0:000:00

0:00

"Tzw. happening KOD-u pod Grobem Nieznanego Żołnierza to absolutny skandal. Nie ma akceptacji dla takich zachowań. MON złoży zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa znieważenia żołnierzy Wojska Polskiego" - zagrzmiał na twitterze 11 listopada minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak.

W ten sposób pierwszy obrońca Rzeczpospolitej zareagował na kolejną akcję grupy aktywistów, którą "Gazeta Polska" nazwała Lotną Brygadą KOD demaskując ich niecne zamiary podczas wyborów samorządowych 2018 roku. Jeździli na spotkania wyborcze kandydatów PiS, zadawali trudne pytania i w ogóle nie zachowywali się jak należy. Od tego zaczęli.

Lotna Brygada Opozycji (z wdzięcznością przyjęli to przezwisko "Gazety Polskiej") szczególnie uaktywniła się po aferze z Marianem Banasiem. Najsłynniejszą ich akcją (ponad 1,5 mln wyświetleń) było wejście "Pracowni Architektury Wnętrz LUPANAR" do siedziby NIK w Warszawie. Wtaszczyli drabinę, abażur, zegar, czerwone zasłony i materace i oświadczyli, że przyszli urządzić "pokoje na godziny". Powtarzali portierom: "Pan zadzwoni do Banasia", cytując obwieszonego złotem "biznesmena", który urzędował w kamienicy Banasia.

10 listopada 2019 roku Lotna Brygada Opozycji (dalej LBO) przystąpiła do kolejnego ataku na pozycje "banasiowców" okupujących Plac Piłsudskiego, gdzie - pod pomnikiem Lecha Kaczyńskiego - trwały "społeczne obchody w przededniu Narodowego Święta Niepodległości z udziałem Jarosława Kaczyńskiego".

Jako ludzie honoru wezwali czołówkę PiS przez magefon:

"Republika banasiowa, poddajcie się, jesteście otoczeni!".

Całą akcję dokumentuje filmik ze strony LBO Wolne Media.

Nieco inna jest relacja filmowa Roberta Kowalskiego na stronie OKO.press, która opowiada równolegle o siłach LBO i o uroczystości "banasiowców" pod pomnikiem Lecha Kaczyńskiego.

Akcja LBO zakończyła się pełnym sukcesem, może dlatego, że po raz pierwszy Brygada użyła broni pancernej w postaci czołgu. Prowadził go przybyły ze wsparciem z Górnego Śląska Leszek Piątkowski (rozmowa - dalej).

Czołg ozdobiony był napisem "Gdzie jest wrak?", podobnie jak płaszcze żeńskiej piechoty, która atakowała pod jego osłoną.

Sienkiewicz oburzony jak Błaszczak, a Niemczyk oburzony na Sienkiewicza

Na szturm LBO kategorycznie zareagował poseł PO Bartłomiej Sienkiewicz, przez rok (2013-2014) minister spraw wewnętrznych w rządzie Donalda Tuska, którego piękną karierę przerwała akcja kelnerów restauracji "Sowa i Przyjaciele" (a dokładniej publikacja taśm z podsłuchanych rozmów). Za komuny - aktywista-pacyfista i sygnatariusz oświadczenia ruchu Wolność i Pokój z 1988 roku.

Ton Sienkiewicza z kolei nie spodobał się Piotrowi Niemczykowi, koledze jeszcze z ruchu Wolność i Pokój. Mówi OKO.press: "Wypowiedź Bartłomieja Sienkiewicza wydaje mi się skandaliczna. Nie może być tak, że demokratyczny polityk, w dodatku współzałożyciel naszego Ruchu Wolność i Pokój,

nie rozumie na czym naprawdę polega godność żołnierza i nie widzi, jak absurdalne jest to, że broni jej ta operetkowa formacja, którą reprezentuje minister Błaszczak.

To przecież władza PiS manipuluje żołnierskim honorem. Pułkownicy Wojska Polskiego salutowali Bartłomiejowi Misiewiczowi, a policjanci Błaszczaka - jako ministra spraw wewnętrznych - cięli tekturę na konfetti, by sypać je z helikoptera na wiceministra Jarosława Zielińskiego.

Pomysł Błaszczaka, by stawiać kryminalny zarzut za ten zabawny i inteligentny happening obywatelski, zasługuje po prostu na wyśmianie. Moralne oburzenie Sienkiewicza jest jakimś nieporozumieniem.

Takie przecież były tradycje ruchu Wolność i Pokój - wolność wypowiedzi, wolność żartu z każdej nadętej, tekturowej władzy".

Leszek Piątkowski, kierowca czołgu: Atakujemy republikę banasiową

Piotr Pacewicz, OKO.press: Czy to pan kierował czołgiem na Placu Piłsudskiego?

Leszek Piątkowski: Muszę potwierdzić. Tak, to ja. Zamiast gąsienic użyłem kół mojego elektrycznego wózka inwalidzkiego. Obawiam się, że może dojść do konfiskaty narzędzia zbrodni.

Minister Błaszczak groźnie się nadął i zapowiedział zgłoszenie całej akcji do prokuratury za znieważenie honoru żołnierzy Wojska Polskiego.

To bzdury, jakie wymyśla sobie oligarchiczne państwo. Naruszyłem dumę czy honor jakiegoś żołnierza? Co za bzdura.

Cel naszej półtoragodzinnej akcji nie miał nic wspólnego z żołnierzami, ale z obnażeniem państwa z takiej tektury, z jakiej zrobiliśmy mój czołg.

Nie chcieli nas wpuścić na plac dostępny przecież dla obywateli, słychać nawet na filmiku szepty "Nie wpuszczajcie ich". Ja wiem na czym polega i zniewaga, i cierpienie, i zapewniam pana, że na czym innym niż żartowanie z władzy.

Pan od dawna należy do brygady Ulica i Zagranica, batalion Ulica? Miał Pan jakieś doświadczenia teatralne czy parateatralne?

Nie. Miesiąc temu przyjechałem do znajomego z Warszawy, żeby zobaczyć, na czym polega życie opozycji ulicznej. I zobaczyłem podczas miesięcznicy 10 października 2019.

A to pan, mieliśmy filmik z tej sceny (tu można go zobaczyć na OKO.press). Twierdził pan, że policja nie pozwala się panu wysikać, czemu funkcjonariusze zaprzeczali ze śmiertelną powagą. To była 114. miesięcznica. O, tu jest zdjęcie z nierównej walki miesiąc temu. Pięciu na jednego, a pan bez czołgu.

Najpierw mieliśmy pomysł, by czołg nazwać "Pancerny Marian" [tak ponoć nazywany był w kręgach PiS Marian Banaś - red.], ale uznaliśmy, że to byłoby zbyt dosłowne.

Tak czy inaczej, atakujemy republikę banasiową, czyli państwo oligarchiczne. Stanowisko najwyższej funkcji kontrolnej obejmuje człowiek, który robi podejrzane interesy z podejrzanymi ludźmi i ma podejrzany majątek, z którego nie potrafi się rozliczyć. No ludzie kochani! Dlatego podczas 115. miesięcznicy zaatakowaliśmy republikę banasiową całą siłą Lotnej Brygady Opozycji i serią pocisków z lufy mego czołgu.

Poruszając się po placu zbliżyliśmy się do Grobu Nieznanego Żołnierza, przechodziła akurat warta honorowa, ale na litość Boską, co z tego?

Tak bardziej serio. Pomyślałem sobie, że warto wziąć udział w takim happeningu, by

zainteresować szerszą opinię publiczną sprawą z mojej miejscowości Pszów na Górnym Śląsku, gdzie od lat walczę w miesięczniku "Pszowik" z lokalnym układem oligarchicznym.

Miejscowy biznesmen pod płaszczykiem budowy parku rekreacji i wypoczynku zatruwa okolicę odpadami z hałdy, które wywozi, w sumie już 3 mln ton. Poniszczył drogi, mieszkańcy protestują od pół roku, ale urzędnicy nadzoru budowlanego nie reagują, prokuratura rejonowa nie reaguje. Mam nadzieję, że teraz, gdy stanę się znany, ktoś się tym zajmie.

A jeśli minister obrony doprowadzi do procesu?

Och, byłbym szczęśliwy. Można by pokazać jak działa państwo z tektury, takiej jak mój czołg. Które toleruje układy oligarchiczne, bo tektury nikt się nie boi.

Znieważenie? Ale kogo? I przecież nie było intencji!

Nie jest jasne, na czym polegałoby tu "znieważenie żołnierzy", które zarzuca LBO minister Błaszczak.

Znieważenie, zgodnie z art. 216 KK, należy do przestępstw, które nie musi doprowadzić do skutku, może zostać popełnione wyłącznie przez działanie. Ale podstawowym wymogiem jest fakt, że

sprawca działał umyślnie (świadomie). Sprawcą znieważenia jest ten, kto chce znieważyć i przewidując, że jego zachowanie może mieć taki charakter, godzi się na to.

Nie wystarczy więc, że poczuł zniewagę,w dodatku nie swoją, minister obrony narodowej.

§ 1. Kto znieważa inną osobę w jej obecności albo choćby pod jej nieobecność, lecz publicznie lub w zamiarze, aby zniewaga do osoby tej dotarła, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności. § 2. Kto znieważa inną osobę za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. § 3. Jeżeli zniewagę wywołało wyzywające zachowanie się pokrzywdzonego albo jeżeli pokrzywdzony odpowiedział naruszeniem nietykalności cielesnej lub zniewagą wzajemną, sąd może odstąpić od wymierzenia kary. § 4. W razie skazania za przestępstwo określone w § 2 sąd może orzec nawiązkę na rzecz pokrzywdzonego, Polskiego Czerwonego Krzyża albo na inny cel społeczny wskazany przez pokrzywdzonego. § 5. Ściganie odbywa się z oskarżenia prywatnego.

Podobne są warunki znieważenia funkcjonariusza publicznego "podczas i w związku z pełnieniem przez niego obowiązków służbowych" (art. 226 kodeksu karnego ).

Może się to stosować do żołnierzy (tylko nie wiadomo których), bo zgodnie z art. 115 kodeksu karnego funkcjonariuszem jest także "osoba pełniąca czynną służbę wojskową, z wyjątkiem terytorialnej służby wojskowej pełnionej dyspozycyjnie" (a także Błaszczak jako minister).

Ponieważ nic nie wskazuje, by LBO działał z zamiarem znieważenia żołnierza czy żołnierzy, trudno uznać, by kogokolwiek znieważył.

Zwłaszcza, że użył formy politycznego happeningu, maskarady, złośliwej, prześmiewczej formy artystyczno-politycznej; w PRL specjalizowała się w takich akcjach Pomarańczowa Alternatywa, ale ówcześni przedstawiciele władzy też nie mieli poczucia humoru.

Znieważenia się zdarzają. Prokuratura postawiła dziennikarzowi "Wyborczej" zarzut znieważenia 31 marca 2017 konkretnego żołnierza Żandarmerii Wojskowej podczas awantury z przejazdem rządowych limuzyn, ale dziennikarz użył „gestu uznanego powszechnie za obelżywy” (inna rzecz czy miał rację, sąd sprawę warunkowo umorzył).

A może znieważenie grobu? Ale tego już w prawie nie ma

Niektóre działania zbrojne LBO toczyły się blisko Grobu Nieznanego Żołnierza, więc może Błaszczak ma na myśli żołnierzy zmarłych, czyli żołnierski (symboliczny) grób.

Art. 262 kodeksu karnego rozumie znieważanie zwłok dosłownie, np. ograbianie i przewiduje karę więzienia nawet do 8 lat!

Art. 262 Kodeksu Karnego

§ 1. Kto znieważa zwłoki, prochy ludzkie lub miejsce spoczynku zmarłego, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. § 2. Kto ograbia zwłoki, grób lub inne miejsce spoczynku zmarłego, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.

Specjalistka tematu prof. Marta Mozgawa-Saj wspomina w pokazanej niżej pracy, że po drugiej wojnie istniało przestępstwo znieważenia grobu żołnierza Wojska Polskiego, ale wraz z nastaniem trwalszego pokoju, zostało wycofane.

"W okresie tuż powojennym obowiązywał dekret z 13 czerwca 1946 roku o przestępstwach szczególnie niebezpiecznych w okresie odbudowy Państwa (tzw. m.k.k.), który w art. 26 przewidywał

karę więzienia do lat 5 lub aresztu za znieważanie lub uszkadzanie zwłok bądź miejsca spoczynku żołnierza Wojska Polskiego lub sprzymierzonego albo osoby, która padła ofiarą zbrodniczych działań faszystowskich.

W art. 27 przewidziany był typ kwalifikowany (w stosunku do art. 25[2]i 26), gdy sprawca czynu działał w okolicznościach szczególnie obciążających) zagrożony karą więzienia do lat 10.

LBO liczyła brakujące głosy PiS-owi

Gdy PiS zgłosił protesty wyborcze do Senatu 2019 i miał nadzieję na powtarzanie liczenia głosów, LBO wyciągnęła pomocną dłoń w akcji "Liczymy głosy". Grupa kilkunastu osób z białymi workami przeszła przez miasto aż pod siedzibę PiS. Zatrzymywani przez policję i ochroniarzy tłumaczą:

"My do prezesa. Głosów brakuje, to je przynieśliśmy. Wszystko z panią Basią umówione".

Składają worki i oferują, że w razie czego są też gotowi dostarczyć dublerów dla niepewnych senatorów.

Hordy pogan pod domem Kaczyńskiego: "cukierek albo pożałujesz"

W Halloween, 31 października 2019, Lotna Brygada w ledwie sześcioosobowym składzie, za to fantazyjnie poprzebierana, postawiła Jarosławowi Kaczyńskiemu twarde warunki: "cukierek albo psikus".

Tłumaczyła policji, że taki jest zwyczaj. Ponieważ Kaczyński nie zareagował na okrzyki i cukierków nie było, powiesili na płocie posesji duży plakat ze zdjęciem Tuska i napisem "Ja, prezes Kaczyński, będę głosował na Tuska".

Funkcjonariuszy dręczyła ciekawość, kto zrobił tego psikusa. Uczestnicy LBO stwierdzili, że to musiał być Kaczyński. I zadali pytanie policji, czy oni też są poprzebierani z okazji Halloween.

"Cukierek albo psikus! Cukierków nie było, więc na płocie został psikus" - podsumowali.

Policja zadziałała błyskawicznie. W minutę od powiadomienia, że w okolice domu zwykłego posła nadciągnęły hordy pogan żądnych cukierków, radiowóz zabezpieczył teren.

Akcji było dużo więcej. Dwu, trzyminutowe filmik są coraz dowcipniejsze, sprawnie montowane, do tego prześmieszne dialogi, dobra muzyka, czasem jak w starym kinie.

Jeszcze jeden przykład - zgłosili się z gotowością urządzenia wyprowadzki marszałkowi Senatu Stanisławowi Karczewskiemu. Na razie bezskutecznie, ale Brygada jest nieustępliwa.

Jak informował portal NaTemat w czerwcu 2018 , wśród organizacji, których aktywiści zaczęli jeździć na spotkania wyborcze kandydatów PiS w 2018 roku były m.in.

  • Grupa Akcja Częstochowa,
  • Grupa Błysk Budzik,
  • KOD,
  • Młodzi Demokraci Radom,
  • Obywatele GW 66-400,
  • Obywatele RP,
  • Obywatele RP Kalisz,
  • Obywatele RP Łódź,
  • Obywatele Solidarni w Akcji,
  • ODnowa,
  • Podwórko Demokracji Morąg,
  • proDemokratyczni,
  • Przystań OKO,
  • Radomianie dla Demokracji,
  • Rebelianty Podkarpackie,
  • Warszawski Strajk Kobiet,
  • WRD.

"Wszystkie one są zazwyczaj stowarzyszeniami, część należała wcześniej do KOD. "Lotna Brygada Opozycji” jak nazwała nas "Gazeta Polska”, a nam się to podoba, jest grupą, która działa ponad podziałami" – tłumaczyła naTemat Katarzyna Wyszomierska, redaktor naczelna portalu skwerwolności.eu.

;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze