0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Orzechowski / Agencja GazetaJakub Orzechowski / ...

10 listopada 2018 Andrzej Duda podpisał ustawę zmieniającą sposób zarządzania siłami zbrojnymi. Zmieniła ona strukturę najwyższego dowództwa. W ustawie nie ma postulowanego przez opozycję zastrzeżenia, że „Wojska Obrony Terytorialnej nie mogą zostać użyte przeciwko polskim obywatelom”.

Przeciwko temu zapisowi ostro zaprotestowali posłowie PiS. Antoni Macierewicz, b. minister obrony, uznał poprawkę za „skrajną bezczelność i obrażanie honoru żołnierza”, Piotr Kaleta stwierdził, że „nie jest w stanie zrozumieć, że coś takiego mogło się zrodzić w głowie posła”.

Jedynej próby udzielenia merytorycznej odpowiedzi podjęła się posłanka Anna Maria Siarkowska (klub PiS, przedtem Kukiz'15) – choć wcześniej stwierdziła, że poprawka i dyskusja o niej jest „tak absurdalna, że aż – mówiąc kolokwialnie – zęby bolą”.

Wojska Obrony Terytorialnej są częścią sił zbrojnych i, panie pośle, generalnie obowiązują je te same zasady, co pozostałe rodzaje sił zbrojnych.

posiedzenie sejmowej Komisji Obrony Narodowej,03 października 2018

Sprawdziliśmy

Fałsz. Tylko WOT podlegają bezpośrednio ministrowi

Posłanka Siarkowska pominęła jednak jeden, fundamentalny element – Wojska Obrony Terytorialnej są wyłączone ze struktury dowodzenia i podporządkowane bezpośrednio ministrowi obrony narodowej.

W nowelizacji (Art. 1, ust. 1, pkt b) stwierdzono tylko, że stan taki będzie trwał, aż szef MON „stwierdzi, w drodze zarządzenia, osiągnięcie pełnej zdolności do działania przez Wojska Obrony Terytorialnej”.

Zniesienia tego dziwnego wyłączenia WOT spod wojskowego dowództwa (które powoduje podejrzenia, że w rzeczywistości WOT są budowane jako polityczna bojówka PiS) zaproponowała PO zgłaszając pakiet pięciu poprawek. Ich skutkiem byłoby podporządkowanie dowódcy WOT dowódcom generalnemu i operacyjnemu oraz szefowi Sztabu Generalnego. Tak jak są podporządkowane pozostałe cztery rodzaje sił zbrojnych (wojska lądowe, marynarka, lotnictwo i siły specjalne).

Poprawki zostały odrzucone. Art. 5 ust. 1 pkt 4 ustawy stanowi więc, że „Ministrowi ON podlega bezpośrednio (…) Dowódca Wojsk Obrony Terytorialnej”, a art. 6, że „W czasie pokoju Minister Obrony Narodowej kieruje działalnością rodzajów Sił Zbrojnych przy pomocy Szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego oraz Dowódcy Wojsk Obrony Terytorialnej”.

Ustawa stwierdza też w Art. 8 ust. 1, że szef Sztabu Generalnego do tego czasu nie będzie miał nic do powiedzenia o działaniach Wojsk Obrony Terytorialnej. („Do zakresu działania Szefa SG Wojska Polskiego należy dowodzenie Siłami Zbrojnymi, z wyłączeniem Wojsk Obrony Terytorialnej – do czasu osiągnięcia pełnej zdolności do działania przez Wojska Obrony Terytorialnej”).

Posłanka Siarkowska nie ma więc racji – Wojsk Obrony Terytorialnej nie obowiązują te same zasady, co pozostałych rodzajów sił zbrojnych, ponieważ ich dowódca odpowiada bezpośrednio przed ministrem, a głównodowodzący Wojskiem Polskim nie mają ani wglądu w to, co robią „terytorialsi”, ani nic do powiedzenia w sprawie nowego rodzaju sił zbrojnych.

Wiceminister Skurkiewicz się kompromituje

Bezzasadność i "niepoważność" poprawki zakazującej użycia WOT przeciwko obywatelom polskim próbował udowodnić wiceminister obrony narodowej Wojciech Skurkiewicz. Zacytował pierwszy ustęp art. 26 Konstytucji RP (twierdząc, że „dosłownie cytuje” cały artykuł):

„Siły Zbrojne Rzeczypospolitej Polskiej służą ochronie niepodległości państwa i niepodzielności jego terytorium oraz zapewnieniu bezpieczeństwa i nienaruszalności jego granic”.

Wiceminister przekonywał: "Nie ma tu nic o użyciu ich przeciwko ludności, dlatego proszę nie wprowadzać zamieszania i tego typu propozycji legislacyjnych pod obrady, bo są one absolutnie niepoważne i cofają nas do mrocznych czasów stanu wojennego, do totalitaryzmu".

Gdyby Wysoka Izba przyjęła taką właśnie poprawkę (…) to znaczyłoby, że pozostałe rodzaje sił zbrojnych mogą być użyte przeciwko polskiej ludności.

posiedzenie sejmowej Komisji Obrony Narodowej,03 października 2018

Sprawdziliśmy

Zbity zegar. Wiceminister obrony zupełnie nie zna prawa

Ta wypowiedź to kompromitacja wiceministra i rządu. Oznacza, że w państwie PiS wysokie urzędy w ministerstwie obrony narodowej pełnią ludzie nie znający prawa, które bezpośrednio dotyczy sprawowanej przez nich funkcji.

Angażowania się Wojska Polskiego w sprawy polityczne zakazuje drugi, zupełnie przemilczany przez Skurkiewicza ustęp art. 26 Konstytucji, który głosi, że

„Siły Zbrojne zachowują neutralność w sprawach politycznych oraz podlegają cywilnej i demokratycznej kontroli”.

Dz.U.1997.78.483 - Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r. Art. 26 Siły Zbrojne RP 1. Siły Zbrojne Rzeczypospolitej Polskiej służą ochronie niepodległości państwa i niepodzielności jego terytorium oraz zapewnieniu bezpieczeństwa i nienaruszalności jego granic. 2. Siły Zbrojne zachowują neutralność w sprawach politycznych oraz podlegają cywilnej i demokratycznej kontroli.

Mogą jednak wystąpić okoliczności, w których wojsko zostanie zgodnie z prawem użyte przeciwko polskim obywatelom. Delegację konstytucyjną do tego daje słowo „bezpieczeństwo” w cytowanym przez Skurkiewicza pierwszym ustępie Art. 26.

Rozwinięto to w art. 18 ustawy o policji, który stanowi, że „jeżeli użycie oddziałów lub pododdziałów Policji okaże się lub może okazać się niewystarczające, do pomocy oddziałom i pododdziałom Policji mogą być użyte oddziały i pododdziały Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej”, a „pomoc (…) może być udzielona również w formie prowadzonego samodzielnie przez oddziały i pododdziały Sił Zbrojnych przeciwdziałania zagrożeniu, w przypadku gdy oddziały i pododdziały Policji nie dysponują możliwościami skutecznego przeciwdziałania tym zagrożeniom”.

Ustawa stanowi, że taka pomoc może zostać udzielona „w razie zagrożenia bezpieczeństwa publicznego lub zakłócenia porządku publicznego” i wymienia szereg przypadków, takich jak

  • powszechne zagrożenie „życia, zdrowia lub wolności obywateli”,
  • bezpośrednie zagrożenie „mienia w znacznych rozmiarach”
  • lub bezpośrednie zagrożenie „obiektów i urządzeń ważnych dla bezpieczeństwa lub obronności państwa,
  • siedzib centralnych organów państwowych
  • albo wymiaru sprawiedliwości”
  • oraz zagrożenie „przestępstwem o charakterze terrorystycznym”.

Zgodnie z procedurą ustawy o policji postanowienie o użyciu wojska do wsparcia lub wypełniania obowiązków policji wydaje prezydent na wniosek premiera, jednak „w przypadkach niecierpiących zwłoki decyzję o udzieleniu pomocy (…) podejmuje Minister Obrony Narodowej na wniosek ministra właściwego do spraw wewnętrznych”, a prezydent „niezwłocznie wydaje postanowienie o zatwierdzeniu lub uchyleniu decyzji” szefa MON (tu warto zastrzec, że w państwie PiS słowo „niezwłocznie” oznaczać może nawet po kilku latach, bo tyle zajęło „niezwłoczne” wydrukowanie orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego z 2016 roku).

Wreszcie żołnierze wypełniający rolę policjantów mają takie same jak policjanci uprawnienia w trakcie wykonywania czynności służbowych oraz w zakresie użycia środków przymusu bezpośredniego i broni palnej.

Podsumowując, w uchwalonym przez PiS stanie prawnym istnieje wyraźna możliwość, że tworzone pod politycznym nadzorem ministra obrony Wojska Obrony Terytorialnej zostaną użyte (nawet decyzją samego szefa MON, przy milczeniu prezydenta, który jest politycznie podporządkowany obozowi władzy) do takich działań przeciwko antyrządowym demonstracjom, które normalnie powinna wypełniać policja.

Jednak opozycja, chcąc to zablokować, powinna dążyć do wpisania do nowelizacji nie ogólnego zakazu użycia WOT przeciwko polskim obywatelom, a szczegółowego przepisu uniemożliwiającego użycie WOT w trybie przewidzianym przez art. 18 o policji (na przykład do czasu osiągnięcia pełnej zdolności do działania).

Przyjęcie poprawki uniemożliwiłoby naciąganie prawa w celu wykorzystania Wojsk Obrony Terytorialnej w roli politycznej bojówki, natomiast jej odrzucenie byłoby dla PiS dużo kosztowniejsze politycznie – opowiadając się przeciwko tak sformułowanej poprawce PiS właściwie przyznałoby, że ma plan używania Wojsk Obrony Terytorialnej do wykonywania działań policyjnych, z możliwością użycia broni palnej włącznie.

Taka forma poprawki nie zablokowałaby również jednej z niewielu potencjalnych zalet nowej formacji, jaką jest realizacja zadań z zakresu zarządzania kryzysowego – możliwość użycia Sił Zbrojnych w przypadku katastrof naturalnych i innych opisana jest w art. 25 ustawy o zarządzaniu kryzysowym.

Armia Macierewicza w lesie

Stan prawny to jedno, a rzeczywistość to co innego – o ile bowiem PiS może chcieć wykorzystywać WOT w roli bojówki politycznej, to na razie nie bardzo miałoby kogo posłać, by zwalczać antyrządowe demonstracje.

Zgodnie z szumnymi zapowiedziami z kampanii wyborczej i czasów obejmowania przez Antoniego Macierewicza stanowiska ministra obrony, sformowanie Wojsk Obrony Terytorialnej miało kosztować 3,5 mld złotych i zająć trzy lata.

Macierewicz OWOT
Macierewicz OWOT

Po pierwszej połowie 2018 roku WOT miały 11 tys. żołnierzy, więc słowa Macierewicza nie sprawdziły się w ogóle. Tylko trzy brygady (podlaska, lubelska, podkarpacka) istnieją, a trzy kolejne (warmińsko-mazurska i dwie mazowieckie) mają biura i rozpoczęły pierwsze szkolenia.

W zdecydowanej większości kraju – 11 województwach – ewentualni ochotnicy do WOT nie mają nawet gdzie zadzwonić, o rozpoczęciu szkoleń nie wspominając.

Po objęciu resortu obrony przez Mariusza Błaszczaka znacznie przycięto tempo budowy WOT. W rozmowie z portalem Defence24.pl rzecznik prasowy dowództwa WOT tłumaczył, że do końca tego roku ma być ok. 17 tys. żołnierzy (w tym ok. 2,5 tys. to żołnierze zawodowi).

Czas budowy WOT wydłużył się aż trzykrotnie – z trzech lat, o których mówił w 2016 roku Macierewicz, zrobiło się dziewięć - wiceminister Skurkiewicz podczas październikowego posiedzenia sejmowej komisji obrony narodowej tłumaczył, że budowa WOT potrwa aż do 2025 roku. Sama organizacja nowej siły zbrojnej ma trwać do 2022, kolejne trzy lata potrzebne będą na „nabywanie zdolności bojowych przez ostatnie brygady”.

Niewątpliwie najlepiej idzie rekrutacja kapelanów. Biuro ds. Utworzenia Obrony Terytorialnej miało opiekuna duchowego już 2 września 2016, gdy ustawa powołująca WOT tkwiła jeszcze w Sejmie i nie było dowódcy. Wiadomo, że kolejnych 17 etatów dla kapelanów zawodowych będzie powstawać wraz każdą kolejną brygadą obrony terytorialnej (obecnie jest ich sześć), a w czerwcu 2017 roku serwis „Gazety Polskiej” donosił, że w WOT będzie 70. kolejnych kapelanów.

Sprzęt i koszty

Między bajki można włożyć 3,5 mld zł do 2019 roku, za które według Macierewicza miały powstać i zostać wyszkolone oraz wyposażone wszystkie 17 brygad WOT. Tyle zostanie wydane do końca 2019, ale istnieć będzie wówczas mniej niż połowa brygad WOT.

A przed PiS najtrudniejsza część projektu – sformowanie brygad na zachodzie i zapewnienie pełnej obsady miejsc w centrum i na wschodzie kraju może wymagać znacznego podniesienia 500-złotowego dodatku do wynagrodzenia, które otrzymuje co miesiąc ochotnik WOT.

Wydatki na WOT
Wydatki na WOT

Źródło: MON

Według tygodnika „Polityka” wojska obrony terytorialnej są obecnie najdroższą formacją w polskiej armii - 130 tys. zł rocznie na jednego żołnierza; podczas gdy w wojskach specjalnych to 100 tys. zł rocznie.

Są też formacją najlepiej wyposażaną. Dzięki politycznemu parasolowi WOT korzystają z przyspieszonej i uproszczonej ścieżki zakupów – jako pierwsze dostały i drony, i polskie karabiny Grot. Obraz uzupełniają nowoczesne hełmy i kamizelki kuloodporne, noszone przez wychuchaną przez polityków formację w czasie, gdy w siłach lądowych w powszechnym użyciu są stalowe hełmy i karabiny Kałasznikowa – te same, z którymi polscy żołnierze udzielali „bratniej pomocy” Czechosłowacji w latach 60. ubiegłego stulecia.

;
Na zdjęciu Stanisław Skarżyński
Stanisław Skarżyński

Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.

Komentarze