0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.plFot. Kuba Atys / Age...

Początkowo mówiło się o trzech miesiącach wakacji od ZUS dla przedsiębiorców. W wykazie prac legislacyjnych rządu możemy przeczytać:

„Każdy przedsiębiorca prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą może poinformować Zakład Ubezpieczeń Społecznych o zamiarze niepodlegania pod obowiązkowe ubezpieczenia społeczne, a także o nieopłacaniu składek na Fundusz Pracy i Fundusz Solidarnościowy w wymiarze do 3 miesięcy kalendarzowych w ciągu roku kalendarzowego”.

Główne założenie projektu jest więc proste: możliwość zwolnienia przedsiębiorcy z płacenia składek społecznych przez określony okres.

Nie trzy miesiące, a miesiąc

Jeden z rozmówców „Dziennika Gazety Prawnej” z Ministerstwa Finansów mówił w tekście z 8 stycznia 2024:

„Na razie to tylko propozycja, jesteśmy w trakcie ustalania szczegółów i obliczeń wspólnie z resortem finansów i ZUS. Nie jesteśmy przywiązani ani do tego, że to muszą być trzy miesiące, ani nie zapadły decyzje, czy rozwiązanie ma być dostępne powszechnie, czy tylko dla firm znajdujących się w kłopotach finansowych”.

Trzy miesiące wakacji od ZUS miałyby nikłe szanse, by zyskać poparcie całej koalicji, trudno sobie wyobrazić, by łatwo przystała na to Lewica. Projekt jest wciąż we wczesnej fazie prac legislacyjnych, „trzy miesiące” mogło być wyjściową pozycją negocjacyjną do rozmów wewnątrzkoalicyjnych. Wakacje od ZUS dla przedsiębiorców są jedną z ważnych obietnic wyborczych Koalicji Obywatelskiej, wspominał o niej Donald Tusk w swoim exposé.

Projekt w marcu

Intencja w kampanii wyborczej była jasna – przyciągnąć głosy przedsiębiorców, szczególnie tych mniejszych. Dla nich propozycja urlopu składkowego może brzmieć atrakcyjnie, choć pomysł nie jest odpowiedzią na oddolną społeczną presję. Innymi słowy: zanim Donald Tusk rzucił hasło wakacji od ZUS, nikt się takiej ulgi szczególnie nie domagał.

Rząd jest zdeterminowany, by projekt przeprowadzić w ciągu najbliższych kilku miesięcy, a możliwość rezygnacji z opłacania składek w jednym miesiącu była dostępna jeszcze w tym roku. Projekt ma się pojawić w Sejmie w marcu.

„Na Radzie Ministrów przyjęliśmy informację ministra Hetmana, która zakłada, że projekt ustawy do końca marca trafi do Sejmu – tak, aby każdy mikroprzedsiębiorca i każdy samozatrudniony mógł wybrać jeden miesiąc w roku wolny od składki ZUS” – mówił na konferencji prasowej 10 stycznia premier Tusk.

OPZZ na nie, przedsiębiorcy czekają na konkrety

Przed ustawodawcami jeszcze sporo pracy. Na razie pomysł jednoznacznie negatywnie oceniają przedstawiciele pracowników. Szef OPZZ Piotr Ostrowski w tekście dla „Rzeczpospolitej” napisał:

„Obok chorobowego płaconego przez ZUS od pierwszego dnia choroby, wakacje składkowe to kolejna kontrowersyjna i mocno nieprzemyślana propozycja nowego rządu. Warto mieć świadomość jej negatywnych konsekwencji i być może po prostu dać sobie z nią spokój”.

Część przedsiębiorców też nie jest w pełni zadowolona. Przedstawiciele organizacji pracodawców wypowiadają się ostrożnie, choć optymistycznie. Ale już rozmówcy portalu PIT.pl w większości są sceptyczni. Za dużo większy problem uważają wprowadzony wraz z Polskim Ładem sposób naliczania składki zdrowotnej. Chcieliby powrotu do zasad sprzed 2022 roku, gdy składka była ryczałtowa i w większości podlegająca odliczeniu od podatku. O tym jednak nikt dziś nie mówi. I nic dziwnego, powrót do starej składki byłby dla finansów państwa bardzo kosztowny.

Ekspert: przedsiębiorcy już dziś mają wiele ulg

„Składka, którą mają zapłacić prowadzący działalność gospodarczą od 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia to w tej chwili już tylko 110 proc. płacy minimalnej. Wobec tego przedsiębiorcy niekorzystający z żadnej ulgi płacą dziś składkę od kwoty niewiele większej od pensji minimalnej. I to po 5,5 roku prowadzenia firmy” – mówi nam dr Tomasz Lasocki z Katedry Prawa Ubezpieczeń Uniwersytetu Warszawskiego.

Dr Lasocki zwraca uwagę, że mali przedsiębiorcy już dziś mają dostęp do wielu rozwiązań, które ułatwiają opłacenie obowiązkowych ubezpieczeń społecznych:

„Najpierw jest ulga na start, w trakcie której przez pół roku nic nie płacą, później dwa lata małego ZUS z obliczaniem składek od 30 proc. minimalnej krajowej, następnie mały ZUS plus, czyli trzy lata z płaceniem składki maksymalnie od połowy dochodu. Dziś od osoby prowadzącej działalność gospodarczą wymagamy, żeby jej wkład w jej własną firmę po latach ulg »na rozpęd« był niewiele większy, niż wkład pracownika na pensji minimalnej. A jeśli ktoś prowadzi firmę jako dodatkowe zajęcie – tzn. ma już etat, to składek na ubezpieczenia społeczne od działalności już teraz nie płaci”.

Czy to prawda?

Przedsiębiorcy są nadmiernie obciążeni składkami społecznymi

Sprawdziliśmy

Przedsiębiorcy mają możliwość opłacania bardzo niskich składek ZUS przez łącznie 5,5 roku działalności. Gdy ulgi się kończą, mogą płacić składkę od podstawy niewiele większej niż płaca minimalna i niemal wszyscy to robią.

Można to samo, ale prościej

Dr Lasocki uważa, że wszystkie problemy, jakie próbuje tym rozwiązaniem załatwić rząd, da się załatwić inaczej.

„Jeżeli rzeczywiście jest problem, że odpuszczenie jednego miesiąca składek ZUS pozwoli firmom przetrwać, to można to załatwić prościej – obniżyć składkę, by ta obniżka rozkładała się na cały rok. Wtedy znika problem obsługi tych ulg zarówno po stronie ZUS, jak i samych zainteresowanych”.

Ekspert uważa jednak, że przyznanie wakacji składkowych wszystkim jednoosobowym firmom to zły pomysł.

„Gdy mamy dobrze sytuowaną firmę, na przykład informatyka, który wybrał b2b, bo tak jest mu wygodniej i taniej, to nie ma tutaj powodu, by taka osoba płaciła składkę jedynie od minimalnego wynagrodzenia, a nie np. od dochodu. Można więc zrobić tak, by z jednej strony obniżyć składki tym, którzy rzeczywiście w skali roku mają niskie przychody, ale jednocześnie przy dużym dochodzie nie powinno się pobierać tak niskich składek, bliskich minimalnego wynagrodzenia. W ten sposób mamy zrealizowaną obietnicę z kampanii, ale też wzmocnienie systemu ubezpieczeń społecznych”.

Przeczytaj także:

Obciążenie dla systemu

Pojawia się też problem obciążenia systemu emerytalnego.

Przedsiębiorcy, którzy odkładają minimalne składki, już dziś nie są w stanie zapewnić sobie emerytury wyższej niż minimalna. Anulowanie składek za jeden miesiąc w roku tylko ten problem pogłębia.

W ten sposób skarb państwa będzie musiał dokładać do systemu – czy to płacąc składki za przedsiębiorcę, który wybierze wakacje składkowe, czy to później – dopłacając do emerytury minimalnej.

Przypomnijmy – komu przysługuje emerytura minimalna?

  • Mężczyznom po 25 latach okresów składkowych i nieskładkowych,
  • kobietom po 20 latach okresów składkowych i nieskładkowych.

Okresy nieskładkowe nie mogą przekroczyć jednej trzeciej okresów składkowych. Wyjaśnienie: okres składkowy to ten, w którym opłacaliśmy składki do ZUS, np. gdy byliśmy zatrudnieni na umowę o pracę. Okres nieskładkowy to np. czas, gdy pobieraliśmy zasiłek chorobowy lub uczyliśmy się w szkole wyższej. Wówczas składki nie są opłacane, ale czas ten liczy się, gdy sprawdzamy, czy przysługuje nam emerytura minimalna.

Dopłacanie do minimalnej

Dr Lasocki: „Policzyłem, jak wysoką emeryturę otrzyma osoba, która w marcu 2024 roku przeszłaby na emeryturę, a która przez ostatnie 25 lat w nowym systemie odprowadzała składki od minimalnego wynagrodzenia. W przypadku mężczyzny to ok. 1000 zł. Więc i tak musimy dopłacić 600 zł z budżetu. Wobec tego będziemy dopłacali do emerytury przedsiębiorcy, który płacił tylko składkę minimalną”.

Dodajmy jeszcze, że tak samo będzie w wypadku pracownika, a problem niskich emerytur w przyszłości to problem całego systemu.

Ekspert zwraca też uwagę, że osoba z działalnością gospodarczą, która miała wysokie dochody, ale i tak płaciła minimalną składkę – a tak płaci przytłaczająca większość – również skorzysta z dopłaty do emerytury minimalnej. Dziś system daje takiej osobie możliwość unikania płacenia wyższych składek, co kończy się tym, że później państwo musi dopłacić jej do emerytury.

„Gdyby ta sama osoba zarabiała te same pieniądze na etacie, to wówczas zapłaci dużo więcej. Czy to jest sprawiedliwe?” – pyta retorycznie dr Lasocki.

Dopłacanie do firm

Pytamy eksperta, czy rząd powinien za wszelką cenę ratować małe firmy na skraju rentowności poza czasami kryzysu, jak w 2020 roku.

„Podobny problem wystąpił w momencie transformacji ustrojowej” – mówi dr Lasocki – „Gdy zakład został uznany za nierentowny, to pozwalano mu upaść i nikt się nie przejmował setkami pracowników. A dziś małym firmom daje się coraz to nowe przywileje i ulgi, choć ich rentowność też może być wątpliwa. Utrzymywanie firm, które nie spełniają naprawdę minimalnych wymagań, przypomina gospodarkę sprzed 1989 roku”.

Dr Lasocki uważa, że jeżeli po dwóch latach rozkręcania biznesu firma nie jest w stanie zapłacić takich samych składek, jak osoba na etacie, zatrudniona na minimalnym wynagrodzeniu, to coś jest nie tak.

„Ktoś może powiedzieć – ale co ma zrobić szwaczka, która ma własną, jednoosobową firmę? Przejść do szarej strefy? No nie, powinna iść na etat, bo jak widać, nie jest w stanie tak zorganizować swojego biznesu, by zapewnić sobie minimum. Odsetek osób na działalności gospodarczej wcale nie musi być duży, to nie determinuje skutecznego rozwoju gospodarczego. Najbardziej innowacyjne gospodarki wcale nie mają dużego odsetka samozatrudnionych. W UE najwyższe odsetki samozatrudnionych to Grecja, Włochy i potem Polska. Wysokie odsetki występują w wielu krajach afrykańskich. Amerykanie mają tu cztery razy mniejszy odsetek niż Polska”.

Problemy są gdzie indziej

Lasocki uważa, że zamiast rozważać, jak wesprzeć małe firmy, powinniśmy zastanowić się, co zrobić, by ludzie byli zatrudniani na etatach. To problem fikcyjnego samozatrudnienia – jednoosobowych firm, które świadczą usługi tylko dla jednej firmy. Powody mogą być różne – taki układ może wymusić pracodawca, ale może to też być wybór „przedsiębiorcy” – by płacić niższe składki.

Dr Lasocki: „Zatomizowana w ten sposób gospodarka nie jest w stanie wypracować tak dużej wartości dodanej, jak w przypadku większych struktur organizacyjnych. To jest społecznie korzystne również z perspektywy samych pracujących. Lepsza jest wówczas dostępność kredytów, lepsze jest zabezpieczenie społeczne. Daje też większe bezpieczeństwo dla gospodarstwa domowego”.

Ekspert widzi natomiast potrzebę wsparcia firm, które dopiero zaczynają zatrudniać pracowników.

„Ulgi za rozpoczynanie zatrudniania na etacie – to byłby potrzebny program. Choćby »wakacje na wakacje« – czyli brak obowiązku opłacania składek za okres korzystania z urlopów przez pracowników przy ewidencjonowaniu tych kwot na kontach pracowników. To tutaj obok ryzyka gospodarczego przedsiębiorca ponosi ryzyko związane z zatrudnieniem. Musi wypłacić wynagrodzenie, zwolnienie łączy się z okresem wypowiedzenia. Wzrost liczby osób na działalności gospodarczej, nie tylko nie zwiększa innowacyjności, ani konkurencyjności względem innych gospodarek, lecz działa wręcz odwrotnie”.

Czy po wprowadzeniu wakacji od ZUS może zwiększyć się liczba fikcyjnych jednoosobowych firm?

„Wszystko zależy od tego, jak ulga zostanie wprowadzona. Gdy przeprowadzi się to dobrze – jeśli ktoś przemyśli dokładnie, jak i komu te ulgi mają przysługiwać, to jest nawet szansa, że liczba fałszywych samozatrudnionych się zmniejszy, a całemu systemowi wyjdzie to na dobre”.

Wciąż jest na to szansa – projekt powinien przejść proces konsultacji.

Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.

;
Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).
Na zdjęciu Jakub Szymczak
Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze