0:000:00

0:00

Zgłoszony przez PiS w listopadzie 2017 roku projekt nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt jest - a raczej był - rewolucyjny. Wprowadzał zakaz hodowli zwierząt na futra i wykorzystywania zwierząt w cyrkach. A także wykluczał z polskiego prawa możliwość prowadzenia religijnego uboju rytualnego, podczas którego zwierzę jest zabijane w stanie świadomości.

Są tam również inne zapisy, mówiące np. o zakazie trzymania psów na łańcuchach i prowadzenia pseudohodowli.

Aktualnie projekt leży w sejmowej komisji ustawodawczej, zwanej potocznie "zamrażarką", gdyż lądują tam trudne, kontrowersyjne pomysły ustaw. Na ogół po to, by zakończyć tam swój żywot.

Jednak, jak nieoficjalnie ustalił portal gazeta.pl powołując się na anonimowe źródło w PiS, z nowelizacji mają zniknąć zapisy zakazujące hodowania zwierząt na futra i uboju rytualnego.

To ma go uczynić bardziej "strawnym" dla wyborców PiS, którzy nie podzielają sympatii Jarosława Kaczyńskiego do zwierząt. Ten, jak dotąd, gorąco zmiany popierał.

Ostaną się tylko te elementy nowelizacji, które dotyczą zwierząt domowych i towarzyszących, ale też w złagodzonej formie. Na przykład nie zabroni się trzymania psów na łańcuchach, tylko wydłuży długość uwięzi do 4-5 metrów (teraz są 3 m).

Podobno dlatego, by nie zrazić wiejskich wyborców PiS. Tam trzymanie psów na łańcuchach wciąż jest normą.

Zaś sam proces wprowadzania zmian ma zostać podzielony na dwa etapy: do wyborów parlamentarnych w 2019 r., i po wyborach. W pierwszym etapie mają zostać uchwalone wspomniane wyżej poprawki dotyczące traktowania zwierząt domowych i towarzyszących. W drugim mają się pojawić kolejne.

Ale wcale nie jest jasne, czy ostaną się najbardziej przełomowe, w tym zakaz hodowli zwierząt futerkowych, wykorzystywania ich w cyrkach i uboju rytualnego.

"Jesteśmy zaskoczeni i zaniepokojeni tymi informacjami. Do tej pory ze strony PiS otrzymywaliśmy sygnały, że projekt nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt wkrótce wejdzie pod obrady Sejmu, choć było to stale odwlekane w czasie" - mówi Cezary Wyszyński z Fundacji Viva!

"Niestety taki obrót sprawy był do przewidzenia"

- mówi OKO.press mec. Karolina Kuszlewicz, prawniczka specjalizująca się w prawach zwierząt. "Jakkolwiek całkowicie popieram kierunki zmian na korzyść zwierząt zaproponowane w projekcie, to uważam, że tak obszerne projekty mogą być same dla siebie pułapką legislacyjną" - dodaje.

Kuszlewicz wskazuje, że projekt dotyka bardzo wielu tematów związanych z ochroną zwierząt: od spraw bezdomności i czipowania psów, regulacji w zakresie zwierząt rasowych, przez zakaz trzymania psów na łańcuchach, ograniczenie uboju rytualnego, aż po zakaz hodowli zwierząt na futra.

"Takie projekty są narażone często na przeciąganie w czasie, a następnie właśnie »okrajanie«" - mówi.

"Jeśli nowelizacja ma poprzestać wyłącznie na zmianach w zakresie zwierząt domowych, choć nawet i tu psy nie zostaną uwolnione z łańcuchów, a cała reszta zmian może nastąpi w następnej kadencji, to jest to zwykła manipulacja wyborcza.

"Wycięcie przepisów o zakazie hodowli zwierząt futerkowych spowoduje, że nowelizacja utraci swój rewolucyjny i nowatorski potencjał" - mówi.

"Z czysto merytorycznego punktu widzenia, jeśli PiS chce dziś nowelizować ustawę w mniejszym zakresie, to nie widzę przeszkód, by zaczął od zmian najbardziej przełomowych, którymi projekt był firmowany, czyli od zakazu hodowli zwierząt na futra" - dodaje Kuszlewicz.

Ale powód tego cofnięcia się PiS ruchu wydaje się być raczej polityczny, a nie merytoryczny.

Co na to Kaczyński?

"Myślę, że ta sytuacja ma związek z nieobecnością Jarosława Kaczyńskiego. Kota nie ma, więc myszy harcują" - mówi OKO.press poseł PO Paweł Suski, przewodniczący Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt. Bardzo go to niepokoi, bo szef PiS wcześniej deklarował, że nie widzi większych przeszkód, by tę nowelizację przeprowadzić.

"Być może traci kontrolę nad swoim klubem w tej sprawie. Tym bardziej, że lobbing ze strony branży futrzarskiej i pseudohodowców psów jest naprawdę silny" - mówi nam Suski.

I nic w tym dziwnego, bo wprowadzenie nowelizacji w obecnym kształcie oznaczałoby koniec wielkiego biznesu futrzarskiego w Polsce. I zmierzch wspomnianych quasi-hodowli, w których zwierzęta żyją często w skandalicznych warunkach. Gra toczy się więc o bardzo wysoką stawkę.

Cezary Wyszyński z Fundacji Viva! również przypomina jednoznaczne deklaracje Kaczyńskiego, że jest zwolennikiem nowelizacji prawa w jej dotychczasowym, nieokrojonym kształcie. Również w kwestii zakazu hodowli zwierząt futerkowych.

Swoje poparcie deklarował również w spocie nagranym przez Vivę! Mówił tam, że likwidacja ferm zwierząt futerkowych to "droga do prawdziwej europeizacji Polski". Powtarzał też, że ma świadomość, iż PiS będzie za tę zmianę atakowany, ale się nie ugnie.

"Nie chce mi się wierzyć, że prezes PiS uległ prymitywnej propagandzie lobby futrzarskiego. Tym bardziej, że ma on opinię człowieka, który nie zmienia szybko poglądów" - mówi Wyszyński.

;

Udostępnij:

Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze