0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Agata KubisAgata Kubis

Tak jak 2020 roku podczas strajków kobiet, tak i teraz w temat włączyli się ludzie kultury, sportu, celebryci, influencerzy – oczywiście najczęściej kobiety. To właśnie ich zaangażowanie jest kluczowe w docieraniu z informacją do masowych środowisk.

Dwa najpopularniejsze wpisy – na Instagramie – wygenerowały ponad 100 tysięcy reakcji każdy.

Tylko w sobotę, 6 listopada, w sieci pojawiło się ponad 40 tysięcy wpisów z hashtagiem #anijednejwięcej. W całym ostatnim tygodniu 97 tysięcy tak oznaczonych wpisów oraz reakcji na nie zostało opublikowanych na Twitterze, prawie 40 tysięcy – na Facebooku, ok. 9 tysięcy na Instagramie. Pełen zasięg trudno policzyć, bo nie wszyscy piszący o śmierci Izabeli używają hashtagu, ale sobotni zasięg akcji (potencjalny) na pewno przekroczył 10 milionów.

#Anijednejwięcej to hasło, które odnosi się do śmierci 30-letniej Izabeli z Pszczyny. Została przyjęta do szpitala w 5. miesiącu ciąży z patologicznym bezwodziem. Choć lekarze wiedzieli, że jej życie jest zagrożone, czekali z terminacją ciąży, aż przestanie bić serce płodu, z obawy przed konsekwencjami prawnymi.

22 września 2021 roku Izabela zmarła z powodu wstrząsu septycznego. Z jej sms-ów, które przed śmiercią wysyłała do rodziny ze szpitala, wynika jednoznacznie: lekarze wstrzymywali się, ponieważ obawiali się konsekwencji, wynikających z obowiązującego od 2020 roku zaostrzonego prawa antyaborcyjnego.

Przeczytaj także:

Celebryci: #anijednejwięcej!

W reakcji na tę tragedię w sobotę w Warszawie i kilkudziesięciu innych miejscowościach w Polsce odbyły się masowe protesty. Do tego momentu sprawa miała w sieci zasięg szeroki, ale jednak ograniczony do zwolenników demokratycznej opozycji oraz środowisk kobiecych. W sobotę ta bańka pękła, wyrazy buntu i gniewu rozlały się dużo szerzej.

Do śmierci Izabeli odniosły się – poza politykami, mediami, dziennikarzami politycznymi - tak istotne zasięgowo influencerki, aktorki, dziennikarki i inne osoby publiczne, jak: Anna Lewandowska, Ewa Chodakowska, Julia Kuczyńska (maffashion), Anja Rubik, Martyna Wojciechowska, Małgorzata Rozenek, Joanna Koroniewska, Natalia Kukulska, Kayah, Maja Ostaszewska, Magda Gessler, Anita Werner, Odeta Moro, Kinga Rusin, Paulina Młynarska, Magda Mołek, Anna Nowak Ibisz, Anna Dereszowska, Matylda Damięcka, Jaga Hupało, Agnieszka Włodarczyk, Hanna Śleszyńska.

W marszu w Warszawie uczestniczyła Kasia Tusk, blogerka modowa i córka Donalda Tuska, lidera PO. Nawet Marysia Schreiber, żona posła PiS, ministra obecnego rządu Łukasza Schreibera, opublikowała na Instagramie zdjęcie z hashtagiem #Anijednejwięcej.

Swoje zdanie wyrażali też znani mężczyźni – między innymi Kuba Wojewódzki, Olaf Lubaszenko, Andrzej Chyra, Mateusz Damięcki, Olivier Janiak. Część z wymienionych brała udział w sobotnich protestach. Absolutnie wszystkie ich wpisy były krytyczne wobec obowiązującego prawa aborcyjnego, wprowadzonego przez PiS.

Zaangażowanie celebrytów, gwiazd show biznesu, ludzi kultury jest ważne - zawsze oznacza, że doszło do przełamania ograniczonej ilościowo politycznej, opozycyjnej bańki. Wtedy temat dociera do szerszych grup społecznych i wywołuje ich reakcję. Najpopularniejsze konta z wymienionych powyżej są obserwowane przez miliony ludzi – często takich, którzy na co dzień zupełnie nie interesują się polityką.

Nie jesteśmy inkubatorami!

Blogerka modowa Julia Kuczyńska, znana jako maffashion, pod najpopularniejszym wpisem dotyczącym śmierci Izabeli ma dziś ponad 113 tysięcy polubień.

„Moim marzeniem od zawsze była dwójka/trójka dzieci, z małą różnicą wieku. Obecnie już tego nie planuję, bo się boję, bo nie chcę ryzykować, bo… Wolę, by mój syn był jedynakiem niż sierotą. Jeśli sytuacja w kraju nie ulegnie zmianie, mój synek nie będzie miał więc rodzeństwa. A już na pewno nie urodzonego w ojczyźnie” – napisała Kuczyńska na Instagramie.

„Nie wyrażam zgody na to, by mój kraj tak brutalnie, przedmiotowo i niesprawiedliwie traktował kobiety i ich ciała. Nie jesteśmy inkubatorami!”.

Ponad 100 tys. polubień na Instagramie zdobył wpis dziennikarki i podróżniczki Martyny Wojciechowskiej. Drugi – 78 tysięcy. Jej posty na Facebooku na ten sam temat także biły rekordy popularności.

„Boję się o przyszłość nas, wszystkich kobiet w tym kraju, o przyszłość mojej córki, kiedy zdecyduje się na założenie rodziny… Co jeszcze musi się stać, żebyśmy oprzytomnieli i zatrzymali to szaleństwo?!” – pytała Wojciechowska.

Unikająca zazwyczaj tematów kojarzących się politycznie Anna Lewandowska (sportsmenka, trenerka, żona piłkarza Roberta Lewandowskiego) najpierw w 24-godzinnych Instastories opublikowała grafikę z hashtagiem #Anijednejwięcej, a potem skomentowała śmierć Izabeli w wywiadzie dla Gazeta.pl.

„Prawo, które popycha ludzi do nieudzielenia komuś pomocy, jest niegodne i niezgodne ani z zasadami moralnymi, ani z wiarą. To po prostu nieludzkie. (…) Nikt nie powinien zmuszać kobiety do heroizmu. Jestem osobą wierzącą, w sytuacji »próby« zapewne nie poddałabym się aborcji – ale jeśli od tego zależałoby moje życie i przyszłość moich córek? Nie wiem. Wiem na pewno, że nikt nigdy nie powinien nikomu narzucać – ani jednej, ani drugiej decyzji”.

Bardzo popularna trenerka personalna Ewa Chodakowska opublikowała na Instagramie zdjęcie z napisem „Ani jednej więcej”, dodając komentarz: „PIEKŁO KOBIET, NA ZIEMI”.

Piosenkarka Kayah w dniu swoich urodzin napisała: „Mam jeszcze jedno życzenie urodzinowe… #anijednejwięcej”. Wsparła ją między innymi piosenkarka Natalia Kukulska.

Aktorka Joanna Koroniewska odnosiła się do swoich doświadczeń: „Dokładnie wiem, co czuje kobieta, która we własnym ciele nosi martwe dziecko i czeka na zabieg. Przeżywałam to cierpienie – fizyczne, ale przede wszystkim psychiczne 6 cholernych razy!!! Dzięki Bogu nigdy nie musiałam podejmować tej najtrudniejszej decyzji… Dzięki Bogu wszystko działo się w czasach, kiedy lekarze nie byli poddawani tej presji, nie groziło im więzienie, a ich priorytetem było ratowanie ludzi, a nie slalom gigant po nieludzkich i archaicznych paragrafach kodeksu karnego rodem ze średniowiecza!”.

Olivier Janiak, redaktor naczelny czasopisma „Elle Man”, opublikował na Instagramie zdjęcie swojej żony z warszawskiego marszu i napisał: „To najsmutniejsze zdjęcie, jakie zrobiłem mojej żonie/ przez 18 lat wspólnej drogi przez życie wiele przeszliśmy, wzloty i trudne momenty, nigdy jednak nasz spacer nie był tak smutny, zatroskany, bezradny, a jednocześnie tak istotny”. Pod innym zdjęciem z protestu dodał komentarz: „Protest ojców. To mogła być moja córka”.

Google Trends: sobota przełomowa?

13 tysięcy reakcji i 4 tysiące udostępnień wygenerował na Facebooku post z konta Ogólnopolskiego Strajku Kobiet na temat śmierci Izabeli.

Na Twitterze najpopularniejszym wpisem był tweet aktywistki ekologicznej Laury Kwoczały, związanej z partią Zieloni, która 30 października napisała: „Jak czuć się bezpiecznie w kraju, w którym kobieta umiera z powodu wstrząsu septycznego, bo odmówiono jej przerwania ciąży w sytuacji bezwodzia, która stwarza zagrożenie dla osoby w ciąży? Płód nie miał szans na przeżycie, więc czekano aż obumrze. A razem z nim zmarła kobieta”. Wpis zdobył 11 tysięcy polubień i został udostępniony ponad 2 tysiące razy.

Dane z Google Trends pokazują, że sobotnie protesty mogły być przełomowe, jeśli chodzi o dotarcie z informacją o tragedii w Pszczynie do szerokiego grona odbiorców.

Hasło protestów „Ani jednej więcej” znalazło się w sobotę na siódmym miejscu w trendach wyszukiwań w Polsce, zaraz po tematach sportowych.

Wyszukiwano też hasło „marsz dla Izy” oraz samo „Iza”, w połączeniu z hasłami: Pszczyna, zmarła, przyczyna śmierci, sepsa.

O ile temat protestów budził zainteresowanie głównie w czasie ich trwania, o tyle wyszukiwanie informacji o śmierci kobiety utrzymywało się przez cały wieczór i budziło zainteresowanie także w niedzielę.

Prawdopodobnie więc wiadomości o manifestacjach w mediach tradycyjnych i na platformach społecznościowych sprawiły, że sprawa dotarła do nowych grup odbiorców, które do tej pory nie słyszały o tragedii i dopiero teraz zaczęły sprawdzać, co się wydarzyło.

Nastroje społeczne lecą w dół

Rozlanie się tematu tak szeroko w sieci powinno wywołać poważny alarm w PiS-e. Kwestia prawa antyaborcyjnego po raz drugi wywołała bardzo silną reakcję społeczną, nie tylko wśród młodych kobiet, które – jak miał anonimowo powiedzieć jeden z polityków PiS, cytowała go na Twitterze Joanna Miziołek z tygodnika „Wprost” - nie są elektoratem PiS, a więc w domyśle: sprawą nie należy się przejmować.

PiS powinien najlepiej pamiętać, że ubiegłoroczne strajki kobiet w drugiej połowie października spowodowały gwałtowne tąpnięcie, jeśli chodzi o opinie Polaków na temat sytuacji w kraju. W sondażach odsetek opinii negatywnych gwałtownie wzrósł wtedy z 47 proc. do 62 proc. (badania CBOS), a zaczął wracać do poprzedniego poziomu dopiero późną wiosną 2021 roku.

Od sierpnia jednak nastroje społeczne znów lecą w dół, w październiku osiągnęły niski poziom, identyczny jak w grudniu 2020 roku: 56 proc. oceniło sytuację w Polsce jako zmierzającą w negatywnym kierunku, tylko 28 proc. – w dobrym (CBOS).

Śmierć Izabeli z Pszczyny może wywołać kolejną falę niechęci, co w połączeniu z czwartą falą pandemii koronawirusa, podwyżkami cen energii i produktów żywnościowych, inflacją oraz zmianami podatkowymi – może w końcu okazać się dla PiS zabójcze.

Udostępnij:

Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Komentarze