Minister edukacji Przemysław Czarnek na początku czerwca (2021) zaproponował zmiany na liście lektur obowiązkowych i uzupełniających w szkołach
Na proponowanej przez ministra liście lektur znalazły się liczne pozycje związane z papieżem Janem Pawłem II (albo teksty papieża, albo o papieżu)
* „Lolek. Opowiadania o dzieciństwie Karola Wojtyły” Piotra Kordyasza (klasy 1-3);
* André Frossard – „Nie lękajcie się! Rozmowy z Janem Pawłem II” (klasy 7-8);
* Jan Paweł II, „Przekroczyć próg nadziei” (licea ogólnokształcące i technika);
* Jan Paweł II, „Tryptyk rzymski”, „Pamięć i tożsamość” (fragmenty), „Fides et ratio” (fragmenty, klasy z rozszerzonym językiem polskim)
* Karol Wojtyła – „Przed sklepem jubilera” (klasy z rozszerzonym językiem polskim)
OKO.press porównało opowiadania Kordyasza o Wojtyle z inną lekturą o ważnej historycznej postaci, która kiedyś była obowiązkowa w polskich szkołach – opowiadaniami Aleksandra Kononowa o Leninie.
Według Anny Franaszek („Od Bieruta do Herlinga-Grudzińskiego: wykaz lektur szkolnych w Polsce w latach 1946-1999”, Warszawa 2006), fragmenty opowiadań Kononowa trafiły na listę lektur obowiązkowych w szkołach podstawowych w 1947 roku. Najwięcej musiały czytać dzieci w okresie stalinowskim, po 1958 roku został w spisie lektur tylko jeden fragment, a w 1963 roku Kononow zniknął z niego całkowicie.
Opowiadania Kononowa – oryginalnie wydane w ZSRR w 1939 roku – wznawiano wielokrotnie w masowych nakładach. W 1940 roku doczekały się także drugiej wersji, napisanej radzieckiego satyryka Michaiła Zoszczenki – który tak wychwalał Lenina, że nawet wówczas uznano to za żart.
Porównując, korzystaliśmy z książek:
* P. Kordyasz, „Lolek. Opowiadania o dzieciństwie Karola Wojtyły”, Warszawa 2014
* A. Kononow, „Opowiadania o Leninie”, Warszawa 1950
Wielu czytelniczek i czytelników nie zaskoczy pewnie fakt, że obie te książki są bardzo podobne — i w podobny sposób przedstawiają bohaterów
Uwaga: OKO.press nie porównuje Karola Wojtyły do Włodzimierza Lenina. Pierwszy z nich to duchowy i polityczny przywódca wielkiej religii; drugi – rewolucjonista, ideolog i dyktator, bezpośrednio odpowiedzialny za śmierć milionów ludzi w czasie rewolucji, rosyjskiej wojny domowej (1918-1920) oraz towarzyszących im represji.
Porównujemy więc nie osoby Wojtyły i Lenina, ale przeznaczoną dla dzieci literaturę na ich temat – która ma uczynić z nich w umysłach dzieci osoby wielkie i święte. Oba te zbiory opowiadań dla dzieci to oczywiście hagiografia, czyli opowieść o świętości (i nie ma tu znaczenia, że Lenin nie jest duchownym – jest świeckim świętym).
Święty jak Lolek
W opowiadaniach Piotra Kordyasza Lolek jest idealnym dzieckiem. Nie ma wad. Nawet jego przyjście na świat wiąże się z Kościołem. Kordyasz:
„Lolek przyszedł na świat rumiany i zdrowy, co komunikował wszystkim sąsiadom donośnym krzykiem. Gdy rodził się, w kościele odbywało się właśnie nabożeństwo ku czci Matki Najświętszej. Słowa Litanii loretańskiej wpadały przez uchylone okno do domu Wojtyłów, towarzysząc misterium jego narodzin. Maryja, której od początku zawierzyli zagrożone życie nienarodzonego jeszcze Lolka, jakby naznaczyła go swoją obecnością, gdy przychodził na świat”
Ojciec rozmawia z Lolkiem o religii. Już jako dziecko deklaruje, że chciałby być „taki jak Apostołowie”. Kordyasz wkłada im w usta np. takie dialogi (ciągną się całymi stronami):
„- To ja chcę być mądry, mężny, sumienny, odważny jak Apostołowie i mieć taką wiarę jak oni – zadeklarował chłopiec z wypiekami na twarzy.
– Jeśli tak, to staraj się być zawsze w stanie łaski uświęcającej, przyjmuj Pana Jezusa codziennie i proś, aby Duch Święty napełniał twoje serce swoimi darami”.
Wzór ministranta
Lolek zostaje ministrantem. Naturalnie wzorowym. Kordyasz:
„Wiedział, z której strony księdza należy trzymać patenę podczas udzielania Komunii Świętej. Umiał bezpiecznie rozpalić kadzielnicę i podtrzymywać w niej żar tak, by nie buchnął płomieniem ani nie zgasł w czasie nabożeństwa i by nie zabrudzić popiołem białej komży. Wiedział, kiedy kapłanowi należy podać welon podczas wystawienia Najświętszego Sakramentu…”.
Lolek poprawia kuzyna, który recytuje z błędami wyuczone modlitwy mszalne. Wyłapuje „najdrobniejsze błędy”. Potem się modli:
„Lolek jak na komendę zsunął się zwinnie z drzewa niczym wiewiórka. Uklęknął na ziemi i zaczął modlitwę Anioł Pański.
– Mamo, spójrz na Lolka! Klęczy i modli się! – rzekła Danusia, siostra Adama, która stojąc z mamą przy oknie, ukradkiem przyglądała się chłopcom. – Dam sobie rękę uciąć, że zostanie księdzem – rzekła Danusia”.
Lolek jest naturalnie także wzorowym uczniem. Wprowadza surowego profesora greki w taki podziw, że tamten nie odpytuje już innych uczniów na lekcji
„Dodatkowo podał inne formy tego czasownika występujące w dialekcie jońskim. W klasie słychać było ciche westchnienie ulgi niejednego ucznia. Tego dnia profesor nikogo więcej nie odpytywał”.
Jeżeli Lolek coś psoci, to niewinnie. Budzi naturalny szacunek u kolegów – w tym Żydów. Jeden z jego żydowskich kolegów przychodzi nawet do kościoła, w którym do mszy służy mały Wojtyła.
Zawsze słucha starszych. Gra w piłkę i chodzi na wycieczki w Tatry. Bawi się ołowianymi żołnierzykami. Jego brat, heroiczny młody lekarz, umiera ratując chorą. Jest punktualny i oszczędny. W Szkolnej Kasie Oszczędności odłożył 300 złotych (jak na przedwojenne warunki to ogromna suma, równowartość pensji urzędnika średniego szczebla).
Pomaga rannemu – modlitwą
Kiedy woźnego w gimnazjum potrącił samochód, Lolek pobiegł do niego – nie z pomocą, ale z modlitwą. Kordyasz:
„Gapiów przybywało. Lolek nie miał potrzeby rozprawiania o wypadku ani przyglądania się jego skutkom. Oddalił się niepostrzeżenie od zgiełkliwego tłumu, przeżegnał i zaczął się modlić w intencji rannego. Po chwili ruszył w kierunku kościoła
Po pewnym czasie od strony rynku dały się słyszeć stłumione dźwięki dzwonka. Stawały się coraz głośniejsze. Jurek Kluger odwrócił się w tamtą stronę i mrużąc oczy, zawołał:
– Chłopaki! Spójrzcie, przecież to Lolek!
Koledzy ujrzeli ubranego w komżę Lolka, za którym szedł ksiądz także w białej komży z zawieszoną stułą. Gdy doszli do zbiegowiska, ludzie jak na rozkaz rozstąpili się, aby kapłan mógł przejść do rannego. Widząc, że niesie Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie, poklękali. Ksiądz w skupieniu nachylił się nad rannym mężczyzną. Po chwili prawą ręką nakreślił w powietrzu znak krzyża, wypowiadając szeptem formułę rozgrzeszenia. Wkrótce ranny został przetransportowany do szpitala. Po kilku dniach pan Antoni Pyrek zmarł w szpitalu”.
Potępia kolegów, którzy robią brzydkiego psikusa nauczycielowi — ustawiają na lekcji zepsuty stojak do map, który spada mu na głowę. Zawsze jest odpowiedzialny i poważny, nawet kiedy robi żarty
„Rozmowie przysłuchiwał się Lolek. Najwyraźniej nie podzielał entuzjazmu rozbawionych kolegów
– Szczęście, że go nie zabiliście! – skwitował.
– No co ty, Lolek. Kowbojowi nic się nie stało!
Szczęście, że go nie zabiliście – powtórzył Lolek i odszedł, pozostawiając zdziwionych kolegów”.
Lolek jest zdyscyplinowany. Nigdy nie łamie reguł
Kordyasz: „Jurek nie namawiał dłużej Karola na pozostanie. Za dobrze go znał. Wiedział, że z żelazną dyscypliną trzyma się wyznaczonych godzin. Choćby czytali najciekawszą książkę, słuchali najpiękniejszej muzyki, choćby Lolek rozgrywał najlepszy mecz, gdy minął czas przeznaczony na jego zabawę, przerywał, żegnał się i wracał do domu. Pozostali mogli dalej czytać książki, słuchać muzyki, czy kopać piłkę, nawet do godziny dwudziestej pierwszej, do której wolno było gimnazjaliście przebywać na dworze bez opieki dorosłego – ale już bez Lolka”.
Święty jak Lenin
W opowiadaniach Kononowa o Leninie bohater jest już dorosły. Mają jednak z Wojtyłą z opowiadań Kordyasza wiele wspólnych cech.
Lenin przede wszystkim jest skromny i budzi naturalny szacunek. Zawsze dotrzymuje słowa („Skoro Iljicz powiedział, że przyjedzie, to znaczy, że przyjedzie” – mówi chłop, który czeka na Lenina w czasie zawiei).
Lenin pracuje ciężko. Daje przykład. Pracuje np. fizycznie razem z robotnikami, dla dobra ojczyzny, w czynie społecznym.
Kononow:
„Trzeba było w ciągu dnia oczyścić i uporządkować cały Plac Kremlowski. Najpierw zabrano się do belek. Każdą belkę trzeba było nosić we dwóch, a gdy była bardzo ciężka — we czterech. Lenin pracował razem z pewnym wojskowym. Ten wciąż starał się podsunąć Leninowi cieńszy koniec belki, a sam chwytał grubszy, cięższy. Ale Włodzimierz Iljicz od razu to zauważył i chwytał pnie pierwszy.
Wtedy wojskowy powiedział: – Ja mam lat dwadzieścia osiem, a wy – pięćdziesiąt.
Lenin położył sobie na ramię ciężki koniec belki i uśmiechnął się: – A więc nie kłóćcie się ze mną, skoro jestem starszy.
Przenieśli z placu wszystkie belki i wzięli się do ogromnych kloców dębowych. Kładli je na drągi i nieśli w sześć osób. Była to robota niełatwa; nawet robotnikom przyzwyczajonym do tej pracy pot ściekał kroplami po twarzy”.
Lenin się jednak nie zmęczył i pracował z uśmiechem, wspólnie z robotnikami.
Lenin zawsze wie najlepiej
W opowiadaniach Kononowa Lenin — tak jak Lolek u Kordyasza – jest uwielbiany przez kolegów. Nawet kiedy jest nikomu nie znanym rewolucjonistą, ludzie wiedzą, że jest przeznaczony do wielkich czynów. Współpracownicy Lenina odgrywają taką samą rolę w opowiadaniach, jak koledzy Lolka u Kordyasza – służą pokazaniu wielkości głównego bohatera, ale poza tym są tłem.
Lenin jest też, podobnie jak Lolek, zawsze poważny i skupiony na ważnych rzeczach. Zawsze myśli o czymś większym niż jego skupione na codziennym życiu otoczenie. Ma – tak jak Lolek – żelazną dyscyplinę i jest niezłomny. Kiedy został postrzelony w zamachu, podnosi się sam i idzie do samochodu, który wiezie go do szpitala.
Lenin zawsze znajduje czas dla prostego człowieka. Podobnie jak Lolek, zawsze pomaga – nigdy nie zostawia nikogo w potrzebie.
Zawsze też może go czegoś nauczyć. W jednym z opowiadań Lenin uczy wiejskie dzieci na zesłaniu jeździć na łyżwach:
„Losza patrzy: Do rzeczki swoim szybkim krokiem idzie Iljicz. – Zaraz zapyta: «Znowu nie masz szczęścia?» — pomyślał Losza. Ale Iljicz zbliżył się, popatrzył na śnieg, na dzieci i powiedział wesoło: – A może urządzimy prawdziwą ślizgawkę.
I pokazał, jak się to robi.
Dzieci zabrały się do roboty: zaczęły odgarniać śnieg. Wkrótce dokoła przyszłej ślizgawki wyrosły białe ściany. A lód pośrodku oczyściły dzieci miotłami. Potem poszły do lasu, nałamały choinek i upiększyły nimi śnieżne ściany.
Kiedy ślizgawka była już gotowa, Iljicz zaczął uczyć najmniejsze dzieci, jak należy się ślizgać, żeby sobie nosa nie rozbić.
Najmłodszym z tych malców był Losza. Dlatego też Iljicz uczył go dłużej niż innych. Długo ślizgali się we dwóch trzymając się mocno za ręce”.
Ludzie pamiętają nauki Lenina po wielu latach: „Pewnej zimy przyjechał do wsi Szuszenskoje człowiek, który opuścił ją przed laty. Wyrósł w tej wiosce, teraz mieszka w mielcie, pracuje jako robotnik w fabryce. Rodzina zaś jego mieszka we wsi. Kiedy odpoczął po długiej podróży, wziął łyżwy i razem z synem poszedł na ślizgawkę na rzekę Szusz. (…) Potem znów się ślizgali i znów ojciec prześcignął syna. A gdy go pokonał, powiedział:
– Nie zwyciężysz mnie! Mnie przecież sam Lenin uczył się ślizgać”.
Uderzające podobieństwa
Podobieństwa w stylu pokazania obu bohaterów są więc, jak widać, uderzające. Lenin i Wojtyła w szkolnej lekturze dla dzieci mają bardzo podobne cechy. Są też, oczywiście, różnice – np. Lolek w opowiadaniach Kordyasza nieustannie się modli.
Z pewnym zaskoczeniem odntowujemy, że jest to najważniejsza – o ile nie jedyna – różnica w tym, jak przedstawiani są obaj bohaterowie.
Na zakończenie przytoczymy Czytelnikom i Czytelniczkom finałowe opowiadanie Kononowa – „Pomnik”. Da to dobre wyobrażenie o stylu tej książki.
Aleksander Kononow „Pomnik”
„W Paryżu, stolicy Francji, odbywała się powszechna wystawa międzynarodowa. Wszystkie kraje przysłały tutaj wzory wyrobów, z których słyną. Wybudowano specjalne budynki, tak zwane pawilony. Pawilon radziecki można było poznać już z daleka: na dachu wznosiły się dwa piękne posągi — robotnika i kołchoźnicy. Był to odlew z nierdzewnej stali. W rękach, wysoko wzniesionych, trzymali oni lśniący w promieniach słonecznych sierp i młot.
Wewnątrz pawilonu wystawiono rzeczy, którymi się szczyci radziecka ojczyzna. A w największej sali stało wśród żywych kwiatów popiersie Lenina. Mnóstwo ludzi zwiedziło pawilon radziecki podczas trwania wystawy: przychodzili robotnicy, uczeni, pisarze, żołnierze, chłopi, nauczyciele.
Pewnego razu, późnym wieczorem, gdy radziecki pawilon już zamykano, przyszedł jakiś niewidomy. Prowadziła go za rękę kobieta o smutnej twarzy. Doprowadziła niewidomego do popiersia Lenina, sama odsunęła się na bok
Niewidomy dotknął ręką popiersia z brązu. Dłoń jego spotkała się z ramieniem Lenina. Wówczas niewidomy zaczął powoli posuwać rękę w górę, dotykając ostrożnie brązu.
Pracownik pawilonu podszedł do kobiety i zapytał:
– Kto to jest? Czego chce ten człowiek?
Kobieta odpowiedziała:
– To mój mąż. Wypaliło mu oczy na wojnie
Pracownik pawilonu przyjrzał się nieznajomemu: zamiast oczu w twarzy jego widniały straszliwe, ciemne doły.
Kobieta powiedziała:
– Gdyby pan wiedział, jaki on był silny!
Niewidomy posuwał coraz wyżej swą chudą dłoń.
I oto palce jego musnęły piękne czoło Lenina – a potem znieruchomiały na długo.
Wreszcie opuścił rękę. Po twarzy jego wolno spływały łzy.
Kobieta powiedziała:
– Nie mogłam mu tego odmówić. Nigdy przecież nie widział portretu Lenina.
Niewidomy wciąż jeszcze stał przed popiersiem. Nie ocierał łez. Kilka razy podnosił rękę, dotykał ostrożnie twarzy Lenina i znowu stał nieruchomo, patrząc prosto przed siebie ciemnymi oczodołami.
W końcu powiedział:
– Teraz widziałem go. Widziałem Lenina”.
Tylko mumii w mauzoleum brakuje. "Och Karol!", szkoda żeś nie dożył. Albo, może lepiej… Jeszcze byś abdykował jak Benedzio.
OKO, poprawiłem Wam fragment artykułu. Nie ma za co 🙂
"Uwaga: OKO.press nie porównuje Karola Wojtyły do Włodzimierza Lenina. Pierwszy z nich to kontrrewolucjonista, ideolog i dyktator, bezpośrednio odpowiedzialny za śmierć milionów ludzi w czasie swojego pontyfikatu (1978–2005); drugi — rewolucjonista, ideolog i dyktator, bezpośrednio odpowiedzialny za śmierć milionów ludzi w czasie rewolucji, rosyjskiej wojny domowej (1918 —1920) oraz towarzyszących im represji."
Dokładnie. Wojtyła swą polityką anty-antykoncepcyjną skazał na śmierć przez AIDS miliony ludzi w krajach trzeciego świata, zamiatał pod dywan całą pedofilię kościelną wraz z przypadkami morderstw dzieci rdzennej ludności obu Ameryk w programach jak np. kanadyjski system szkół rezydenckich działający do 1996r. kosztujący tysiące istnień dzieci i młodzieży, oraz popierał reżimy w Ameryce Poł. i pacyfikację w San Salvador i działania contras w Nicaragui.
Rzeczywiście nie ma za co. Widzę, że niejaki Pablo Piczkasso ma następców.
Na określenie tego cyrku wokół Wojtyły nawet w terminologii kościelnej istnieje adekwatne słowo: "bałwochwalstwo".
Oko rowniez bardzo czesto korzysta z doswiadczen zydokomuny.Styl,forma,tresc to wszystko juz bylo.Wrog rowniez ten sam,chrzescijanie.Jestem przekonany,ze portret Mojsieja Izraelowicza Gubelmana w zlotych ramach wisi w gabinecie pana Pacewicza,a numery "Bezboznika" sa wertowane bez przerwy przez waszych redaktorow szukajacych natchnienia.
Tak, a o co chodzi?
Ta "żydokomuna", pewno ta sama, co padła 80 lat temu z ust Adolfa Hitlera gdy łamał pakt o nieagresji, Ribentropp-Molotow, i napadał na Rosję Sowiecką, by jak mówił, tę "żydokomunę" wytrzebić. Czyli "Chłopo Robotnik"- wyklęty, też by się wtedy na Barbarossę załapał.
Po przeczytaniu komentarza "Chłopo Robotnika" jeszcze raz utwierdziłem się w przekonaniu, że lepiej stracić z mądrym i nie ważne czy jest Żydem, Nigeryjczykiem czy Kanadyjczykiem np buddystą niż zyskać z głupim i nie ważne czy jest Żydem, Wietnamczykiem czy Polakiem np zacietrzewionym rasistą.
Lenina zestawiac z jakims gloryfikowanym ksiedzem. Wolodia sie w Mauzoleum przewraca…
A niech się przewraca. Może coś sobie uszkodzi i wreszcie go pochowają. (Nawiasem mówiąc, sam Lenin chciał być pochowany obok swojej matki.) Ta leninowska nekrofilia jest obrzydliwa i warto byłoby wreszcie zlikwidować mauzoleum.
A nawiasem mówiąc, przypomina mi się pewne zestawienie wyczytane w sieci. W Rosji powstał parę lat temu film "Matylda" – o tancerce baletowej, zresztą Polce, z którą za młodu miał podobno romans Mikołaj II. Organizacja prawosławnych fundamentalistów się oburzyła, bo Mikołaj II jest świętym prawosławnym, więc jakże tu takie frywolne sugestie, wiadomo, że car współżył wyłącznie z carycą i z nikim więcej. Ale już, jak to ktoś skomentował, "ten, kto Mikołaja i jego bliskich męczennikami uczynił" najwyraźniej temuż towarzystwu nie przeszkadza, nie napiszą, że to pogaństwo i w ogóle obrzydliwość trzymać w mauzolum wypchanego Lenina.
Mnie przeszkadza, uważam to za obrzydliwe i wolałabym, żeby Lenin został wreszcie pochowany.
Skoro Lenin chciał być pochowany obok matki, to należało tak zrobić. Ale nie zrobiono. Teraz już się nie da tego zrobić. Lenin nie jest bowiem sobą; składa się z wielu kawałków różnych postaci.
Demonstracje Evy fili Magdalenay domagającej się pod ambasadą rosyjską permanentnego pochówku Lenina, według gorliwego przekonania w jej komentarzu, niestety przeszły bez echa… Pewno stronnicze OKOpress, specjalnie uniknęło relacji.=oP
A czy Lenin nie chciał być skremowany? Taką wersję czytałem.
a nie razi cię ta nekrofilia uprawiana przez kościół katolicki? Palec, świętego, włosy świętego, krew świętego, kość z ramienia itd
Kto zacz ten Kordyasz?Przecież to grafomaństwo czystej wody i na czymś takim dzieci chcą uczyć?Ludzi odpowiedzialnych za takie lektury ciupasem do kryminału należy odstawiać za ogłupianie w skali masowej narodu,Wojtyła znajdzier swojego Kołakowskiego.
Autorze, pisze pan: "Uwaga: OKO.press nie porównuje Karola Wojtyły do Włodzimierza Lenina. Pierwszy z nich to duchowy i polityczny przywódca wielkiej religii; drugi – rewolucjonista, ideolog i dyktator, bezpośrednio odpowiedzialny za śmierć milionów ludzi w czasie rewolucji, rosyjskiej wojny domowej (1918-1920) oraz towarzyszących im represji."
To zastrzeżenie jest niepotrzebne, źle sformułowane, błędne. Najwyższa pora zmierzyć się z problemem nawykowej, panicznej i fałszującej rzeczywistość ucieczki od oceny Wojtyły, religii i kościoła. Lenin był takim samym przywódcą religijnym jak Wojtyła i jednocześnie Wojtyła był takim samym przywódcą politycznym jak Lenin. Lenin był ideologiem i dyktatorem oraz Wojtyła był ideologiem i dyktatorem. Lenin miał krew na rękach i Wojtyła miał krew na rękach, choć wprost nie używał słów: zabijajcie! Jego rządy miały traumatyczne i śmiertelne skutki dla nieprzeliczonych tłumów. A organizacja której szefował nadzwyczajnie długo jest najbardziej przestępczą i morderczą organizacją w historii ludzkości.
Mam szczęście, że moje dwie Córeczki mieszkają w Niemczech i nikt nie uczy Ich, że Wojtyła był bóstwem za życia i mają go czcić. Współczuję dzieciom i ich Rodzicom w Polsce.
Spoko! Czytanie opowiadań o Wojtyle da tyle samo co czytanie opowiastek o Leninie. Mam w rodzinie wiele młodych par, które choć brały śluby kościelne już dziś mówią, że dzieci na religię nie zamierzają posyłać. Ci ludzie naprawdę tak zrobią.
Chyba te teksty o Leninie nie były bardzo obowiązkowe, bo moja mama, uczennica z lat 1944-1955, dopiero teraz z tego artykułu się o nich dowiedziała.
Ja jestem uczniem z lat 1966-1978, ogólnie pamięć mam dobrą (i dzięki niej parę sukcesów w teleturniejach), ale też nie podam z pamięci wszystkich lektur, zwłaszcza z podstawówki. Nie dam też gwarancji, ile będę pamiętał z dzieciństwa mając 84 lata (o ile dożyję), czyli tyle, ile Twoja Mama, jak wynika z Jej lat nauki – z całym dla Niej szacunkiem. Ale ja miałem okazję przewertować podręcznik historii, bodajże dla 7. klasy, wydany jakoś tak koło 1952 roku. Tego się po prostu nie da czytać, w tej książce nie ma rozdziału bez odwołania się do Lenina, który zresztą – wg autorów tegoż podręcznika – nie powiedział niczego bez obecności Stalina. "Lenin i Stalin twierdzili…", "Lenin i Stalin napisali…", "Lenin i Stalin uważali, że…" etc. etc., takie sformułowania powtarzane były non stop. Zatem ja raczej skłaniam się do tego, że te wszystkie apokryfy o Leninie były lekturą obowiązkową – choć nie wykluczam też, że część nauczycieli przerabiała tę lekturę po łebkach, pro forma, tak żeby z jednej strony uczniom za dużo w głowach nie pozostało, z drugiej zaś – by odfajkować ją w dzienniku i nie narażać się na kłopotliwą rozmowę na dywaniku u dyrektora szkoły, albo i nawet w kuratorium…
Ślepe dążenie do władzy, chęć utrzymania jej za szelka cenę zawsze kończy się jej utrata. Wcześniej czy później kościół katolicki w Polsce boleśnie się o tym przekona.
Komuniści chcieli też Polaków ustawić jak im pasowało i jakoś nie udało się.
Nie ma nic cenniejszego od wolności dla każdego narodu.
niedlugo ktos pomyli poronin z wadowicami, wtedy bedzie sie dzialo
A to tak znowu daleko? W szkole, przede wszystkim, nie powinno się promować kiczu bo potem mamy naród niecywilizowany, zamiłowanie do kiczu zostaje wpisane w mózgi dzieciaków, nawet tak całkiem nie pomoże kontredukacja w domu. A czym się różni bajka o małym Wojtyłku który jako noworodek był genialny z bajką o bohaterskich dzieciach z powstania warszawskiego? W jednym przypadku pracuje się nad kultem jednostki a w drugim wciska maluchom obowiązek i glorię umierania za ojczyznę.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Kiedy myślisz, że wszyscy krytycy przejawów mafijnej działalności KRK to fajne chłopaki, nagle spod kamienia odzywa się judeosceptyk.
Niebanalny udział Żydów w budowie komunizmy sowieckiego jest powszechnie znany. Mniej znany jest ich równie niebanalny udział w likwidacji tegoż systemu. Może podzielisz się wiedzą w tym temacie?
Hahahahahaha! Rottszyldowie i Rokefelerzy i cała ta bankierska magnateria żydowskiego pochodzenia, chciałaby ukręcić na siebie stryczek sponsorując komunizm własnymi, kochanymi pieniędzmi??? Coby ich wywłaszczono a ich biznesy upaństwowili??? Spieszyło się syjonistycznym kapitalistom do kołchozów i łagrów??? Haahahaaa! Tylko najgłębsze mentalne niedorozwoje mogą takie teoryjki wypocić.
Nie chcę zabrzmieć rasistowsko, ale ten naród na wielu polach ludzkiej działalności wykazał swoją wielkość, jak choćby w tworzeniu chrześcijaństwa. To też na dobre im nie wyszło😂🤣😂
Kolejny bzdet. 😂 Chrześcijaństwo importowało piastowskie nowe państwo, coby się ustanowić w nowej chrystianizowanej Europie. By nie zostać spacyfikowanymi jako poganie, podlizać się wszechwładnej kontroli cesarstwa katolickiego Watykanu i uzyskać przywileje i certyfikat wierzących egzystencjalnie potrzebny w tamtych czasach. To wszystko rozdawali chrześcijańscy cesarze rzymskiego Imperium, od greckiego (trackiego) pochodzenia, Konstantyna począwszy, a nie jakieś kacyki pochodzenia żydowskiego. 🤣
Konstantyn zamknął w jednym pomieszczeniu przywódców różnych sekt żydowskich/monoteistycznych, aby ci uzgodnili jedną religię dla cesarstwa. Nazwa chrześcijaństwo też wywodzi się z żydowskiego obrządku zapoczątkowanego być może przez Jana Chrzciciela. 10 przykazań to niewątpliwie żydowski wkład w rozwój humanitaryzmu. Na tym polu nikt Żydom nie dorównuje.
"Dzisiaj żydokomuna, sprawująca rządy w POLIN" – "Żydokomuna" próbuje rządzić całym światem od prawie 2000 lat! Pierwszym komunistą był w końcu pewien żyd o imieniu Jezus, który opowiadał o oddawaniu ostatniego płaszcza biednym (albo ktoś, kto go wymyślił). Później jego zwolennicy założyli najdłużej w historii działającą organizację przestępczą, która cały czas próbuje wpływać na rządy.
W którym miejscu Biblii jest o oddawaniu ostatniego płaszcza biednym?
Zwykły KULt jednostki – nihil novi.
Cześć panowie, mam na imie Monika. Chętnie poznam normalnego faceta. Nie szukam sponsora, nie interesuje mnie jakie masz zarobki, samochód itp. Przede wszystkim cenię kulturę osobistą i poczucie humoru, wygląd dla mnie to sprawa drugorzędna. Zainteresowanych panów zapraszam do kontaktu. Numer telefonu i więcej fotek wrzuciłam na swój profil tutaj: http://panieonline.pl/monika26
Kordyasz to, a jakże inaczej, absolwent KUL, podobna konstrukcja umysłowa jak Czarnek, Wytrzymajmy jeszcze trochę. Przecież musi wreszcie przyjść kres na zacietrzewionych idiotów.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Perzypominam, że będąc szefem watykańskiej mafii, miał więcej krwi na rekach niż kilku Leninów razem wziętych.
Może sprecyzujesz co do tej "krwi na rękach"? Ja jestem daleki od apologii Jana Pawła II, ale dla obiektywizmu przypomnę, że kiedy w 1990 r. wybuchła I wojna w Zatoce Perskiej po inwazji Iraku na Kuwejt, to wówczas on właśnie oficjalnie apelował o zaprzestanie działań wojennych. Chyba nawet oferował mediację watykańskiej dyplomacji (choć teraz głowy za to nie dam). Tak czy tak, o tym apelu polska prasa wówczas pisała, ale władze polskie, rozdarte między dwoma nowymi sojusznikami, czyli USA i Watykanem, nabrały wody w usta, podobnie jak inne państwa utrzymujące oficjalne stosunki dyplomatyczne ze Stolicą Apostolską. I tak Jan Paweł II został głosem wołającym na puszczy…
Ale się namęczył! Zawołał: Przestańcie! I poszedł na obiad w najlepszej rzymskiej stołówce.
A gdyby napisał "Przestańcie" w komentarzu na oko.press, to uznalibyście, że walczył o pokój?
800 000 Rwandyjczyków plus 750 000 zmarłych do roku 2018 z powodu AIDS daje półtora miliona. Dla ostrożności, podzielmy to przed 3 – w końcu JPII nie mordował maczetą i nie zakażał HIV osobiście, a tylko nic nie zrobił, chociaż mógł wiele.
Dodajmy jednak do tego pół miliona także zmarłych z powodu prześladowań homofobicznych, na tle religijnym, pedofilskim, tragedię choćby Indian kanadyjskich. Na pewno o czymś zapomniałem. A, no przecież – jak sądzisz, ile katolickich żon na świecie zostało zakatowanych w imię świętości małżeństwa i "trzeba nieść ten krzyż" za pontyfikatu Karola Wojtyły?
Tak, miał krew na rękach.
Już za dziecka popełnił przestępstwo: rannemu udziela się pierwszej pomocy i wzywa lekarza nie księdza…
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
O żesz ty! Ciekawostki z googla są dla ciebie świętą wiedzą! Wiara w rzeczy nadprzyrodzone i wiara w nieudokumentowane naukowe papiery są tylko wiarą, z wiedzą nie mają nic wspólnego.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
To edytor, którym wstawiasz komentarze, zmienia linki wstawiając niedrukowalne znaki. W linku
http://apologetyka.org/dzialala-inkwizycja-ofiar-pochlonela/
jest taki znak między "k" i "w" w słowie "inkwizycja". Jak go usunąć, to link działa.
Zestawienie jest bardzo zabawne i świadczy o poziomie umysłowym zarówno piszących te hagiografie, jak i tych, którzy uważają je za cenną lekturę dla edukacji dzieci. Zabrakło mi natomiast pewnego krytycznego podsumowania, jaka lektura przynosi autentyczne korzyści w edukacji dzieci, specjaliści i nauczyciele mogą udzielić jasnej i prostej odpowiedzi w tym względzie, co byłoby cenną wskazówką dla wielu rodziców.