0:00
0:00

0:00

Minister skarbu Dawid Jackiewicz powiedział, że gdy opuszczał Ministerstwo Skarbu w 2007 roku (był wiceministrem w rządzie PiS) pod nadzorem państwa należało 1,5 tys. spółek, a po ośmiu latach rządów PO-PSL, było ich mniej niż 500. Oznaczałby to, że liczba spółek skarbu państwa, w której całościowe lub częściowe udziały miał skarb państwa spadła o ponad tysiąc.

W 2007 r. pod nadzorem skarbu państwa znajdowało się ok.1,5 tys. przedsiębiorstw. Dziś jest poniżej 500.

wSieci, nr 22(182),30 maja 2016

Sprawdziliśmy

Blisko prawdy - PO faktycznie wyprzedawało, choć niewiele więcej niż inni.

Uważasz inaczej?

Jackiewicz był bliski prawdy, choć nieco przeszarżował z liczbami. Według sprawozdania Ministerstwa Skarbu na koniec 2007 r. państwo miało udziały w 1 343 spółkach, czyli o 157 mniej niż twierdził minister. Jednak Jackiewicz zawyżył też obecny stan posiadania skarbu państwa. Strona ministerstwa informuje, że państwo ma udziały w 393 podmiotach. Poprzedni rząd sprywatyzował zatem aż 950 spółek.

Tempo i skala wyprzedaży były duże, ale nie bezprecedensowe. W tym stuleciu kolejne rządy prywatyzowały średnio w roku:

  • SLD-UP (2001–2004): 130 spólek
  • PiS (2005–2007): 88 spólek.
  • PO-PSL (2008–2015): 119 spółek.

Platforma prywatyzowała dużo: więcej niż PiS, ale mniej niż rządząca wcześniej koalicja SLD-UP.

Liczba spółek skarbu państwa od 2001 roku
Liczba spółek skarbu państwa od 2001 roku

„Oko” nie dotarło do informacji, jakie spółki zostały sprywatyzowane w tych latach częściowo, tzn. sprzedano tylko część udziałów. Prywatyzacja prywatyzacji nie jest jednak równa: duże znaczenie ma to, jakie spółki zostały sprywatyzowane, ile były warte i jaka była ich strategiczna ważność. Ministerstwo Skarbu podaje, że za rządów Platformy (dane za lata 2007–2014) wartość należących do państwa akcji i udziałów przedsiębiorstw rosła.

;
Na zdjęciu Szymon Grela
Szymon Grela

Socjolog, absolwent Uniwersytetu Cambridge, analityk Fundacji Kaleckiego. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Polska The Times”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Dzienniku Opinii”.

Komentarze