Cztery miesiące wojny, blisko 30 tys. ofiar, ponad połowa budynków zniszczonych. Netanjahu odrzuca porozumienie, porzuca zakładników i prze ku kolejnej bitwie, tym razem o południowe miasto Rafah. Dziś znajduje się tam ponad połowa przedwojennych mieszkańców Strefy
Premier Izraela Benjamin Netanjahu odrzuca porozumienie z Hamasem. Chce walki do ostatecznego zwycięstwa. Na stole była propozycja zawieszenia broni na 135 dni, podzielone na trzy fazy po 45 dni każda. Po ich zakończeniu Hamas wypuściłby wszystkich zakładników, a w zamian Izrael zwolniłby z więzień palestyńskich więźniów. W ramach porozumienia izraelskie wojsko opuściłoby Gazę.
Premier Izraela postawił jednak pełne militarne zwycięstwo ponad bezpieczeństwo i życie zakładników.
„Tylko w ten sposób można przywrócić Izraelowi bezpieczeństwo„ – mówił Netanjahu w środę 7 lutego w Jerozolimie. ”Zwycięstwo jest w zasięgu ręki, to kwestia miesięcy" – przekonuje premier.
Biograf premiera i dziennikarz Anszel Pfeffer w „HaArec” napisał po środowej konferencji, że Netanjahu nie potrafił określić, co jego zdaniem oznacza totalne zwycięstwo. Zamiast tego sprzedawał dziennikarzom metafory o niszczeniu szkła na coraz to mniejsze kawałki. Przekonywał, że osiągnie „wieczne rozbrojenie” Gazy. Pfeffer pisze jednak, że konferencja w minimalnym stopniu dotyczyła negocjacji z Hamasem i zakładników. Tematem był sam Netanjahu i jego desperackie próby, by udowodnić, że wie, co robi i panuje nad sytuacją.
Mało kto jednak rozumie dziś, co miałoby oznaczać zapowiadane przez premiera totalne zwycięstwo.
Po kwartale wojny wiemy natomiast, co dla Gazy oznacza izraelska wojna – totalne zniszczenie.
Aby uzmysłowić sobie skalę zniszczenia, warto pamiętać, że Strefa Gazy jest stosunkowo małym obszarem. Jej powierzchnia to 365 kilometrów kwadratowych. Dla porównania powierzchnia Warszawy to 517 kilometrów kwadratowych. Na mniejszej powierzchni niż Warszawa mieszka więcej osób – populacja strefy przed wojną to około 2,3 mln osób.
Według danych ONZ z 28 stycznia 2024 już ponad 100 tys. osób na tym niewielkim terytorium zginęło, zostało rannych lub jest uważana za zaginionych.
Kolejna szokująca liczba: 85 proc. mieszkańców Strefy Gazy, około 1,9 mln osób zostało uchodźcami wewnętrznymi. Zdecydowana większość mieszkańców strefy musiała uciec ze swojego domu i zarejestrowali się jako uchodźcy. W tej liczbie większość, około 1,7 mln zarejestrowało się w Agencji Narodów Zjednoczonych dla Pomocy Uchodźcom Palestyńskim na Bliskim Wschodzie (UNRWA) i przebywa w organizowanych przez nią obozach.
Doświadczają więc tego, co swoi przodkowie – duża część mieszkańców Strefy Gazy to potomkowie uchodźców po wojnie z 1948 roku, gdy Izraelczycy wywalczyli niepodległość i przymusowo przesiedlili około 750 tys. Arabskich mieszkańców Palestyny.
„Obecna liczba ofiar jest już cztery razy większa niż w przypadku wszystkich poprzednich operacji wojskowych Izraela w Gazie od 2007 roku. A ofiar ciągle przybywa” – czytamy w raporcie z końca stycznia.
Najnowsze dane na temat liczby ofiar podawane przez Ministerstwo Zdrowia Gazy mówią o prawie 28 tys. ofiar konfliktu. To znacznie więcej niż 1 proc. mieszkańców Strefy. W tej liczbie mamy ponad:
Izraelski rząd i armia twierdzą cały czas, że prowadzą wojnę w sposób humanitarny. Przekazują ostrzeżenia, informują o konieczności ewakuacji. Problem polega na tym, że w miejscu takim jak Strefa Gazy prowadzenie konfliktu zbrojnego w sposób humanitarny jest niemal niemożliwy.
W grudniu 2023 roku izraelska armia wyznaczyła teren beduińskiej wioski Muwasi na południu jako strefę humanitarną, gdzie będzie można bezpiecznie przeczekać konflikt, gdzie rozdawana będzie pomoc humanitarna. Przed wojną mieszkało tam niewiele osób, brakuje cywilnej infrastruktury. Jest to też bardzo niewielka przestrzeń. Dziennikarze „HaArec” zwracają uwagę, że jest ona nieco mniejsza, niż lotnisko im. Ben Guriona, największe lotnisko w kraju. Jednocześnie w ostatnich miesiącach wielokrotnie transporty z pomocą humanitarną były blokowane, dostarczenie ich przez strefę wojny czasem było niemożliwe.
Jak w takich warunkach umożliwić ponad dwóm milionom osób przeczekanie wojny? Dlatego wiele osób po przymusowym przesiedleniu z północy strefy nie osiedlało się w Muwasi, tylko przenosiło się do południowych miast Strefy – głównie Chan Junus i Rafah.
Izraelska armia prowadzi tam operacje wojskowe, twierdząc, że Chan Junus jest teraz główną siedzibą Hamasu. W styczniu armia otoczyła Chan Junus, a w wielu miejscach zniszczenia osiągnęły podobną skalę jak te na północy, w mieście Gaza. Więcej osób uciekało dalej na południe, przede wszystkim do Rafah. Przed wojną mieszkało tutaj 275 tys. osób. Dziś, według danych ONZ, to 1,3 mln. Jeden z urzędników ONZ powiedział „HaArec”, że warunki panujące w Rafah sprzyjają kompletnemu załamaniu się porządku, a ulice zalane są ściekami. Gęstość zaludnienia w krótkim czasie z 4 tys. osób na kilometr kwadratowy zbliżyła się do 20 tys. To poziom Paryża czy Mumbaju, gdzie jednak funkcjonuje normalna infrastruktura cywilna, gdzie stoją wielopiętrowe budynki mieszkalne.
Wysoki Komisarz ONZ do spraw Praw Człowieka Volker Türk tak 8 lutego charakteryzował sytuację w Gazie:
„Nieusprawiedliwione koniecznością wojskową niszczenie mienia i dokonane bezprawnie i bezmyślnie stanowi poważne naruszenie Czwartej Konwencji Genewskiej i zbrodnię wojenną”.
Jeśli armia zaatakuje Rafah, może to oznaczać potencjalnie największy kryzys humanitarny tej i tak dramatycznej pod tym względem wojny. Wojskowi mają takie plany, czekają jednak na decyzję polityków. „HaArec” zapytał armię, gdzie powinna udać się ludność cywilna w przypadku takiego ataku. Armia odmówiła komentarza. UNICEF apeluje do Izraela, by nie prowadzić operacji wojskowych w Rafah i zwraca uwagę, że przebywa tam obecnie 600 tys. dzieci.
Dotychczas jednak izraelscy politycy i izraelska armia nie byli zainteresowani odpowiadaniem na międzynarodowe apele o umiar. Wygląda jednak na to, że pełny atak na Rafah jest już nieunikniony. Armia izraelska wykonała kilka nalotów i ostrzał artyleryjski na miasto 8 i 9 lutego.
Mamy też coraz więcej dowodów na to, że armia zezwala żołnierzom na terenie Strefy Gazy na dużo więcej, niż tylko na prowadzenie operacji wojskowych. A żołnierze z tego korzystają. 9 lutego popularny izraelski portal ynet, internetowa odnoga dziennika „Yedioth Ahronoth” opublikował list żołnierza, który odbył w Strefie Gazy dwa miesiące służby. Pisze on o przyzwoleniu (choć sporadycznym) na palenie domów w Gazie przez żołnierzy. Wspomina o powszechnej atmosferze odwetu. Mówi też, że nie ma żadnego zakazu demonstracji politycznych, a żołnierze chętnie z niego korzystają, zwykle pozostawiając na ulicach Gazy skrajnie prawicowe treści. Przede wszystkim jednak żołnierz w liście ujawnia przypadek tortur i zamordowania więźniów.
Riham Jafari z założonej w 1972 roku międzynarodowej organizacji pozarządowej ActionAid, która walczy z ubóstwem na świecie, powiedział, cytowany przez brytyjski dziennik „Guardian”:
Ludzie są tak zdesperowani, że żeby uciszyć głód, jedzą trawę. W tym samym czasie infekcje i choroby szerzą się z powodu przeludnienia. Jedyny sposób, by zatrzymać ich rozprzestrzenianie się, i poprawić sytuację to natychmiastowe i permanentne zawieszenie broni – to jedyny sposób, by wstrzymać wzrost liczby ofiar i wpuścić wystarczająco pomocy humanitarnej, która ratuje życia”.
Stoimy plecami do płotu granicznego z Egiptem, twarzą do morza. Gdzie mamy pójść?” – mówi cytowany przez Al Dżazirę 55-letni mieszkaniec Strefy Gazy, Emad.
Amerykanie ustami rzecznika Rady Bezpieczeństwa Narodowego Johna Kirby’ego przekazali, że nie będą popierać ofensywy na Rafah. Ale jeśli chcą ją powstrzymać, potrzebne będzie znacząco więcej niż tylko słowa. Benjamin Netanjahu pokazał już, że słowa amerykańskiej administracji nie robią na nim najmniejszego wrażenia. Od początku lat 80. USA przekazują rocznie Izraelowi między 3 a 4,8 mld dolarów w pomocy wojskowej (przeliczając na wartość dolara z 2022 r.). W listopadzie 2023 roku, ze względu na wojnę Kongres zatwierdził jednak przekazanie aż 14,5 mld dolarów.
Rzecznik UNICEF przekazał 9 lutego, że Strefa Gazy doświadcza dziś najgorszych poziomów niedożywienia na całym świecie.
Nie ma dziś możliwości dokładnie opisać skalę zniszczeń w Gazie. W sferze wciąż toczą się walki, a zniszczeń jest każdego dnia coraz więcej. Niezależne grupy eksperckie i dziennikarze próbują szacować stan dewastacji Gazy na przykład na podstawie zdjęć satelitarnych.
W ten sposób dziennikarze Guardiana potwierdzili zniszczenia ponad 250 budynków mieszkalnych, 17 szkół i uniwersytetów, 16 meczetów, trzech szpitali, trzech cmentarzy i 150 szklarnii rolniczych.
ONZ mówi o 390 zniszczonych placówkach edukacyjnych, 20 obiektach sanitarnych, 183 meczetach i trzech kościołach.
Według analizy cytowanej przez BBC, w całej Strefie Gazy zniszczono ponad połowę wszystkich budynków. W Chan Junus, mieście na południu strefy, zniszczono ponad 38 tys. budynków, 46 proc. spośród wszystkich. W pierwszej fazie wojny armia izraelska przekazywała ludności Gazy, że południe będzie strefą bezpieczną dla cywilów. BBC podaje, że 9 stycznia zniszczony został najwyższy budynek w Chan Junus – szesnastopiętrowy mieszkalny wieżowiec Al-Farra.
Amerykańscy specjaliści od analizy zdjęć satelitarnych Corey Scher i Jamon Van Den Hoek stawiają tezę, że do 29 stycznia w Strefie Gazy zniszczono ponad połowę budynków istniejących przed 7 października. Podkreślają jednak, że jest to konserwatywny szacunek. Scher w rozmowie z „HaArec” podkreśla, że analizując konflikty zbrojne, nigdy wcześniej nie spotkał się z podobną skalą zniszczeń.
Pierwsze szacunki mówią o tym, że w 2023 roku gospodarka Gazy skurczyła się o 24 proc. – w roku, gdzie konflikt zajął niecałe trzy miesiące. Dla porównania w pierwszym roku wojny w Ukrainie, gdzie wojna trwała prawie cały rok, gospodarka naszych wschodnich sąsiadów skurczyła się o 29 proc. W ten sposób zbliżyła się do poziomów z połowy lat 90. Jasne jest jednak, że straty są ogromne, a trend jasny – dalsze zniszczenia i brak możliwości prowadzenia jakiejkolwiek działalności oznacza dalszy upadek Gazy. W grudniu 2023 r. bezrobocie w Gazie przekraczało według szacunków 79 proc. Dodajmy, że Strefa Gazy od lat jest w fatalnej sytuacji gospodarczej, a bezrobocie od 2014 roku mieściło się między 40 a 50 procentami.
Szacunki ONZ mówią, że gdyby wojna zakończyła się natychmiast, a PKB Strefy Gazy rosło rocznie o 10 proc., PKB na osobę wróciłoby do poziomu z 1994 roku w 2037 roku. Gdyby jednak wrócił wolny wzrost z lat izraelskiej blokady (2007-2022), wówczas tylko powrót do poziomu z 2022 zająłby… 70 lat. Na razie jednak wojna trwa i Gazę czekają dalsze zniszczenia z rąk izraelskich żołnierzy. A Izrael nie ma na dziś spójnego planu na scenariusz po wojnie. Poza tym, że chce pełnego zniszczenia Hamasu. Czyli dalszego prowadzenia wojny w dotychczasowy sposób. Czyli kolejnych ofiar cywilnych, również wśród kobiet i dzieci, najpewniej liczonych w tysiącach.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze