0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Dominique HOMMELDominique HOMMEL

Główne tematy planowanych rozmów zdradził w wywiadzie dla rosyjskiej agencji TASS węgierski minister spraw zagranicznych Péter Szijjártó. Przywódcy będą rozmawiać

  • o rozbudowie węgierskiej elektrowni atomowej w Paksie,
  • przedłużeniu kontraktu na dostawy gazu,
  • produkcji na Węgrzech rosyjskiej szczepionki na koronawirusa Sputnik V
  • i wspólnym podboju kosmosu.

Kontrowersyjne szczepionki

Szczepionka Sputnik, która od zeszłego roku jest stosowana na Węgrzech, wciąż nie ma certyfikatu Europejskiej Agencji Leków (EMA). Żaden inny kraj UE nie wprowadził jej do obrotu. W Unii - oprócz Węgier - tylko Słowacja, Cypr i Grecja uznają wydany na jej podstawie paszport covidowy.

Sam Orbán jeszcze w lutym 2021 roku przyjął chińską szczepionkę Sinopharm, również nieuznawaną przez EMA i większość krajów UE. Natomiast szef kancelarii premiera Gergely Gulyás najpierw zaszczepił się Sputnikiem, lecz potem - by swobodnie przemieszczać się po świecie - musiał przyjąć dodatkową dawkę szczepionki J&J.

Węgry w ramach walki z COVID-19 zamówiły co najmniej 1 mln szczepionek w Rosji i 5 mln w Chinach.

Oprócz tego w obrocie jest jeszcze siedem innych preparatów, z czego tylko pięć ma certyfikat EMA. W 10-milionowym kraju co najmniej dwie dawki otrzymało do tej pory około 6 milionów osób (nie tylko obywateli). Trzecią dawkę przyjęło 3,3 miliony ludzi.

Gulyás w połowie stycznia poinformował, że każdy chętny będzie mógł zapisać się na czwarte szczepienie, pod warunkiem wcześniejszej konsultacji z lekarzem. Zapowiedź zbiegła się ze spodziewanym wzrostem zachorowań na nowy wariant COVID-19 - omikron.

Według najnowszych danych, na Węgrzech w ciągu ostatniej doby zarejestrowano 19 213 nowych infekcji, 64 osoby zmarły. W sumie w rezultacie pandemii zmarło już 41 151 Węgrów.

Koń trojański w UE

Z perspektywy zachodniej działania Orbána w tak trudnym dla świata momencie wyglądają na podważanie wspólnej polityki UE i NATO. Albo na próbę dostosowania się do tworzącego się nowego porządku i znalezienia sobie w nim miejsca, gdy zawiodą stare sojusze.

Węgry wciąż są członkiem Unii Europejskiej, Sojuszu Północnoatlantyckiego oraz Grupy Wyszehradzkiej. Jak twierdzi jednak węgierski establishment, nie powinno to być przeszkodą do robienia interesów z Rosją.

Taką opinię wyraża na łamach prorządowego dziennika "Magyar Nemzet" komentator József Horváth. Jego zdaniem Rosja wraz ze wszystkimi swoimi problemami stanowi część świata i należy z nią współpracować. Sugeruje też, że przez obecny konflikt to właśnie USA osiągną korzyści, m.in. w postaci kontraktów na dostawy LNG do Europy.

Orbán może też czuć się osłabiony i osamotniony. Po taktycznym wyjściu z Europejskiej Partii Ludowej (taktycznym dlatego, że antycypującym stuprocentowe wyrzucenie z frakcji), nie ma trwałego sojusznika w Parlamencie Europejskim.

Dodatkowym ciosem było odejście Angeli Merkel z fotela kanclerza Niemiec.

Merkel przez lata broniła go w Europie i nie pozwalała, aby nad Dunaj przestały napływać niemieckie inwestycje. A po zmianie władzy w Czechach i odejściu z rządu Andreja Babiša, stracił ważnego pomocnika w V4 w polityce prochińskiej i prorosyjskiej. Stąd być może jeszcze większy zwrot na Wschód w polityce zagranicznej Węgier.

W UE Węgry - obok Polski - są obecnie przedmiotem procedury naruszenia praworządności w ramach art. 7, oba kraje kontestują zasady działania wspólnoty, a w grudniu 2021 w Warszawie uczestniczyły w spotkaniu liderów europejskich partii konserwatywnych i prawicowych.

Budapeszt liczy swoje krzywdy

Choć Budapeszt nie kwestionuje swoich obowiązków w Sojuszu Północnoatlantyckim, eskaluje spory z sąsiadami - w tym z należącymi do NATO Słowacją i Rumunią - oraz Ukrainą. Odwołuje się też do węgierskich rewanżystowskich sentymentów oraz granic sprzed ponad stu lat. Od 2018 roku blokuje spotkania wysokiego szczebla komisji NATO-Ukraina, argumentując to poszanowaniem praw żyjącej na Ukrainie mniejszości węgierskiej. Do tego prowadzi niejasne działania w zamieszkanej przez Serbów części Bośni i Hercegowiny, pośrednio podważając wspólną politykę misji sojuszniczych oraz Wysokiego Przedstawiciela ONZ.

Wokół Orbána pojawiają się też coraz bardziej egzotyczne postacie.

Na początku stycznia 2022 Budapeszt odwiedził Donald Trump, który zapewnił o swoim poparciu przywódcę "demokracji nieliberalnej". W lutym węgierską stolicę oficjalnie odwiedzi kolejny antyliberał, prezydent Brazyli Jair Bolsonaro.

"Wykonał wielką i wspaniałą pracę, chroniąc Węgry, zatrzymując nielegalną imigrację, tworząc miejsca pracy, handel i powinien to dalej robić po wyborach" - powiedział były prezydent USA. Ciekawe jest to, że za swojej prezydentury Trump ani razu nie przyjął Orbána w Białym Domu.

Istotny jest też pośpiech w działaniach, zwłaszcza jeśli chodzi o kontrakt na budowę elektrowni atomowej Paks 2 i fabrykę rosyjskich szczepionek.

Opozycja zapowiedziała, że jeśli wygra, natychmiast podda rosyjsko-węgierskie kontrakty rewizji i renegocjacji.

Orbán sprawia wrażenie, jakby niekoniecznie chciał wygrać kwietniowe wybory. Ale nieodwołalnie chce mieć zawarte z Rosjanami umowy jądrowe, gazowe i szczepionkowe.

Młodzi nacięli się na Sputnika

Budową dwóch nowych bloków jądrowych, każdy o mocy 1200 MW, zajmuje się zarejestrowana w 2014 roku państwowa spółka Paks II. Rosjanie sfinansują 80proc. przedsięwzięcia, udzielają m.in. pożyczki opiewającej na 10 mld euro. Za realizację 55 proc. zadań ma odpowiadać rosyjski Rosatom. Pierwszy blok ma być ukończony w 2025 roku i zastąpić stare, o mniejszej mocy.

Wyrób Sputnika V na Węgrzech ma się zacząć się pod koniec 2022 roku. Porozumienie w tej sprawie w połowie 2021 roku zawarły Rosyjski Fundusz Inwestycji Bezpośrednich wraz z węgierskim Narodowym Centrum Szczepień. "Właśnie budujemy fabrykę, która powinna działać od jesieni. I chcemy, by ta fabryka produkowała Sputnik V. Już zaczęliśmy negocjacje - powiedział w opublikowanym we wtorek (25 stycznia) przez TASS szef węgierskiej dyplomacji Péter Szijjártó. - Sputnik na Węgrzech bardzo dobrze się sprawdził. Blisko milion ludzi zostało zaszczepionych Sputnikiem i mamy z nim bardzo dobre doświadczenia".

Dobre doświadczenia to tylko wrażenie ministra. Węgierska sekcja Radia Wolna Europa, reaktywowana po 27 latach ciszy eterze w 2020 roku, opisuje to, co zdarzyło się Węgrom szczepionym Sputnikiem. Ludzie starsi, którzy pamiętają jeszcze wątpliwą jakość produktów z Rosji, od początku odnosili się do niej sceptycznie.

A młodzi, którzy dali się namówić na zastrzyk z rosyjskim specyfikiem, zderzyli się z rzeczywistością, gdy chcieli wyjechać zagranicę, a ich szczepień i paszportów poza Węgrami nie uznano.

Musieli tak jak rzecznik rządu Gergely Gulyás przyjąć kolejną, tym razem już certyfikowaną przez instytucje unijne, szczepionkę.

Nie wiadomo, na jakiej podstawie Sputnik V będzie uznawany na Węgrzech. EMA niedawno poinformowała, że wciąż nie otrzymała od Rosjan niezbędnej dokumentacji, pozwalającej na posunięcie do przodu procedury certyfikacji.

Szijjártó się nie poddaje. "Jeśli nie ustanowilibyśmy tak równych relacji z Rosjanami w ostatnich 10-12 latach, nie bylibyśmy w stanie w pierwszej kolejności kupić Sputnika" - podkreślił w opublikowanym w środę 26 stycznia w "Magyar Nemzet" wywiadzie.

Nie ma sojuszników, są interesy

Szef węgierskiego MSZ nie uznaje swojego kraju za kraj zachodni, ale umieszcza go w przestrzeni gdzieś pomiędzy.

"Tu, w Europie Środkowej w ostatnich wiekach trochę przeżyliśmy. Zrozumieliśmy, że jeśli Wschód i Zachód ze sobą walczą, mamy problem. Europa Środkowa zawsze należała do przegranych tych konfliktów. W żadnym wypadku nie chcemy powrotu zimnej wojny i tej psychozy. Dostrzegamy ostrą retorykę Wschodu i Zachodu, widzimy, jak sobie grożą i to nas martwi. W interesie naszego bezpieczeństwa narodowego jest, by USA i Rosja zrozumiały i konsultowały się ze sobą, ponieważ nie ma alternatywy dla dialogu" - zaznaczył w "Magyar Nemzet".

Zapytany, czy Zachód może wywrzeć presję na Budapeszt, by nie wiązał się ściślej z Moskwą, oświadczył: "Nikt nie może nas o to prosić". I zarzucił innym czerpanie zysków z sankcji. "Warto spojrzeć na dane gospodarcze. Odkąd sankcje przeciw Rosjanom weszły w życie, Niemcy i Francuzi zwiększyli swój eksport do Rosji o wiele milionów euro" - wskazał.

Jego zdaniem "polityka zagraniczna nie może już opierać się na symbolach, ideologiach, ale na interesach narodowych. W interesie Węgier jest utrzymanie pragmatycznych, normalnych stosunków z Rosjanami, w oparciu o wzajemny szacunek".

Z Rosją w kosmosie

Mówiąc o zaplanowanym na 1 lutego spotkaniu Viktora Orbána z Władimirem Putinem Szijjártó wskazał na konieczność przyspieszenia rozbudowy elektrowni jądrowej w Paksie.

"Chcemy też produkować szczepionkę Sputnik w węgierskiej fabryce. Jest duże zapotrzebowanie na Sputnika w Argentynie, Indiach, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Bahrajnie i Maroku. (...) Chcemy też certyfikacji szczepionki Sputnik Light, którą chcielibyśmy zaoferować Węgrom jako dawkę przypominającą.

[Kolejnym] punktem jest powołanie w grudniu między Węgrami i Rosją spółki joint-venture, która będzie zajmowała się transportem towarów z Chin i Rosji przez Węgry do Europy Zachodniej, korzystając z centrów logistycznych w Záhony i Fényeslitke (na granicy z Ukrainą) - wymieniał.

"Jest również porozumienie dotyczące zwiększenia eksportu węgierskich produktów rolnych do Rosji. Chcemy też zwiększyć częstotliwość węgiersko-rosyjskiego ruchu lotniczego: w marcu ruszą połączenia powietrzne Jekaterynburg-Budapeszt i w grudniu - Moskwa-Debreczyn" - mówił.

Jako następny punkt wskazał współpracę w kosmosie. "Węgry wraz z Rosją biorą udział w trzech projektach badawczych, w ramach których produkujemy urządzenia dla Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Działamy też na rzecz pogłębienia współpracy, która pozwoli węgierskiemu astronaucie uczestniczyć w montażu tych urządzeń na stacji kosmicznej".

Winny Kijów

Szijjártó odniósł się do ewentualnej reakcji Węgier w razie wybuchu wojny na Ukrainie. Władze w Kijowie (po raz kolejny) oskarżył o nieposzanowanie praw liczącej blisko 150 tysięcy węgierskiej mniejszości na Zakarpaciu. "W obecnym kontekście sytuacji bezpieczeństwa w Europie Wschodniej, szczerze powiedziałem moim kolegom w UE i NATO, że jeśli Ukraińcy nie wycofają się z tej polityki, znacząco to ograniczy możliwości węgierskiego rządu w zapewnieniu jakiegokolwiek wsparcia dla Ukrainy (...) także w razie konfliktu" - zaznaczył.

Można więc przypuszczać, że Orbán powtórzy te słowa na Kremlu.

Stosunki między Węgrami a Ukrainą radykalnie pogorszyły się po 2014 i aneksji Krymu przez Rosję. W następstwie rosyjskiej agresji Kijów wprowadził szereg przepisów, ograniczających m.in. edukację w językach mniejszościowych, w tym węgierskim. Gdy zawiodły negocjacje, Budapeszt w odwecie zablokował powołanie Komisji Ukraina-NATO oraz powołał rządowego pełnomocnika ds. rozwoju obwodu zakarpackiego.

Na Ukrainie co rusz dochodzi do incydentów wymierzonych w żyjących tam Węgrów, co pozwala władzom węgierskim na utrzymanie ostrego tonu. Ta retoryka wielokrotnie zbiegała się ze stanowiskiem Rosjan, dotyczącym żyjącej na Ukrainie mniejszości rosyjskiej.

Pomimo narastającego kryzysu i ryzyka wybuchu wojny, władze Węgier poinformowały, że nie zamierzają wycofywać swoich służb dyplomatycznych z Kijowa. Według MSZ w Budapeszcie Ukraina pozostaje krajem podwyższonego ryzyka, ale ministerstwo nie zamierza odradzać wyjazdów do tego kraju. Zaleca jedynie unikanie podróży do obwodów donieckiego i ługańskiego.

Opozycja wyzywa do odwołania wizyty w Moskwie

Z narracji węgierskiego rządu wyłamał się minister obrony Tibor Benkő. W połowie stycznia spotkał się w Budapeszcie ze swoim ukraińskim odpowiednikiem Ołeksym Reznikowem i wojskowymi z obu krajów. Benkő zaręczył o poparciu dla niepodległości oraz integralności terytorialnej Ukrainy, zapewnił, że Węgry podzielają zdanie partnerów z UE i NATO dotyczące aneksji Krymu, potępił też konflikt na wschodzie.

Węgierska opozycja wezwała zaś Orbána do odwołania podróży do Moskwy. Uznała, że w obliczu rosnących napięć wizyta na Kremlu będzie szkodliwa i sprzeczna z interesem Węgier.

“Wizyta Viktora Orbána, jak i fakt, że nie powstrzymał się od niej pomimo panującej sytuacji, niesie przekaz, że tak NATO jak i kraje członkowskie UE nie są zjednoczone wobec żądań Putina” - oświadczyła. Według niej spotkanie z Orbánem tylko zachęci Kreml do eskalacji.

Moskwa zażądała wstrzymania dalszego rozszerzania Sojuszu Północnoatlantyckiego, zwłaszcza o Ukrainę. Do tego domaga się, aby NATO nie rozmieszczało dodatkowych sił i uzbrojenia na terenie państw, które nie należały do Sojuszu przed majem 1997 roku, czyli krajów Europy Środkowej, w tym Polski i Węgier.

Udostępnij:

Michał Zabłocki

Dziennikarz i aktywista klimatyczny, dawny wieloletni pracownik działu zagranicznego PAP, w tym korespondent w Moskwie (2006), Pradze i Bratysławie (2010-2012), były współpracownik zajmującego się Europą Środkową think-tanku Visegrad Insight. Autor książki “To nie jest raj. Szkice o współczesnych Czechach”. Od 2019 roku dzieli życie między Warszawę i Budapeszt.

Komentarze