Bezprecedensowe, 63 tysiące ludzi zebrało się w czwartek 30 lipca 2020 w parku na Placu Bangalor w Mińsku, by manifestować swoje poparcie dla kandydatki na prezydentkę Białorusi Swietłanę Cichanouską. Żadna manifestacja w Białorusi nie zebrała tylu ludzi w jednym miejscu przez ostatnią dekadę, włączając w to wydarzenia państwowe, na które nierzadko zwoływano ludzi pod przymusem.
Czwartkowy wiec przyciągnął niespotykany wcześniej tłum mimo prób zastraszenia przez białoruskie władze i mimo widma wysokich wyroków dla aresztowanych w przeciągu dwóch miesięcy dziesiątek blogerów, dziennikarzy i opozycyjnych działaczy.
Milicja z Białorusinami?
Przez lata powtarzano w kuchniach białoruskich domów, że jeśli na ulice Mińska wyjdzie na demonstrację 20-30 tys. osób, to milicja i wojsko pójdzie za ludźmi. Jurij Zacharenko, szef białoruskiego MSW w latach 1994-1995, jeden z zaginionych w 1999 roku przedstawicieli opozycyjnych sił powszechnie uznanych za ofiary szwadronu śmieci Łukaszenki, uczulał milicjantów, że służą oni w pierwszej kolejności Białorusinom, a dopiero w drugiej prezydentowi próbując przekonać w ten sposób resort siłowy do wypowiedzenia posłuszeństwa dyktatorowi.
W 1999 roku podczas antyreżimowych demonstracji na białoruskich ulicach bywało po kilkanaście tysięcy osób. Szacuje się, że w grudniu 2010 roku w powyborczej demonstracji brało udział 10-15 tys. osób, ale i to nie wystarczyło, żeby milicja przyłączyła się do ludzi.
Czwartkowe 63 tysiące osób to co najmniej trzy razy więcej. Dzisiaj wiece połączonych sztabów nowej opozycji pod przewodnictwem kobiecego trio codziennie zbierają tysiące ludzi w mniejszych miastach Białorusi – około 10 tys. osób przyszło na wiec w Homlu, a prawie 8 tys. w Witebsku. Niemal każda pikieta organizowana przez zjednoczoną opozycję wyznacza w mieście, w którym się odbywa, nowy rekord frekwencji na tego typu wydarzeniach.
Temat zmiany frontu przez mundurowych nie jest przypadkowy. Mówią o nim wszyscy zaangażowani w dzisiejszy ruch ludzie – od popularnego blogera Nexta, przez tradycyjnych opozycjonistów, po liderkę nowego ruchu Swietłanę Cichanouską, która podczas czwartkowego wiecu upraszała milicję, w szczególności oddziały prewencji, by nie stosowali oni przemocy wobec Białorusinów.
Gdyby milicja lub wojsko zdecydowały się pójść za ludźmi, oznaczałoby to de facto koniec władzy Aleksandra Łukaszenki.
Gorzej być nie może
Czwartkowe przemówienie Cichanouskiej zostało przez opinię publiczną odebrane jako wyjątkowo udane, celne i poruszające – mówiła o przemocy aparatu bezpieczeństwa, dramacie bycia bliską osobą więźnia politycznego, podawała też racjonalne i proste argumenty za nieudolnością obecnej władzy.
W podobnym stylu utrzymane było jej środowe (i dotychczas drugie) wystąpienie w państwowej telewizji.
Głównym i właściwie jedynym postulatem ruchu Cichanouskiej jest doprowadzenie do demokratycznych wyborów maksymalnie pół roku po własnej elekcji.
Cichanouska i jej partnerki, Maria Kalesnikowa i Weronika Cepkało nie ustają przy tym w zapewnianiu, że przez te pół roku Białoruś nie pogrąży się w chaosie, a zmiany na gorsze są niemożliwe, bo gorzej być już nie może. Strach przed wojną, który państwowe media próbują na okrągło podsycać, „połączony sztab” (jak lubią nazywać siebie trzy kobiety) umiejętnie obraca przeciwko Łukaszence punktując, że to on jest jedyną frakcją, która realnie rozważa użycie siły.
Aresztowanie grupy Wagnera
W piątek 31 lipca, zaledwie dzień po historycznym już zgromadzeniu na Placu Bangalor, na wiecu w Lidzie jedna z trójki liderek Maria Kolesnikowa – szefowa sztabu aresztowanego Wiktora Babaryki – stwierdziła, że „dzisiaj w Białorusi nikt nie czuje się bezpiecznie, ani rozpędzani, ani rozpędzający”. To wyjątkowo celne ujęcie atmosfery panującej dzisiaj w Białorusi. Wydaje się, że
wszyscy wierzą, że nadchodzące dni będą dla Łukaszenki decydujące, a ta wiara powoli przedostaje się przez coraz wyraźniejsze szczeliny w cenzurze.
Na wiecach poparcia z dnia na dzień przybywa ludzi, a biało-czerwono-białe flagi nierzadko są uzupełniane przez oficjalne, poradzieckie czerwono-zielone i utożsamiane dotychczas z Łukaszenką proporczyki.
Nie bez znaczenia pozostaje również fakt, że sama Cichanouska aż dwie z trzech części swojej piątkowej wypowiedzi poświęciła na przekonywanie najpierw milicji, a później urzędników kontrolujących wybory, by ci zachowali się w dniu wyborów uczciwie, zgodnie ze swoim sumieniem. Trzecią część swojej wypowiedzi poświęciła seniorom i zapewnianiu ich, że zmiana władzy nie odetnie im wypłat emerytur. Nadzieja na to, że dojdzie do pokojowego przełamania obozu władzy rośnie w ludziach i w sztabie nowej opozycji z dnia na dzień.
I to mimo coraz bardziej niepokojących informacji docierających do Białorusinów z niezależnych mediów. Właściwie każdy dzień obarczony jest komunikatem o kolejnym zatrzymaniu dziennikarzy lub działaczy. Zatrzymania blogerów trochę ustały, ale tylko dlatego, że wszyscy znajdują się już w areszcie.
Ostatecznie w środę 29 lipca, dzień przed planowanym wielkim wiecem poparcia w Mińsku, Białorusinami wstrząsnęła informacja o zatrzymaniu na terenie Białorusi 33 obywateli Rosji, których białoruskie MSW określiło jako najemników z tzw. grupy Wagnera, czyli półjawnej jednostki zrzeszającej rosyjskich żołnierzy wysyłanych do wypełniania nieoficjalnych i bardzo kontrowersyjnych zadań w konfliktach, które mogą pomóc Rosji poszerzyć jej strefę wpływów. Żołnierze tego oddziału zniesławili się między innymi w trakcie konfliktu w Syrii, lub podczas wykonywania politycznie motywowanych morderstw na zlecenie.
„Ruskomirzec”
W czwartek rano, przed planowanym wielotysięcznym wiecem poparcia w Mińsku, zarzuty wobec znajdującego się w areszcie od 29 maja 2020 Siarhieja Cichanouskiego zostały zamienione na „organizację masowych zamieszek i niepokojów” – ten sam paragraf, na podstawie którego skazywano liderów opozycji w 2010 na wieloletnie wyroki – a zatrzymanych wagnerowców powiązano właśnie z nim.
Prawdopodobnie nieprzypadkowo tego samego dnia wypłynęła też informacja o tym, że Cichanouski w 2017 roku odwiedził anektowany przez Rosję Krym. Odwiedzanie Krymu jest odbierane jako zaakceptowanie jego siłowego zajęcia przez Rosję, a w Ukrainie taka podróż jest obarczona przyszłym zakazem wjazdu na teren Ukrainy.
Ale nawet ta informacja nie wzburzyła opinii publicznej i nie nastawiła jej negatywnie do youtubera. Franak Viacorka, wieloletni działacz opozycyjny, pokusił się nawet o stwierdzenie, że to poniekąd dobrze świadczy o Cichanouskim, bo widać jaką drogę przez dwa lata może przybyć „ruskomirzec”, czyli człowiek wychowany w świecie zbudowanym przez rosyjską propagandę.
Straszenie Rosją
Trudno jednoznacznie stwierdzić, jakie są prawdziwe motywy zatrzymania domniemanych najemników. Cichanouska w czwartkowym przemówieniu wspominała o tym, że Białoruś może być punktem przerzutowym grupy Wagnera, dlatego ich obecność w tym kraju, choć niepokojąca, nie jest zaskakująca. Za jej wersją może przemawiać fakt, że zatrzymani obywatele Rosji wynajęli pokoje w państwowym sanatorium pod własnymi nazwiskami. Ukraina niezwłocznie zażądała ich ekstradycji (w związku z udziałem grupy Wagnera w wojnie w Donbasie), natomiast Rosja właściwie nie wykonała żadnych znaczących ruchów poza oficjalnym odradzeniem podróży do Białorusi swoim obywatelom.
Białoruscy eksperci od spraw bezpieczeństwa spekulują, że Łukaszenka mógł zatrzymać wagnerowców bez wiedzy Kremla w zagraniu va banque, którego efekty są trudne do przewidzenia.
Oprócz zastraszenia Białorusinów celem takiego posunięcia miałoby być wzmocnienie pozycji negocjacyjnej w światowej polityce – zniechęcając Zachód do angażowania się w dzisiejsze wydarzenia w zamian za wizję osłabienia Rosji i jednocześnie utwierdzając Rosję w przekonaniu, że Łukaszenka może sobie sam poradzić wewnętrznym kryzysem.
Po 14 lipca, kiedy ogłoszono oficjalną listę kandydatów i okazało się, że wszystkie siły nowej opozycji solidarnie zjednoczyły się przy Cichanouskiej, władza rozpoczęła kampanię oczerniania i zastraszania wszystkich, którzy deklarują poparcie dla jej ruchu. Ataki wymierzone w Cichanouską to festiwal internetowego trollingu, w którym główną rolę odgrywa przywoływanie wizji majdanu oraz, w konsekwencji, rosyjskiej agresji.
Dlatego, jak powiedziała Kolesnikowa w innym momencie swojego piątkowego wystąpienia – „władze mogą sobie poradzić z „płoszczą” (białoruska, hipotetyczna wersja ukraińskiego euromajdanu), ale nie poradzą sobie z długotrwałym, zdecentralizowanym i systematycznym okazywaniem niezadowolenia”.
Łukaszenka się miota
Działania połączonego sztabu nowej opozycji wydają się iść tym kluczem wymyślając coraz to nowe metody na pokojowe i trudne do skontrolowania manifestowanie swojego poparcia dla Cichanouskiej. Jednym z takich pomysłów jest zakładanie na przedramię białej wstążki, której powszechność ma uświadamiać ludziom jak dużo jest osób wspierających dzisiejsze dążenie do obalenia Łukaszenki. Podobny charakter ma uruchomiony przez aktywistów chatbot „Holas” (Głos), który ma na celu alternatywne i niezależne podliczenie głosów oddanych na Cichanouską.
W państwowej telewizji nie ustają oskarżenia o próby wpłynięcia na wybory przez Rosję. Każdy z liderów i liderek jest oskarżany o bycie prowokatorem podstawionym przez Rosję i mimo że w tym roku te oskarżenia mają hipotetycznie najwięcej sensu w porównaniu do analogicznych oskarżeń wysuwanych przy okazji wyborów w poprzednich latach, to zyskują najmniej poklasku wśród opinii publicznej. Liderki opozycji na wiecach podkreślają, że są przeciwne unii z Rosją, a tym bardziej nie dopuszczają możliwości włączenia Białorusi do Federacji Rosyjskiej. Przypominają, że jednym z ich najważniejszych założeń jest suwerenna Białoruś, a ludzie wydają się im wierzyć. Sama Rosja też na razie przygląda się wydarzeniom w Białorusi nieco z boku.
Każde z działań Łukaszenki wymierzone w nową opozycję paradoksalnie wydaje się wzmacniać dzisiejszy ruch skupiony wokół Cichanouskiej, Kalesnikowej i Cepkały. Kolejne zatrzymania i nowe zarzuty dla już zatrzymanych ściągają na wiece poparcia coraz większe tłumy.
Władza zjada obecnie własny ogon, miotając się między oskarżeniami o wpływy rosyjskie i niebezpieczny nacjonalizm nowej opozycji.
W tym samym czasie państwowe media jakby wbrew własnej woli tworzą coraz bardziej spójny obraz Łukaszenki jako człowieka kompletnie oderwanego od rzeczywistości, w której się znajduje. Człowieka, który chwali się tym, że był nosicielem COVID-19. Coraz to nowe ujęcia ćwiczeń z rozpędzania demonstracji pokazywane w państwowej telewizji są dzisiaj tylko przerażającą wizją użycia przez władzę przemocy wobec własnych obywateli. Nikt nie ma wątpliwości, że Łukaszenka jest zdolny do wydania takiego rozkazu, ale coraz więcej osób wątpi w to, czy zostanie on wykonany. Czy może raczej coraz więcej osób wierzy w to, że nie zostanie on wykonany.
Białorusinom można pomóc w ich wolnościowych dążeniach wspierając organizacje niosące pomoc zatrzymanym i ich rodzinom. Zachęcamy do wspierania!
Autor Nikita Grekowicz jest Białorusinem, aktywistą Inicjatywy Wolna Białoruś, mieszka w Polsce
Jestem z Nimi. Gdyby nie II wojna byliby Polakami, ale pomijając to nikt nie zasługuje na życie takie jak na Białorusi. Łukaszenka gdyby myślał o kraju , o jego przyszłości, jak go unowocześniać – miałby nikły opór w kraju. Ale przez to, że traktuje kraj jak własny folwark, i wszystko robi pod siebie musi przegrać. Jak nie teraz przegra, to następnym razem wyniosą go siłą jak Czauczesku.
Piszę się Ceausescu.
Nie znam rumuńskiego
Jak nie znasz, to nie pisz. No, ale prawactwo robi wokół siebie wrażenie jakby znało się na wszystkim : religia, polityka, ochrona środowiska, automatyka i robotyka. Same prawilne omnibusy. Dziwię się, że nie wygrywacie każdego odcinka Milionerów. No, ale wy musicie mieć swój "substytut" jak w Tyle wizji. Proponuję wam tytuł "Milionerzy, którzy przewalili wszystko na socjal".
Ty znasz rumuński ? Jak czytam Twoje komentarze, to większego agresywnego oszołoma i bufona tutaj chyba nie ma.
Oj chyba trafiłem w czuły punkt. Może uskuteczniaj swoje wywody o "Czałczesku" na niezależnej.pl
Może Ty zamiast epatować agresją w internecie pójdź pobiegać, na siłownię czy czymś się zajmij by ją rozładować. Twoi bliscy mają z Tobą zapewne ciężkie życie.
Czauczesku. Bardzo poprawne fonetyczno-ortograficzne spolszczenie.
Folwark to masz w kraju i jeszcze na dodatek bez przemysłu,kraju upadłego,kolonią i poligonem rozrywki dla USA-Army i CIA.oczywiście też tanim mięsem armatnim do wszelakich misji. Nie bądź smieszny.
Pisało się: Nicolae Ceaușescu (z "wężykiem" pod pierwszą literką s).
Sa na tej samej drodze co Ukraina ale jak wybiora bialorusina ale nie sterowalnego przez swiat zachodni to mogy miec lepsza przyszlosc !!!!! Zachodnie sepy juz czekaja zeby ten kraj do reszty rozkrasc !!!!
Lepsze zachodnie sępy niż dzicz ze wschodu. Jak dalej nie kumasz, to przypomnij sobie historię. Czegokolwiek dzicz ze wschodu nie dotknie, zamienia się w goowno. Przykład : Niemcy wschodnie i zachodnie, obydwie Koree, Kuba itd. To samo robią ich mentalni spadkobiercy w szeregach PISu i idiotów SP.
Co ty bredzisz czy jesteś ślepy wracamy do średniowiecza zaczyna się złodziejstwo pijaństwo i modlitwa tylko. Magnateria zaczyna kraść jak przed rozbiorami tylko Żydów brak a pospólstwo do modlitwy i pańszczyzny
lepiej jak zachodnie sępy,chyba jesteś tym wyleniałym i odpowiednio wytresowanym sępkiem z obrożą i smyczy …
Jeśli zaczną iść do zachodu poziom życia spadnie o 50% dopiera zacznie się cyrk
Jeden rubel Białoruski kosztuje dwa polskie złocisze jak obalą Łukaszenkę to będzie jeszcze gorzej jak na Ukrainie
Jeden rubel białoruski, po dwóch denominacjach:
– z 2000 r. (skreślenie trzech zer) oraz
– z 2016 r. (obcięcie czterech zer)
. . . można dziś kupić za 1,52 zł.
Średnia płaca miesięczna netto na Białorusi wynosi równowartość 306 euro. Średnia płaca netto na Ukrainie jest tylko o 6,5% niższa (286 euro).
PS Sąsiednie państwa Unii Europejskiej mają: Polska 859, Litwa 879, Łotwa 810 euro. Duuuuuuużo gorzej, prawda???
I niech tak będzie, a pretensje mogą mieć do swoich kolaborantów wspomaganych przez CIA i żyda Soros,tego samego co sponsorował Solidarność.
Białorusini są bardzo
dumnym mądrym narodem
pod zaborem polskim nie dali się gnębić panom i niszczyć wiary prawosławnej
Przed II wojną światową bardzo ładnie bez szemrania się polonizowali. Nigdy się wcześniej za Białorusinów nie uważali – to robota ZSRR. Gdyby nie druga wojna jak pisałem, to byli by Tacy sami Polacy jak Ja czy TY. Dzieci chodziły do Polskich szkół, uczyły się wszystkiego po polsku, rodzicie się z tego cieszyli , miejscowy język uważano wtedy za gwarę podobnie do kaszubskiej. A jeśli wrócić do historii, to to są prawdziwi Litwini.
Szpital im. Józefa Babińskiego w Krakowie został bez ordynatorów. Wszyscy złożyli odwołania po tym, jak dotarła do nich informacja, że opanowany przez PiS urząd marszałkowski zamierza odwołać dyrektora placówki Stanisława Kracika. Powód? Powiązania z opozycyjnymi ugrupowaniami politycznymi.
Najważniejsza informacja jest taka, że szpital zachowuje ciągłość opieki nad pacjentami. Personel wykonuje swoje obowiązki według trybu pracy ustalonego z kierownictwem. Nie jest też pewne czy dyrektor przyjmie wypowiedzenia, złożone w geście niezgody na polityczną ingerencje, która zdaniem lekarzy jest nie tylko niesprawiedliwością, ale też poważnym ciosem w małopolską psychiatrię. Będą mieli też super służbę zdrowia tak jak na Ukrainie i swoich patriotów spod znaku SS.