0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Wlodek / Agencja Wyborcza.plJakub Wlodek / Agenc...

"Jesteśmy świadkami, jak umiera kultura" - powiedział Krzysztof Głuchowski, dyrektor Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, podczas wieczornej konferencji prasowej 17 lutego 2022. "Naszym zadaniem jest obrona niezależności tego miejsca ponad wszelką cenę. Nie poddamy się, choć ta walka może nie być zwycięska" - mówił. Za nim, na teatralnych schodach, stanął zespół Słowackiego z banerem: "Teatr jest nasz".

Dobre imię teatru

To odpowiedź na decyzję Zarządu Województwa Małopolskiego, który poinformował w czwartkowe popołudnie o "rozpoczęciu procedury mającej na celu odwołanie Pana Krzysztofa Głuchowskiego z funkcji dyrektora naczelnego i artystycznego Teatru im. Juliusza Słowackiego". Krakowski Teatr jest instytucją kultury podlegającą pod władze wojewódzkie.

Powód odwołania? "Naruszenie przepisów w zakresie stosowania ustawy Prawo zamówień publicznych" oraz złamanie "zobowiązania dyrektora do dbałości o dobre imię Teatru". Zarząd informuje, że uchwała została przyjęta jednogłośnie, choć jeszcze kilka dni wcześniej marszałek Witold Kozłowski przekazał "Wyborczej", że "nie jest prowadzona żadna procedura mająca na celu odwołanie dyrektora".

Spokój do premiery "Dziadów"

Dyrektor Krzysztof Głuchowski podczas wieczornej konferencji odpowiadał na zarzuty Zarządu Województwa (którym kieruje - przypomnijmy - PiS). "Urząd Marszałkowski przysłał na początku ubiegłego roku rutynową kontrolę, która znalazła uchybienie w jednej procedurze przetargowej, związanej ze sprzątaniem w teatrze. Było to uchybienie celowe i związane z pandemią. Gdyby nie ono, narazilibyśmy teatr na duże straty finansowe" - mówił.

Jak dodał, województwo przez miesiące nic nie zrobiło w tej sprawie - aż do głośnej premiery "Dziadów" Mai Kleczewskiej. Spektakl skrytykowała małopolska kurator oświaty Barbara Nowak, a resort kultury w efekcie wycofał się z finansowego wspierania Teatru. "Urząd skierował sprawę do Regionalnej Izby Obrachunkowej, żeby »znaleźć coś na dyrektora«. RIO nawet jeszcze nie rozpoczęła postępowania" - dodał Głuchowski.

A naruszenie dobrego imienia? Nieoficjalnie ma chodzić o planowany koncert Marii Peszek i oczywiście o "Dziady".

Przeczytaj także:

Kraków narodowej sztuce

"Nie poddamy się do samego końca. To miejsce, zbudowane rękami krakowian w 1893 roku, które nosi dumną nazwę na frontonie »Kraków narodowej sztuce«, jest ważniejsze od nas. A w tamtych czasach słowo »narodowe« oznaczało »niezależne«, bo Polski nie było" - mówił Głuchowski. Dodał również, że Polska stała się krajem, "w którym zastanawiamy się, czy można wystawić »Dziady« Mickiewicza, czy to może szkodzić młodzieży i czy artyści nie mają już prawa interpretować sztuki".

"Nie można pozwolić przypadkowym politykom na decydowanie o sztuce i kulturze, o tym jakimi jesteśmy Polakami i jakimi możemy być. (...) Oni nie są od oceniania, a od finansowania. To kolejna próba przejęcia polskiej kultury" - mówił dyrektor.

Zespół murem za dyrektorem

Za Głuchowskim wstawił się cały zespół, wszyscy pracownicy Teatru. Przygotowali swoje stanowisko, kiedy pojawiły się pierwsze plotki dotyczące planów odwołania dyrektora. W piśmie przekazanym marszałkowi Kozłowskiemu napisali: "Od września 2016 roku, kiedy Krzysztof Głuchowski objął dyrekcję, nasz Teatr znacząco się zmienia. Począwszy od struktury zarządzania instytucją, przez naszą codzienną pracę, aż po – co przecież w instytucji kultury najważniejsze – program artystyczny. Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie ma teraz pozycję jednego z najważniejszych teatrów w Polsce. (...) Jesteśmy dumni z miejsca, w którym się znajdujemy i chcemy kontynuować rozpoczętą za tej dyrekcji zmianę. Krzysztof Głuchowski jest prawdziwym liderem – ma wizję artystyczną i organizacyjną, cieszy się zaufaniem zespołu i ma nasze całkowite wsparcie".

"Z racji swojego wieku prawie jestem nestorem w tym teatrze. Przeżyłem wiele zmian dyrekcji. Wielu dyrektorów było wyrzucanych, w innych przypadkach odbywało się to łagodniej" - mówił podczas konferencji aktor Andrzej Grabowski. "Ale nigdy nie spotkałem się z tym, żeby cały zespół stanął w obronie dyrektora. Pół godziny temu dostaliśmy maila, że takie zebranie właśnie się odbędzie. I przyszliśmy. Nie tylko my, którzy graliśmy przed chwilą spektakl, ale ludzie zerwali się od stołów, wstali z łóżek i przyszli tutaj, dla ciebie. Obojętne, co się stanie, Krzyśku, jesteś wielkim dyrektorem i takim będziesz" - podkreślał.

Dyrektora i zespół "Słowackiego" wsparła także Gildia Polskich Reżyserek i Reżyserów Teatralnych. "To brutalna ingerencja w autonomię instytucji artystycznej i wolność twórczości. Pogwałcenie gwarantowanych przez Konstytucję RP wolności i praw" - czytamy w oświadczeniu.

3 miliony zł dziury w budżecie

Na niedzielę, 20 lutego, zaplanowano protest przeciwko odwołaniu dyrektora. Z kolei politycy Lewicy - Daria Gosek-Popiołek i Maciej Gdula - zapowiedzieli kontrolę w Urzędzie Marszałkowskim.

Odwołanie dyrektora to kolejna z konsekwencji wystawienia "Dziadów" Mai Kleczewskiej. Niedługo po premierze i krytyce kurator Nowak (która na Twitterze odradzała wyjścia szkół na spektakl i pisała "haniebne jest używanie dzieła wieszcza A. Mickiewicza dla celów politycznej walki współczesnej opozycji antyrządowej z polską racją stanu"), minister kultury Piotr Gliński odebrał "Słowackiemu" finansowanie. Wcześniej - jesienią 2021 - Urząd Marszałkowski, władze Teatru i Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego prowadzili rozmowy dotyczące przyznaniu "Słowackiemu" nie tylko wsparcia finansowego, ale również statusu sceny narodowej. Do budżetu Teatru miało wpaść 3 mln zł. Z tych obietnic resort Glińskiego się wycofał, co - oczywiście nieoficjalnie - było karą za "Dziady".

Teatr ruszył ze społeczną zbiórką. Jej wynik 18 lutego 2022 to ponad 209 tysięcy zł.

To kolejny teatr, w którym PiS będzie próbował obsadzić swoich nominatów. W 2016 roku Krzysztofa Mieszkowskiego na stanowisku dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu zastąpił Cezary Morawski. Morawski zwalniał niewygodnych dla siebie ludzi, zdejmował z afisza zaplanowane przez poprzednią władzę teatru spektakle, a Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła nieprawidłowości w wydawaniu pieniędzy w Teatrze Polskim za jego kadencji. "Nielegalnie wydatkowano na wynajem mieszkania dla dyrektora około 60 tysięcy złotych. Nielegalnie zawierano też umowy na wykonywanie przez dyrektora zadań o charakterze artystycznym: reżysera, scenografa czy aktora. Tutaj wydatkowano niezgodnie z prawem ponad 186 tysięcy złotych" - mówił wówczas p.o. dyrektora wrocławskiej delegatury NIK Radosław Kujawiński. W 2018 roku Morawski został odwołany.

W krakowskim Starym Teatrze - podlegającym pod MKiDN - po upłynięciu kadencji Jana Klaty na stanowisko wybrano Marka Mikosa. "Nie pozwolimy się cenzurować, kneblować wolności naszej artystycznej wypowiedzi. Wierzymy w dialog" - oświadczył wtedy zespół Starego. Część aktorów odeszła z pracy, a dyrektor aż do swojego odwołania w 2020 roku nie osiągnął porozumienia z obsadą. Błędy organizacyjne i konflikt z zespołem były powodami zwolnienia go ze stanowiska.

;

Udostępnij:

Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze