Minister edukacji Anna Zalewska zapowiada dofinansowanie obiadów dla wszystkich uczniów. Ze wstępnych wyliczeń ministerstwa wynika, że kosztowałoby to miliard rocznie. Z naszych – że czterokrotnie więcej
W ramach programu „Pomoc państwa w zakresie dożywiania” na lata 2014-2020, z dopłat do wyżywienia korzysta zaledwie 13 proc. uczniów i uczennic między 6 a 18 rokiem życia (wg badań Group for Research in APlied). To 700 tys. dzieci. Kwota, jaką ministerstwo pracy przeznacza na siedmioletni program, to 3 850 000 tys. zł, co daje ok. 4,3 zł dziennie na dziecko (nie licząc kosztów obsługi programu).
Taką pomoc dostają dzieci z mniej zamożnych rodzin, na podstawie ustawy o pomocy społecznej. Obowiązek dożywiania spada na gminy, które na mocy ustawy z grudnia 2013 roku dostają na to środki z budżetu państwa.
Kryterium dochodowe, które przyjmuje ustawa, to 951 zł na osobę w rodzinie z jednym rodzicem oraz 771 zł w pozostałych. Takie obostrzenia sprawiają, że większość dzieci, która potrzebuje pomocy, nie dostaje jej. Bywa, że dofinansowania nie dostaje dziecko, którego rodzic przekroczył próg dochodowy o złotówkę.
Teraz to ma się zmienić, bo, jak mówi minister Zalewska, „każde dziecko ma do tego prawo”. Pomysł świetny, o takie rozwiązanie apelował zresztą w 2016 roku RPO Adam Bodnar.
'Usytuowanie pomocy na dożywianie w systemie pomocy społecznej powoduje, że dostępność wsparcia w postaci posiłku w szkole jest limitowana niezależnie od potrzeb dzieci. Możliwość uzyskania prawa do bezpłatnego posiłku mają bowiem tylko te dzieci, których rodziny spełniają kryterium dochodowe określone w ustawie o pomocy społecznej.
Lepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie programu dożywiania o charakterze powszechnym, dla wszystkich uczących się dzieci – mówił RPO.
W polskich szkołach w roku 2015/2016 uczy się:
Łącznie to 4 505 657 uczniów. W roku szkolnym 2016/2017 są 182 dni nauki. Jeśli przyjmiemy dolną granicę ceny jednego posiłku, którą zapowiada minister Zalewska (mówi o kwocie między 5 a 8 zł), to potrzeba na ten cel ok. 4,1 mld złotych. Gdyby nawet przyjąć 4,3 zł koszt wynosi 3,5 mld.
Nie wiadomo, skąd zatem wzięła się kwota 1 mld, która pozwoliłaby przeznaczyć 1,2 zł dziennie na dziecko. Możliwości są następujące:
Za pierwszą możliwościa przemawia to, że min. Zalewska znana jest z pochopnych wypowiedzi i zaskakujących rachunków.
Za drugą fakt, że władze centralne, nie tylko w czasach PiS, często obarczają budżety samorządowe kosztami swoich pomysłów.
Komentarze