Prezydent Andrzej Duda w wystąpieniu 24 lipca - po pięciu minutach PiS-owskiej propagandy - nieoczekiwanie stwierdził, że nie można "rozdzielać społeczeństwa i państwa" i "państwo nie może być dla ludzi opresyjne". Usłyszał głos tysięcy demonstrujących od Helu po Tatry. Bez tej mobilizacji społeczeństwa obywatelskiego, weta by nie było
Drodzy Państwo,
Decyzja prezydenta Andrzeja Dudy o zawetowaniu ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa jest wielkim sukcesem społecznych protestów, największych w Polsce od 1980 roku. Okazało się, że presja ma sens. Masowy odruch prodemokratyczny, w którym ogromną rolę odegrali ludzie młodzi i środowiska kobiece, m.in. te związane z Czarnym Protestem, który ogarnął także mniejsze miasta i miasteczka, dał do myślenia prezydentowi.
Decyzja prezydenta jest ogromnym sukcesem organizatorów tych protestów, w tym tysięcy aktywistów, którzy po raz pierwszy zaangażowali się z sprawy publiczne i którzy podkreślali obywatelski charakter protestów, czasem dystansując się od polityków opozycji.
Społeczeństwo obywatelskie broniło demokracji i broniło własnej godności. Wołając "Chcemy weta" ludzie zażądali przywrócenia podstaw państwa prawa, chcieli bronić państwa, którego nie muszą się wstydzić, w którym mogą czuć się bezpiecznie, z którego mogą być dumni.
I ten głos dotarł do prezydenta Dudy. W pierwszej części wystąpienia powtórzył populistyczną krytykę trzeciej władzy przywołując wyrwane z kontekstu wypowiedzi samych sędziów, ale potem wygłosił zdanie, które odwróciło całą logikę narracji PiS:
"Ale zmiana musi nastąpić w taki sposób, aby nie doszło do rozdzielenia społeczeństwa i państwa. Bo to rozdzielenie następuje wtedy, gdy ludzie mają poczucie niesprawiedliwości ze strony wymiaru sprawiedliwości, ale także i wtedy, kiedy państwo staje się dla nich opresyjne, kiedy zaczynają się bać własnego państwa".
W ten sposób Duda uznał, że głos protestu jest głosem społeczeństwa, które staje wobec opresyjnego państwa i mówi mu nie. To sprzeczne z dotychczasowa wersją PiS, które twierdziło, że protesty są marginalne, przypadkowe, a uczestniczki i uczestnicy bronią swych interesów lub są sterowani przez krajowe i zagraniczne siły, które chcą obalić władzę.
Możemy być pewni, że prezydent nie wypowiedziałby takich słów, gdyby nie masowe protesty od Helu do Tatr.
To oczywiście nie koniec walki w obronie demokracji w Polsce. Prezydent zapowiedział podpisanie ustawy o sądach powszechnych, która ogranicza niezależność sądów i grozi wielką czystką i łamaniem charakterów sędziowskich.
Nie wiadomo też jeszcze, jak zareaguje PiS. Jarosław Kaczyński bywał już nie raz nieobliczalny w pomysłach politycznych. Zagrożony w jedynowładztwie może na przykład sięgnąć po koalicję z Kukiz-15. Choć sam Kukiz stawia raczej na sojusz ze "środowiskiem prezydenta". Kaczyński może też postawić na przyspieszone wybory. Już tak kiedyś postąpił w 2007 roku, na swoją zgubę.
Potężna presja społeczna uruchomiła proces polityczny, którego dalszy rozwój jest trudny do przewidzenia. Edwin Bendyk w "analizie na niedzielę" dla OKO.press 23 lipca pisał, że
"Andrzej Duda ma więc szansę swoim wetem rozpocząć budowę konserwatywno-republikańskiej alternatywy dla bolszewicko-rewolucyjnego projektu Jarosława Kaczyńskiego. Alternatywa taka na pewno byłaby atrakcyjna dla wielu przedstawicieli prawicy, którzy dostrzegli, że sprawy zaszły zbyt daleko, a eskalacja konfliktu może w nieodwracalny sposób rozsadzić wspólnotę polityczną Polaków".
Czy tak będzie, zobaczymy. Ale na pewno w interesie społecznym jest dalszy nacisk, który może owocować powstaniem wewnętrznej opozycji w obozie władzy. Taka opozycja mogłaby powstrzymać przekształcanie Polski z liberalnej demokracji w autorytarny reżim polityczny, w którym rządzi jedna partia i jeden wódz partyjny.
Wyzwaniem dla sił pro-demokratycznych jest także przekształcenie zwycięstwa społeczeństwa obywatelskiego w ruch polityczny. Znalezienie formuły organizacyjnej, w której wola tej części społeczeństwa, która jest przeciwna polityce PiS, znajdzie swój wyraz. A także znalezienie miejsca dla partii opozycyjnych w tej nowej sytuacji. Być może założenie nowych organizacji, sojuszów czy nawet partii politycznych.
Ale to zadanie na jutro. Dziś chcemy Wam serdecznie podziękować i pogratulować.
"Jeszcze Polska nie zginęła" - śpiewali - niektórzy sami zaskoczeni, że to robią - młodzi ludzie. Śpiewaliśmy wszyscy. I wyszło na to, że mieliśmy rację. Polska demokratyczna jeszcze nie zginęła. Ale trzeba śpiewać dalej.
W imieniu zespołu OKO.press
Piotr Pacewicz, redaktor naczelny
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze