym bardziej nie powinny zrobić im krzywdy. Żadna stacja trafo nie pracuje na jałowo i w przypadku dużej ilości mocy produkowanej przez solary zrekompensuje ona moc pobieraną ze strony SN. Nawet jeśli ktoś ma instalację solarną dającą w słoneczny dzień 10kW (a to już jest niemała moc, koszt instalacji wynosi 20-30 tysięcy zł i potrzeba na to około 50m2 dachu) do sieci, to zasili tym siebie i maksymalnie kilkanaście innych domów. A jeden sklep lub mały zakład przemysłowy podpięty do tej samej stacji trafo wyssie większość mocy z takiej instalacji PV.
Zidiociały do na rząd Wlk Brytani nie posłuchał Adama KE i zlikwidował górnictwo węgla kam. Mimo, że na wyspach nie ma zbyt wielu dni słonecznych i wiatru jest w nadmiarze.
Zobacz znawco tematu kiedy to zrobił, jakie były tego konsekwencje społeczne, i czy to obecnie było by w Polsce możliwe. Po drugie sprawdź z czego mają w Anglii prąd. Ja pracuję w firmie, która pośrednio zajmuje się tematem i sam się tematem tez zajmuję.
Ostatnio pisał, że prowadzi własny "byznes", dzisiaj, że pracuje w firmie.
Znajdź mi gdzie pisałem, że prowadzę własny biznes.
Zaczynam rozumieć dlaczego polska energetyka jest w tak godnym pożałowania stanie. Zapewne takich KE pracuje tam wielu.
Co do węgla i jego sprowadzania. Nasz węgiel w większości jest drogi bo się go wydobywa z głębokich szybów ( 800 i wiecej metrów) i jest on niskiej jakości ( duże zasiarczenie). Węgiel sprowadzany jest wydobywany z głębokości 100 – 200 m ( np w Rosji, czy Australii) , i co za tym idzie jest dużo tańszy nawet sprowadzany, i jest dużo lepszej jakości. Blokowanie importu jest bez sensu ekonomicznego. Trzeba wygaszać kopalnie nierentowne po kolei. Dopóki Nie będzie w Polsce elektrowni Atomowej lub czegoś podobnego, węgiel będzie potrzebny dla energetyki. Do produkcji stali i innych gałęzi przemysłu będzie potrzebny jeszcze długie dziesięciolecia.
Spoko. pis będzie sprowadzał węgiel z zagranicy, ładował do naszych kopalń, żeby tylko kochani górnicy mieli co wydobywać. Bo rząd się ich boi!
Adrian się zdziwi – węgla miało być na 200 lat. A podobno ciągle się uczy.
Węgla jest na 200 albo więcej lat, tyle że w miejscach i na głębokościach obecnie kompletnie nieopłacalne do wydobycia i bardzo trudne technicznie.
Idąc tym tokiem jest go na następne tysiąclecia. Wystarczy odpowiednio głęboko zejść pod ziemię 😉
Część z tego węgla prawdopodobnie nigdy nie wydobędziemy, bo kiedy to będzie technicznie proste i nawet tanie, nikt prawdopodobnie już tego węgla nie będzie chciał. Nie sadzę by za 30 – 50 lat kogoś węgiel interesował.
Nie doradzam nikomu stosowania metforminy lub insuliny w leczeniu cukrzycy, ponieważ stosuję metforminę od ponad 15 lat i doprowadziło to do zaburzeń erekcji. Podziękowania dla doktora Nelsona Salima, specjalisty zielarstwa z Maroka, z którym w radiu natknąłem się na jego świadectwo pacjenta, który w ciągu 21 dni został całkowicie wyleczony z cukrzycy i przerostu prostaty. Dane kontaktowe lekarza zostały udostępnione tym, którzy chcą spróbować jego leczenia i zrobiłem to, dziś jestem całkowicie wyleczony z cukrzycy typu 2 i zaburzeń erekcji dzięki naturalnym ziołom. Wysłał do mojego kraju swoje Ziołolecznictwo, które otrzymałem w ciągu 3 dni za pośrednictwem serwisu Dhl i zgodnie z jego instrukcją zastosowałem kurację przez 21 dni i jestem tutaj, aby zeznawać. Jego lek ziołowy jest niedrogi i działa skutecznie i nie ma skutków ubocznych. Jego oficjalny e-mail; [email protected]
lub WhatsApp / zadzwoń +212612145772. Powiedział, że ma lekarstwo na; Choroby nerek, borelioza, zapalenie wątroby, rak piersi i bezpłodność
Czyli Rząd nie robi nic z węglem brunatnym, nie będzie inwestował w OZE, nie będzie stawiał atomówek, a górnikom pomachał przed oczami kartką z kilkoma liczbami i wnioskiem że kopalnie same zbankrutują, ale dopiero za 3 kadencje, więc spoko. Sztos.
Węgiel brunatny jest najtańszy, a elektrowni w Bełchatowie nie da się zamknąć zanim nie wybuduje się np elektrowni Atomowej. Tak, ze na razie temat nie d ruszenia.
Inwestycje w OZE obecnie są ze 20 x wiesze niż za PO. Ale to nie do końca zasługa PIS, a po prostu coraz większych cen praw do emisji. Spółki energetyczne na potęgę inwestują w OZE, by musieć kupować jak najmniej praw do emisji. Firmy prywatne obecnie też na potęgę inwestują w OZE, by obniżyć koszty utrzymania firm. Dzieje się w tym segmencie niesamowicie dużo.
Nasz nierząd teraz przygotowuje dla siebie dodatki z Mamuni Europejskiej za wprowadzanie ekologii. A tak gardłowali, że są strażnikami polskiego węgla.
Nic tylko dawać do pieca.
Druga Japonia już była, czas na drugie Chiny.
Wystarczy głębiej kopać. Potem albo wyjść w Australii i się dogadać co do szybkiego, przez co tańszego importu węgla, jak w Altered Carbon.
Jak nie – pozostają zasoby podziemnego świata pustoziemców.
Trzeba dalej, puki węglowcy jeszcze żyją, inwestować w węglowe old school lobby które, już jest zagrożone bezrobociem i głodową śmiercią przez egzekutywy UE.
Cóż, są twardzielami. Idą w zaparte, spryciule.
Kamienni i często brunatni, dlatego nie da się ich tak łatwo wyrżnąć, jak taką Puszczkę Białowieską.
Może jednak, pozostaje ta nowoczesność z lat 50tych XIIw. – energia rock'n'atom.
Co z tego, że przez 70% czasu odpowiadającego trwaniu całego wieku, światowej nauce nie udało się zmniejszyć strat w przypadkach np. Czernobyla i Fukushimy, zwiększyło się zagrożenie terroryzmu i nie wypracowano rozwiązania problemu składowania.
Skład końcowy? Problem? Aktywności odpadom atomowym, starczy może nawet na 20 000 lat, tylko głębiej podkopać i dobrze schować.
Jesteśmy ekspertami w tej dziedzinie.
I tak się znajdą w wodach gruntowych, kiedy tąpnie, bo sól czy wapń w podłożu się rozpuściły.
Ale okaże się, że ich nie wykryto, chociaż było jakieś ostrzeżenie eksperta, podstępnego wroga speców od geotermii rydzyka.
Szczegóły ostrzeżenia nie mogły być odczytane z peknięntego dysku komputera, który ten od rydzyka pożyczył od szydło itd.
Każdy naród, każde społeczeństwo widzi niezależność inaczej.
Także tę energetyczną.
Ci ostatni, zawsze gryzieni przez psy, dawno już bólu nie czując, dzięki ich innym opóźnieniom, nawet się nie obejrzą, że dla nich będzie za późno.
Fakt, że za późno będzie wtedy dla wszystkich.
Właśnie przez tych ostatnich, sobków.
WOT nieupilnuje granic powietrznych, przed ich przekraczaniem przez syf, który produkują sami i ich bracia w eksploatacji.
Ci co poza narodowym czubkiem nosa nie widzą świata.
Problem polskiego górnictwa węglowego, związany z polską energetyką mający decydujący wpływ na rozwój gospodarczy pomimo dokładnego zdiagnozowania nigdy nie wyzwolił się spod podporządkowania partyjnym interesom kolejnych rządów. Dlatego zasysał latami jak gąbka kasę publiczną i dotąd nie został rozwiązany. Podobnie jak wiele innych problemów z racji tej, iż w naszym kraju przed racją stanu i potrzebami rozwojowymi państwa, zawsze na pierwszym miejscu stał interes partyjny opcji, która się do korytka dorwała. W mojej ocenie po realizacji dwóch celów strategicznych – wejściu do NATO i UE zabrakło w naszym kraju myślenia długoterminowego i określenia kolejnych celów strategicznych. Uważam, że tylko pierwszy rząd Tadeusza Mazowieckiego realizował strategię gospodarczej transformacji kierując się potrzebom chwili i racją stanu, nie kierując się ekonomicznym woluntaryzmem. Tu chciałbym się posłużyć pewnym przykładem transformacyjnym. Cztery założenia sformułował Bogdan Góralczyk w książce „Wielki Renesans. Chińska Transformacja i jej konsekwencje”. Założenia, które stały się fundamentem chińskiej transformacji. Co ważne zarówno chińska transformacja, jak i transformacja u nas, miały miejsce w tym samym prawie okresie. Oczywiście wszelkie porównania wymagają uwzględnienia proporcji jak i skali. Jednak warto taką analizę porównawczą wykonać i wyciągnąć wnioski. cdn.
cd. Hipoteza pierwsza: „Państwa wyrastają z biedy i stają na nogi nie na podstawie ideologiczny projektów i teoretycznych konceptów, lecz w wyniku stosowania u siebie zimnej wyrachowanej praktyki i pragmatyzmu połączonych z trzeźwym rozeznaniem własnej sytuacji oraz położenia sąsiadów i układu sił na świecie. To nie teoria, lecz praktyka decyduje o sukcesie.”
Hipoteza druga: „Nie ma sukcesu bez skutecznej adaptacji do zmieniających się warunków oraz właściwych ludzi zmian dokonujących. Odpowiedni impuls musi wyjść od przywódców i liderów myślących w kategoriach długoterminowych i racji stanu, a więc nadrzędnych interesów państwa a nie partii, grupy czy jakiegokolwiek lobby”
Hipoteza trzecia: „Prawdziwe skuteczne reformy mogą przeprowadzić tylko ludzie, którzy doskonale zrozumieli czym kończy się ekonomiczny woluntaryzm oraz rewolucyjne eksperymenty ideologiczne pociągające za sobą anarchię, chaos, bezpardonową walkę zwaśnionych stron.
Hipoteza czwarta: „Efektem rewolucyjnych zakusów, doświadczeń i testów zawsze jest cywilizacyjny, ekonomiczny, często nawet mentalnościowy regres zamiast spodziewanego postępu” Założenia chińskiej transformacji uważam za uniwersalne bez zwracania uwagi na jakikolwiek kontekst polityczny i konieczne do zastosowania, jeśli oczekuje się sukcesu.