Cezary Jurkiewicz, prezes Polskiej Fundacji Narodowej, ogłosił prace nad polską filmową superprodukcją historyczną. Ma być związana z przemówieniem prezydenta Trumpa w Warszawie, w którym mówił o bohaterskiej obronie barykady na Al. Jerozolimskich. Przy okazji Jurkiewicz opowiedział głupstwo o nazwie centralnej warszawskiej ulicy i jeszcze większe o Żydach
Cezary Andrzej Jurkiewicz wystąpił 7 sierpnia 2017 w założonej przez braci Karnowskich internetowej telewizji wPolsce.pl. Opowiedział tam trochę nieznanych wcześniej opinii publicznej szczegółów o pracach nad dwoma superprodukcjami filmowymi o polskiej historii. Ich powstanie zapowiedział w październiku 2015 roku, wkrótce po wygraniu wyborów do Sejmu, prezes PiS Jarosław Kaczyński. “Polacy dzisiaj są atakowani i obrażani "na zewnątrz i wewnątrz, w Polsce” - mówił wtedy Kaczyński. Przeciwstawiać się temu miała polityka historyczna rządu PiS, nakierowana także na zagranicznego odbiorcę - w tym nakręcone z rozmachem filmy historyczne.
Jurkiewicz - jaki pisała w styczniu 2017 "Wyborcza" - to szef warszawskich radnych Prawa i Sprawiedliwości. Wróg gender, zwolennik powrotu krzyża na Krakowskie Przedmieście. Jest liderem klubu „Gazety Polskiej” w warszawskiej dzielnicy Wawer, szefuje ok. 300-osobowej służbie porządkowej PiS, która ochrania partyjne marsze i miesięcznice smoleńskie. Zarządza też Domem Pielgrzyma "Amicus" przy parafii na Żoliborzu. Z wykształcenia jest teologiem. W przeszłości był regionalnym kierownikiem w Dywizji Barów Kawowych Tchibo, a w Ruchu dyrektorem oddziału Kwiaciarnie. Po wygranych przez PiS wyborach został szefem Centralnego Ośrodka Sportu. Z zagranicą ma związek jedynie fundacja, którą kieruje. To Kresy w Potrzebie – Polacy Polakom, która pomaga Polakom na Białorusi.
Jurkiewicz powiedział, że “trwają prace” nad produkcją dwóch filmów historycznych - osadzonych w realiach I i II Wojny Światowej.
Jurkiewicz dodał, że “chce” rozmawiać z dwoma reżyserami o konserwatywnych sympatiach - Melem Gibsonem oraz Clintem Eastwoodem. Obaj wspierają w USA prawicę i pozostają outsiderami w świecie bliższego Demokratom Hollywood. Kariera Mela Gibsona znalazła się w 2006 roku na zakręcie, kiedy podczas zatrzymania przez policję za jazdę pod wpływem alkoholu nie tylko zachowywał się agresywnie, ale jeszcze wygłosił antysemicką tyradę (gwiazdor potem przepraszał). Clint Eastwood zaś jest regularnym gościem imprez politycznych Republikanów - w 2012 roku wsławił się wygłoszeniem na scenie konwencji tej partii gniewnej tyrady w kierunku pustego krzesła, na którym wyobraził sobie prezydenta Obamę.
Mówiąc o swoich ambitnych planach (Jurkiewicz dopiero “chce” się kontaktować z Amerykanami) prezes Polskiej Fundacji Narodowej wygłosił też następującą opinię:
"Prezydent Trump wypowiedział tę nazwę - Jerusalem Avenue - unaoczniając całemu światu, w tym momencie Warszawa stała się centrum całego świata i pokazując jednostkowe wydarzenie, to jednocześnie zadał pytanie o polski antysemityzm, skoro wtedy i dziś istnieją Aleje Jerozolimskie".
Otóż z przykrością informujemy prezesa Jurkiewicza, że wszystko w tej wypowiedzi jest nie tak.
Al. Jerozolimskie rzeczywiście mają coś wspólnego z Żydami, ale zupełnie co innego, niż prezes sobie wyobraża - są raczej świadectwem dyskryminacji Żydów niż polskiej tolerancji.
W szlacheckiej Rzeczypospolitej zakazywano często Żydom mieszkania i prowadzenia handlu w obrębie murów miejskich. W Warszawie wymogli to mieszczanie na księciu mazowieckim już w 1483 roku. Portal “Wirtualny Sztetl” pisze:
"W 1527 roku, po włączeniu Mazowsza do Korony, Warszawa otrzymała od króla Zygmunta I potwierdzenie przywileju de non tolerandis Judaeis. Przywilej dla obszaru Starej i Nowej Warszawy oraz ich przedmieść potwierdzali także kolejni królowie - Zygmunt August w 1570 roku, Stefan Batory w 1580 oraz Jan III Sobieski w 1693 roku. Zezwolenia na zamieszkanie i działalność gospodarczą w Warszawie otrzymywały jedynie pojedyncze osoby".
Żydzi osiedlali się więc pod miastami, często na gruntach należących do szlachty i duchownych. W pobliżu Warszawy takich osad było kilka, m.in.: Grzybów, Marywil, Pociejów czy wreszcie Nowa Jerozolima, znajdująca się w okolicach dzisiejszego pl. Zawiszy. 23 stycznia 1776 roku osadę zburzono pod presją magistratu Warszawy, a towary żydowskie skonfiskowano. Pozostała jednak nazwa ulicy - do Nowej Jerozolimy prowadziła Droga Jerozolimska, która potem, kiedy miasto się rozrosło, stała się jedną z jego głównych i reprezentacyjnych arterii.
OKO.press prosi więc prezesa Jurkiewicza, żeby na przyszłość nie wyciągał wniosków dotyczących polskiego antysemityzmu (ani czegokolwiek innego) z nazw ulic. Wtedy może nie będzie opowiadał głupstw i ograniczy się tylko do fantazji na temat wielkich filmów wojennych, o których “chce rozmawiać” z wielkimi figurami Hollywood.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze