0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Orzechowski / Agencja GazetaJakub Orzechowski / ...

W styczniu 2019 Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego opublikował kościelny rocznik statystyczny uwzględniający praktyki religijne Polaków w 2017 roku. Znajdują się tam liczby osób przystępujących do sakramentów, liczby duchownych w Polsce, parafii, a przede wszystkim — wiernych uczęszczających na msze.

Od kilku dni media informują:

  • "Wzrosła liczba uczestniczących w mszach",
  • "Wiernych w kościołach przybywa".
  • Część dziennikarzy posuwa się nawet dalej i wylicza, że na msze chodzi nawet pół miliona Polaków więcej niż w poprzednim roku.

Czy takie oceny są w ogóle uprawnione? Jakimi danymi posługuje się Kościół?

Wzrosło, czyli zmalało

To oczywiście kalka narracji Instytutu, który różnicę 1 proc. sprzedaje jako "realny wzrost", choć jest to różnica statystycznie nieistotna. A patrząc na wyniki z ostatnich 30 lat, to tendencja jest wyraźnie spadkowa.

W 1980 roku, gdy rozpoczęto regularne badania wskaźnik dominicantes (odsetek katolików uczęszczających na niedzielną mszę w odniesieniu do ogólnej liczby katolików) wynosił aż 51 proc. Jeszcze do 1990 roku liczby te wahały się od 47 proc. do 53 proc. Od lat 90. z każdą kolejną dekadą zaobserwować można kilkuprocentowe spadki. Od 2011 roku liczba ta nie przebiła 40 proc.

Odwrotną tendencję widać jednak wśród osób przystępujących do komunii. Odsetek communicantes również liczony jest z liczby wszystkich zobowiązanych katolików zamieszkujących diecezję. Jeszcze w roku 1980 wynosił on skromne 8 proc., jednak z roku na rok systematycznie rósł. Od kilkunastu lat waha się on w okolicach 16-17 proc.

Największy skok następuje na początku lat 90. W tym okresie także odsetek dominicantes utrzymuje się na wysokim poziomie 47-50 proc. Możliwe zatem, że skok ten jest związany z wprowadzeniem zajęć religii w szkołach. W końcu to podczas nich w zorganizowany sposób przygotowuje się dzieci do pierwszej komunii, naucza o sakramentach.

Patrząc na te statystyki duchowni mogą być mimo wszystko zadowoleni ze swojej pracy. Choć wierni topnieją, to, przynajmniej w teorii, intensywniej uczestniczą w nabożeństwie, ponieważ przystępują do sakramentu.

Skąd w ogóle te liczby?

Badacze ISKK sami zaznaczają, że ich badanie ma bardziej charakter pomiaru statystycznego niż badania socjologicznego. Odsetek dominicantes i communicantes obliczają oni bowiem spośród tak zwanych "zobowiązanych katolików" zamieszkujących daną diecezję.

Jakiego rzędu są to liczby? W najnowszym roczniku nie znajdziemy takiej informacji. Jednak w roczniku z 2016 roku przeczytać możemy, że:

"W roku 2015 na terenie parafii katolickich w Polsce mieszkało 35,5 milionów osób, w tym 32,7 miliona katolików (92% katolików)".

Jak widać dane Kościoła nie pokrywają się z danymi GUS, według którego w 2015 w Polsce żyło 38 milionów osób. ISKK wprost przyznaje, że liczby, którymi się posługują są szacunkowe i, jak określono to w korespondencji z OKO.press, "nie są to typowe dane, które zbiera np. urząd statystyczny".

Co więcej, liczba "zobowiązanych katolików" nie jest tożsama z liczbą katolików zamieszkujących parafię. ISKK odlicza bowiem osoby zwolnione od uczestnictwa we mszy, czyli dzieci do lat siedmiu, osoby chore i osoby starsze, które mają trudności z poruszaniem się.

Powołując się na analizy statystyczne przeciętnych parafii wiejskich i miejskich, ISKK szacuje tę grupę na ok. 18 proc.

"Za tydzień będziemy się liczyć"

To nie jedyny powód dla którego do badań ISKK należy podchodzić z dużą rezerwą. Co prawda co roku do "wielkiego liczenia" wybierana jest jedna niedziela października lub listopada. Według ISKK ma to być "przeciętna niedziela", gdy nie wypada żadne święto, co oczywiście podnosiłoby frekwencję.

Jak wygląda jednak frekwencja w kościołach w lutym, najmroźniejszym miesiącu roku? Jak wygląda w lipcu i sierpniu, gdy pogoda jest ładna, ale ludzie wyjeżdżają na wakacje?

Równie problematyczne jest to, kto dokonuje badania. Jak sprawdzić, czy ministranci się nie mylą, licząc wiernych wychodzących z kościoła? Co więcej, księża po prostu ogłaszają z wyprzedzeniem, że podczas kolejnej niedzieli nastąpi liczenie wiernych, co może działać na wiernych motywująco.

A co na to inne badania?

Badanie ISKK ma jednak niezaprzeczalny plus. Sprawdza, ile osób rzeczywiście stawia się na mszę, a nie ile taką chęć deklaruje.

W grudniu 2018 roku Główny Urząd Statystyczny opublikował wyniki badania spójności społecznej dotyczącego życia religijnego Polaków. Badanie prowadzono od lutego do maja 2018 na reprezentatywnej grupie 13 tysięcy osób w wieku 16 lat i powyżej.

Ankietowani musieli wypełnić kwestionariusz, w którym pytano ich o to, czy czują się częścią wspólnoty religijnej, czy uczęszczają na nabożeństwa, czy są wierzący, jak często się modlą.

Prawie 94 proc. badanych deklaruje przynależność do jakiegoś wyznania religijnego. Spośród nich 92,8 proc. przynależy do Kościoła katolickiego. Przynależność ta rozumiana jest niezwykle szeroko — jako powiązanie z kulturą, sentyment wobec obrzędów, wychowanie w jakiejś religii. A to dlatego, że odsetek osób uważających się za wierzące jest dużo niższy — wynosi bowiem 81 proc.

W badaniu aż 50 proc. zadeklarowało, że uczestniczy w mszach, nabożeństwach, lub spotkaniach religijnych przynajmniej raz w tygodniu, lub częściej. W roku 2015 wynik ten był niewiele niższy.

Wynik ten jest dużo wyższy niż odsetek dominicantes w badaniu ISKK, pomimo tego, że GUS badał wszystkich Polaków, nie tylko dużo węższą grupę zobowiązanych katolików. Badanie GUS-u wykonane było na reprezentatywnej grupie 13 tysięcy osób, badania ISKK (przynajmniej w teorii) było natomiast pomiarem.

Podstawową różnicą jest jednak oczywiście fakt, że badanie GUS dotyczy deklaracji. Ankietowani świadomie i nieświadomie przedstawiają w nim siebie samych w lepszym świetle. Albo rzeczywiście sądzą, że są bardziej sumiennymi wiernymi, chcieliby takimi być, lub wstydzą się przed ankieterem, że tacy nie są.

Co z chrztami?

Na pierwszy rzut oka liczba chrztów wygląda (z perspektywy Kościoła) obiecująco. W 2016 roku udzielono bowiem 374 279 chrztów. Z kolei w 2017 liczba ta wyniosła 392 446, co daje 5 proc. wzrost.

W liczbach bezwzględnych to o 18 167 chrztów więcej. Według danych GUS w 2017 roku w Polsce urodziło się 21 tysięcy dzieci więcej niż w roku 2016. Według danych ISKK zdecydowaną większość chrztów udzielono dzieciom do 1 roku życia. Tylko 4 proc. dzieci przyjmowało chrzest w wieku od 2. do 7. roku życia, dzieci powyżej 7 lat stanowiły 1 proc. ochrzczonych.

Oznacza to, że z pewną rezerwą liczbę dzieci ochrzczonych i urodzeń można porównywać. O wzroście liczby chrztów przesądza zatem najprawdopodobniej lekka górka urodzeń.

Kumulacje komunijne

Liczba przystępujących do I Komunii wydaje się rosnąć. W ostatnich latach według ISKK dane wyglądały następująco:

  • 2014 rok - 210 tysięcy,
  • 2015 rok - 270 tysięcy,
  • 2016 rok - 280 tysięcy,
  • 2017 rok - 404 tysiące.

Skąd ten skokowy wzrost? Do sakramentu I Komunii przystępują uczniowie klas drugich podstawówek. Oznacza to, że mają zazwyczaj około ośmiu lub dziewięciu lat w zależności od tego w jakim wieku poszli do szkoły.

Są to zatem roczniki urodzone na przestrzeni lat 2005-2009. To dokładnie przedział czasowy, w którym urodzenia rosły, w latach 2008 i 2009 przekroczyły nawet 400 tys. (w 2018 nie udało się osiągnąć takiego wyniku).

W wyniku objęcia sześciolatków obowiązkiem szkolnym (co cofnął PiS), w roku szkolnym 2015/2016 w klasach pierwszych znalazło się ponad 530 tysięcy dzieci. Ten skumulowany rocznik przystępował do I komunii właśnie w roku 2017.

Dla porównania w kolejnym roku szkolnym 2016/2017 do pierwszej klasy przystąpiło około 210 tysięcy dzieci.

Rok do roku o kilka tysięcy spada również liczba bierzmowań. W 2017 roku liczba wyniosła 288 tysięcy. Wyniki poprzednich lat to kolejno - 298 tys., 304 tys., 310 tys.

Śluby kościelne stabilnie

W 2017 roku zawarto 134 tysiące małżeństw. Liczba ta utrzymuje się na podobnym poziomie od kilku lat, z wahaniami w wysokości 2 tysięcy. W przypadku tego sakramentu trudno wyrokować o tendencjach, ponieważ czas na jego zawarcie nie jest odgórnie wskazywany.

Tutaj w grę wchodzić mogą inne czynniki demograficzne, takie jak coraz późniejszy wiek wchodzenia w związek małżeński. Z danych GUS natomiast można wyczytać, że od początku lat dwutysięcznych regularnie spada odsetek udziału małżeństw wyznaniowych wśród zawieranych związków.

Spadek ten wynosi aż 10 proc. Z perspektywy Kościoła niekoniecznie pocieszające jest, że w pewnych stopniu odpowiada za to popularność rozwodów i ponownego wchodzenia w związek małżeński.

Statystyka a cywilizacyjne tendencje

Jakie wnioski można zatem wyciągnąć z tych danych? Polki i Polacy nadal są dość religijni i przywiązani do sakramentów. Mimo tego wszystkie wskaźniki powoli spadają. Maleje uczestnictwo w mszach, topnieje zaufanie do Kościoła jako instytucji.

Wiele wskazuje na to, że religijność Polaków ma charakter obrzędowy. Przeciętny Polak ochrzci dziecko, ale nie zgadza się ze stanowiskiem Kościoła w sprawie aborcji. Z jednej strony dużo osób deklaruje regularne uczestnictwo w nabożeństwach (w badaniu GUS 50 proc. twierdzi, że robi to raz w tygodniu lub częściej). Z drugiej strony raczej nie przejmują się codzienną modlitwą (36 proc. proc. deklaruje, że modli się codziennie, 4 proc. - kilka razy dziennie).

Co więcej, w badaniu Pew Research Center odsetek młodych (poniżej 40. roku życia) modlących się codziennie wypada poniżej średniej europejskiej. Poniżej średniej, tym razem ogólnoświatowej, Polacy plasują się wśród krajów dla których "religia jest bardzo ważna". W Polsce deklaruje to 30 proc. badanych, średnia światowa wynosi zaś 54 proc. Religia jest ważniejsza dla Chorwatów, Serbów, Amerykanów, Brazylijczyków.

Przeczytaj także:

;

Udostępnij:

Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze