Marek Dyduch (Lewica) w programie Moniki Olejnik parokrotnie zarzucił Barbarze Nowackiej (KO), że „trajkocze” i próbuje go „zagadać”. Wyjaśniamy posłowi, dlaczego to seksizm i że kobiety nie mówią więcej od mężczyzn. "Te słowa nie powinny były paść" - komentują polityczki Lewicy
12 maja 2021 r. w „Kropce nad i” w TVN24, programie Moniki Olejnik, wystąpiło dwoje polityków — Barbara Nowacka (KO) oraz Marek Dyduch (Lewica). Program można obejrzeć tutaj.
Rozmowa dotyczyła głosowania Lewicy razem z PiS za ratyfikacją Funduszu Odbudowy, co krytykowała Koalicja Obywatelska. „Ze smutkiem obserwuję ten deal” — mówiła Nowacka i dopytywała, czy Dyduch wyklucza przyszłą koalicję Lewicy z PiS.
„Oczywiście, że wykluczam. A posłanka Nowacka słyszy to, co moja żona, czyli to, co chce”
- wypalił Dyduch, odwołując się do seksistowskiego stereotypu („kobiety słyszą to, co chcą”).
Nowacka puściła to mimo uszu. Potem jednak Dyduch odwołał się do kolejnego seksistowskiego stereotypu. Na pytanie, czy Lewica będzie głosowała za ewentualnymi poprawkami Senatu do ustawy o KPO, odpowiedział:
„Myślę, że tak. Natomiast pani poseł Nowacka strasznie dużo mówi. Tak trajkocze, trajkocze, trajkocze”.
Nowacka nie wytrzymała. „To jest druga pana seksistowska uwaga” - powiedziała. Po chwili wróciła do tematu:
„Ja bym bardzo prosiła, żeby pan pohamował takie uwagi w starym stylu. Traktujmy się jak ludzie. Bo dyskryminacyjne teksty naprawdę nie są na miejscu. Szczególnie w ustach polityka lewicy”
Dyduch jednak nie przeprosił.
„Ale przecież wszyscy widzą, że pani poseł trajkocze, chce mnie zagadać w tej dyskusji jakimiś argumentami, które nie mają żadnego znaczenia” - odpowiedział.
Wówczas włączyła się Monika Olejnik.
„Jeżeli mężczyzna dużo mówi, to można powiedzieć, że trajkocze?” — zapytała.
„Można, jak ktoś trajkocze, to trajkocze, po prostu”.
„A pan teraz trajkocze czy nie”?
„Ja mówiłem pomału i używam pojedynczych argumentów, które faktycznie zaistniały” - odpowiadał Dyduch.
Potem jeszcze powtórzył, że pani poseł - poprawił się na „posłanka” - „trajkocze” i „chce go zagadać”.
Poseł Dyduch posłużył się klasycznym stereotypem dotyczącym płci: kobiety mówią więcej, szybko i chaotycznie - żeby „zagadać” rozmówcę. W podtekście ten stereotyp oznacza to, że ich słowa są mniej wartościowe i nie warto się skupiać na ich treści: według tego zestawu uprzedzeń stanowią tylko szum, hałas i tło dla poważnych myśli mężczyzny.
Poprosiliśmy o komentarz do słów Dyducha dwie polityczki Lewicy.
„Zacznę od ogólnej refleksji sejmowej: lekceważące wypowiedzi w stosunku do kobiet - polityczek łączą mężczyzn - polityków ponad podziałami. Nie jest od tego wolne żadne środowisko - prawica, liberałowie, czy lewica.
Natomiast na lewicy nie ma miejsca na podwójne standardy, więc moje zdanie jest jednoznaczne: te słowa nie powinny paść. Kobiety nie trajkoczą, nie jazgoczą, kobiety mówią - rozsądnie lub nie - ale polemika zawsze powinna polegać na argumentach.
Szanuję posła Dyducha za lewicowe poglądy i jego działania w Sejmie i w okręgu, ale nie powinien był tego mówić”.
- powiedziała OKO.press posłanka Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (Lewica). O seksizmie wśród polityków w Sejmie pisaliśmy tutaj.
Posłanka Joanna Scheuring–Wielgus (Lewica) nie oglądała występu Dyducha, chociaż o nim słyszała. Nie chciała go jednak komentować wprost.
„Mamy bardzo wielu seksistowskich polityków, niezależnie od tego, czy są na lewicy, na prawicy czy w centrum. W ogóle mamy w Polsce bardzo wielu seksistowskich mężczyzn - w firmach, na uczelniach, w Sejmie.
Uważam, że można byłoby przeprowadzić szkolenie dla wszystkich mężczyzn, jak się zachowywać, żeby nie powielać seksistowskich stereotypów. W Polsce, niestety, przypadków seksizmu mamy na pęczki. To się wiąże z ugruntowaną kulturą patriarchalną”
- powiedziała OKO.press posłanka Scheuring-Wielgus.
Dodajmy, że naukowcy nie potwierdzają stereotypowego poglądu, że kobiety mówią więcej - i wiadomo to już od dawna, bo przynajmniej od lat 90.
W 1993 roku psycholożka Deborah James i socjolożka Janice Drakich opublikowały przegląd badań (James, D., Drakich, J., Understanding gender differences in amount of talk: A critical review of research [w:] D. Tannen (red.), Oxford studies in sociolinguistics. Gender and conversational interaction, 1993, Oxford University Press, s. 281-312.) na ten temat prowadzonych od 1951 do 1991 roku. Ich artykuł można przeczytać tutaj.
James i Drakich przeanalizowały łącznie 63 badania, w których naukowcy próbowali ustalić, która z płci mówi więcej - mężczyźni czy kobiety. 56 z nich dotyczyło interakcji pomiędzy osobami różnej płci. Badania miały różny charakter - mierzono m.in. całkowitą liczbę sekund, przez które mówiły kobiety i mężczyźni w czasie rozmowy, liczbę słów, średnią długość wypowiedzi oraz ich liczbę.
Zacytujmy podsumowanie:
„W tych 56 badaniach (…) mężczyźni mówili więcej od kobiet w 24, czyli w 42,9 proc. W dalszych 10 badaniach (17,9 proc.) stwierdzono, że mężczyźni mówili więcej od kobiet w pewnych okolicznościach, podczas gdy nie stwierdzono różnicy w innych.
Szesnaście badań (28, 6proc.) stwierdziło brak różnicy pomiędzy płciami; tylko według dwóch badań (3,6 proc.) kobiety mówiły więcej od mężczyzn”.
Naukowczynie proponują także rozmaite wyjaśnienia tej różnicy, w które nie będziemy się zagłębiać (związane są np. z różnicami w statusie mężczyzn i kobiet). Wynik jest jednak jasny - kobiety nie mówią więcej od mężczyzn.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze