0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Agnieszka Sadowska / Agencja GazetaAgnieszka Sadowska /...

W Europie rośnie liczba nowych przypadków koronawirusa. Rządy zastanawiają się bądź powtórnie wprowadzają ograniczenia w przebywaniu na zewnątrz z innymi ludźmi. A ostatnie – być może – ciepłe dni kuszą, by pożegnać lato przy grillu…

Tymczasem naukowcy właśnie postanowili popsuć narodowe hobby Polek i Polaków, i zapewne nie tylko ich. A przynajmniej tej części, która dokłada starań, by konsumpcja – ubrań, żywności, energii – wywierała jak najmniejszy wpływ na środowisko.

Renomowane czasopismo naukowe „Nature” omawia w zeszłotygodniowym numerze badanie pochodzenia i oznakowania węgla drzewnego oferowanego na 11 europejskich rynkach.

Według badania, opublikowanego przez International Association of Wood Anatomists (IAWA) Journal, blisko połowa węgla drzewnego sprzedawanego w Polsce, Niemczech, Szwajcarii, Hiszpanii, Włoszech, Norwegii, Danii, Holandii, Ukrainie, Czechach i Belgii zawiera węgiel z drewna pochodzącego z lasów tropikalnych bądź subtropikalnych. W naszym kraju taki węgiel trafia się wyjątkowo często [zobacz wykres w dalszej części artykułu].

Nie byłaby to jeszcze całkowicie zła wiadomość (choć spalanie drzew, by mieć paliwo do grilla, nie jest szczególnie chwalebne w erze katastrofy klimatycznej), gdyby nie fakt, że im więcej węgla drzewnego na danym rynku pochodzi z krajów takich jak Nigeria czy Paragwaj – gdzie nielegalny wyrąb lasu to poważny problem - tym większy jego odsetek nie posiada żadnej certyfikacji.

Tym samym można podejrzewać, że kraje Unii Europejskiej importują węgiel drzewny pozyskany z nielegalnego wylesiania, a to przyczynia się do pogłębiania kryzysu klimatycznego.

Przyszłość idzie z dymem

Z punktu widzenia tzw. cyklu węglowego – czyli, upraszczając, wymiany węgla między atmosferą, ekosystemami lądowymi i oceanami - oznacza to po prostu szybki transfer węgla ze stabilnego rezerwuaru, jakim są lasy, do atmosfery. Patrząc tylko na import do UE, nie musi to być znaczący problem. Niemniej ów import jest częścią globalnego procesu wylesiania, które razem z innymi przekształceniami gruntów, odpowiada za ok. 15 proc. antropogenicznej emisji dwutlenku węgla, czyli głównego gazu cieplarnianego.

Jego koncentracja w atmosferze wciąż rośnie, a razem z tym wzrostem ucieka nam szansa za zatrzymanie niebezpiecznego podgrzania naszej planety na stosunkowo akceptowalnym poziome 1,5°C względem epoki przedprzemysłowej. Obecnie temperatura Ziemi jest już o ok. 1°C wyższa.

Przeczytaj także:

Koncentracja CO2 w atmosferze wynosi aktualnie ok. 411 cząsteczek na milion cząsteczek powietrza (ppm). Rok temu było to ok, 408 ppm, a 10 lat temu – nieco ponad 386 ppm. W roku 1900 – zaledwie 300 ppm.

Wylesianie to nie tylko emisje, ale także utrata bioróżnorodności i tzw. usług ekosystemowych, jakie „świadczą” nam lasy – czyli właśnie wiązania dwutlenku węgla, retencji opadów, czy ograniczania zanieczyszczenia powietrza.

Żar z tropików

„W zeszłym roku UE sprowadziła około 750 tys. ton węgla drzewnego. Kraje pochodzenia to m.in. Nigeria (20 proc. importu) i Paragwaj (7 proc.), które znane są z szeroko rozpowszechnionego nielegalnego wylesiania. Ale w momencie, gdy jakikolwiek węgiel drzewny trafia do Europy, może być sprzedawany legalnie, ponieważ nie jest objęty rozporządzeniem UE w sprawie drewna (EUTR), które zabrania firmom wprowadzania na unijny rynek drewna pozyskanego nielegalnie” – pisze „Nature”.

Rozporządzenie EUTR weszło w życie w marcu 2013 roku i obowiązuje na terenie całej UE, informuje na swojej stronie internetowej Główny Inspektorat Ochrony Środowiska (GIOŚ).

Rozporządzenie “zabrania wprowadzania do obrotu nielegalnie pozyskanego drewna lub produktów pochodzących z takiego drewna. Nielegalne pozyskanie oznacza pozyskanie z naruszeniem ustawodawstwa kraju pozyskania” – informuje GIOŚ.

Udział węgla drzewnego pozyskanego z gatunków subtropikalnych i tropikalnych jest „zaskakująco wysoki” – piszą autorzy badania. Taki węgiel pojawia się w około 46 proc. ogółem w 4 500 próbkach węgla drzewnego przebadanych przez naukowców. Próbki pochodziły ze 150 opakowań produktu zakupionych w 2019 i 2020 roku.

Średnią zawyżają cztery kraje, w tym Polska. Ponad 60 proc. węgla drzewnego sprzedawanego w naszym kraju - a także w Hiszpanii, Włoszech i Belgii - zawiera gatunków subtropikalnych i tropikalnych.

Co gorsza, im więcej węgla drzewnego z Nigerii, Paragwaju i innych krajów, w których wylesianie stanowi problem, tym mniejszy jego odsetek pochodzi z upraw certyfikowanych.

„Badanie pokazuje, że porównując wyniki dla węgla drzewnego otrzymanego z tych krajów, istnieje odwrotnie proporcjonalna relacja produktów certyfikowanych w ramach FSC i PEFC do produktów z drewnem pochodzenia subtropikalnego lub tropikalnego” – alarmują naukowcy.

„W węglu drzewnym sprzedawanym w Szwajcarii udział drewna pochodzenia subtropikalnego lub tropikalnego wynosi tylko 13,5 proc, a produktów certyfikowanych – 60 proc. W materiale otrzymanym z Hiszpanii udział drewna z regionów subtropikalnych lub tropikalnych wynosi 67 proc., a produktów certyfikowanych tylko 8 proc” – dodają.

W Polsce proporcja węgla drzewnego zwierającego drewno pozyskane z lasów tropikalnych bądź subtropikalnych do produktów certyfikowanych wynosi ponad 60 proc. do nieco ponad 15 proc.

Co tam palicie?

Na tym nie koniec problemów z węglem wczesnojesiennego grilla. Tylko jedna czwarta przebadanych produktów podawała na etykiecie gatunek lub pochodzenie drewna, z którego wytworzono węgiel drzewny.

Posługując się badaniami mikroskopowymi, naukowcy byli jednak w stanie określić, że zaledwie połowa z tych deklaracji była prawdziwa.

„Jeśli produkt podaje nieprawdziwe informacje co do gatunku drzewa lub jego pochodzenia, to jest to bardzo mocna przesłanka do niezgodności z prawem” - mówi Johannes Zahnen, specjalista ds. polityki leśnej z niemieckiego biura organizacji ekologicznej WWF i jeden z autorów badania. W związku z tym Zahnen postuluje objęcie węgla drzewnego regulacją EUTR oraz zmuszenie dostawców do poprawnego oznaczania pochodzenia produktów na opakowaniu.

;

Udostępnij:

Wojciech Kość

W OKO.press pisze głównie o kryzysie klimatycznym i ochronie środowiska. Publikuje także relacje z Polski w mediach anglojęzycznych: Politico Europe, IntelliNews, czy Notes from Poland. Twitter: https://twitter.com/WojciechKosc

Komentarze