0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Dzień wolny od pracy w Wigilię? Ustawę z takim rozwiązaniem złożyła w Sejmie Lewica. Według ministry Agnieszki Dziemianowicz-Bąk to, czy wolna byłaby już tegoroczna wigilia Bożego Narodzenia, zależy od tempa prac sejmowych. Najpierw jednak konieczne byłoby przełamanie oporu koalicyjnych sojuszników.

Krzysztof Paszyk z PSL, minister rozwoju, już zadeklarował, że na wolną wigilię w tym roku się nie zgodzi. Walkę z dodatkowym dniem wolnym podjął poseł Polska2050 Ryszard Petru.

„Jeśli już rozważać nowe dni wolne od pracy, to powinny one dotyczyć wielkich wydarzeń w historii Polski. Takim dniem wolnym od pracy mógłby być 4 czerwca. Powinien zastąpić wolny dzień 1 maja lub 6 stycznia” – napisał w mediach społecznościowych. Trudno jednak na poważnie brać propozycję, by skrócić polską majówkę.

Być może poseł Petru to zauważył i 3 listopada zaproponował, żeby wolną wigilię wprowadzić ewentualnie w zamian za święto Trzech Króli. Ostatecznie jednak poseł wolnego raczej nie lubi. Podał też dalej wpis, w którym ktoś przekonuje, że dni wolnych jest za dużo i proponuje, by zrezygnować z czterech z nich.

Podobnie na sprawę patrzy Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, ministra funduszy i partyjna koleżanka Ryszarda Petru. W Radiu Zet mówiła: „Większość osób chce wolnej Wigilii, ale każdy wolny dzień od pracy to miliardowe koszty dla gospodarki, można się więc zastanowić nad tym, czy gdzieś nie ma innych dni wolnych, które akurat nie są konieczne”.

Przeczytaj także:

Handlowcy przeciw, związkowcy za

Niezadowolone są też sieci handlowe.

„W tym najważniejszym dla handlu przedświątecznym okresie działa on z dużym wyprzedzeniem. Sklepom zależy, by w jak najlepszy sposób odpowiedzieć na potrzeby konsumentów i zapewnić im dokonanie zakupów świątecznych do ostatniego momentu” – czytamy w oświadczeniu Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji. Do organizacji należą między innymi Biedronka, Lidl czy Ikea.

Związkowcom pomysł się podoba.

„Cieszymy się z tego. Tak naprawdę tym kobietom – bo w większości są to kobiety – pracującym w handlu, ta Wigilia się należy, bo okres przedświąteczny to straszna orka. To okres, w którym nikt nie otrzymuje dni wolnych ani urlopu. Kiedy już przychodzi dzień przedświąteczny, jakim jest Wigilia, to wszyscy chcieliby już być w domu i przygotować się do wieczerzy” – mówił w Radiu Maryja Alfred Bujara, przewodniczący Krajowego Sekretariatu Banków, Handlu i Ubezpieczeń NSZZ „Solidarność”

W tej sytuacji można się spodziewać, że nawet jeśli projekt uda się przeprowadzić przez Sejm, to w tę wigilię pójdziemy jeszcze do pracy.

Źle dla gospodarki?

Zdaniem Petru na kolejnym dniu wolnym ucierpimy wszyscy, bo Polska zaliczy przez to mniejszy wzrost gospodarczy.

Czy rzeczywiście jeden dodatkowy dzień może negatywnie wpłynąć na całą gospodarkę?

Większość krajów UE ma podobną liczbę dni wolnych w roku. Rzadko to mniej niż 10, ale Polska z 13 dniami wcale nie jest na czele wspólnoty. Bułgarzy i Cypryjczycy mają 16 dni wolnych, Austriacy, Słowacy, Słoweńcy 15 razy w roku mają wolne. Włosi 14.

Ile kosztuje nas jeden dzień niepracowania?

Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz mówiła, że widziała wyliczenia, według których chodzi o kwotę 6-8 mld zł (Ryszard Petru używa 6 mld zł). Nie wiemy jednak, skąd pochodzą. Pamiętajmy, że nie oznacza to, że ktoś straci tak duże kwoty pieniędzy, czy nie wpłyną one do skarbu państwa. Chodzi o ewentualną niższą wartość PKB. PKB to suma wszystkich transakcji dokonanych na danym terenie, w danym czasie.

Jeśli sklep tego dnia będzie zamknięty, nie będzie można do niego pójść i wydać w nim pieniędzy. A nasz zakup w sklepie składa się na PKB. Powstaje jednak pytanie – czy w tym wypadku nie dokonamy tego samego zakupu w innym terminie? Czy firma produkcyjna, która będzie zamknięta w wigilię, będzie musiała przełożyć termin swojego zamówienia i straci pieniądze?

Wigilia nie jest zwykłym dniem

Wiemy bardzo dobrze, że w wielu (jeśli nie w większości) miejscach w wigilię pracuje się w ograniczony sposób. Wielu pracodawców sami z siebie zwolnią swoich pracowników do pracy wcześniej. Trudno więc udawać, że tego dnia Polki i Polacy pracują tak samo intensywnie, jak w inne dni.

Wskazuje na to Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, gdy mówi:

„Obecnie pracodawcy skracają czas pracy, ludzie biorą wolne w Wigilię. Dobrze byłoby, aby prawo nadążało za rzeczywistością, urealnijmy to prawo. Dzięki dniu wolnemu od pracy w Wigilię, każdy będzie mógł się przygotować do świąt. Ucieszą się rodziny wierzące i niewierzące”.

I dlatego – nawet jeśli wyliczenia, że dodatkowy dzień wolny kosztuje gospodarkę 6 mld zł, są poprawne – to najpewniej nie uwzględniają specyfiki wigilii. A tej nie można traktować jak typowy dzień pracy.

Wigilia nie jest żniwem handlowców. Kupujemy przed świętami

Nie jest też tak, że zamykając się w wigilię, sklepy tracą wyjątkową okazję. Według danych pochodzących od samych sieci handlowych wigilia nie jest wśród pięciu dni z najlepszym utargiem w roku.

W okresie od grudnia 2021 do listopada 2022 roku najwięcej kupowaliśmy przed samymi świętami – w piątek przed Wielkanocą i w czwartek 23 grudnia przed wigilią.

Czyli tak – kupujemy więcej przed samymi świętami (to wydaje się oczywiste), ale niekoniecznie rzucamy się na sklepy w samą wigilię.

Czy zakaz handlu w niedzielę zepsuł gospodarkę?

Dobrym przykładem dla tego, jak ograniczanie pracy wpływa na gospodarkę, jest zakaz handlu w niedzielę. Zamknięcie sklepów w większość niedziel roku jest bowiem potencjalnie groźniejsze dla całej gospodarki niż jeden dzień, gdy nie pracujemy wszyscy.

W 2019 roku ekonomiści banku PKO szacowali, że zakaz może obniżyć sprzedaż detaliczną w sklepach o 3 proc. Sprzedaż detaliczna odpowiada za sporą część naszego PKB (około 15 proc.), dlatego mogłoby to obniżyć PKB o 0,5 punktu procentowego. Ale przy założeniu, że pieniądze, których nie wydaliśmy w niedziele, nie zostaną przeznaczone na inne zakupy.

A to sprawia, że to mało przydatna, czystko teoretyczna informacja. Dodajmy, że brakuje badań, jak w zakaz handlu w niedzielę wpłynął na PKB. Można spokojnie założyć, że był on bardzo niewielki. A to oznacza też, że jeden dodatkowy dzień wolny nie tylko nie zniszczyłby polskiej gospodarki, ale najprawdopodobniej wcale nie zauważylibyśmy jego wpływu.

Rośnie produktywność pracy, pracujemy mniej

Pamiętajmy też, że i w Polsce i na świecie trend jest taki, że pracujemy coraz krócej. Zmiany są powolne, ale rynek pracy się zmienia, automatyzacja wielu żmudnych zadań sprawia, że rośnie produktywność pracy. Między innymi dzięki temu możemy się rozwijać i za taki sam czas pracy otrzymać więcej pieniędzy. Lub stopniowo, krok po kroku, zmniejszać czas pracy.

Z jednym dodatkowym dniem wolnym i tak będziemy pracować więcej niż na przykład Francuzi. Ale naszym celem jest właśnie praca krócej i według wielu ekonomistów jest to nieuniknione. Dodatkowy dzień wolny może być postrzegany jako krok na tej ścieżce, a nie obciążenie dla gospodarki.

Kobiety do garów?

W toruńskiej „Gazecie Wyborczej” pojawił się tekst, w którym krytykuje się zwolenniczkę wolnej wigilii senatorkę Magdalenę Biejat z Lewicy za to, że rzekomo chce zagonić kobiety do prac domowych i kuchennych. Autorka tekstu większość argumentacji deleguje na znalezione pod postem Biejat w mediach społecznościowych komentarze.

Na koniec dodaje jednak sama od siebie:

„Kobiety i tak muszą się zorganizować i zwykle robią to od początku grudnia, a dzień wolny w wigilię nie zrobi im większej różnicy. Idąc tokiem myślenia Lewicy, powinniśmy dać Polkom urlop przedświąteczny, żeby zdążyły umyć okna, upiec ciasta, zrobić bigos i pierogi? Jak szaleć to szaleć”.

To sprowadzenie problemu do absurdu. Mamy tu podobny zabieg jak w przypadku argumentacji ekonomicznej. Chcecie więcej wolnego? To może w ogóle nie pracujmy? Tak i tutaj autorka pyta się – potrzebujecie więcej czasu? To może od razu cały miesiąc?

To fałszywe myślenie.

Postulat dotyczy tylko i wyłącznie jednego dnia. To, że w polskich domach więcej prac wykonują kobiety, jest truizmem. Najnowsze badanie CBOS pod tytułem „kobiety i mężczyźni w domu” pochodzi sprzed aż sześciu lat. Ale w pierwszych dwóch dekadach XX wieku było powtarzane czterokrotnie, a trendy, jakie można w nim zauważyć, pozwalają nam podejrzewać, że sytuacja prawdopodobnie się poprawiła, ale nie na tyle, by problem skrajnych nierówności zniknął.

kobiety mezczyzni

Więcej czasu na przygotowanie

W 2004 roku w 75 proc. przypadków za przygotowywanie posiłków odpowiadała samodzielnie kobieta, w 2018 – w 65 proc. Jeśli chodzi o sprzątanie, mamy tu najpierw 69 proc., w 2018 – 61 proc. Zwiększa się zakres obowiązków, które kobieta i mężczyzna podejmują wspólnie, ale mężczyźni samodzielnie raczej nie przejmują nowych odpowiedzialności.

Mamy więc potwierdzenie dobrze znanej prawdy. Tylko co w rzeczywistości wynika z tego dla ewentualnego dnia wolnego? Jeśli mamy do czynienia z typowym domem, gdzie większa część odpowiedzialności za przygotowanie świąt – posprzątanie, przygotowanie tradycyjnych potraw – spoczywa na kobiecie, to czy rzeczywiście dzień wolny oznacza zaganianie kobiet do pracy? Te zadania w domu i tak muszą zostać wykonane. Dzień wolny będzie raczej oznaczać, że można je rozłożyć na dłuższy czas i wykonać je spokojniej.

Z punktu widzenia równości płciowej można więc równie dobrze argumentować, że byłaby to dla kobiet pozytywna zmiana. Wolny dzień nie zmusi mężczyzn do zmiany postaw (choć te zmieniają się z czasem i tak, ale powoli), za to da więcej czasu na wykonanie prac, które w większości wykonują kobiety.

;
Na zdjęciu Jakub Szymczak
Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze