0:000:00

0:00

Dziś, 1 lipca 2019 roku, startuje kolejny szczyt UNESCO. Odbywa się w Baku w Azerbejdżanie i potrwa przez kolejne dziesięć dni. Jednym z tematów będzie Puszcza Białowieska. A w szczególności: jej przyszłość na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. Znany jest już roboczy szkic decyzji Komitetu UNESCO, przygotowany przez przyrodniczych ekspertów tej organizacji - Międzynarodową Unię Ochrony Przyrody (IUCN).

"W pierwszej kolejności, co ciekawe, w dokumencie chwali się Białoruś za efektywną ochronę tego wyjątkowego lasu. Przypomnę, że Puszcza Białowieska jest transgranicznym obiektem UNESCO, co oznacza, że wspólnie z Białorusią sprawujemy pieczę nad tym miejscem.

Wygląda na to, że Białorusini robią to o wiele lepiej niż Polacy, gdyż cała białoruska część Puszczy jest chroniona jako park narodowy" - mówi OKO.press Agata Szafraniuk z ClientEarth Prawnicy dla Ziemi, która jest na szczycie w Baku.

Najważniejsze pytanie jednak brzmi: skoro UNESCO jest niezadowolone z tego, co się dzieje w Puszczy Białowieskiej, to czy i kiedy ten las trafi na Listę Światowego Dziedzictwa w Zagrożeniu? Co prawda, nie jest to tożsame ze skreśleniem Puszczy z Listy Światowego Dziedzictwa, ale otwierałoby do tego drogę. Na razie w roboczej decyzji, która została opublikowana jeszcze przed szczytem, UNESCO ogranicza się do krytyki i wskazuje konkretne działania naprawcze.

"I UNESCO stawia tu sprawę jasno – jeśli nie zostaną one wdrożone, to Puszcza Białowieska zostanie wpisana na listę dziedzictwa w zagrożeniu. Nawet już za rok, na kolejnym szczycie. To byłaby dla Polski kompromitacja" - mówi Szafraniuk.

Agata Szafraniuk jest prawniczką z organizacji Client Earth Prawnicy dla Ziemi, która jest częścią Koalicji Kocham Puszczę, w skład której wchodzą jeszcze inne organizacje zaangażowane w obronę Puszczy Białowieskiej: Greenpeace Polska, WWF, Fundacja Greenmind, Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, Fundacja Dzika Polska. To właśnie Szafraniuk była autorką skargi do Komisji Europejskiej w 2017 roku, która doprowadziła do rozprawy przed Trybunałem Sprawiedliwości UE i - w konsekwencji - do zatrzymania wycinki w Puszczy Białowieskiej.

Przeczytaj także:

Robert Jurszo, OKO.press: Zanim porozmawiamy o tym, co będzie się działo w tym roku, przypomnijmy szczyt UNESCO w Krakowie z 2017 roku, podczas którego temat Puszczy Białowieskiej był „gorącym kartoflem”.

Agata Szafraniuk, ClientEarth Prawnicy dla Ziemi: To właśnie tam rozpoczęła się procedura, której finałem może być wpisanie Puszczy Białowieskiej na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO w Zagrożeniu. Stało się tak dlatego, że trwająca w tamtym czasie wycinka w Puszczy Białowieskiej zagroziła naturalnym procesom, jakie zachodzą w tym lesie od stuleci. A to właśnie ta wartość była kluczową przesłanką, dla której Puszcza znalazła się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Czy możemy się spodziewać, że podczas szczytu w Baku komitet UNESCO uzna Puszczę Białowieską za dziedzictwo w zagrożeniu?

Jeszcze raczej nie. A przynajmniej nic takiego nie wynika ze szkicu stanowiska, który przygotowała Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody (IUCN) ciało doradcze UNESCO w kwestiach obszarów przyrodniczych. IUCN był w Puszczy we wrześniu ubiegłego roku, gdzie spotkał się z Ministerstwem, Lasami Państwowymi, samorządami oraz z nami – organizacjami pozarządowymi. W wyniku tej wizyty IUCN przygotował kompleksowy raport o tym, co od ostatniego szczytu działo się w Puszczy Białowieskiej [o tym raporcie OKO.press pisało tu - red.]. Bardzo krytycznie ocenił sposób zarządzania Puszczą, tj. bez poszanowania jej unikalnej wartości przyrodniczej.

Co znajdujemy więc w szkicu tej decyzji?

W pierwszej kolejności, co ciekawe, chwali się Białoruś za efektywną ochronę tego wyjątkowego lasu. Przypomnę, że Puszcza Białowieska jest transgranicznym obiektem UNESCO, co oznacza, że wspólnie z Białorusią sprawujemy pieczę nad tym miejscem.

Wygląda na to, że Białorusini robią to o wiele lepiej niż Polacy, gdyż cała białoruska część Puszczy jest chroniona jako park narodowy.

Dalej niestety jest już głównie krytyka, i to wobec tego, co Ministerstwo Środowiska i Lasy Państwowe robiły w Puszczy Białowieskiej w latach 2016-2018. W bardzo dyplomatycznym języku, charakterystycznym dla tego rodzaju dokumentów, UNESCO wyraża ubolewanie z powodu zniszczeń przyrodniczych, jakie powstały w wyniku wycinki, którą nasze władze motywowały koniecznością walki z kornikiem drukarzem czy bezpieczeństwem publicznym.

Ale są też rekomendacje. I UNESCO stawia tu sprawę jasno – jeśli nie zostaną one wdrożone, to

Puszcza Białowieska zostanie wpisana na listę dziedzictwa w zagrożeniu. Nawet już za rok, na kolejnym szczycie. To byłaby dla Polski kompromitacja.

Jakie to rekomendacje?

Przykładowo, decyzja zabrania usuwania suchych drzew w odległości większej niż 50 metrów od krawędzi dróg. I w ogóle może być to tylko robione na podstawie planu oceny ryzyka w Puszczy, którego Polska wciąż nie ma, a którego oczekuje od nas UNESCO. Tak samo zresztą jak planu ochrony przeciwpożarowej.

Szkic decyzji wyraźnie też wskazuje, że obowiązujące limity określające ile można wyciąć drzew w Puszczy nie powinny być zmieniane, a jeśli jakiekolwiek zmiany będą proponowane, to powinny być przekazane IUCN do zatwierdzenia.

A to znaczy, że Ministerstwo Środowiska i Lasy Państwowe procedując obecnie nowe aneksy do planów urządzenia lasu dla puszczańskich nadleśnictw pozwalające na pozyskanie 155 tys. m3 drewna do 2021 roku działają wbrew tym zapisom.

Jednak najważniejsza rekomendacja mówi o konieczności przygotowania przez Polskę tzw. zintegrowanego planu zarządzania Puszczą Białowieską. Zresztą UNESCO upomina się o to od lat. Brak tego dokumentu jest kluczową przesłanką, która może zadecydować o wpisie Puszczy Białowieskiej na listę dziedzictwa w zagrożeniu.

Czym jest zintegrowany plan zarządzania obiektem światowego dziedzictwa?

To strategiczny dokument, który powinien określać, jak ma być chroniona Puszcza Białowieska: wyznaczać jej kierunki i określać sposoby. Wszelkie inne akty dotyczące Puszczy – takie jak wspomniane wcześniej plany urządzenia lasu – powinny być z nim zgodne, a on względem nich nadrzędny.

To, że wciąż nie mamy zintegrowanego planu zarządzania sprawia, że mamy chaos w kwestii tego, jak Puszcza Białowieska powinna być chroniona.

Bo, przykładowo, co innego mówi Plan Zarządzania Obszaru Natura 2000 „Puszcza Białowieska”, a na co innego zezwalają plany urządzenia lasu Lasów Państwowych. Ten pierwszy naciska na jak najsilniejszą ochronę walorów przyrodniczych, ale te drugie starają się umożliwić jak największe pozyskanie drewna.

Próbowałem się dowiedzieć w Ministerstwie Środowiska, na jakim etapie są prace nad tym planem i czy on w ogóle powstaje. Niestety, bezskutecznie. W ubiegłym roku dyrektor Lasów Państwowych Andrzej Konieczny obiecywał, że zostanie przygotowany do 2021 roku. Ale żadnych konkretów nie znamy.

W ocenie Koalicji Kocham Puszczę prace nad zintegrowanym planem zarządzania nie są prowadzone zgodnie z rekomendacjami UNESCO. Bo powinny zostać rozpoczęte we współpracy ze wszystkimi zainteresowanymi stronami – parkiem narodowym, lokalną społecznością, organizacjami przyrodniczymi oraz ekologicznymi i innymi. Tymczasem głos zabierają tylko Lasy Państwowe. Dlaczego? Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie.

Na szczyt do Baku jedzie również polska delegacja. Będzie jakoś próbowała wpłynąć na ostateczny kształt decyzji komitetu UNESCO?

To na pewno. Przypuszczam, że zabiegi będą szły w tę stronę, by zmiękczyć jej wydźwięk. A więc by nie zawierała ona tak jednoznacznej krytyki działań polskiego rządu i mocnych sformułowań, które mogłyby potem dać pretekst do późniejszego wpisania Puszczy Białowieskiej na Listę Światowego Dziedzictwa w Zagrożeniu. Możliwe że rząd polski, podobnie jak dwa lata temu, będzie próbował przekonać jakiś kraj, by zgłosił jakieś poprawki do tej decyzji.

To się uda?

Trudno wyrokować. W tym roku mamy nowy skład komitetu, w którym nie ma już Polski. Są za to Węgry, Norwegia, czy Kirgistan i Zimbabwe. Różne warianty zostają otwarte.

Niniejsza publikacja powstała dzięki współpracy z Fundacją im. Heinricha Bölla w Warszawie. Zawarte w niej poglądy i konkluzje wyrażają opinie autora i nie muszą odzwierciedlać oficjalnego stanowiska Fundacji im. Heinricha Bölla.

;

Udostępnij:

Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze