0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Przed czwartym spotkaniem w sprawie poprawek PiS do prezydenckich projektów ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym postulaty PiS pozostają tajemnicą. Do spotkania dojdzie o 17:00 w piątek (20 października 2017) w Belwederze. Wiadomo, że kością niezgody jest kwestia wyboru członków Krajowej Rady Sądownictwa - Duda upiera się, aby opozycja miała udział w wyborze sędziów do KRS. PiS podobno wprowadził do prezydenckiego projektu poprawki, które przewidują inną procedurę wyłaniania członków KRS w sytuacji, gdy do porozumienia nie dojdzie. Dokładna treść poprawek PiS nie jest jednak znana.

Pouczanie prezydenta rozpoczęła 18 października posłanka PiS prof. Krystyna Pawłowicz, która oświadczyła, że fakt, iż powita Kaczyńskiego w drzwiach Belwederu nie prezydent, ale minister Krzysztof Szczerski, to „upokorzenie prezesa”. Perorowała:

"Dla siwej głowy i promotora politycznego należy się szacunek".

Wtórowała jej 18 października rzeczniczka PiS Beata Mazurek, która niedwuznacznie przypomniała prezydentowi, komu zawdzięcza stanowisko.

"Wszyscy powinniśmy absolutnie z większym szacunkiem traktować Jarosława Kaczyńskiego, bo jest to jedyny człowiek, któremu udało się uzyskać tak ogromny sukces. To dzięki niemu mamy prezydenta Andrzeja Dudę, to dzięki niemu mamy większość parlamentarną i rząd Prawa i Sprawiedliwości".

Dodała także, że podziwia Kaczyńskiego, zawsze go będzie broniła, że Kaczyński jest niezwykle dobrym człowiekiem, ma ogromną klasę, w ogóle nie jest małostkowy i Polska dla niego jest najważniejsza. Zapewne ten akt strzelisty miłości nie pozostał niezauważony na Nowogrodzkiej.

Prezydenta upomniał w radiowej „Jedynce” 20 października rano minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak, jeden z najbardziej zaufanych ludzi Kaczyńskiego.

"Jestem z natury optymistą i mam nadzieję, że prezydent wypełni zobowiązanie z kampanii wyborczej, dotyczące dogłębnej reformy wymiaru sprawiedliwości. PiS w swoim programie, który był także programem prezydenta w czasie kampanii, wyraźnie o niej mówił. Projekt przedstawiony przez prezydenta wymagał w naszej ocenie korekty, została ona przedstawiona".

Błaszczak pouczył też prezydenta, że trzeba „pamiętać o wyniku wyborów” i dodał, że opozycja nie chce żadnych zmian (co jest niezgodne z prawdą, chociaż rzeczywiście nie chce zmian wprowadzonych przez PiS).

Dzień wcześniej (19 października) Jacek Sasin, poseł PiS, również wyjaśnił prezydentowi w RMF FM, kto jest ważniejszy. Mówił:

"Myślę, że są pewne zasady dobrego wychowania, dobrego tonu. I myślę, że jak tak ważny gość przybywa, to warto go w drzwiach przywitać".

Dodał też, że Kaczyński jest osobą bardzo ważną, ponieważ jest szefem większości parlamentarnej - bez której nie byłoby ani rządu, ani premiera.

"Powiem tak: Jarosław Kaczyński jest kimś ważniejszym niż premier, bo jest szefem większości parlamentarnej. A bez tej większości parlamentarnej nie byłoby ani tego rządu, ani tego premiera. Nie mówimy o protokole. Mówimy o pewnej rzeczywistości politycznej. Rzeczywistość polityczna jest taka: to szef większości parlamentarnej, lider ugrupowania, które wygrało wybory, jest postacią najważniejszą. Bo bez tego sukcesu, do którego poprowadził PiS Jarosław Kaczyński, nie byłoby tego rządu, nie byłoby pani premier, nie byłoby możliwości realizacji tego programu".

Przeczytaj także:

W rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w TVN24 w czwartek 19 października Adam Bielan, wicemarszałek Senatu (Polska Razem) mówił jednak, że do kompromisu jeszcze daleko:

Chciałbym, żeby do tego kompromisu doszło już dawno. Chciałbym, żeby Sejm zaczął procedowanie nad projektami ustaw reformujących sądownictwo. (…) Dziennikarze donoszą, że nasze propozycje nie zostały w pełni zaakceptowane w Pałacu Prezydenckim.

Kwestia tego, kto powinien witać Kaczyńskiego w Belwederze, jest według Bielana bez znaczenia - ponieważ „Jarosław Kaczyński jest politykiem bardzo skromnym”.

W portalu Fakt24.pl Jarosław Gowin, drugi koalicjant PiS, odżegnywał się intensywnie od spekulacji o stworzeniu „partii prezydenckiej” z jego udziałem. Nie popierał jednak prezesa tak jednoznacznie, jak politycy z partii Kaczyńskiego. Ubolewał:

"Po prezydenckim wecie padło wiele niedopuszczalnych słów pod adresem pana prezydenta. Ale też wiele niepotrzebnych ze strony współpracowników głowy państwa. Powiem tak: jesteśmy jak małżeństwo po drobnej sprzeczce z elementami awantury, ale chyba obie strony dziś żałują zbyt gorących sformułowań".

Związek prezydenta i prezesa porównał do małżeństwa, które przeżyło kłótnię, ale w którym nie dojdzie do rozwodu.

Politycy związani z prezydentem odpowiadali mniej emocjonalnie i nie przesądzali, że do porozumienia dojdzie. Prezydencki minister Paweł Mucha, wiceszef Kancelarii Prezydenta, apelował do opinii publicznej o cierpliwość. Mówił:

"Ja bym zresztą tej sprawy o tyle nie demonizował, że rozumuję w kategoriach takich, że najważniejszy jest ten cel i efekt, a tym celem i efektem ma być reforma wymiaru sprawiedliwości".

Projekt prezydenta zakłada:

  • możliwość wniesienia do SN skargi na prawomocne orzeczenie każdego sądu. Skargę nadzwyczajną do SN wnosiłoby się w terminie 5 lat od uprawomocnienia skarżonego orzeczenia; przez 3 lata mogłaby ona być też wnoszona w sprawach, które uprawomocniły się po 17 października 1997 roku. Skargi nadzwyczajne miałyby być generalnie badane przez dwóch sędziów SN i jednego ławnika SN;
  • przepis, by sędziowie SN przechodzili w stan spoczynku w wieku 65 lat z możliwością wystąpienia do prezydenta o przedłużenie orzekania oraz
  • utworzenie Izby Dyscyplinarnej w Sądzie Najwyższym z udziałem ławników;
  • obecni członkowie KRS-sędziowie pełnią swe funkcje do dnia rozpoczęcia wspólnej kadencji wszystkich członków Rady-sędziów, wybranych na nowych zasadach przez Sejm;
  • Sejm wybiera nowych członków KRS-sędziów większością 3/5 głosów na wspólną czteroletnią kadencję; w przypadku braku odpowiedniej liczby głosów każdy poseł mógłby głosować w imiennym głosowaniu tylko na jednego kandydata spośród zgłoszonych. Kandydatów mogłaby zgłaszać Sejmowi tylko grupa co najmniej 2 tys. obywateli oraz grupa co najmniej 25 czynnych sędziów.

Kolejny odcinek serialu o rozmowach Dudy z Kaczyńskim już wieczorem.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze