0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Photo by JOHN WESSELS / AFPPhoto by JOHN WESSEL...

W czwartek rano 19 czerwca irański atak na Izrael uszkodził szpital – Centrum Medyczne Soroka w Be’er Szewie. Nie znamy pełnej liczby rakiet, które zostały wystrzelone w tym ataku z Iranu. Najpewniej nie było ich dużo więcej niż 20. Izraelczycy przekazali dziś, że według ich szacunków Iran od początku wojny wystrzelił w stronę Izraela 450 rakiet balistycznych. Większość z nich została przechwycona przez izraelską obronę przeciwlotniczą, większość też została wystrzelona w ciągu pierwszych dwóch nocy konfliktu.

Nikt z pacjentów izraelskiego szpitala nie zginął i udało ich się ewakuować, ale zniszczenia są znaczne, a w budynku wybuchł pożar. Jedna z rakiet uderzyła w jeden ze starszych budynków kompleksu szpitalnego.

View post on Twitter

Irańska rakieta uderzyła też w dzielnicę biznesową w Ramat Gan, na wschód od Tel Awiwu. Nikt nie podał informacji o ofiarach śmiertelnych dzisiejszych ataków na Izrael. 271 osób zostało hospitalizowanych, z czego 71 po uderzeniu w szpital Soroka.

Izrael-Iran. Wzajemne oskarżenia

Izraelscy politycy natychmiast oskarżyli irański reżim o celowy atak na szpital. Minister obrony Izrael Kac napisał w mediach społecznościowych, że atak na szpital to zbrodnia wojenna, a irański przywódca Ali Chamenei zostanie za to pociągnięty do odpowiedzialności. Dodał też, że razem z premierem Netanjahu wydali izraelskiej armii polecenie, by zintensyfikować ataki na cele strategiczne i rządowe w Iranie „w celu usunięcia zagrożeń dla Państwa Izrael i osłabienia reżimu ajatollahów”. Kac powiedział też dziś, że Chameneiemu „nie należy pozwolić, by przeżył”.

To niemal bezpośrednie przyznanie, że jednym z celów wojny prowadzonej przez Izrael jest zmiana władzy w Iranie.

„My uderzamy w cele związane z irańskimi programami: atomowym i rakietowym, oni uderzają w szpital, gdzie ludzie nie są w stanie uciec” – powiedział podczas wizyty w zaatakowanym szpitalu w Be’er Szewie premier Benjamin Netanjahu.

Irańczycy zaprzeczają, by ich celem był szpital. Ich zdaniem uderzenie było wymierzone w pobliskie cele wojskowe. Minister spraw zagranicznych Abbas Arakczi powiedział, że szpital ucierpiał w bardzo niewielkim stopniu, a uderzenie w cel militarny było skuteczne. Centrum wywiadowcze, które według władz irańskich miało być celem ataku, znajduje się około 1,5 km od szpitala Soroka.

Podobny atak w Iranie

Dodajmy, że we wtorek 16 czerwca w izraelskim nalocie ucierpiał szpital w Kermanszah w zachodnim Iranie. Irańczycy oskarżyli wówczas Izrael o celowe uderzenie w szpital i popełnienie zbrodni wojennej – tak samo jak dziś Izraelczycy oskarżyli o to Iran. Pierwsze doniesienia należącej do Korpusu Strażników Rewolucji agencji prasowej Tasnim mówiły wówczas o tym, że celem był pobliski warsztat, najpewniej należący właśnie do Strażników.

Izraelscy politycy nie komentowali zniszczeń w irańskim szpitalu.

Szef Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) Tedros Adhanom Ghebreyesus potępił dziś oba ataki i podał informację, że w szpitalu w Kermanszah obrażenia odniosło 15 osób. Dodatkowo Ghebreyesus poinformował, że w innym izraelskim ataku z 16 czerwca zginęło trzech pracowników Czerwonego Półksiężyca.

Informacja, czy irańska rakieta rzeczywiście była wymierzona w szpital, czy w cel wojskowy, jest dziś niemożliwa do weryfikacji. Obie strony prowadzą wojnę informacyjną. Najważniejsza informacja brzmi: w żadnym z ataków, ani w Iranie, ani w Izraelu, nie zginęli pacjenci szpitali.

Arakczi i Witkoff rozmawiają

Czwartek 19 czerwca przyniósł sporo informacji na temat trwających i przeszłych działań dyplomatycznych w sprawie zakończenia lub wstrzymania wojny.

Reuters donosi, że główni negocjatorzy w trwających od 12 kwietnia do wybuchu wojny rozmowach między USA i Iranem – Steve Witkoff i Abbas Arakczi – byli w bezpośrednim kontakcie kilkukrotnie od 13 czerwca, gdy Izrael zaatakował Iran. Arakczi miał w nich przekazać, że Iran jest w stanie wykazać elastyczność w kwestii programu atomowego. Ale tylko wtedy, jeśli Amerykanie wpłyną na Izrael, by ten wstrzymał się od ataków. Pierwsza z rozmów miała być zainicjowana przez stronę amerykańską.

Arakczi ma jutro spotkać się w Genewie z ministrami spraw zagranicznych Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii, a także z szefową unijnej dyplomacji Kają Kallas. Wszystkie trzy kraje są sygnatariuszami porozumienia nuklearnego z 2015 roku (JCPOA). Z porozumienia w 2018 roku jednostronnie wystąpił prezydent USA Donald Trump, a Iran następnie przestał stosować się do ustaleń porozumienia, których wcześniej przestrzegał – chodzi przede wszystkim o ograniczenie poziomu wzbogacania uranu i liczbę wirówek.

Iran atakuje IAEA

W czasie obowiązywania JCPOA kwartalne raporty Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (IAEA) potwierdzały, że Iran do ustaleń się stosuje. Z oświadczenia rady IAEA z 11 czerwca dowiadujemy się, że nie ma dowodów na to, że Iran był w trakcie konstruowania bomby atomowej. Jednocześnie w oświadczeniu czytamy:

„Ogólna ocena raportu jest niepokojąca: w wyniku braku współpracy Iranu z IAEA, Dyrektor Generalny [Rafael Grossi] nie może wykluczyć, że materiał jądrowy w Iranie pozostaje obecnie niezidentyfikowany i poza kontrolą, ani nie można zapewnić, że program jądrowy Iranu jest wyłącznie pokojowy. Te poważne ustalenia powinny skłonić nas wszystkich do refleksji”.

Dziś irańscy politycy (m.in. rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Esmail Bakei czy były szef dyplomacji Mohammad Dżawad Zarif) zaatakowali IAEA jako współodpowiedzialną za danie pretekstu Izraelowi do ataku. To ryzykowny ruch ze strony Iranu. Bo jeśli Irańczycy chcą zachować prawo do wzbogacania uranu – o czym mówili wielokrotnie, a w rozmowach z USA był to dla nich podstawowy warunek i główna kość niezgody – to będą musieli robić to pod kontrolą właśnie IAEA. Ataki na Agencję nie pomogą więc Iranowi zbliżyć się do porozumienia.

„Brudna robota”

Wspomniane wyżej rozmowy w Genewie mają być koordynowane z USA, a głównym tematem rozmowy ma być irański program atomowy. Atmosfera rozmów między Arakczim a jego niemieckim odpowiednikiem Johannem Wadephulem może być jednak niezręczna po wypowiedzi niemieckiego premiera Fridriecha Merza z 17 czerwca. W rozmowie z telewizją ZDF podczas spotkania G7 w Kanadzie Merz powiedział:

„To jest brudna robota, którą Izrael wykonuje dla nas wszystkich. Nas również dotyka ten reżim. Reżim mułłów przyniósł światu śmierć i zniszczenie”. Następnie kanclerz Niemiec wyraził szacunek, że izraelska armia i rządzący Izraelem „mieli odwagę to zrobić”.

To kolejne stanowisko (tym razem strony europejskiej), które może utrudnić szczere rozmowy w dobrej wierze.

Dwa tygodnie Trumpa

Ostatecznie najważniejsze decyzje podejmie Donald Trump. Wczoraj amerykański prezydent pytany, czy Amerykanie zamierzają dołączyć do ataków na Iran, powiedział:

„Mogę to zrobić, mogę tego nie zrobić. Nikt nie wie, co zrobię”.

Dziś za pośrednictwem rzeczniczki Białego Domu Karoline Leavitt Trump przekazał:

„Istnieje znacząca szansa na negocjacje, które mogą, ale nie muszą, odbyć się ze stroną irańską w najbliższej przyszłości. Na tej podstawie podejmę decyzję, czy się zaangażować, nastąpi to w ciągu najbliższych dwóch tygodni”.

Izrael od początku wojny liczył na bezpośrednie zaangażowanie Amerykanów w wojnę. Dla Izraela samodzielnie bardzo trudne będzie zniszczenie podziemnego zakładu wzbogacania uranu w Fordow. Zakład znajduje się około 100 metrów pod ziemią.

Zasadne jest pytanie, w jakim stopniu można wierzyć w wyznaczone przez Trumpa dwa tygodnie. Przed 13 czerwca Amerykanie do ostatniej chwili utrzymywali, że w niedzielę 15 czerwca ich delegacja przybędzie do Omanu na rozmowy z Irańczykami o programie atomowym. Tymczasem jak wiemy choćby z tekstu „New York Times’a” z 17 czerwca, Trump wiedział już wówczas, że Izrael zaatakuje Iran.

Kolejne ataki na Iran

Przez większość dnia w Iranie utrzymywało się niemal pełne odcięcie od połączenia internetowego. Po godzinie 21:30 czasu teherańskiego tamtejszy korespondent France24 Said Azimi napisał, że dostęp do internetu chwilowo powrócił, i dodał: „Systemy obrony powietrznej w Teheranie są aktywne, skutki uderzenia w Marzdaran są katastrofalne”.

Skutki wieczornego uderzenia w zachodnim Teheranie, w okolicy ulicy Marzdaran można zobaczyć poniżej:

View post on Twitter

Izraelczycy uderzyli dziś też m.in. w siedzibę Korpusu Strażników Rewolucji w Karadż, mieście na zachód od Teheranu.

Liczba ofiar wojny w Izraelu to wciąż 24 osoby. Irańskie Ministerstwo Zdrowie nie aktualizuje liczby ofiar od kilku dni, gdy podano, że zginęły 224 osoby. Human Rights Activists in Iran, niezależna organizacja pozarządowa broniąca praw człowieka w Iranie z siedzibą w Waszyngtonie, podaje, że według ich kalkulacji liczba ofiar śmiertelnych to już co najmniej 639 osób.

;
Na zdjęciu Jakub Szymczak
Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press od 2018 roku. Publikował też m.in. w Res Publice Nowej, Miesięczniku ZNAK i magazynie „Kontakt”. Absolwent Polskiej Szkoły Reportażu, arabistyki na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu i historii na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Autor reportażu historycznego "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022) o powojennych rozliczeniach wewnątrz polskiej społeczności żydowskiej. W OKO.press pisze głównie o gospodarce i polityce międzynarodowej oraz Bliskim Wschodzie.

Komentarze