0:00
0:00

0:00

Najważniejsza wiadomość brzmi: prezydent Andrzej Duda zawetował nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji, znanej popularnie jako lex TVN, bo to właśnie w działanie tej telewizji wymierzona była ustawa.

Weto to ważny gest polityczny. Nie jest bowiem tak, jak w przypadku senackich poprawek - PiS nie może go odrzucić zwykłą większością. Sejm, by odrzucić prezydenckie weto, potrzebuje większości trzech piątych głosów, przy obecności przynajmniej połowy posłów. W przypadku, gdy na sali sejmowej są wszyscy (460 osób), taka większość to 276 głosów. A PiS obecnie dysponuje kruchą większością - 230 głosami.

Ponad dwudziestominutowe przemówienie prezydent zaczął od tego, że święta były dla niego czasem nie tylko refleksji osobistej, ale i państwowej.

„Wszyscy wiemy, czego sprawa dotyczy” – ogłaszał, bez nazwania sprawy po imieniu. Prezydent ani razu nie wymienił jednak nazwy stacji. Mówił ogólnie, zawsze w prawniczym żargonie o „podmiocie”, a każdy pod ten podmiot mógł sobie podłożyć nazwę TVN.

Moi drodzy, po co kłótnie, po co wasze swary głupie

Prezydent w zawiły sposób tłumaczył swoją argumentację. Z każdym słowem coraz jaśniejsze stawało się, że prezydent ustawę zawetuje, choć taka deklaracja padła dopiero na samym końcu. Najważniejsze argumenty, którymi się posługiwał to:

  • Konieczność z wywiązania się z umowy o współpracy gospodarczej z USA i nieingerowanie w wolność gospodarczą podmiotów medialnych;
  • Niepotrzebne prowokowanie podziałów wśród Polaków w trudnych czasach;
  • Wadliwa ścieżka legislacyjna.

„Cała ustawa dotyczy podmiotów, które już dzisiaj działają na rynku” – podkreślał Andrzej Duda i przypominał, że koncesja na działalność takich podmiotów została już przyznana.

„Chcę uspokoić – także ten element z całą powagą brałem pod uwagę” – podkreślał, mówiąc o kwestii pluralizmu medialnego i wolności słowa. Starał się w ten sposób pokazać swoją niezależność i mówić do wszystkich wyborców.

Starał się też podkreślić swoją legitymację i znajomość spraw obywateli. Powoływał się na prowadzone z ludźmi rozmowy w okresie świątecznym. Jego rozmówcy mieli być sprawą zaniepokojeni, a ich odczucia miały znacząco wpłynąć na jego decyzję. „To kolejna sprawa jątrząca, kolejne spory nie są nam w tym momencie potrzebne” – argumentował prezydent Duda.

Naruszone prawo

Była też argumentacja legalistyczna. Według Andrzeja Dudy w pracach nad ustawą naruszono procedury legislacyjne, dokładając nowe poprawki w drugim czytaniu.

Przypomnijmy też, że posłowie opozycji uważają, że zwołanie 17 grudnia sejmowej komisji kultury i środków przekazu w ostatniej chwili było niezgodne z prawem.

Według nich przewodniczący komisji Piotr Babinetz złamał art. 152 Regulaminu Sejmu. To samo stwierdził przedstawiciel Biura Legislacyjnego Sejmu obecny na posiedzeniu komisji. Artykuł ten brzmi: „Zawiadomienie członków komisji powinno nastąpić co najmniej na 3 dni przed posiedzeniem komisji, na zasadach i w trybie określonych przez Prezydium Sejmu, chyba że posiedzenie zwołane zostało w wyniku decyzji podjętych na posiedzeniu Sejmu”.

Dla Andrzeja Dudy jest to jednak tylko pretekst do zaznaczenia swojej niezależności, ponieważ PiS regularnie narusza zasady legislacyjne, gdy chce przyjąć ustawę szybko. Nigdy wcześniej prezydent nie wetował z tego powodu ustawy.

Dobry pomysł, złe wykonanie

W przemówieniu podkreślił też, że według niego ograniczenie zagranicznego kapitału w mediach jest sensownym rozwiązaniem. I powoływał się na takie ograniczenia w Hiszpanii, Francji, Niemczech. Był to w ostatnich miesiącach częsty sposób argumentacji przez polityków PiS. Oni jednak uważali, że lex TVN jest z nimi na równi. Andrzej Duda uznał, że nowelizacja narusza prawo i chce lepiej przygotowanych przepisów.

Na koniec ogłosił to, co jasno można było wyczytać z treści przemówienia:

Tak, decyzja została podjęta, odmawiam podpisania ustawy (...) To oznacza, że ją wetuję”.

I zaapelował, by Sejm „ponad podziałami politycznymi” przygotował lepsze przepisy ograniczające obcy kapitał w polskich mediach: „bez niepotrzebnego niepokojenia obywateli i bez naruszania zasady pacta sunt servanda. Umowy trzeba dotrzymać. Jeżeli my nie będziemy ich dotrzymywać, to inni też nie będą ich dotrzymywać” – argumentował, jasno odnosząc się do sojuszu z USA.

Decyzja przed czasem

Prezydent na decyzję miał czas do 9 stycznia. Jego współpracownicy w mediach podkreślali, że nikt na Andrzeja Dudę nie naciska, a jego podpis lub jego brak będzie jego niezależną decyzją.

17 grudnia za przyjęciem ustawy i odrzuceniem weta Senatu głosowało 229 posłów PiS (oraz Łukasz Mejza i Paweł Kukiz), przeciwko 212, wstrzymało się 11 posłów, w tym 10 z Konfederacji. To ci ostatni sprawili, że choć PiS nie miał 230 posłów, opozycja nie mogła zerwać kworum. Postawa Konfederacji sprawiła, że nawet gdyby KO, Lewica, PSL i Polska 2050 wyszły z sali, głosowanie i tak by się odbyło.

Zaplanowana przez PiS akcja była jak wojna błyskawiczna: że ustawa niezapowiedziana pojawi się na komisji okazało się po godz. 12:00, a o 14:35 już było po wszystkim.

Projekt pojawił się nocą 7 lipca 2021. Miał zmienić zasady przyznawania koncesji i uderzyć wprost w jednego nadawcę: TVN. To nowelizacja jednego artykułu (35) obowiązującej ustawy o radiofonii i telewizji. Gdyby wszedł w życie, koncesja mogłaby zostać udzielona jedynie spółce, w której udziały podmiotów spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego (kraje UE oraz Norwegia, Islandia, Liechtenstein) nie przekraczają 49 proc.

Mimo krytyki ze strony Rzecznika Praw Obywatelskich, administracji amerykańskiej i Komisji Europejskiej oraz organizacji broniących wolności słowa i praw człowieka, PiS ustawę ostatecznie przegłosował. Prezydent właśnie ją odrzucił.

TVP: Szkoda

Po ogłoszeniu decyzji komentatorzy w TVP Info byli wyraźnie rozczarowani. „ja uważam, że szkoda” – mówił bez ogródek Michał Karnowski z tygodnika „Sieci”. I w przeciwieństwie do prezydenta, nie kryli, że stawka tej ustawy była jasna. "Czy TVN nie nadaje jak Russia Today? Czy nie ma tego samego przekazu? Trzeba się zastanowić" – mówił redaktor naczelny „Gazety Polskiej” Tomasz Sakiewicz.

Po krótkim segmencie telewizja szybko przełączyła się na relacjonowanie sytuacji na granicy z Białorusią.

Decyzja prezydenta to rzadki przypadek, gdy sprzeciwia się on swojemu obozowi politycznemu. Politycy wszystkich opcji odnoszą się do niej w mediach społecznościowych.

Politycy i ambasador

„Przy okazji pan Andrzej, chyba pierwszy raz przyznał, że ewidentna sprzeczność ustawy z konstytucją nie musi być wystarczającym argumentem dla pani Przyłębskiej” – napisał na Twitterze Marek Belka, odnosząc się do decyzji Andrzeja Dudy, by nie kierować ustawy do Trybunału Konstytucyjnego.

„Zwycięstwo! Jedyna słuszna decyzja Prezydenta” – skomentowała krótko Katarzyna Lubnauer z Koalicji Obywatelskiej.

„Ulica i zagranica (Ameryka), czyli presja ma sens. Niech nikt już nie mówi, że nie warto, że się nie da, że nic nie możemy. Możemy i musimy” – tak zareagował Donald Tusk.

Wetując lex TVN, prezydent "wybrał spokój w relacjach z USA i zdecydował się na konflikt z własnym obozem politycznym. Zrobił słusznie i w interesie Polski” – to z kolei Maciej Gdula z Lewicy.

„Muszę przyznać, że nie spodziewałem się, stawiałem na TK. Muszę też przyznać, że zgadzam się z argumentacją” – dodał Artur Dziambor z Konfederacji.

Zareagował też Charge d'Affaires w Ambasadzie USA w Polsce Bix Aliu:

"Dziękuję Panie Prezydencie za przywództwo i zaangażowanie dla wspólnych wartości demokratycznych oraz za ochronę klimatu inwestycyjnego w Polsce. Razem sojusznicy są silniejsi!".

Protesty

Ekspresowe uchwalenie ustawy przez Sejm, jawnie naruszające demokratyczne standardy, sprowokowały wielotysięczne protesty w całej Polsce. 19 grudnia Polacy wyszli na ulice 126 miast. Największy protest przeciwko uchwalonej z pogwałceniem sejmowych zasad ustawie lex TVN odbył się W Warszawie. Przemawiali politycy wszystkich największych partii demokratycznej opozycji.

"Nie chodzi o wolność TVN, ale o wolność Polski!" - mówił przed Pałacem Prezydenckim Edward Miszczak. „Nie sądzę, żeby władza wygrała z wolnym słowem. Ale jako przedstawiciel medium obywatelskiego chciałbym, żebyśmy uświadomili sobie, że bronimy mediów właśnie po to, by bronić prawdy o groźnych, a czasem strasznych konsekwencjach autorytarnej polityki PiS” – mówił z kolei redaktor naczelny OKO.press podczas wiecu przeciw Lex TVN. Przypomniał też, że w sierpniu, gdy ustawa pierwszy raz trafiła do Sejmu, ponad 1000 dziennikarzy i dziennikarek podpisało protest lex TVN z inicjatywy Mariusza Jałoszewskiego z OKO.press i Wociecha Czuchnowskiego z "Gazety Wyborczej". Ponad dwa miliony razy podpisano też internetową petycję w obronie TVN.

;
Na zdjęciu Jakub Szymczak
Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze