0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Il.: Iga Kucharska / OKO.pressIl.: Iga Kucharska /...

Życzenia świąteczne, a w szczególności wielkanocne, to obszar przesłodzonego konwenansu i poezji ludowej z nizin grafomanii.

„Niech te święta Wielkiej Nocy spłyną rzeką Boskiej mocy, otuliwszy serce Wasze wielobarwnym kwieciem marzeń”, albo „A jajka znalezione w poszukiwaniu [nie wyjaśniono czego], będą obfitować w szczęście i sukcesy!” albo „W dom polski wiosna wchodzi na spotkanie, gdy wielkanocne na stole śniadanie”.

Albo:

"Cukrowy baranek ma złociste różki pilnuje pisanek na łączce z rzeżuszki. A gdy nikt nie patrzy, chorągiewką buja i cichutko beczy Święte Alleluja".

Także Jarosław Kaczyński wystąpił jak w wielkanocnym sklepie z gadżetami, na tle pisanek, kartek z Jezusem, drewnianych ptaszków, wełnianych baranków, znowu pisanek, ale w kieliszkach (na miękko?), dużego koguta, bukietów żonkili i tulipanów, i życzył nam „nadziei na zwycięstwo demokracji”.

Za to Przemysław Czarnek wystąpił jakby był księdzem (a jest tylko wychowankiem księdza) i wezwał wszystkich na rezurekcję o 6 rano (!), bo wiara w życie pozagrobowe to najcenniejsze, co człowiek ma i daje radość i szczęście każdemu.

Słabością Szymona Hołowni, pomimo oczywistego talentu medialnego, jest brak umiaru. W życzeniach uległ pokusie metafor, zbijając dwie w dziwaczną całość: „W te święta Wielkiej Nocy życzę wam z całego serca, żebyśmy wszyscy uwierzyli, że nadzieja wcale nie jest matką głupich i że wcale nie musi umierać ostatnia, że może żyć i budzić nas do życia, o czym przypomina nam choćby budząca się do życia, właśnie przecież na te święta, przyroda”. Wow!

Ale zostawiając na chwilę czekoladowe zajączki i kurczaczki oraz kiełbaski i szyneczki ze zwierząt z krwi i kości, powiemy jednym tchem, co powiedzieć trzeba: życzenia AD 2024 muszą być błagalne, czyli o tym, czego sobie nie życzymy, i to bardzo nie.

„Od powietrza, głodu, ognia i wojny” – głosiła pieśń błagalna z czasów potopu szwedzkiego (na szczęście jesteśmy już razem w NATO). Powietrza morowego – to przywodzi na myśl zarówno Covid-19, jak smog. Ognia – żeby planeta się nie rozżarzyła. I wojny – żeby tu nie przyszła ze wschodu i żeby z Ukrainy (a także Strefy Gazy) sobie poszła tam, gdzie jej miejsce – do historycznych seriali.

To trzeba było powiedzieć, bo rację ma Donald Tusk, że żyjemy w epoce przedwojennej, choć użył tej metafory po sekretarzu obrony Wielkiej Brytanii Grancie Shappes'ie , który w styczniu 2024 roku uderzył w tony churchillowskie sprzed II wojny światowej. Nie ma Tusk racji, odkładając na później ambicje walki z ogniem rozgrzewającej się Ziemi i tylko trochę tłumaczy go, że cała europejska chadecja podlizuje się rolnikom ze strachu przed radykalną prawicą.

Trzeba by więc do naszych życzeń „na nie” dodać, żeby zaczęły wreszcie tracić poparcie liderujące (lub prawie) w sondażach partie takie jak Zgromadzenie Narodowe we Francji, Szwedzcy Demokraci, Partia Finów (do niedawna Prawdziwych), Chega w Portugalii i dwie Partie Wolności w Austrii i Holandii (jedna gorsza od drugiej) i żeby władzę jak najszybciej oddali Orban, Fico i Meloni. Żeby Europa nie stoczyła się w prawicowy populizm, jakiego doznaliśmy przez osiem lat w Polsce.

I żeby u nas, przypadkiem, nie wrócili nasi Prawdziwi Polacy, żeby tworzyć swoje Fundusze Sprawiedliwości i Prawa. Wręcz odwrotnie, żeby ich czas minął bezpowrotnie i żebyśmy to pokazali w wyborach samorządowych.

Żebyśmy mogli się cieszyć, bo to jest na prawdę miłe, że minął czas kabotynów, którzy konferencje prasowe zamieniali w komediowe występy, małych złośliwych fuehrerków, hejterów i hejterek, zwykłych naciągaczy i bezczelnych oszustów, rozwodników, którzy mieli pełną gębę Słowa Bożego, pyszałków podszytych kompleksami, miłośników rozwiązań prostych jak cep i patriotów rozkochanych we własnym nacjonalizmie. Ciekaw jestem, czy nasuwają wam się jakieś nazwiska?

Na rezurekcję przed świtem pójść się nie da, bo nawet Kościół się urealnił i odchodzi od tego zwyczaju, ale na wybory 7 kwietnia 2024 roku się da, jak najbardziej. Także po to, żeby pokazać Europie, która patrzy z uwagą na Polskę, że są nadzieje dla demokracji. Dlatego na wielkanocnej grafice mamy jajko wyborcze (przepraszam Igę Kucharską za objaśnianie jej dzieła).

A tak na co dzień, od władz publicznych życzymy sobie jak najwięcej szacunku do obywateli, a także – panie Władysławie Kosiniaku-Kamyszu i Szymonie Hołownio – dla obywatelek. Jak najmniej populizmu, czyli głupich haseł. Rządzenia w demokratycznej i formie, i treści. Z udziałem społeczeństwa obywatelskiego, a nie tylko „do wiadomości”.

Sobie nawzajem zaś życzymy uwagi, przyjaźni, cierpliwości, i tych chwil, kiedy pojawia się miłość.

I cieszenia się życiem, mimo zagrożeń, których nie mogliśmy w życzeniach pominąć. I żeby zdrowie nie szwankowało, a jak już musi, to nie bardzo.

Krótko mówiąc, żeby można było w Polsce rodzić po ludzku, mieszkać po ludzku (nawet jak się jest młodym człowiekiem), uczyć (się) po ludzku, po prostu żyć po ludzku, nawet jak jest się wdową (kiedy będzie renta wdowia?), osobą z niepełnosprawnością (kiedy asystentura?), czy osobą LGBT. I wreszcie – umierać po ludzku*, o czym w Wielkanoc wypada powiedzieć.

*Bo jak pisze w pięknej książce „Schron przeciwczasowy” Georgi Gospodinow (rocznik 1968)0: "Z dzisiejszych powieści potwory [takie jak cyklopy, Smoki, Gilgamesz i Byk Niebiański, obecne w każdym starożytnym eposie] zniknęły, odeszli także herosi.

Potwór jednak istnieje, istnieje pewien potwór, który czai się na każdego. Śmierć, powiecie, tak, tak, śmierć to jego siostra, lecz potworem jest starość. Prawdziwa (i przegrana) walka bez blasku, bez fajerwerków, bez czarodziejskiej broni i nieoczekiwanych pomocników, bez nadziei, że piewcy będą śpiewać o tobie pieśni, bez rytuałów... Epicka walka bez eposu". Dlatego – dodam, wracając do politycznych realiów – cieszy mnie troska pewnej ministry zarówno o rodzenie, jak i umieranie. Lepiej dofnansowywać hospicja, niż kościoły.

;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze