Tusk zaprzecza, że mówiąc o "współczesnych bolszewikach" miał na myśli PiS. I chytrze dodaje, że najwyraźniej sam PiS uważa się za bolszewików. To piłkarska kiwka, bo Tusk diagnozował PiS jako potrójnie "bolszewicki": narusza demokrację, jest antyeuropejski i w konsekwencji zagraża polskiej niepodległości. Przesadzona metafora osłabia ten wywód
Po tym, jak jego słowa o "współczesnych bolszewikach" weszły do debaty politycznej - od oburzonych partyjnych dostojników, aż po użytkowników internetu - Donald Tusk wyjaśnił na twitterze:
Typowy był tu głos wicemarszałka Senatu Adama Bielana: "Tusk powinien skupić się na pracy w Brukseli, a nie jątrzyć, judzić i dzielić Polaków". Za polityczny rewanż można też uznać niegrzeczne zachowanie prezydenta Dudy, który nie przywitał Tuska podczas uroczystości pod Pomnikiem Nieznanego Żołnierza.
Tusk z "bolszewikami" przebił się do opinii publicznej, co widać po aktywności internautów w wyszukiwaniu haseł w ostatnich siedmiu dniach od 6 do 13 listopada. Wybraliśmy do analizy trzy hasła: Tusk (żółty), Kaczyński (niebieski), bolszewicy (czerwony)
Jak widać na wykresie, kariera "bolszewików" nie zaczęła się od przemówienia Tuska na Igrzyskach Wolności w Łodzi 10 listopada po południu. Tego dnia wieczorem poziom wyszukiwania (w procentach największego wyniku w analizowanych okresie) wynosił:
Temat przebijał się dopiero po reakcjach na słowa Tuska.
Tłumacząc się na Twitterze Tusk w wyrachowany sposób jeszcze "dołożył" władzom PiS:
Kiedy powiedziałem, że Polacy dziś też mogą pokonać współczesnych bolszewików, wszyscy uznali, że to było o PiS. Nawet PiS tak pomyślał. A to było o bolszewikach, o nikim innym
Tusk tylko na pozór wycofuje się z oskarżenia pod adresem PiS, ale zastawia dodatkową pułapkę. Twierdzi bowiem ni mniej ni więcej, że PiS to "nowi bolszewicy" nie tylko w powszechnym odbiorze, ale nawet sami politycy PiS - wyrażając oburzenie - przypisują własnej partii cechy bolszewików.
Ten zabieg erystyczny byłby uprawniony, gdyby metafora Tuska w przemówieniu 10 listopada była niejasna, ale tak nie było (patrz dowód niżej).
W innym miejscu Tusk dawał jednak do zrozumienia, że być może przesadził z metaforą. Składając życzenia Polsce pod pomnikiem marszałka Piłsudskiego mówił: "Wiem, że na co dzień spieramy się między sobą o kształt naszego państwa i wiem, że czasami robimy to za mocno. Wybacz nam Polsko".
Fragment o współczesnych bolszewikach, pojawia się na koniec przemówienia Tuska. Cały cytat:
"Zresztą, słuchajcie kochani, Józef Piłsudski, kiedy pokonywał bolszewików, a więc kiedy de facto bronił
wspólnoty Zachodu, wspólnoty wolności, bo nie tylko naszej niepodległej ojczyzny, przed taką polityczną barbarią, ze Wschodu w sensie politycznym, nie mówię tu teraz tylko o geografii,
to miał trochę trudniejszą sytuację niż my dzisiaj.
Kiedy Lech Wałęsa pokonywał
bolszewików w jakimś symbolicznym sensie, kiedy wydobył z nas to, co właśnie europejskie, wolnościowe, także narodowe,
to miał o wiele trudniejszą sytuację niż my dzisiaj. Słuchajcie, jeśli oni mogli pokonać bolszewików, to dlaczego wy nie mielibyście dać rady pokonać współczesnych bolszewików.
Pamiętajcie, bez waszych, naszych, Polaków praw i wolności, nie ma niepodległości. I brońcie tych praw, brońcie tej wolności i brońcie polskiej niepodległości, to jest wasze zadanie".
Z całego przemówienia jednoznacznie wynika, że owi współcześni bolszewicy to PiS (czy szerzej - polska prawica). I że Tusk mobilizuje ludzi, by odebrali PiS władzę, zachęca do "wiosny naszej" 2019 roku: "spróbujcie pokazać, czym naprawdę jest polska solidarność, spróbujcie w maju, wiosną pokazać, że wiosna może być wasza, nasza, polska".
Wbrew deklaracji na Twitterze Tusk z premedytacją używa metafory "nowych bolszewików". W jego wywodzie stanowią oni potrójne zagrożenie dla przyszłości Polski: dla wolności i demokracji, dla obecności Polski w Europie i dla polskiej niepodległości, w czym przypominają zarówno wrogów Polski w 1918 roku, jak i ZSRR, któremu wyzwanie rzucił ruch "Solidarności".
Najważniejszym przekazem Tuska jest właśnie ostrzeżenie, że są "w naszym kraju siły polityczne, które chcą zmienić ład, który jest podstawą, fundamentem naszej dzisiejszej i przyszłej niepodległości, to jest oczywiście przyszłość Unii Europejskiej". I jeszcze jaśniej: "ci, którzy kibicują dzisiaj w Europie nacjonalizmom, ci, którzy obstawiają dezintegrację i konflikt, nieuchronnie doprowadzą do zagrożenia absolutnie fundamentalnego także dla polskiej niepodległości".
Tusk unika nazwisk (choć cytuje słowa Dudy o "UE jako wspólnocie wyimaginowanej"), ale
nie ma wątpliwości, że ma na myśli obecne władze: "Jestem gotów uwierzyć tym wszystkim, którzy dzisiaj w Polsce mówią nie chcemy wyjść z UE. Ja się boję raczej tego brytyjskiego scenariusza, im bardziej oni nie chcą wyjść z UE, tym bardziej wychodzą".
Jednoznaczne jest też utożsamienie niepodległości z wolnością, w sensie swobód w demokratycznym państwie prawa:
"Nie ma niepodległości bez praw i wolności. Po to nam niepodległa ojczyzna, aby wolni Polacy mogli korzystać ze swoich praw i swobód. Jeśli naprawdę pragniemy, aby Polska była niepodległa przez kolejne sto lat i dłużej, wszyscy musimy ustanowić wspólnotę celów politycznych, jak wtedy w 1918 i wtedy, jak w 1989 roku. Dla mnie tą wspólnotą jest silna Polska w zjednoczonej Europie. Jest ład konstytucyjny, są rządy prawa, są wolności obywatelskie, są wolne i niezawisłe sądy i media, warto też pamiętać o szczepieniu dzieci".
Demokracja i obecność w Unii Europejskiej - to recepta na zachowanie niepodległości. PiS stanowi zatem potrójne zagrożenie. Jak zwraca uwagę Edwin Bendyk, Tuskowi idzie nie tylko o PiS, ale o "prawicową radykalizację i rządy resentymentu", czyli całą prawicę.
Zamiast zaprzeczać oczywistej oczywistości mógłby Tusk bronić się bardziej merytorycznie. Metaforę Tuska poparł Paweł Wroński potwierdzając, że "PiS to jest współczesny bolszewizm". Cechuje go bowiem:
Współczesny oznacza też, że jest inny od bolszewizmu leninowskiego".
Wroński ma sporo racji, ale nie zmienia to faktu, że skojarzenia z "bolszewizmem" nie ograniczają się do tej charakterystyki.
Bolszewicy, czyli frakcja partii socjaldemokratycznej pod wodzą Lenina, szybko przekształcili się w partię komunistyczną Rosji i całego ZSRR. Naruszając demokratyczny porządek po rewolucji lutowej 1918 roku (inna rzecz, jaka była jakość tej demokracji) bolszewicy sięgnęli po przemoc w rewolucji październikowej. Ich partia przez następne 60 lat prowadziła zbrodniczą politykę wobec własnych obywateli i sąsiednich narodów, używając bezlitosnej okrutnej przemocy. Rządy bolszewików i ich spadkobierców kojarzą się w Polsce z wojną 1920 roku, Gułagiem, NKWD i Katyniem.
Używając bolszewickiej metafory Tusk popełnił zatem błąd pars pro toto. Być może uznał, że naddatek semantyczny ukryty w pojęciu bolszewizmu, posłuży mu w zdeprecjonowaniu przeciwnika politycznego, ale ta kalkulacja może być fałszywa.
Stosując przesadzoną metaforę osłabił własny przekaz, w tym główną myśl, że antydemokratyczna i antyeuropejska prawica w Polsce w warunkach rozchwianego globu może doprowadzić do utraty niepodległości.
Zamiast tego politycy prawicy dowodzą, że Kaczyński nie przypomina Lenina.
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze