Rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz twierdzi, że krytyka ministra Macierewicza uprawiana przez media – w tym „Gazetę Wyborczą” – i opozycję – w tym Platformę Obywatelską – szkodzi Polsce, obniżając jej pozycję międzynarodową
W wojsku to nazywamy działaniami hybrydowymi. To jest propaganda, tylko niestety rosyjska, to, co uprawia „Wyborcza” i co robi PO. To działa na rzecz Rosjan, obniżając poziom bezpieczeństwa Polski i naszą pozycję na arenie międzynarodowej.
Zarzuty wysuwane przez opozycję i media wobec rządzących są normą w krajach demokratycznych i nikt nie zarzuca im, że osłabiają ich pozycję międzynarodową. Niedawnym przykładem są zarzuty Republikanów w USA wysuwane wobec Hillary Clinton po zamachach w Benghazi w 2012 r., w których zginęło czworo Amerykanów. Przesłuchania Clinton – która w czasie zamachów była sekretarzem stanu USA – były niesłychanie ostre, ciągnęły się godzinami i były obficie relacjonowane przez media, w tym te, które sprzyjają Republikanom.
Krytyka mediów i opozycji nie osłabia pozycji międzynarodowej polskiego rządu także dlatego, że rządy zachodnie mają własne źródła informacji. USA interweniowały np. ostatnio wielokrotnie, oficjalnie i nieoficjalnie, w sprawie kryzysu wokół Trybunału Konstytucyjnego w Polsce.
Także media zachodnie wiedzą, co myśleć o samym Macierewiczu. Po nominacji Macierewicza na ministra w listopadzie 2015 r. „The Guardian” przedstawił jego sylwetkę podkreślając skłonność do podejrzliwości i ulegania spiskowym teoriom (m.in. wiary w „spisek smoleński”). Dziennik zacytował jego antysemicką opinię wygłoszoną w 2002 r. w Radiu Maryja, że „Protokoły Mędrców Syjonu” mogą być prawdziwe (są naprawdę carską fałszywką – przyp. red.).
Misiewicz nie ma więc racji, mówiąc, że krytyka rządu godzi w pozycję międzynarodową Polski. Pracuje na nią (dobrą, lub złą) przede wszystkim sam polski rząd.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze