Witold Waszczykowski wrócił z wizyty w Turcji z przekonaniem, że panuje tam system prawny tak odmienny od europejskiego, że pozwala na stosowanie tortur. Odpowiedzialnością za tę odmienność obarczył Unię Europejską. Za rozsiewanie w Polsce propagandy tureckiego reżimu minister dostaje “dyzmę”
15 lipca w Turcji doszło do nieudanej próby zamachu stanu, na który władze państwa odpowiedziały masowymi represjami. Tysiące osób podejrzewanych o sprzyjanie puczystom straciło pracę, tysiące trafiło do więzień, wielu z nich jest poddawanych torturom.
25 sierpnia Witold Waszczykowski, minister spraw zagranicznych, udał się do Turcji. Spotkał się z prezydentem Recepem Erdoğanem, a po powrocie zapewniał, że nie widzi w decyzjach tureckich władz "zaciekłości w zemście" ani przejawów łamania tureckiego prawa.
Widzimy olbrzymią skalę represji, ale żadne instytucje międzynarodowe nie alarmują, by te represje wykraczały poza system prawny w Turcji. Być może to inny system. Ale co Unii przeszkadzało naciskać, by ten system był inny, zbliżony do standardów UE?
Wbrew przekonaniu Waszczykowskiego, prawo w Turcji nie jest aż tak liberalne, by dopuszczać stosowanie represji na olbrzymią skalę, a o jego łamaniu alarmowały organizacje pozarządowe (m.in. Amnesty International i Human Rights Watch).
Szefowa dyplomacji Unii Europejskiej Federica Mogherini już dwa dni po zdławieniu puczu wezwała Turcję do respektowania zasad demokracji i praw człowieka. Była to reakcja na informacje o masowych aresztowaniach oraz czystkach w sądownictwie, służbach mundurowych i szkolnictwie wyższym.
Zawieszenie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka
Waszczykowski w swojej ocenie stanu prawnego w Turcji mógł zasugerować się obwieszczeniem jej wicepremiera Nomana Kurtulmusa z 21 lipca o “zawieszeniu” Europejskiej Konwencji Praw Człowieka na czas obowiązywania stanu wyjątkowego.
Według artykułu 15 konwencji "w przypadku wojny lub innego niebezpieczeństwa publicznego zagrażającego życiu narodu" rządy mogą "podjąć środki uchylające stosowanie zobowiązań wynikających z niniejszej konwencji [...], pod warunkiem, że środki te nie są sprzeczne z innymi zobowiązaniami wynikającymi z prawa międzynarodowego".
Taką decyzję podjęła m.in. Francja po serii zamachów terrorystycznych w Paryżu z 13 listopada 2015 roku, w których zginęło 130 osób. Tam jednak o zawieszeniu konkretnych przepisów decydował sąd.
Jak mówi “Oku” Aleksandra Zielińska z Amnesty International Polska, represji wobec domniemanych zwolenników puczu nie można usprawiedliwić “zawieszeniem” konwencji.
Jej wiedza opiera się na relacji i raporcie delegacji AI, której członkowie rozmawiali z uwięzionymi, ich rodzinami i prawnikami i stwierdzili, że władze Turcji dopuszczają się łamania obowiązujących na jej terenie praw człowieka przynajmniej w trzech obszarach:
Amnesty International opublikowało raport o łamaniu praw człowieka w Turcji niecałe dwa tygodnie po próbie puczu. Polski minister spraw zewnętrznych przed wyjazdem do Ankary powinien był zapoznać się z jego wynikami.
Za ignorowanie praw człowieka i karmienie polskiej opinii publicznej turecką propagandą redakcja OKO.press jest zmuszona oznaczyć jego wypowiedź “dyzmą”.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Komentarze