0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Bartosz Banka / Agencja GazetaBartosz Banka / Agen...

Przekop Mierzei Wiślanej to oczko w głowie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Przy wielu okazjach podkreślał, że to kwestia polskiej racji stanu. 16 października 2018 nawet osobiście wkopał palik na plaży obok miejscowości Nowy Świat, symbolicznie "inaugurując" prace budowlane, za co wyśmiali go internauci.

Przeczytaj także:

Pomysł od lat jest krytykowany przez organizacje ekologiczne i naukowców-przyrodników. Krytyczny stosunek ma do niego również Danuta Makowska, była już szefowa Regionalnej Dyrekcja Ochrony Środowiska w Gdańsku.

Jak dowiedziało się Radio Zet, wymieniono ją na Radosława Iwińskiego. A ten nie ma do przekopu zastrzeżeń.

„Brak ekologicznego podejścia"

Danuta Makowska 28 czerwca 2018 roku wydała miażdżącą opinię dla przygotowanego przez Urząd Morski w Gdyni raportu o oddziaływaniu na środowisko planowanej inwestycji.

Gdański RDOŚ miał kilkanaście zarzutów, m.in.:

  • „brak ekologicznego podejścia do oceny oddziaływań” w raporcie;
  • ograniczenie swobodnej migracji fauny lądowej na Mierzei Wiślanej;
  • zmniejszenie populacji ryb Zalewu Wiślanego, co uderzy w lokalne rybołówstwo;
  • zmętnienie wód, które będzie barierą dla rozrodu ryb.

Makowska podkreśliła też, że Urząd Morski w Gdyni nie udowodnił, iż dla celów przekopania Mierzei Wiślanej można zaingerować w obszar Natura 2000. A tego wymaga art. 34. ustawy o ochronie przyrody.

Nowy dyrektor nie ma wątpliwości

Decyzja RDOŚ postawiła pod znakiem zapytania przyszłość inwestycji. W takiej sytuacji RDOŚ w Olsztynie - która również jest zaangażowana w postępowanie - nie mogła już wydać decyzji pozytywnej. Nie było innego wyjścia - Urząd Morski w Gdyni musiał uzupełnić raport o oddziaływaniu na środowisko. I trzeba było powtórzyć konsultacje społeczne.

Ale 13 lipca 2018 roku Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska (GDOŚ) Andrzej Szweda-Lewandowski odwołał kłopotliwą Danutę Makowską ze stanowiska dyrektorki RDOŚ w Gdańsku.

„Aktualnie obowiązujące przepisy nie wymagają, aby odwołanie osoby, z którą nawiązano stosunek pracy na podstawie powołania zawierało określenie przyczyny uzasadniającej rozwiązanie stosunku pracy” - odpowiedziała GDOŚ na pytanie Radia ZET o motywy tej decyzji.

Nowy szef - Radosław Iwiński - wydał w październiku "właściwą" opinię w sprawie przekopu.

Reporter Radia ZET Maciej Bąk zapoznał się z obydwoma dokumentami. W nowym - pisanym po linii rządu - czytamy, że „Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Gdańsku […] przychylił się do większości wskazanych w raporcie […] propozycji autorów opracowania”.

A po krytycznych uwagach - znanych z opinii podpisanej przez Makowską - nie ma już śladu.

880 mln za zniszczenie przyrody

Przekop Mierzei Wiślanej ma kosztować 880 mln zł. To nie tylko sam przekop przez Mierzeję Wiślaną o długości 1260 m, głębokości 5 m i szerokości od 100 do 25 metrów. Ale również biegnący przez Zalew Wiślany tor wodny łączący przekop z Elblągiem o długości 22 km, głębokości 5 m (przy średniej głębokości zalewu 2,7 m) i szerokości od 60 do 120 m. Do tego port postojowy dla statków i kotwicowisko.

Wpływ tej inwestycji na przyrodę będzie ogromny. I jak przekonują eksperci - wbrew zapewnieniom rządu - szkodliwy.

Przekop i tor wodny przetną obszary Natura 2000: specjalne obszary ochrony siedlisk Zalew Wiślany i Mierzeja Wiślana, a także obszar specjalnej ochrony ptaków Zalew Wiślany.

Już dwa lata temu, w 2016 roku, wskazywała na to analiza przygotowana przez Polski Klub Ekologiczny. Niedawno w "Wyborczej" ukazał się artykuł Tomasza Ulanowskiego "Przekop Mierzei Wiślanej: im wybory bliżej, tym kanał głębszy", w którym przedstawiono zaktualizowaną ekologiczną krytykę inwestycji.

Zagrożenia to m.in. te, na które wskazywała w swojej opinii dyrektor Makowska:

  • zniszczenie przez kanał trzcinowisk, które są ptasim siedliskiem;
  • powstałe podczas pogłębiania toru wodnego chmury osadów - przynajmniej dwa razy w roku będzie trzeba wybierać tony mułu - będą negatywnie oddziaływać na tarliska sandacza i innych ryb słodkowodnych oraz wpływające do zalewu śledzie;
  • wpływające na Zalew Wiślany duże statki będą wywoływać fale niszczące roślinność brzegową, a w okresie lęgowym ptaków będą niszczyć ich gniazda i topić pisklęta - dziś gniazdują tu rzadkie gatunki, np. rybitwy białowąse;
  • tor wodny przetnie szlaki migracyjne ptaków, nietoperzy oraz ryb dwuśrodowiskowych (słono-słodkowodnych), np. węgorza, łososia i troci wędrownej;
  • przekop utrudni migracje dzików, jeleniowatych i drapieżników na Mierzei Wiślanej;
  • budowa i późniejszy ruch statków to ryzyko wycieku substancji ropopochodnych i zatrucia cennego przyrodniczo obszaru Zalewu Wiślanego.
;
Na zdjęciu Robert Jurszo
Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze