0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: fot. Anton Ambroziakfot. Anton Ambroziak

„Jeszcze wczoraj jeździliśmy tu rowerem, a dziś stoi woda po kolano” – mówi Renata, mieszkanka wrocławskich Stabłowic.

To tutaj w środę rano, 18 września, na osiedlu Malowniczym, przy ul. Głównej wybuchła panika. Woda zalała ogródki działkowe, zablokowała okoliczne drogi i podeszła pod budynki. To wina niedalekiej Bystrzycy, przez którą przechodzi fala kulminacyjna. Nad ranem rzeka osiągnęła poziom 360 cm i według służb „teraz będzie falować”. Mieszkańcy narzekali, że nad umocnieniami musieli pracować sami niemal do południa. O godzinie 13:00 na miejsce dotarł prezydent miasta Jacek Sutryk.

„Komunikaty miasta są okej. Ale, co dokładnie będzie, kto to wie? Musimy poczekać na falę na Odrze, żeby wiedzieć, czy będzie cofka”

– mówi Renata.

To właśnie o dopływy Odry najbardziej boją się dziś mieszkańcy, szczególnie Bystrzycę, Oławę i Ślęzę.

Woda podchodzi pod budynki mieszkalne na wrocławskich Stabłowicach. Fot. Anton Ambroziak

Kluczowa chyba ta noc

„Mieszkamy tu trzy lata. Tyle czasu minęło, że myśleliśmy, że tu jest bezpiecznie: wszystko odnowione, węzeł zbudowany. Przestraszyliśmy się chyba dopiero wczoraj, jak przyjechały tu worki, opancerzone wozy i straż. Jak człowiek zobaczy, to przypomina się to, co kiedyś. Ja w '97 mieszkałam w Strzegomiu, ale znam te sceny z telewizora. Kluczowa będzie chyba najbliższa noc” – mówi Renata.

Według Wód Polskich fala wezbraniowa na Odrze dotrze do Wrocławia o północy ze środy na czwartek, czyli wcześniej niż zapowiadano.

Kilkadziesiąt osób w pocie czoła usypuje worki z piaskiem, podaje je dalej i układa wały – wysokie na prawie metr. Za wałem, od strony budynków mieszkalnych, stoją stoły, a na nich prowiant i ciepłe napoje. Obok, na uboczu, zwrócona tyłem do akcji siedzi 40-letnia kobieta. „Maria jestem. Ja powodzi nie widzę, ale słyszę i czuję” – mówi. Jest niewidoma, mieszka trzy przecznice w górę od osiedla Malowniczego. ”Lepszej nazwy nie mogli wymyślić, co?„ – komentuje. ”Przyszłam, bo mówili w radio, że u nas się dzieje.

Co słyszę? Szuranie łopat po betonie, odprawy, dźwięk silników, trochę krzyków i śmiechu. A co czuję? Stęchliznę i kawę”.

Policjanci koordynujący akcję przekazują, że wsparcie będzie potrzebne niżej, na południu. Kolejne zagrożone dzielnice to Pracze Odrzańskie i Maślice. „Na Oporowie też się dzieje, bo Ślęza jest markotna. Zalało Cmentarz Grabiszyński. Ja tam mieszkam, jutro chyba nie wstanę na służbę, ale pójdę bronić domostwa” – śmieje się jedna z funkcjonariuszek.

View post on Twitter

„Boimy się, że wybiją kolektory”

Gdy mieszkańcy okolicznych dzielnic, także na trasie Bystrzycy, usłyszeli o Stabłowicach, ruszyli po worki z piaskiem. Tak jak pani Renata, jej syn Staś i pies Niko. „To dla nas druga, licząc od 97 roku, powódź. 2010? Był spokojny dla starych mieszkańców, panikowali tylko ci nowi” – opowiada.

Spotykamy się w punkcie wydawania worków na parkingu przy Tarczyński Arena. Tylko wczoraj mieszkańcy Wrocławia pobrali ich w sumie ponad 300 tys. Łukasz Wójciki z Urzędu Miasta, który koordynuje centralę przy ul. Długiej, prognozuje, że w środę będzie ich znacznie więcej. „Wczoraj działaliśmy do 23:00 na Długiej, do 04:00 rano na Arenie. Dziś od ósmej mamy nowy punkt przy Stadionie Olimpijskim. Trend jest wzrostowy. Nikomu nie odmówimy pomocy” – mówi Wójcicki.

Punkt odbioru worków przy ul. Długiej we Wrocławiu. Fot. Anton Ambroziak

Renata pakuje worki do bagażnika i na tylne siedzenia. Pomaga jej syn Staś, a auta pilnuje Niko. „Najbardziej boimy się tego, co w 97, że wybiją kolektory z zanieczyszczoną wodą i nas zaleją. Zabezpieczamy okienka piwniczne i wejścia. Teraz pełna mobilizacja jest na Stabłowicach, bo z tamtej strony idzie do nas woda” – mówi.

Ze Stasiem pracuje kolega ze szkoły, Paweł. Chłopcy, obaj w strojach skautów, pomagają wiązać worki.

„Jakoś trzeba sobie z tym poradzić. Bardziej martwię się o innych niż o siebie, a mieszkam na Praczach” – mówi Paweł, lat 11. „Tata pomaga zabezpieczać lokale, mama jest w szkole, a mi odwołali zajęcia, bo jesteśmy blisko Odry. Jestem na edukacji domowej: trzy dni w szkole, dwa z domu. Teraz uczę się szybko do 12:00, a potem przyjeżdżam tutaj i pracuję do nocy” – mówi chłopiec. Wczoraj pomagał przez 5 godzin, dziś chce zostać nawet dłużej. „Przerwy? No czasem się odpocznie i pogada, można kogoś poznać, ale trzeba pracować, pomagać młodszym i starszym”.

„Naszą pracą jest dziś bronić siebie”

Klaudia, podobnie jak większość osób na Arenie, przyjechała z okolicznych Maślic. „Łącznie przewieźliśmy już 100 worków. Jeździmy z bratem na dwie osobówki. Nie pracujemy, naszą pracą jest dziś bronić siebie i swojego dobytku” – mówi. „Mieszkamy na parterze, musimy umocnić dom. Na razie worki leżą u nas pod kolano. Pomagamy też sąsiadom, szczególnie starszym, żeby każdy czuł się bezpiecznie. Patrzymy na Stabłowice i Leśnicę, i co mogę powiedzieć? Słyszmy komunikaty, ale mimo wszystko jesteśmy przerażeni”.

Punkt odbioru worków przy Tarczyński Arena we Wrocławiu. Wcześniej, jak pisaliśmy, był tu jeden z hubów pomocowych, ale miasto się przeorganizowało i centrala jest przy ul. Długiej. Fot. Anton Ambroziak

Obok spotykam małżeństwo, oboje w okolicach 40. Na Maślicach mieszkają dopiero dwa lata. Gdy decydowali się na kupno piętrowego domu, sprawdzali tereny zalewowe. „To były nowe inwestycje. Nie łudźmy się, trochę liczyliśmy się z zagrożeniem” – mówi Kasia.

Na Arenie są już trzeci raz. "Dziś zwiększamy przygotowania na wszelki wypadek.

Jak już przyjdzie woda, dobrze byłoby, żeby ktoś nami pokierował, żeby nie było samowolki. Wiemy, jak obłożyć nasze domy, ale nie zbudujemy sami sensownego wału, a po co szkodzić?".

Po drugiej stronie hałdy piachu pracują Julia i Bartłomiej. Ona usypuje piasek i wiąże worki, on nosi do bagażnika. „Zachciało nam się mieszkać na parterze, zachciało nam się mieszkać na Maślicach, to teraz mamy” – mówi Bartek. „Chciałem sprzedać chatę w czerwcu, ale nie wyszło. No to teraz sobie sprzedam..., chyba że chcesz może kupić?” – żartuje. Na terenach zagrożonych powodzią mieszka od 2021. To nowe deweloperskie osiedle. Julia mieszka obok, ale na 9. piętrze. „Ja się nie martwię, ale Bartek na parterze musi się zabezpieczyć. Dziś to nasz pierwszy kurs, wczoraj było ich kilkanaście” – opowiada dziewczyna.

Punkt odbioru worków przy Tarczyński Arena we Wrocławiu. Rzut z góry. Fot. Anton Ambroziak

Zoo chroni się przed powodzią

Apele o pomoc płyną nie tylko z dzielnic, ale od szeregu instytucji: Uniwersytetu Wrocławskiego, Narodowego Forum Muzyki, czy Ogrodu Zoologicznego.

„Społeczeństwo obywatelskie zatriumfowało. Ludzie zostawili pracę, wypruwają sobie żyły, żeby ochronić nas, Halę Stulecia i całą dzielnicę” – mówi OKO.press prezes wrocławskiego Zoo Sergiusz Kmiecik.

Przez teren ogrodu zoologicznego w tę i z powrotem jeżdżą meleksy z wodą i workami z piaskiem. W alejkach wciąż można spotkać turystów, a na wybiegach zobaczyć lamy czy żyrafy. Ale rytm życia ogrodu wyznacza wielka akcja pomocowa. Już drugi dzień z rzędu ponad 100 osób układa 40 cm umocnienie na wale przy Odrze. Pracują od 08:00 do 18:00. Mieszkańców, najczęściej osoby młode, wspierają terytorialsi.

Maja, rocznik 2002, nie pamięta wielkiej wody sprzed lat

O powodzi opowiadali jej dziadkowie i rodzice. „Dla mnie to proste. Jestem studentką, mam jeszcze dwa tygodnie wolnego. Przeczytałam na profilu miasta na Facebooku, że jest potrzebna pomoc, to przyjechałam. Wczoraj i dziś pakuję piasek i ustawiam się w łańcuchu ludzi, żeby podawać worki. Jest duża energia, jest super” – opowiada.

Wszyscy wolontariusze podkreślają, że ich zaangażowanie jest czysto prewencyjne. Wysokość fali kulminacyjnej na Odrze ma być niższa, niż prognozowano. A zabezpieczenia, które wówczas zawiodły, przeszły modernizację. Od 1997 roku wał, którego dzień i noc broniło wówczas ponad 5 tys. osób, podwyższono. Służby umocniły też okoliczny jaz, który 27 lat temu nie wytrzymał ekstremalnego naporu wody.

Umacnianie wałów przy wrocławskim Zoo. Fot. Anton Ambroziak

Ewakuacja mieszkańców Zoo – ponad 11 tys. zwierząt – nie jest planowana. Nie była potrzebna nawet podczas wielkiej powodzi, gdy do ostatnich chwil nie było wiadomo, czy jeśli woda wedrze się do środka, zwierzęta, których nie można puścić wolno, trzeba będzie uśpić czy zastrzelić. „Dziś budynkiem krytycznie narażonym na niebezpieczeństwo, i to nie tylko względu na wielką falę, jest Afrykarium” – opowiada Kmiecik.

Rzeczniczka Zoo dodaje, że zebra może pobrodzić w wodzie, ale w podziemnych kondygnacjach Afrykarium znajdują się systemy filtrów, które podtrzymują życie całego biotopu. „Zagrozić mogłyby nam mniejsze problemy — wybicie kanalizacji albo odcięcie prądu. Dlatego zgromadziliśmy kilka tysięcy litrów diesla, który może zasilać dwa dodatkowe agregaty” – mówi Kmiecik.

View post on Twitter

Ludzie pomagający w budowaniu umocnień są dobrej myśli, spodziewają się, że system umocnień wytrzyma napór wody, zarówno z Odry, jak i jej dopływów. „Ale my nie jesteśmy meteorologami. Musimy przygotować się na najgorsze. Jeśli nic się nie wydarzy, będziemy najszczęśliwsi. Piasek przyda się na wybiegach dla naszych podopiecznych” – mówi prezes Zoo.

1,5 tys. worków w trzy dni

Najbardziej popularny widok we Wrocławiu? Mieszkańcy niosący zgrzewkę wody lub zatrzymujący się na mostach, żeby zrobić zdjęcie. Szczególnie w centrum, gdzie leży serce Wrocławskiego Węzła Wodnego, zainteresowanie poziomem Odry jest ogromne.

Widok na Odrę i Ostrów Tumski w centrum Wrocławia. Fot. Anton Ambroziak

Przy konserwacji infrastruktury hydrotechnicznej pracują służby, wyławiają też konary drzew, które płyną wraz z nurtem rzeki. Dookoła panuje atmosfera piknikowa: tłumy turystów i pełne słońce. Wyjątkiem jest kilka krytycznych punktów, np. Zakład Opiekuńczo-Leczniczy sióstr Elżbietanek. „Jest tu pond 80 pacjentek na rehabilitacji, część z Ukrainy. W klasztorze jest blisko 100 osób. Od wczoraj udało nam się zabezpieczyć budynki, teraz umacniamy wały. To miejsce, tutaj przy Odrze, to wlew do całej dzielnicy” – opowiada koordynator akcji Jan Goleński.

Budowanie wału przy Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym sióstr Elżbietanek we Wrocławiu. Fot. Anton Ambroziak
Zakład Opiekuńczo-Leczniczy sióstr Elżbietanek we Wrocławiu. Fot. Anton Ambroziak

Kilkadziesiąt osób – siostry zakonne, harcerze, uczniowie i studenci – robią to samo, co reszta Wrocławia: pakują, zawiązują, podają i układają. „Wykorzystaliśmy co najmniej 1,5 tysiąc worków. Piasek ludzie sami przywozili” – mówi Jan. „Na początku był duży niepokój, teraz robimy wszystko, żeby później nie żałować”.

Zakład Opiekuńczo-Leczniczy sióstr Elżbietanek we Wrocławiu. Fot. Anton Ambroziak         
;
Na zdjęciu Anton Ambroziak
Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze