"Zamek" w Stobnicy na terenie Natura 2000 mógł powstać m.in. dzięki raportowi z oddziaływania "twierdzy" na środowisko. Raport jest nierzetelny, zawiera przestarzałe dane. W dodatku naukowcy nie wzięli za niego pieniędzy, a inwestor "zapłacił"... sianem i owsem dla koni. A dwóch badaczy dopisano do listy autorów bez ich wiedzy
W Stobnicy, na obszarze Natura 2000 Puszcza Notecka, powstaje budowla stylizowana na średniowieczną twierdzę. Stobnicki „zamek” ma mieć 15 kondygnacji, a jego wieża ma liczyć blisko 50 metrów. Sztuczna wyspa, na której jest budowany, ma 300 metrów długości. Inwestorem jest spółka D.J.T.
Zielone światło inwestycji dała Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Poznaniu. Nie zażądała – choć mogła – całościowego raportu z oddziaływania „zamku” na środowisko. Przeprowadzono jedynie ocenę oddziaływania inwestycji na obszar Natura 2000 Puszcza Notecka.
Raport przygotowała firma ENINA Andrzej Łuczak. Wśród autorów opracowania są wymienieni badacze z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu: prof. Piotr Tryjanowski, dr hab. Tadeusz Mizera, dr hab. Jan Mazurkiewicz, dr inż. Aleksandra Kraśkiewicz, Jacek Więckowski i dr Katarzyna Krupa. Wartość merytoryczna raportu budzi jednak obiekcje specjalistów.
„Od pierwszych stron widać, że raport został niewłaściwie przygotowany” – mówił OKO.press ornitolog Przemysław Wylegała z Polskiego Towarzystwa Ochrony Przyrody „Salamandra”.
Przyrodnik podkreśla, że wniosków nie oparto o rzetelne i aktualne przyrodnicze badania terenowe. Dane dotyczące liczby i rozmieszczenia ptaków, na które powołują się autorzy opracowania, pochodzą z 2010 roku. Czyli są przestarzałe. Całość raportu uzupełniono mocno ogólnymi odwołaniami do literatury ornitologicznej. „Z tego wszystkiego, w sposób uproszczony i pobieżny, wyprowadzono wniosek, że inwestycja nie będzie szkodziła przedmiotom ochrony w obszarze Natura 2000.
Mówiąc wprost, raport sprawia wrażenie pisanego pod inwestora” – mówił nam Wylegała.
To jednak nie wszystko.
Nikt z wykonawców raportu nie otrzymał za wykonanie raportu wynagrodzenia. "Zapłatą" był zakup przez inwestora siana i owsa dla koni żyjących w nieistniejącej już stacji terenowej Uniwersytetu Przyrodniczego w Stobnicy. A dwójkę badaczy dopisano do listy autorów raportu bez ich wiedzy.
"Nie wziąłem pieniędzy. Inni wykonawcy również nie. Właśnie dlatego, by nikt nigdy nie mówił, że te materiały zebraliśmy pod inwestora" - mówił w Tok FM prof. Piotr Tryjanowski z Instytutu Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego. To główny odpowiedzialny za przygotowania raportu oddziaływania stobnickiego "zamku" na przyrodę obszaru Natura 2000 Puszcza Notecka.
"Natomiast w związku z trudną sytuacją stacji terenowej w Stobnicy, na przykład poprosiliśmy pana Pawła Nowaka o to, żeby dla koni, które tam mamy, kupił nam owies, siano. I on to dostarczał przez długi czas" - dodał naukowiec.
Prof. Tryjanowski mówił tu o nieistniejącej już stacji terenowej poznańskiego Uniwersytetu Przyrodniczego w Stobnicy. Sąsiaduje ona z działką, na której budowany jest "zamek". Ten teren został kupiony w roku 2016 przez tego samego inwestora - firmę D.J.T. Nadal żyje tam kilka zwierząt - kilka koników polskich i jeden wilk - którymi opiekują się pracownicy Instytutu Zoologii.
Wspomniany Paweł Nowak to ojciec inwestora, który buduje "zamek" i właściciela firmy D.J.T - Dymitra Pawła Nowaka. Nowak-ojciec wspólnie z prof. Tryjanowskim zasiada w Radzie Fundacji Fauna Polski, na którą w styczniu 2017 r. ufundowała właśnie firma D.J.T. (wkrótce tekst o tej organizacji na OKO.press).
Prof. Tryjanowski podczas audycji bronił się również, że przygotowując raport, on i jego zespół nie wiedzieli dokładnie, jak będzie wyglądał budynek, którego wpływ na środowisko mieli ocenić.
Ale to nieprawda. W raporcie, który podpisał, jest bardzo precyzyjny, prawie dwustronicowy opis wyglądu i wymiarów budynku. Są w nim informacje m.in. o kubaturze, wielkości zabudowań, oświetleniu, przeszkleniach. To wszystko pozwala na wyobrażenie sobie ogromu tej inwestycji.
W raporcie czytamy m.in. [podkreślenia - OKO.press]:
A gdyby nawet prof. Tryjanowski nie wiedział dokładnie, jak będzie wyglądał budynek, to jak mógł napisać w raporcie, że "inwestycja nie będzie znacząco negatywnie oddziaływała na przedmioty ochrony obszarów Natura 2000"? A także że "nie przyczyni się do zmniejszenia spójności i integralności sieci Natura 2000"?
Jak dowiedziało się OKO.press, wśród autorów raportu wymieniono osoby, których o tym nie poinformowano. Chodzi o dr inż. Aleksandrę Kraśkiewicz i Jacka Więckowskiego
"Ja i Jacek Więckowski nie wiedzieliśmy, że zostaliśmy wymienieni jako współautorzy tego raportu" - mówi OKO.press dr inż Kraśkiewicz.
Mówi nam, że na prośbę prof. Piotra Tryjanowskiego przekazali dane i informacje o obserwacjach dotyczących kilku gatunków ptaków z obszaru, na którym budowano potem "zamek". "Wiedzieliśmy, że zostaną wykorzystane w raporcie dotyczącym tej inwestycji. Ale nie braliśmy udziału w jego pisaniu, nie pracowaliśmy też przy formułowaniu jego wniosków" - mówi badaczka. Dodaje, że ona i Więckowski nie dostali żadnego wynagrodzenia i nikt też nie podpisał z nimi żadnej umowy.
"Tym większe jest moje zaskoczenie, że figurujemy na liście autorów. Raport jest dziś mocno krytykowany, a mnie i Jacka traktuje się jak sprzedawczyków" - mów OKO.press dr Aleksandra Kraśkiewicz.
Jacek Więckowski mówi OKO.press, że "czuje się fatalnie w tej sytuacji". "Boję się, że ta sprawa jeszcze długo będzie się za nami wlokła.
W niektórych mediach zrobiono z nas ludzi, którzy wzięli w łapę, by ta inwestycja mogła powstać" - dodaje Więckowski.
OKO.press zapytało prof. Tryjanowskiego: jak to się stało, że dwójka badaczy została wpisana bez swojej wiedzy na listę autorów raportu? I dlaczego nie otrzymali wynagrodzenia? Bo - biorąc pod uwagę falę krytyki, która dziś na to opracowanie spływa - wygląda to bardzo niezręcznie. Zadaliśmy te pytania zanim uczony na antenie Tok FM powiedział, że żaden z badaczy nie otrzymał wynagrodzenia.
Prof. Tryjanowski wymówił się niepamięcią i odesłał nas do swojego kolegi, również współautora raportu, dr hab. Tadeusza Mizery.
"Nikt z autorów raportu nie dostał wynagrodzenia. Opracowanie zrobiliśmy pro publico bono. Dr Aleksandra Kraśkiewicz i Jacek Więckowski zbierali dane dla potrzeb raportu, nie opracowywali jego tekstu" - odpowiedział OKO.press dr hab. Tadeusz Mizera z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
To nie tłumaczy, jak trafili na listę autorów.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Komentarze