Rewolucja szkolna ma - według zapewnień PiS - uratować pracę dla nauczycielek i zatrzymać falę likwidacji szkół. Sprawdziliśmy. Szkół ubywało dwa razy mniej niż uczniów, a nauczycielek/li wręcz przybywało! Teraz z pracą mogą być kłopoty, bo pusty rocznik przetoczy się przez szkoły i zniknie masa roboty dla przedmiotowców
Gdyby nie przystąpiła minister Zalewska do reformy, to mielibyśmy falę likwidacji gimnazjów z powodów demografii
Zachowanie obecnego systemu oznaczałoby- przy dzisiejszym niżu demograficznym - masy bezrobotnych nauczycieli. Nowy system to okazja do ratowania etatów wielu nauczycieli.
Dobroczynnym skutkiem reformy ma być ratowanie pracy nauczycieli, a właściwie nauczycielek, bo kobiety stanowią tu ok. 80 proc. zatrudnionych i ok. 70 proc. dyrektorów/ek. Nowe władze ocalą też szkoły zagrożone przez demografię - spadającą liczbę uczniów. Kryje się za tym sugestia, że poprzednie władze tego nie robiły. Wręcz przeciwnie, likwidowały szkoły i zwalniały nauczycieli/ki.
Sprawdzamy, po kolei, odkrywając rzeczy zaskakujące.
Czy ubywało szkół?
Jak widać na wykresie w ostatnich latach faktycznie likwidowano co roku kilkaset (między 200 a 560) szkół publicznych, najwięcej - w ostatnim roku rządów PiS. Od roku szkolnego 2006/2007 do 2014/2015 ubyło 3068 szkół (liczba szkół zmalała o 10 proc.).
Powodem były zmiany demograficzne plus - w minimalnym stopniu - nowelizacja ustawy oświatowej z sierpnia 2011 r., która zlikwidowała licea profilowane oraz licea i technika uzupełniające.
Trend spadkowy utrzymywał się także w roku 2014/2015, ale zlikwidowano mniej szkół niż poprzednio (198). Ponadto, po raz pierwszy od 10 lat przybyło gimnazjów i szkół podstawowych.
Czy ubywało uczniów?
Winowajcą jest demografia. W latach 2006-2014 liczba uczniów spadła aż o półtora miliona: z 5,7 mln do 4,65. Czyli o ponad 18 proc.
Wielkość subwencji, którą otrzymuje szkoła, zależy od ilości uczniów. Mniej uczniów oznacza mniej pieniędzy.
Jak widać liczba szkół spadała wolniej niż liczba uczniów. To wynik polityki samorządów, które często wolały zwiększyć własne dopłaty niż likwidować szkołę, co zwykle jest decyzją niepopularną i wymaga organizowania dowozu dzieci do innej miejscowości. W mniejszych miejscowościach szkoła jest często jedynym ośrodkiem życia społecznego.
Czy ubywało nauczycieli?
Nie ubywało! Nieznacznie, ale jednak, liczba nauczycieli w latach 2006-2013 wzrosła - o ok. 2 proc.
Uwaga! Przedstawiona statystyka dotyczy wszystkich szkół, nie tylko publicznych. W zestawienie wpadają zatem także nauczyciele/lki z nowego typu szkół niepublicznych, które na dużą skalę powstają ostatnio zwłaszcza w mniejszych ośrodkach. Samorządy nie mogąc utrzymać szkoły publicznej ze zmniejszonej subwencji tworzą własną, której organem założycielskim jest zwykle powstałe do tego celu stowarzyszenie. Kadra nauczycielska jest zatrudniana dalej, ale na gorszych warunkach, bo szkoła nie musi przestrzegać Karty Nauczyciela.
A co teraz będzie?
Wygaszanie gimnazjów to gigantyczna operacja. Gimnazja 2014/2015 to bowiem:
Likwidacja gimnazjów oznacza zatem formalne zwolnienie prawie 8 tys. dyrektorek/órw i ponad 100 tys. nauczycieli/lek. Nie znaczy to, że wszyscy zostaną bez pracy. Część przejdzie do szkół powszechnych i liceów.
Co zagraża nauczycielom?
Jak widać, polski system szkolnictwa “uczy cię”, jak utrzymać zatrudnienie nauczycieli/lek pomimo spadku uczniów. Czy tak będzie dalej?
Są trzy powody, dla których nauczycieli/lek jednak może ubyć:
Wszystko to sprawia, że szczególnie w warunkach ogromnego zamieszania jakie powstanie od września 2016 r., może dojść do zwolnień nauczycieli.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze