Prawo i Sprawiedliwość obarcza Platformę Obywatelską całą odpowiedzialnością za skandale warszawskiej reprywatyzacji. Jan Śpiewak - obie ekipy. OKO.press rozsądza ten spór. Rację ma działacz "Miasto jest nasze", bo dzika reprywatyzacja w Warszawie odbywała się i za PiS, i za Platformy
W 1946 wydany zostaje „Dekret o własności i użytkowaniu gruntów na obszarze m. st. Warszawy”, zwany potocznie Dekretem Bieruta. Na jego mocy na własność miasta Warszawa przechodzą wszystkie grunty w przedwojennych granicach stolicy. Akt prawny umożliwił odbudowę Warszawy, a dekretem teoretycznie objęte były tylko grunty - w praktyce jednak przejmowano również kamienice.
Sprawę miała rozwiązać ustawa reprywatyzacyjna, ale przez ponad ćwierć wieku kolejne rządy odwlekały jej uchwalenie. W efekcie Polska jest jedynym krajem postkomunistycznym, który nie rozwiązał problemu zwrotu przedwojennej własności.
Jedyna ustawę reprywatyzacyjną przygotowaną przez rząd Jerzego Buzka zawetował w marcu 2001 r. Aleksander Kwaśniewski.
Dopiero pod koniec drugiej kadencji u władzy koalicja PO-PSL przegłosowała tzw. małą ustawę reprywatyzacyjną, ale do Trybunału Konstytucyjnego skierował ją Bronisław Komorowski. Wyrok o zgodności ustawy z konstytucją został opublikowany i 16 sierpnia 2016 roku ustawę podpisał Andrzej Duda.
Do czasu wejścia w życie ustawy reprywatyzacja była prowadzona tylko drogą sądową, stąd pojawiająca się określenie „reprywatyzacja sądowa”. Dawny właściciel lub jego spadkobierca mogli starać się o unieważnienie decyzji odmowy zwrotu przedwojennej nieruchomości wydanej w czasach komunistycznych.
W kolejce po warszawskie grunty i nieruchomości ustawiali się nie tylko dawni właściciele i ich spadkobiercy, ale również handlarze roszczeń, którzy wcześniej z samymi nieruchomościami nie mieli nic wspólnego. Szacuje się, że blisko 1/4 wszystkich roszczeń, to roszczenia „handlarzy”.
Taka ścieżka prywatyzacji rozpoczęła się jeszcze w latach 90-tych, kiedy prezydentem Warszawy był Paweł Piskorski. Skala reprywatyzacji była wtedy jednak skromna. Wszystko zmieniło się w połowie ubiegłej dekady, jeszcze za czasu rządów PiS w Warszawie.
Początki dzikiej reprywatyzacji w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" wspominała Elżbieta Jakubiak, szefowa gabinetu prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego - Stwierdziła, że „po mieście” zaczęły chodzić plotki o osobach skupujących roszczenia. Często były one odkupowane od starszych i niezamożnych osób.
„Jak tylko Leszek [Kaczyński] usłyszał, że chodzi o starsze panie, polecił sprawę zbadać, bo panie mogą być wykorzystywane. Zajęliśmy się tematem, ale nie oszukujmy się, wtedy nikt w ratuszu nie miał pojęcia, jak działa rynek handlu roszczeniami. Że np. wystarczy kupić cząstkę praw, by powalczyć o całą kamienicę” - mówiła Jakubiak w rozmowie z dziennikarkami "Wyborczej", Iwoną Szpalą i Małgorzatą Zubik.
I rzeczywiście, Lech Kaczyński nieco spowolnił proces reprywatyzacji, ale go nie zatrzymał. Jedna z najgłośniejszych spraw - reprywatyzacja kamienicy przy Nabielaka 9, gdzie mieszkała działaczka ruchu obrony lokatorów Jolanta Brzeska zaczęła się jeszcze za czasów rządów PiS w stolicy.
W czasie wydawania decyzji o reprywatyzacji Nabielaka 9 formalnie prezydentem Warszawy pozostawał Lech Kaczyński - który 22 grudnia 2005 roku został zaprzysiężony na prezydenta Polski - ale faktycznie władzę w mieście sprawował mianowany przez Kaczyńskiego Mirosław Kochalski. To w kwietniu 2006 roku do mieszkania Jolanty Brzeskiej zapukał cieszący się złą sławą handlarz roszczeń Marek Mossakowski. Mossakowski podwyższył lokatorom czynsz, próbował spiłować zawiasy do mieszkania Brzeskiej.
PiS władzę w stolicy stracił dopiero w grudniu 2006 roku, a kamienicę przy Nabielaka 9 zreprywatyzowano w kwietniu 2006 roku. Rację ma więc Jan Śpiewak mówiąc, że zwrotów kamienic dokonywali również urzędnicy prezydenta Kaczyńskiego.
W marcu 2011 Brzeska zaginęła, a po jakimś czasie jej spalone ciało policjanci znaleźli w Lesie Kabackim. Sprawców nie udało się ustalić.
Za całe to zamieszanie [reprywatyzacyjne] odpowiedzialna jest Hanna Gronkiewicz-Waltz, ponieważ to ona organizuje i odpowiada za wszystko, co się dzieje w Ratuszu.
Beata Mazurek twierdzi, że za całe zamieszanie związane z reprywatyzacją odpowiedzialna jest Hanna Gronkiewicz-Waltz i Platforma Obywatelska, ponieważ jako prezydent Warszawy odpowiada za wszystko co dzieje się w ratuszu. Nie ma racji.
Beata Mazurek myli się więc mówiąc, że zamieszanie reprywatyzacyjne to wyłączna odpowiedzialność Hanny Gronkiewicz-Waltz. Proceder również miał miejsce za czasów rządów jej macierzystej partii w Warszawie.
Prawdą jest jednak, że rząd PO miał bardzo dużo czasu na przygotowanie ustawy reprywatyzacyjnej.
Nieruchomości zwracał również Lech Kaczyński. I ta kamienica na Nabielaka 9, gdzie żyła i została zamordowana Jolanta Brzeska, i kamienica Noakowskiego 16 (…) to są wszystko zwroty dokonane przez urzędników Lecha Kaczyńskiego.
Do kontrowersyjnej reprywatyzacji kamienicy przy ul. Noakowskiego 16, na której skorzystała rodzina męża Hanny Gronkiewicz-Waltz, również doszło za rządów PiS.
Według informacji autorek głośnego artykułu "Gazety Wyborczej" o reprywatyzacji gruntu nieopodal Pałacu Kultury decyzja zwrotna dotycząca kamienicy przy Noakowskiego zapadła w 2003 roku. W 2006 – jeszcze przed wyborami samorządowymi, w których zwyciężyła Hanna Gronkiewicz-Waltz – podpisany został akt notarialny i budynek przeszedł w ręce spadkobierców.
Afery
Jolanta Brzeska
Hanna Gronkiewicz-Waltz
Beata Mazurek
Jan Śpiewak
Miasto jest nasze
reprywatyzacja
Warszawa
Analityk nierówności społecznych i rynku pracy związany z Fundacją Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, prekariusz, autor poczytnego magazynu na portalu Facebook, który jest adresowany do tych, którym nie wyszło, czyli prawie do wszystkich. W OKO.press pisze o polityce społecznej i pracy.
Analityk nierówności społecznych i rynku pracy związany z Fundacją Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, prekariusz, autor poczytnego magazynu na portalu Facebook, który jest adresowany do tych, którym nie wyszło, czyli prawie do wszystkich. W OKO.press pisze o polityce społecznej i pracy.
Komentarze