0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Zuchowicz...

Od dziesięciu lat Wydawnictwo Naukowe PWN organizuje plebiscyt na Młodzieżowe Słowo Roku. Werdykt nieodłącznie budzi zdziwienie. W poprzednich latach były to m.in. Sztos, XD, Dzban, Sigma.

W 2025 roku konkurs wygrał czasownik SZPONCIĆ. Jego młodzieżową definicję musi podać sam PWN, gdyż tradycyjne słowniki nie znają nowego znaczenia. “Szponcić” dzisiaj

“używane jest albo z dezaprobatą: robić coś niewłaściwego, złego, szkodliwego, igrać z czymś, wygłupiać się, cwaniaczyć, albo z podziwem: robić coś ciekawego, szalonego, organizować coś, flirtować. Występowało niegdyś także w gwarach miejskich i języku przestępczym ze znaczeniem »kombinować, intrygować, powodować nieporozumienia«. Rzeczownik szpont odnosi się w zależności od kontekstu do m.in. »zamieszania, wydarzenia, błędu lub triku«”.

Jeden z jurorów, prof. Marek Łaziński, w komentarzu wskazuje na tradycyjne rozumienie: “W pierwotnej wersji szpunt był notowany w polszczyźnie już w XV wieku. Jak wiele innych słów związanych z rzemiosłem i handlem zapożyczyliśmy szpunt z niemieckiego, a niemiecki ze średniowiecznej łaciny: (ex)punctum. Ponieważ zatyczka beczki jest mała, to przenośnie mówiono szpunt z sympatią o dzieciach (tak w słownikach XIX wieku)”.

W ten sposób PWN buduje pomost między tradycją a współczesnością, łopatologicznie wręcz dodefiniowując poszczególne znaczenia.

Six-Seven

Pytam znajomych z różnych grup wiekowych o zwycięskie słowo. Nikt nie zna nie tylko tego, ale też innych nominowanych w tym roku: bro, freaky, GOAT, OKPA, tuff, twin i mój faworyt “6 7”. Nikt tak nie mówi, nikt nie słyszał. Parę osób w pojedynczych przypadkach rozpoznaje jedno czy dwa przytoczone leksemy. Prawie nikt ich nie używa. Nie spotkałam też ani jednej osoby z grupy docelowej, która by wszystkie określenia miała w swoim słowniku. Więc jak to jest z tym plebiscytem?

Język jest żywym i niezwykle czułym organizmem, który natychmiast reaguje na to, co się wydarza na społecznej scenie zdarzeń. Jeśli więc jakaś grupa ma potrzebę nazwania czegoś, co się wydarza w świecie, a częściej w emocjonalnym odbiorze tego świata, a jeszcze nie ma na to nazwy, to język wcześniej czy później to słowo zaproponuje.

Nową etykietą pokaże, co nowego potrzebowało mieć swoje pojęcie. Do tej pory albo go nie miało albo samo zjawisko było za słabe, by domagać się własnej nazwy. A teraz dobija się o zaistnienie.

W tym roku potrzebowały zaistnieć emocje. Na drugim miejscu uplasował się tajemniczy „6 7”. To "idiom liczbowy o nieustalonym, kontekstowym znaczeniu (zapisywany także jako: 67, 6-7, six seven, sześć siedem) wywodzący się z utworu Skrilla „Doot Doot”; zyskał popularność dzięki wielokrotnie edytowanym klipom sportowym, zwłaszcza z udziałem koszykarza LaMelo Balla (wzrost 6’7”, czyli około 2 metrów) oraz wiralowym nagraniom chłopca krzyczącego „six-seven” i poruszającego rytmicznie rękami w górę i dół (mem „6 7 Kid”); W zależności od kontekstu 6 7 może być żartem, sygnałem radości, wyrazem ekscytacji lub tylko podtrzymywać komunikacyjny kontakt”.

Tyle PWN. Ja pierwszy raz usłyszałam to słowo w ustach młodych ludzi w pociągu, gdy jedna z nich pytała, jak ocenia koncert Maty. Usłyszała w odpowiedzi “six – seven”.

Z językoznawczego punktu widzenia jest to niezwykle ciekawe zjawisko. Po pierwsze to określenie potwierdza prymat angielszczyzny w języku młodych. A po drugie, jego forma sprawia, że ktoś spoza wspólnoty „użytkowników” nie jest w stanie intuicyjnie domyślić się, jak je używać.

Rel, bro, fr

Przypomina mi to historię sprzed lat, gdy zapytałam nastoletniej wówczas córki, co oznacza XD. Odpowiedziała, że mi powie pod warunkiem, że obiecam, że nie będę go używać. Bo to ich, a nie moje dziadersów, określenie. Oni bawią się językiem, nie zważając na reguły gramatyczne i ortograficzne.

Pokazują to inne słowa wymieniane przez językoznawczynię, prof. Ewę Kołodziejek: “Można na przykład skrócić słowo do jednej sylaby i o bliskim znajomym mówić bro (skrót angielskiego słowa brother). Można, utożsamiając się z czyjąś opinią, mówić rel (skrócone angielskie relatable) albo , bo i takie słowo, będące sygnałem różnorodnych emocji, pojawiło się w plebiscycie w 2023 roku. Można pójść dalej, zignorować samogłoski i skrócić wyraz do granic wymawianiowych możliwości, jak w słowie fr albo jego wariancie fr fr. Słowo fr, powstałe z pierwszych liter angielskiego wyrażenia for real ‘naprawdę’, oprócz buntowniczej formy ma jeszcze „otwarte” znaczenie. Mówiąc fr, można wyrazić zarówno aprobatę, jak i ironię: no naprawdę?”.

Na trzecim miejscu Młodzieżowego Słowa Roku znajduje się OKPA, będące połączeniem OK i PA. Co ciekawe, nie ma jeszcze utrwalonej wymowy. Pojawia się w wersjach: okpa/ okejpa/ okipa lub z dodatkiem łącznika to [okejtopa/ okitopa].

Nominowane słowa to ukryte hasła-kody, współczesny odpowiednik zaklęcia: “sezamie otwórz się” do młodzieżowego świata. A może raczej jednego z młodzieżowych światów.

Bo z językiem właśnie tak jest, że wyłapuje to, co najbardziej domaga się wyrażenia, a może raczej bycia wyrażonym.

Brakuje nam języka

Internety, a może interneta, bo to słowo jeszcze nie osadziło się w systemie językowym, budują przestrzeń na dowolne wspólnoty z dowolnymi językami. Na narracje, które się nie stykają i nie spotykają w jednym świecie. To smutny signum temporis, że mamy coraz mniej wspólnych punktów odniesienia. Gdy ja miałam piętnaście, osiemnaście lat, oglądało się, słuchało i czytało plus minus to samo. Wczoraj córka znajomej powiedziała, że z racji tego, że nie ogląda seriali, przestała chodzić na imprezy. Czuła się wykluczona.

Konteksty tworzą wspólnotę. A słowa, które wygrały, pokazują, że tych wspólnot jest teraz wiele.

Olga Tokarczuk mówiła, że potrzebujemy nowego sposobu opowiadania, bo stary jest zardzewiały. „Nie mamy jeszcze gotowych narracji nie tylko na przyszłość, ale nawet na konkretne „teraz”, na ultraszybkie przemiany dzisiejszego świata. Brakuje nam języka, brakuje punktów widzenia, metafor, mitów i nowych baśni. Jesteśmy za to świadkami, jak te nieprzystające, zardzewiałe i anachroniczne stare narracje próbuje się wprzęgnąć do wizji przyszłości, może wychodząc z założenia, że lepsze stare coś niż nowe nic, albo próbując w ten sposób poradzić sobie z ograniczeniem własnych horyzontów. Jednym słowem – brakuje nam nowych sposobów opowiadania o świecie”.

Mam obawy, że te nowe narracje coraz bardziej do siebie nie przystają. Wieża Babel. Słucham z córką jej muzyki. Oglądamy razem „Grę o tron”. Szukamy kotwic do naszej wspólnej narracji. Bo w XXI ta wspólnota nie jest taka oczywista.

Cieszy mnie ten konkurs, bo wprowadza i sankcjonuje nowe słowa w polszczyźnie. Potrzebne słowa na coś, co do tej pory nazwy nie miało.

Martwi mnie ten konkurs, bo uświadamia, że mimo bliskości fizycznej, zaczynamy coraz bardziej mówić różnymi językami.

;
Na zdjęciu Małgorzata Majewska
Małgorzata Majewska

Językoznawczyni, wykładowczyni Uniwersytetu Jagiellońskiego, badaczka komunikacji w relacjach i autorka książek o języku. Od ponad dwudziestu lat zajmuje się analizą tego, jak słowa ujawniają emocje, budują więź lub prowadzą do konfliktów. W swojej pracy naukowej i dydaktycznej przyglądała się m.in. terapiom rodzin i komunikacji w związkach. Jest autorką książek „Mówię, więc jestem” oraz „Zacznij mówić własnym głosem”, poświęconych językowi uzależnienia i współuzależnienia. Prowadzi również kanał YouTube „Między zdaniami”, w którym w przystępny sposób opowiada o psychologicznych aspektach języka.

Komentarze