„Wiadomości” TVP pokazały protestujące przeciw zakazowi aborcji kobiety jako "zwolenniczki zabijania nienarodzonych dzieci", grupkę agresywnych terrorystek atakujących państwo. Atakowały niezależne media, w tym OKO.press, i groziły im „repolonizacją”. Przekonywały, że sensem życia jest posiadanie dzieci
Wydanie „Wiadomości” o 19:30 (29 stycznia) można obejrzeć samodzielnie tutaj. Zrobiliśmy to za Państwa - w trosce o wasze zdrowie psychiczne.
Jaką propagandową strategię przyjęła TVP wobec protestów kobiet po opublikowaniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej w istocie zakazującego aborcji? Oto trzy jej filary:
Atak na protesty Polek przeciw zakazowi aborcji poprzedziło przygotowanie propagandowe.
„Wiadomości” przez kilkanaście minut:
Materiał „Wiadomości” poświęcony protestom ukazał się z „paskiem”
„PROABORCYJNE BOJÓWKI ESKALUJĄ PRZEMOC”
Prowadząca informowała o zatrzymaniach, osobach wylegitymowanych oraz „kilkunastu uszkodzonych radiowozach”.
Protestujące nazwano:
Cały czas „Wiadomości” podkreślały marginalny charakter oraz radykalizm protestu - to nie Polki protestowały, tylko „lewackie bojówki”.
To stara technika propagandowa, stosowana często w czasach stanu wojennego przez propagandę PRL. Próbowała ona wówczas oddzielać zwykłych robotników, zdrową części narodu, którzy mieli się dać oszukać “Solidarności”, od tzw. “ekstremy”, która miała być nieliczna, radykalna, krzykliwa, agresywna oraz finansowana zza granicy.
TVP dokładnie powiela ten schemat (o finansowaniu opozycji zza granicy tym razem nie mówiła, ale to stały wątek prorządowej propagandy).
Oto dosłowny cytat:
„W czasie demonstracji doszło do licznych przypadków łamania prawa, ataków na policjantów i wtargnięcia na teren Trybunału Konstytucyjnego (...) nie kryją swoich bojowych nastrojów (...) agresywnie zachowująca się grupa demonstrantów za cel wzięła sobie pilnujących porządku policjantów (...) ale funkcjonariusze nie dali się sprowokować mimo rzucanych w ich kierunku petard, prób oblania czerwoną farbą czy okrzyków i wulgaryzmów (...) na teren Trybunału Konstytucyjnego wdarła grupka osób odpalając race (...) zwolennicy zabijania nienarodzonych dzieci otwarcie mówią o wojnie, nie ukrywają, że za nic mają demokrację i chcą siłą przejąć władzę”.
Specjalną rolę odegrali komentatorzy - w całości (z wyjątkiem socjologa prof. Henryka Domańskiego) z prorządowych mediów.
Adrian Stankowski z „Gazety Polskiej Codziennie”:
„Można snuć pewne porównania z atakiem na Kapitol (...) Tak naprawdę chodzi o atak na organ państwa polskiego. Chodzi o kolejną próbę sparaliżowania działania polskiego państwa”.
OKO.press musi wyjaśnić, że to nieporównywalne - pod pustym Trybunałem trwał protest przeciw orzeczeniu; na Kapitol wdarli się zwolennicy Trumpa po to, żeby sparaliżować proces liczenia głosów elektorskich, który właśnie trwał.
Na zakończenie wspomniano internetową akcję “Babies lives matter”, w której kobiety fotografują się z serduszkiem wyobrażającym dziecko.
„Fajnie, że w końcu widzimy normalność, że widzimy te kobiety, które rozumieją, że sensem życia i mężczyzny, i kobiety jest posiadanie dzieci, nie zaś ich zabijanie”
- wyjaśnił publicysta Antoni Trzmiel z „Polskiego Radia” oraz TVP Info.
Dużą część następnego materiału poświęcono innym mediom - zwłaszcza TVN, ale także wymieniono Polsat, „Gazetę Wyborczą” oraz OKO.press. TVP starała się przekonać telewidzów, że niezależne media manipulują - bowiem wyrok TK nie oznacza „prawie całkowitego zakazu aborcji”.
„Są tam zawarte takie furtki, nie ma powodu do masowych protestów” - mówiły „Wiadomości”. Był to jedyny moment, w którym TVP przyznała, że protesty są masowe.
"Wiadomości" przekonywały, że protesty są niepotrzebne, bo aborcja wcale nie została całkowicie zakazana.
Podkreślały także, że media - w tym OKO.press - mają przesadzać, opisując i pokazując policyjne represje wobec protestujących. OKO.press zostało przy tej okazji nazwane „jednym z najbardziej antyrządowych portali”.
Co ciekawe, zdaniem TVP niezależne media realizują w ten sposób plan emerytowanego polityka Janusza Palikota. „Wszystko zgodnie z planem Janusza Palikota, który niedawno w internecie zachęcał do »propagandowej kampanii kłamstw«” - mówiły wiadomości, nie tłumacząc, skąd wzięły tę spiskową teorię.
Celem miało być podsycenie nastrojów i “pucz”.
„Próby manipulowania opinią publiczną powodują, że coraz głośniej słychać postulat repolonizacji mediów” - mówił autor materiału, Marcin Tulicki, niedwuznacznie grożąc w ten sposób niezależnym mediom.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze