0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Kornelia Glowacka-Wolf/ Agencja GazetaKornelia Glowacka-Wo...

Cztery dni po ogłoszeniu przez polską nuncjaturę, że Watykan ukarał kard. Henryka Gulbinowicza, dowiedzieliśmy się, za co konkretnie został skazany. W komunikacie nuncjatury można było wyczytać jedynie, że watykańskie dochodzenie dotyczyło "wysuwanych pod adresem kardynała oskarżeń" oraz "innych zarzutów dotyczących przeszłości".

Szczegóły tego dochodzenia 7 listopada ujawniła dopiero oficjalna gazeta watykańska "L'Osservatore Romano", na co zwróciła uwagę interia.pl. Okazuje się, że były wrocławski metropolita został ukarany za dopuszczenie się molestowania mężczyzn, "czyny homoseksualne" i współpracę z PRL-owską Służbą Bezpieczeństwa.

Nałożone na kardynała sankcje to:

  • zakaz uczestniczenia w jakiejkolwiek celebracji lub spotkaniu publicznym;
  • zakaz używania insygniów biskupich;
  • pozbawienie prawa do nabożeństwa pogrzebowego w katedrze i pochówku w katedrze;
  • wpłacenie "odpowiedniej sumy pieniędzy" na Fundację św. Józefa powołaną przez Episkopat, której zadaniem jest wspieranie ofiar nadużyć seksualnych w Kościele.

Symboliczny wyrok

Gulbinowicz stracił więc przywileje związane z godnością emerytowanego arcybiskupa wrocławskiego. Nie stracił jednak samego tytułu ani godności kardynalskiej. Został więc potraktowany łagodniej niż na przykład Theodor McCarrick, były już amerykański kardynał, jedna z najbardziej wpływowych postaci tamtejszego Kościoła (watykański raport o jego przestępstwach seksualnych i mechanizmie ich tuszowania ma zostać opublikowany 10 listopada).

Wydanie wyroku w sprawie 97-letniego hierarchy jest jednak wydarzeniem symbolicznym. To pierwszy wyrok kanoniczny w sprawie polskiego biskupa. Wcześniej co prawda abp Józef Wesołowski został wydalony ze stanu kapłańskiego za wykorzystywanie nieletnich na Dominikanie, ale zmarł, zanim wyrok się uprawomocnił. Tym razem Watykan musiał się spieszyć, by sprawiedliwości stało się zadość za życia Gulbinowicza. Rzecznik kurii wrocławskiej przekazał Stacji7, że kardynała poinformowano o wyroku, ale trudno mówić o jakiejkolwiek reakcji z jego strony, bo ze względu na wiek i stan zdrowia kontakt z nim jest utrudniony. 9 listopada “Gazeta Wyborcza” poinformowała, że informację tę otrzymał dwa tygodnie temu, a tydzień później trafił do szpitala, gdzie przebywa w stanie ciężkim.

Wyrok na Gulbinowicza jest więc wyraźnym sygnałem dla wszystkich polskich hierarchów. Jeśli Watykan nie zawahał się przed ukaraniem 97-latka na skraju śmierci, nie zawaha się też w przypadkach biskupów młodszych od niego.

Z mediów wiemy o toczących się postępowaniach kościelnych w sprawie sześciu polskich biskupów tuszujących przestępstwa seksualne i jednego, który sam się go dopuścił. Prowadzone są też takie, o których nie wiemy. We wrześniu “Rzeczpospolita” donosiła, że Watykan przygląda się sprawom 11 hierarchów.

Kardynał i seminarzysta

Watykański proces zainicjował Przemysław Kowalczyk (posługujący się pseudonimem Karol Chum), poeta i informatyk z Wrocławia. W maju 2019 roku oskarżył Gulbinowicza o to, że molestował go 6 stycznia 1990 roku, gdy Chum miał zaledwie 15 lat. Na prośbę o. Józefa Szańcy, prowadzącego seminarium w Legnicy, do którego uczęszczał, Kowalczyk pojechał do kurii wrocławskiej, by odebrać stamtąd jakąś przesyłkę. Na miejscu okazało się, że przesyłka jest jeszcze niegotowa, więc zaproponowano chłopcu nocleg. Gdy miał już iść spać, do pokoju wszedł kardynał Gulbinowicz.

“Gdy jechałem do kurii, marzyłem, żeby go spotkać, chociażby zobaczyć. Kardynał był legendą. Jak wszedł do pokoju, szybko zakryłem się kołdrą, bo miałem na sobie tylko majtki. On spytał, jak mi się podoba w seminarium, czy mam kłopoty z nauką, a potem przysiadł się do mnie, włożył rękę pod kołdrę i zaczął masować mi penisa” - opowiadał “Wyborczej” Chum.

W wywiadzie dla "Wyborczej" udzielonym po wyroku Watykanu Kowalczyk zapowiedział, że nie będzie dochodził zadośćuczynienia od kurii. Chciałby jednak, żeby została wyjaśniona rola o. Józefa Szańcy, który wysłał go do Gulbinowicza. “Mam poczucie, że dobrze wiedział, po co naprawdę mam tam iść. Cała ta sytuacja była dobrze zaplanowana – wieczorna pora, brak przesyłki, którą miałem odebrać, i wolny pokój w pałacyku kardynała” - mówił w wywiadzie Kowalczyk.

Gdy w maju media pisały o oskarżeniach Kowalczyka, franciszkanie zawiesili o. Szańcę w obowiązkach dyrektora katolickiego liceum i szkoły podstawowej w Legnicy. Po kilku miesiącach kościelnego dochodzenia prowadzonego przez franciszkanów wrócił jednak do pracy.

Nie wiadomo, czy watykańskie śledztwo dotarło do innych ofiar Gulbinowicza. "L'Osservatore Romano" wspomina jednak o “przypadkach molestowania”.

Współpraca ze Służbą Bezpieczeństwa

Trzy miesiące po ujawnieniu się Karola Chuma kolejny cios kardynałowi zadał dr hab. Rafał Łatka, historyk IPN-u. W artykule w czasopiśmie historycznym “Glaukopis” opisał, jak Gulbinowicz przez 16 lat (od 1969 do 1985 roku) potajemnie spotykał się z oficerami SB. Na spotkania woził go jego sekretarz z czasów jego posługi w Białymstoku, późniejszy metropolita gdański Leszek Sławoj Głódź.

Już podczas pierwszego spotkania funkcjonariusz SB zapowiedział Gulbinowiczowi, że najprawdopodobniej zostanie biskupem. “Możemy oczywiście pomóc w załatwieniu niektórych spraw, ale to będzie zależne od dobrej woli księdza i stosunku do nas” - złożył propozycję ppłk Józef Maj, inspektor Departamentu IV MSW, który zajmował się walką z antypaństwową działalnością Kościołów.

"Jestem człowiekiem patrzącym realnie na zachodzące zjawiska społeczne. Wiem, że tylko realna i obiektywna ocena faktów i dialog z władzami może być podstawą do pracy na takim stanowisku. Skoro już o tym mowa, to muszę panu powiedzieć, że chętnie utrzymam nawiązany z panem kontakt” - miał odpowiedzieć Gulbinowicz według notatki sporządzonej przez funkcjonariusza.

Według dr. hab. Łatki Gulbinowicz zgodził się na rozmowy nie tylko po to, by nie drażnić władz, ale i by uchronić się przed ujawnieniem jego kontaktów seksualnych z młodymi mężczyznami. Z akt IPN wynika, że służby wiedziały o takich kontaktach z kilkunastu źródeł.

Dla SB Gulbinowicz miał pełnić rolę przeciwwagi dla kardynała Stefana Wyszyńskiego w Episkopacie, forsując stanowisko pozytywne wobec władz. W zamian Gulbinowicz starał się o pozwolenia na budowy obiektów kościelnych. Dostał jednak jedynie połowę z tych, których się domagał.

Nie przerwał współpracy, gdy został mianowany metropolitą wrocławskim. I to stanowisko prawdopodobnie otrzymał dzięki wsparciu władz. Na jednym ze spotkań operacyjnych miał nawet zażartować: „Dobrze, że chociaż wiem, komu i jakiej instytucji to zawdzięczam".

Zerwał współpracę dopiero w 1985 roku, gdy został mianowany kardynałem.

Więcej o tej współpracy dowiemy się z książki dr. hab. Łatki "»Dialog należy kontynuować...«. Rozmowy operacyjne Służby Bezpieczeństwa z ks. Henrykiem Gulbinowiczem 1969-1985. Studium przypadku". IPN planuje jej premierę za dwa tygodnie.

Koniec z honorami

Artykuł dr. hab. Łatki uderzył w opozycyjną legendę Gulbinowicza. Był postrzegany jako jeden z najważniejszych sprzymierzeńców “Solidarności” w Kościele. To on ukrywał przed władzami słynne 80 milionów wypłacone z kasy “Solidarności”.

Po 1989 roku za zasługi został uhonorowany między innymi Orderem Orła Białego, Orderem Uśmiechu, tytułem doktora honoris causa KUL oraz czterech uczelni wrocławskich i tytułem honorowego obywatela kilkunastu miejscowości na czele z Wrocławiem i Białymstokiem. Po wyroku Watykanu Lewica domaga się ich odebrania. Wniosek o pozbawienie kardynała tytułu honorowego obywatela Wrocławia poparł jego prezydent Jacek Sutryk. Podobny wniosek Zieloni składali rok temu, ale wtedy został odrzucony. Podobny wniosek zapowiedział prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski.

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze