0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Bartosz Banka / Agencja GazetaBartosz Banka / Agen...

W niedzielę wieczorem 13 stycznia 2019 podczas finału WOŚP w Gdańsku prezydent Paweł Adamowicz został dźgnięty nożem przez 27-letniego mężczyznę. W mediach szybko pojawiły się informacje o zabójcy. Według doniesień Wirtualnej Polski miał on mieć w więzieniu stwierdzoną schizofrenię paranoidalną.

Informacja posłużyła medialnej nagonce na osoby chore psychicznie, którą skwapliwie podsyca rząd. W „Wiadomościach” TVP w dniu śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, redaktorzy wielokrotnie podkreślali, że zabójca był leczony psychiatrycznie.

Tego samego dnia (14 stycznia 2019) wiceminister Jarosław Zieliński jednoznacznie stwierdził, że osoby z zaburzeniami są niebezpieczne, sugerując że więzienie dla chorych psychicznie to właściwe miejsce.

Z zaburzeniami psychicznymi w Polsce może żyć nawet 25 proc. populacji. O tym, jak niesprawiedliwe i szkodliwe jest kierowanie przeciwko nim emocji związanych z zabójstwem prezydenta, pisaliśmy już w tekście, w którym oddaliśmy głos osobie ze schizofrenią, rodzinom i specjalistom.

Co wiemy o zabójcy Pawła Adamowicza?

W 2014 roku został skazany za cztery napady na bank. W maju i w czerwcu 2013 roku zrabował łącznie około 16 tys. zł. Podczas procesu uznano go za w pełni poczytalnego.

W wywiadzie dla TVN potwierdza to Tomasz Adamski, rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku: „Był badany do tamtej sprawy [w 2013 r. - red.] przez biegłych psychiatrów oraz psychologa. Nie stwierdzono żadnych chorób psychicznych czy upośledzenia umysłowego. Odpowiadał jako osoba w pełni poczytalna”.

Skazano go na 5 lat i 6 miesięcy więzienia. Podczas procesu przyznał się do winy, ale nie okazał skruchy. Sąd uwzględnił jego młody wiek. Wiadomo też, że w 2016 roku spędził około trzy miesiące na Oddziale Psychiatrii Sądowej w Areszcie Śledczym w Szczecinie.

OKO.press nie udało się potwierdzić pogłosek o "schizofrenii paranoidalnej", na jaką miałby cierpieć zabójca Pawła Adamowicza, a także informacji o remisji choroby, czyli „przejściowym ustąpieniu lub zahamowaniu objawów”. Do końca odsiadywania wyroku miał być pod stałą kontrolą medyczną.

Tak czy inaczej, wrócił do więzienia w Malborku.

Według prokuratora Krzysztofa Sieraka jest obecnie badany przez dwóch biegłych lekarzy sądowych, bo „istnieją wątpliwości co do jego stanu poczytalności”.

Podczas odsiadywania kary trzykrotnie starał się o warunkowe przedterminowe zwolnienie. Odmawiano mu, powołując się jednak nie na chorobę czy niepoczytalność, ale brak postępów w resocjalizacji. Wyszedł na wolność na początku grudnia 2018 roku.

Medialne doniesienia mogą być nieprawdziwe, ale problem osób z niepełnosprawnością intelektualną i psychiczną przebywających w więzieniach istnieje.

Więzienie to nie miejsce dla chorego psychicznie

Chorobę psychiczną od zaburzenia psychicznego (np. nerwice, alkoholizm, psychopatia, etc.) odróżnia jej tzw. psychotyczny wymiar - tłumaczy w opracowaniu RPO "Osoby z niepełnosprawnością intelektualną lub psychiczną osadzone w jednostkach penitencjarnych" prof. Janusz Heitzman, kierownik Kliniki Psychiatrii Sądowej oraz dyrektor Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.

„Jest nim oderwanie się całkowite lub częściowe od rzeczywistości, zaburzenia treści myślenia o charakterze urojeń czy obsesji myślowych, zaburzenia spostrzegania zmysłowego (halucynacje), głębokie zaburzenia nastroju, zaburzenia świadomości".

Co dobrego może wyniknąć z przebywania w więzieniu osoby, która nie jest w stanie zrozumieć swojej sytuacji, a często nawet tego, gdzie i dlaczego się znajduje?

"Kara pozbawienia wolności [...] dla osób niepełnosprawnych intelektualnie i chorych psychicznie jest niczym innym jak formą przemocy, którą przeżywają jako szczególny rodzaj torturowania.

Zakłady karne i areszty nie są najwłaściwszym miejscem do leczenia chorób psychicznych i pobytu w nich osób niepełnosprawnych intelektualnie" - stwierdza Heitzman.

Chorzy w więziennej próżni

Chorzy psychicznie przebywający w więzieniach i aresztach to:

  • tymczasowo aresztowani oczekujący na decyzję sądu (umorzenie postępowania i skierowanie do zakładu psychiatrycznego, co może zająć nawet 8 miesięcy lub dłużej);
  • sprawcy uznani przez sąd za niepoczytalnych i oczekujący na przeniesienie do zakładu psychiatrycznego;
  • więźniowie, których zaburzenia psychiczne ujawniły się podczas pobytu w więzieniu.

Wobec osób uznanych za niepoczytalne podczas dokonywania przestępstwa umarza się proces. Sąd ma za to do dyspozycji szereg "środków zabezpieczających" - np. skierowanie do zakładu psychiatrycznego o odpowiednim stopniu zabezpieczenia.

Najgorsza jest sytuacja osób, u których choroba psychiczna ujawniła się po tym, jak zostali skazani i osadzeni w zakładzie karnym. Zgodnie z art. 150 k.k.w. karę pozbawienia wolności należy wtedy obowiązkowo odroczyć do czasu „ustania przeszkody", a więc umożliwić skazanemu leczenie.

Art. 150. Przesłanki obligatoryjnego odroczenia wykonania kary pozbawienia wolności

§ 1. Wykonanie kary pozbawienia wolności w wypadku choroby psychicznej lub innej ciężkiej choroby uniemożliwiającej wykonywanie tej kary sąd odracza do czasu ustania przeszkody.

„Problem w tym, że nie ma przepisu, który pozwalałby na skierowanie takiej osoby do zakładu psychiatrycznego o odpowiednim poziomie zabezpieczenia" - mówi OKO.press dr Ewa Dawidziuk z biura RPO.

Co to oznacza? Że sąd mógłby jedynie wypuścić taką osobę na wolność. "Nie ma podstawy prawnej, żeby zastosować wobec takiej osoby środki zabezpieczające, takie jak umieszczenie w zakładzie psychiatrycznym czy kontrola na wolności".

Sąd często nie decyduje się więc na przyznanie przerwy w karze, mimo że wynika to z przepisów, a chory może liczyć jedynie na przeniesienie do więziennego szpitala.

Szpital nie leczy

Czy osoba chora psychicznie przebywająca w więzieniu ma szansę na odpowiednią opiekę psychiatryczną? Z opracowania opublikowanego przez RPO wynika, że nie.

  • Brakuje przywięziennych oddziałów szpitalnych prowadzących całodobową opiekę psychiatryczną - "istnieją w pięciu jednostkach penitencjarnych, dysponując łącznie jedynie 66 miejscami" - czytamy w opracowaniu.
  • W tych, które istnieją, nie ma zwykle odpowiednich warunków dla rehabilitacji i leczenia chorych psychicznie, bo przeznaczone są głównie do obserwacji i stwierdzania poczytalności. „Chorzy często nie mają tam dostępu do żadnej formy leczenia poza przyjmowaniem leków" - mówi dr Ewa Dawidziuk.

Służba Więzienna zgłaszała te problemy Ministrowi Sprawiedliwości oraz Rzecznikowi Praw Pacjenta już w 2011 roku.

"Od tego czasu stan opieki psychiatrycznej w więzieniach nie poprawił się, co więcej należy sądzić, iż przy systematycznym braku środków finansowych na ten cel, uległ pogorszeniu" - wynika z informacji RPO.

"W 2012 roku projekty modernizacyjne szpitali psychiatrycznych, m.in. w zakresie pozyskania dodatkowych miejsc leczniczych i lekarzy psychiatrów do pracy w jednostkach penitencjarnych, nie zostały uwzględnione w planie wydatków. Podobna sytuacja miała miejsce w 2015 roku".

Gostyniński straszak

Przeciwko zdrowiu psychicznemu więźniów, którzy cierpią z powodu zaburzeń psychicznych lub podczas odsiadywania kary mają momenty załamania, działa też niesławna ustawa Gowina, która pozwala niebezpiecznych więźniów kierować po odbyciu kary do Krajowego Ośrodka Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie.

W praktyce na bezterminowe „leczenie" można tam skierować osoby, które choć przez chwilę były na więziennym oddziale terapeutycznym. „Te oddziały to był nasz sukces" - mówiła na konferencji poświęconej KOZZD prof. Płatek. "Leczyło się tam z uzależnień, można było dobrowolnie poddać się terapii, poradzić sobie z załamaniem. Teraz nikt się tam dobrowolnie nie zgłosi, bo wszyscy wiedzą, czym to grozi". Zamknięciem w tzw. ośrodku dla bestii.

Przeczytaj także:

Skazani na telewizję, niekoniecznie TVP

"Jego zachowanie przypominało sceny z klasycznych filmów gangsterskich" – miał w uzasadnieniu wyroku z 2013 roku powiedzieć sędzia Radomir Boguszewski o zabójcy Adamowicza. Sam skazany przyznawał podobno, że wzorce czerpał z filmów.

A co chłonął z więziennej telewizji? - zaczęto dopytywać. Co oglądają więźniowie? Czy aby nie telewizję publiczną, która przedstawiała bardzo negatywny obraz zamordowanego prezydenta?

W związku z oskarżeniem o brak pluralizmu w dostępie do mediów służba więzienna wystosowała dwa tweety, wymieniając szczegółowo wszystkie kanały, do których dostęp mieli więźniowie w Malborku (TVP1, TVP2, TVN, Polsat, Disney Chanel...).

Informację potwierdzili dla OKO.press byli więźniowie - w telewizji mają czasem duży wybór kanałów, ale na jej ciągłą obecność są właściwie skazani. "Telewizor jest w każdej celi, a jeśli nawet ktoś nie ma, to szybko go zdobywa albo ogląda w świetlicy".

"Konsumpcyjna kultura była sposobem na zabijanie czasu — metodą na złagodzenie konfliktów. Trzeba przyznać, że przyczynia się do zmniejszenia ilości więziennych konfliktów, więc polityka szerokiego dostępu do telewizji została zachowana nawet po zmianie na tendencji w więziennictwie na bardziej represyjne".

Psychiatrzy: nie ma łatwych rozwiązań

W odpowiedzi na nagonkę skierowaną przeciwko osobom z zaburzeniami Polskie Towarzystwo Psychiatrii apeluje, żeby nie szukać łatwych rozwiązań i uproszczonych wyjaśnień tragedii. „Takim nieprawdziwym wyjaśnieniem jest sugerowanie, że wyłącznie osoby chore psychicznie mogą dopuścić się aktów przemocy".

"Psychiatria i psychologia, choć stara się odpowiedzieć jak umie, co sprzyja okrutnej i bezsensownej zbrodni, zawsze czy to u zdrowych, czy zaburzonych psychicznie znajduje znaczący wpływ czynników zewnętrznych. Szerzenie pogardy i nienawiści służy tragicznej motywacji niezależnie od stanu zdrowia psychicznego sprawcy".

;
Na zdjęciu Marta K. Nowak
Marta K. Nowak

Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).

Komentarze