0:000:00

0:00

23 listopada, las pod Siemiatyczami. Syryjczycy, 24 i 28 lat, ukrywali się w lesie. W polskim lesie spędzili pięć dni, w białoruskim - trzy. Czekali na gwarancję, że nie zostaną ponownie wypchnięci do Białorusi. Na miejsce przyjechały media oraz Straż Graniczna, która zabrała Syryjczyków do placówki w Mielniku.

Tym razem jest jednak duża szansa, że nie zastosuje kolejnego push-backu.

O szczegółach opowiedziała nam aktywistka współpracująca z Homo Faber, Beata Siemaszko:

[video width="576" height="320" mp4="https://oko.press/images/2021/11/video-1637672698.mp4"][/video]

"W lesie znaleźliśmy dwoje młodych Syryjczyków, siostrę i brata. Uciekli z Syrii, uciekli przed dyskryminacją, przed groźbami śmierci, przed więzieniem dla ich rodziny, przed bombardowaniami, przed reżimem. To są bardzo dobrze wykształceni ludzie. Na podstawie ich przeżyć mogliśmy prosić Europejski Trybunał Praw Człowieka o prawo do zatrzymania ich w kraju. Czyli ochronę przed wypchnięciem ich z powrotem do Białorusi. Tam przeżyli straszne sytuacje, łącznie z biciem, popychaniem, głodem, pragnieniem, szczuciem psami. Udało się. Europejski Trybunał Praw Człowieka przychylił się do naszej prośby i ci ludzie są objęci ochroną przynajmniej do 10 stycznia 2022 r.".

22 listopada prawnikom udało się uzyskać dla rodzeństwa z Syrii tzw. interim measure - środek tymczasowy z Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, respektowany nawet przez polskie władze. Wniosek został rozpatrzony i odesłany w ciągu zaledwie kilku godzin.

Dzięki temu Syryjczycy zdołali złożyć wnioski o ochronę międzynarodową. Wszystko wskazuje na to, że rodzeństwo jest bezpieczne. Noc spędzi w placówce w Mielniku, rano zostaną przewiezieni do ośrodka Dialog w Białymstoku.

24 listopada Anna Dąbrowska zamieściła na fb relację jednej z osób znalezionych pod Siemiatyczami: "T. opowiada: >>Chociaż była mgła, polskie służby przygraniczne zauważyły nas. Włączyli reflektory i zobaczyli białoruskie wojsko i naszą grupę. Wróciliśmy ponownie wszyscy pieszo do obozu. Sytuacja była tragiczna. Trudno o tym opowiadać…

Następnego dnia Białorusini wsadzili nas do ciężarówki. Ludzie kasłali, dusili się. W ciężarówce nie było dostępu do powietrza. Młody mężczyzna zemdlał. Ludzie zaczęli prosić ”hospital, hospital”. Białorusini wyciągnęli tego chłopaka z ciężarówki. Leżał na podłodze trzęsąc się. Jego brat zaczął krzyczeć „zabijcie nas tu razem, nie chcę się ruszać bez mojego brata”. Wzięli go na bok i pobili nie pozwalając mu zostać przy bracie. Wróciliśmy do obozu, gdzie spaliśmy.

Kolejnej nocy wrzucili nas do ciężarówki. Kiedy wyszliśmy na zewnątrz, było jak w filmie. Całkowita cisza. Dźwięk nożyc przecinających płot. I krzyk „go, go, go, go!” Ludzie zaczęli potykać się i upadać na innych, dzieci płakały. Dziewczyna po mojej lewej stronie utknęła w drutach. Chciałam jej pomóc, ale ludzie za mną popchnęli mnie, bym szła dalej. Po chwili wpadliśmy do rzeki. Szłam przed siebie. Mój brat za mną tylko powtarzał „idź dalej, inaczej umrzemy<<"

Co to są środki tymczasowe?

Środki tymczasowe, tzw. interim measures, w przypadku uchodźców to decyzje Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasbourgu o tym, że nie wolno cudzoziemca wydalić z kraju do momentu wyjaśnienia jego sytuacji np. przyznania ochrony międzynarodowej.

Decyzje ETPCz stały się obecnie jedyną skuteczną gwarancją na to, by osoby z granicy nie zostały wypchnięte z powrotem do Białorusi.

Anna Dąbrowska z Homo Faber mówiła podczas Q&A o granicy: "Trudno mi powiedzieć, dlaczego jest to wciąż respektowane w Polsce [podczas gdy inne prawa dotyczące uchodźców nie są - red.]. Ale bardzo się z tego cieszę, bo to jest w tej chwili nasze jedyne narzędzie, które zabezpiecza daną osobę przed wywózką do lasu i przepchnięciem do Białorusi. Każda osoba objęta interimem do momentu wyjaśnienia sprawy jest zatrzymywana w Polsce, w ośrodku. To w tej chwili nasze jedyne narzędzie, żeby bezpiecznie i skutecznie wyciągnąć ludzi z lasu".

Środek tymczasowy można uzyskać tylko indywidualnie i wniosek o niego musi być dobrze udokumentowany: zawierać szczegółowe dane osoby, dokładną historię potwierdzającą, że osoba spełnia definicję uchodźcy. Jak łatwo się domyślić zbieranie takich danych podczas interwencji w lesie jest trudne. Następnie informacje trzeba spisać w formie wniosku, a ludzie w lesie czekają. Na szczęście, jak mówi Dąbrowska, wnioski rozpatrywane są dość szybko. W ostatnich dniach - jeszcze szybciej.

;

Udostępnij:

Szymon Opryszek

Szymon Opryszek - niezależny reporter, wspólnie z Marią Hawranek wydał książki "Tańczymy już tylko w Zaduszki" (2016) oraz "Wyhoduj sobie wolność" (2018). Specjalizuje się w Ameryce Łacińskiej. Obecnie pracuje nad książką na temat kryzysu wodnego. Autor reporterskiego cyklu "Moja zbrodnia to mój paszport" nominowanego do nagrody Grand Press i nagrodzonego Piórem Nadziei Amnesty International.

Magdalena Chrzczonowicz

Wicenaczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej przez 15 lat pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.

Komentarze