Sejmik województwa lubelskiego przytłaczającą większością głosów przyjął kuriozalną uchwałę przeciw "promocji ideologii LGBT". Wojewoda przekonywał, że osobom LGBT równość się nie należy, bo zła z dobrem nie można zrównywać. Radny Wojciechowski twierdził, że "Ochrona polskiej rodziny, katolickiej wiary, dzieci przed seksualizacją jest naszym obowiązkiem"
"Sejmik Województwa Lubelskiego wyraża sprzeciw wobec pojawiających się w sferze publicznej działań zorientowanych na
promowanie ideologii ruchów LGBT, której cele naruszają podstawowe prawa i wolności, gwarantowane w aktach prawa międzynarodowego, kwestionują wartości chronione w polskiej Konstytucji, a także ingerują w autonomię wspólnot religijnych.
Podejmowane w ostatnim okresie działania przez przedstawicieli krajowej i samorządowej sceny politycznej, ukierunkowane są na wywoływanie fundamentalnych zmian w życiu społecznym. Działania te zorientowane są na anihilację ukształtowanych przez Kościół katolicki wartości takich jak m.in. dążenie do poszukiwania prawdy, troska o rozwój moralny młodego pokolenia, troska o instytucję rodziny oraz szkołę opartą na zasadach chrześcijańskich".
25 kwietnia 2019 za tym kuriozalnym - i z gruntu nieprawdziwym - oświadczeniem zagłosowało aż 24 radnych sejmiku województwa lubelskiego z PiS i PSL (należącego do Koalicji Europejskiej). Troje radnych z Koalicji Obywatelskiej zagłosowało przeciw, czworo innych z tego samego klubu nie głosowało, choć byli na sali.
W posiedzeniu uczestniczyli mieszkańcy i działacze LGBT. Trzymali kartki z napisem "Jesteśmy ludźmi, nie ideologią".
W uchwale
radni powołali się na "tradycję narodową i państwową", "tysiącletnią tradycję chrześcijaństwa w Polsce" oraz... "wielowiekowe przywiązanie Polaków do wolności".
Wyjaśnijmy wszystkie wątki po kolei.
Równe prawa osób LGBT oraz przeciwdziałanie dyskryminacji tych osób nie stoją w sprzeczności z polską konstytucją. Przeciwnie, art. 32 brzmi:
Czy osoby LGBT są traktowane równo przez władze publiczne? Nie, bo nie mogą zawierać małżeństw, ani nawet związków partnerskich. Nazywanie postulatów grupy dyskryminowanej "promocją ideologii" także nie podchodzi pod równe traktowanie, raczej pod dyskryminację.
Częsty argument przeciw prawu do zawarcia małżeństwa przez osoby LGBT (pojawił się także podczas dyskusji w sejmiku) dotyczy art. 18 konstytucji: "Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej".
„Co do art. 18, to wystarczy spojrzeć na jego konstrukcję. On mówi tylko tyle, że małżeństwu jako związkowi kobiety i mężczyzny należy się opieka i ochrona państwa.
To nie znaczy, że innym związkom opieka i ochrona się nie należy. Ani że nie można takich związków ustanowić” – mówiła w 2013 roku prof. Łętowska.
Jeszcze bardziej absurdalnym argumentem wydaje się ten: "Promowanie ideologii ruchów LGBT, której cele naruszają podstawowe prawa i wolności, gwarantowane w aktach prawa międzynarodowego". To samobójcza linia argumentacyjna: czy się to radnym PiS i PSL podoba, czy nie akty międzynarodowe pełne są zaleceń dotyczących przestrzegania praw osób LGBT. Polski rząd wielokrotnie przepisy te kwestionował! W większości krajów europejskich osoby LGBT mogą wziąć ślub, w niektórych adoptować dzieci.
No, chyba, że za wzorcowe dla nas "akty międzynarodowe" uznamy przepisy obowiązujące w Rosji. Tam "promocja ideologii LGBT" jest zakazana. W niektórych krajach afrykańskich (m.in. Libia czy Somalia) i azjatyckich (m.in. Arabia Saudyjska, Iran, Pakistan) kontakty homoseksualne są zakazane, a nawet surowo karane. To też wzór dla Polski?
A co konkretnie mówią o LGBT dokumenty międzynarodowe? Przypominamy tylko kilka z nich:
1. Karta Praw Podstawowych Unii Europejskiej: "Zakazana jest wszelka dyskryminacja w szczególności ze względu na płeć, rasę, kolor skóry, pochodzenie etniczne lub społeczne, cechy genetyczne, język, religię lub przekonania, poglądy polityczne lub wszelkie inne poglądy, przynależność do mniejszości narodowej, majątek, urodzenie, niepełnosprawność, wiek lub orientację seksualną".
2. Konkluzje Rady Europejskiej z czerwca 2016 roku: "RE WZYWA KOMISJĘ EUROPEJSKĄ do wzmożenia wysiłków w dziedzinie gromadzenia porównywalnych danych na temat dyskryminacji osób LGBTI w UE, w dziedzinie ukierunkowanych działań uświadamiających w kluczowych obszarach, takich jak zatrudnienie, edukacja, zdrowie i sport, oraz w dziedzinie znajomości praw i zwalczania niskiego poziomu zgłaszania przypadków dyskryminacji. Polityki służące zwalczaniu dyskryminacji osób LGBTI są elementem szerszego kontekstu równego traktowania".
3. Rezolucja Parlamentu Europejskiego z lutego 2019 roku: "PE(...)
4. Raport Rady Praw Człowieka ONZ z 2017 roku o Polsce: Polska otrzymała od innych państw ponad 180 rekomendacji dotyczących praw człowieka i praworządności. Wśród nich kilkanaście dotyczyło praw osób LGBT: przeciwdziałanie przemocy i mowie nienawiści wobec osób LGBT, wprowadzenie związków partnerskich.
To jeszcze raz: równe prawa osób LGBT oraz przeciwdziałanie dyskryminacji tych osób nie stoją w sprzeczności z polską konstytucją, ani nie ingerują we wspólnoty religijne. Chyba, że wspólnotą religijną nazwiemy polską szkołę - wtedy faktycznie dokumenty takie jak Deklaracja LGTB przyjęta w Warszawie mogą na nią wpłynąć. Jak? Z uchwały z Lublina wynika, że radni szczególnie obawiają się wprowadzenia do szkół "latarników". Kto to?
Warszawska Deklaracja LGBT wyjaśnia: "Uczniowie i uczennice LGBT+ są w szczególny sposób narażeni na przemoc, mowę nienawiści, odrzucenie i dyskryminację. Młode osoby LGBT+ znacznie częściej niż ich rówieśnicy mają myśli samobójcze, zapadają na depresję i zmagają się z niską samooceną. Nie zawsze znajdują wsparcie wśród rodziny albo znajomych. Z tego powodu miasto stołeczne Warszawa powinno stworzyć sieć „latarników” społecznych, czyli nauczycieli i nauczycielek lub pedagogów i pedagożek szkolnych, którzy i które będą monitorować sytuację uczniów LGBT+ w warszawskich szkołach podstawowych i średnich. Osoby te, we współpracy z innymi nauczycielami i nauczycielkami, będą w stanie udzielać potrzebnego wsparcia potrzebującym osobom".
Czyli "funkcjonariusze politycznej poprawności" to nauczyciele, do których osoby LGBT mogą się zgłosić w razie problemów. Na przykład wtedy, gdy będą zmagać się z depresją, myślami samobójczymi, niską samooceną. Straszne? Nie, normalne i potrzebne.
W uchwale co i rusz pojawiają się odniesienia do chrześcijaństwa, Kościoła katolickiego, którego wartości są uzasadnieniem przyjętego stanowiska.
Przypomnijmy zatem konstytucyjną zasadę neutralności państwa w sprawach religii. Art. 25 Konstytucji RP mówi, że "Stosunki między państwem a kościołami i innymi związkami wyznaniowymi są kształtowane na zasadach poszanowania ich autonomii oraz wzajemnej niezależności każdego w swoim zakresie".
O tym, jak należy rozumieć autonomię z ust. 3, orzekł Trybunał Konstytucyjny w uzasadnieniu do wyroku z 14 grudnia 2009 roku:
"Każdy z wymienionych podmiotów ma własną sferę działania, organy władzy publicznej nie ingerują w sprawy wewnętrzne wspólnot, a organy władzy kościelnej nie ingerują w sprawowanie władzy państwowej".
Rozdział Kościoła od państwa zapisano także w Konkordacie - umowie między Polską a Watykanem z 1993 roku:
Tego typu uchwały powinny być zatem wolne od takich odniesień, a już na pewno wartości i tradycja Kościoła nie może uzasadniać przyjęcia oficjalnego dokumentu przez władze publiczne.
Jeszcze bardziej niż sama uchwała obraźliwa była dla osób LGBT debata nad jej przyjęciem. Można jej wysłuchać tutaj, ale nie polecamy. Wybraliśmy najważniejsze fragmenty.
W ławach zasiedli mieszkańcy i działacze LGBT z kartkami "Jesteśmy ludźmi, nie ideologią". Przemawiała Alicja Sienkiewicz z Marszu Równości:
"Przedmiotowy projekt stanowiska zawiera kłamstwa i szczuje ideologią LGBT. Nie ma czegoś takiego jak ideologia LGBT. To ludzie, którzy tu żyją, tu się uczą, tu pracują. To grupa ludzi, która ma takie samo prawo jak inne występowania z własnymi postulatami zmiany prawa, czy podejmowania inicjatyw poprzez władze publiczne na rzecz równego traktowania. Nazywanie tego ideologią jest próbą zdyskredytowania części obywateli.
Apelujemy do radnych o refleksję i namysł. Apelujemy o zapoznanie się z faktami, a nie potocznymi opiniami, mitami i fake newsami. Apelujemy o szacunek dla wszystkich mieszkanek i mieszkańców województwa lubelskiego, także tych należących do społeczności LGBT. Apelujemy o wycofanie się z przyjęcia przedmiotowego stanowiska".
Radni pozostali jednak nieugięci. Częstym argumentem były wartości katolickie i godność człowieka.
Wojewoda lubelski Przemysław Czarnek: "Zapraszam na uroczystości z okazji dnia rodziny. Podczas uroczystości będę mógł uhonorować państwa, przedstawicieli sejmiku, stosownym medalem i dyplomem w związku z uchwałą, którą mam nadzieję, podejmiecie.
Nie można równości traktować jako prymitywnego egalitaryzmu i zrównywać wszystko. Zła z dobrem nie można nigdy zrównać! Nie było nigdy i nie może być równości między złem a dobrem.
Jeśli pani uważa, że każde stowarzyszenie, które aplikuje o środki samorządu, jest równe, to stowarzyszenie, które promuje nazizm albo komunizm i stalinizm też? Nie ma czegoś takiego, że każdy światopogląd jest równy.
Zgodnie z tym, co twierdził Arystoteles, równość polega na tym, że równych traktuje się równo, a traktowanie nierównego równo, byłoby skrajną niesprawiedliwością.
Ja się dziwię, że państwo się afiszujecie ze swoją seksualnością. To jest brak kultury osobistej! Nikogo nie interesuje z kim śpicie i jak śpicie. To jest wasza prywatna sprawa, tak jak seksualność jest prywatną sferą życia człowieka, przepiękną sferą. I nikogo nie interesuje państwa orientacja seksualna, a wy z nią na siłę wchodzicie do życia publicznego. Brak kultury osobistej, dziękuję bardzo!".
Przemysław Litwiniuk (PSL): "Istotą wolności jest to, że kończy się tam, gdzie jest wolność drugiego człowieka. Ten projekt koncentruje się na wytyczeniu granicy tej wolności. My jako PSL zawsze zgodnie z duchem nauki społecznej Kościoła rzymskokatolickiego widzimy potrzebę akceptacji, ochrony godności każdego człowieka, niezależnie od orientacji, poglądów, czy wyznania. Ale nie widzimy potrzeba ochrony prawa do afirmacji określonych zachowań i postaw.
Nie dostrzegam w tym stanowisku ani jednego jednoznacznego zdania, które godziłoby w godność ludzką, bo godność ludzka powinna być w centrum naszej uwagi".
Marek Wojciechowski (PiS): "Niektórzy radni zarzucają, że to jest temat zastępczy. Ochrona polskiej rodziny, katolickiej wiary, dzieci przed seksualizacją to nie jest żaden temat zastępczy. To jest nasz obowiązek, za każdym z nas stoją mieszkańcy, którzy oddali na nas głosy. Ochrona polskości, rodziny, naszych wartości, naszej tysiącletniej historii to jest nie tylko nasze prawo, ale i obowiązek.
Ja w tym stanowisku nie widzę żadnej nietolerancji, żadnego ataku na jakiekolwiek środowisko. To stanowisko dotyczy tego, że mniejszość próbuje narzucać swoje prawa, poglądy znaczącej większości. Tego to dotyczy! Dotyczy to obrony tych dzieci przed seksualizacją. Pani chyba inny dokument WHO czytała, bo dzieci poniżej 4 roku życia mają być uczone wczesnodziecięcej masturbacji.
Jesteście naprawdę za wprowadzaniem do szkół »latarników«, czyli homolobby, które będzie dzieci w szkołach seksualizować? Malutkie dzieci wczesnoszkolne. Czy wy na pewno jesteście za tym? Bo nie wydaje mi się, że jako katolicy jesteście za takimi rzeczami".
Barbara Barszczewska (PiS): "Wygląda na to, że państwo [osoby LGBT] sami alienują się ze społeczeństwa, pokazują się oddzielnie, oddzielają się. Demonstrują swoją inność. A my tego nie chcemy, my chcemy tej integracji. My chcemy, żeby wszyscy byli ludźmi i nie musieli się afiszować ze swoją innością. I wtedy nie będą musieli żądać równych praw. I równe prawa, jeżeli chodzi o prawodawstwo, jest tu mnóstwo prawników na sali, wiedzą państwo, że macie równe prawa tak jak wszyscy. Konstytucjonaliści wiedzą, że macie państwo wszystkie prawa konstytucyjne. Nie są one ograniczane. Nie są też inne".
Mieczysław Ryba (PiS): "Nie chodzi o równość, ale sprawiedliwość. Sprawiedliwość w relacjach międzyludzkich. W jakim sensie równość?
W jakim ja sensie będę przedszkolanką, mając płciowość męską i nie mając naturalnych predyspozycji do tego? O tym mówię. Posługiwanie się tym pojęciem to jest wprowadzenie ideologii, czyli zniesienia naturalnych różnic.
Bo prawda, jest pan radny Wróbel, pan radny Ryba. No jest większy, to w kosza będzie lepszy. Czy ja będę koszykarzem? Nie, nie będę, choćbym jak wysoko nie skakał. To w naturze nie ma równości”.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Komentarze