Igor Isajew, ukraiński dziennikarz z Warszawy, pozwał do sądu Stanisława Żaryna, pełnomocnika rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej. Chodzi o wpisy Żaryna na Twitterze, w których aktywność Isajewa uznał on za antypolską i antypaństwową.
Isajew pieniądze na opłacenie reprezentującego go w tej sprawie prawnika zebrał w ramach publicznej zbiórki. Środki – w sumie 3280 zł - wpłaciło 56 osób. Za publiczne zniesławienie grozi kara grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
Stanisław Żaryn pełni dziś dwie rządowe funkcje. Jest jednocześnie zastępcą Mariusza Kamińskiego, ministra koordynatora służb specjalnych, oraz pełnomocnikiem rządu do spraw bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej. W ramach realizacji zadań tej drugiej funkcji publikuje na Twitterze wpisy z cyklu „Anatomia dezinformacji”. Opisuje w nich najpopularniejsze rosyjskie narracje dezinformacyjne, a czasami także osoby, które te narracje rozpowszechniają. Najczęściej jego wpisy nie budzą kontrowersji, ponieważ wcześniej podobne treści są ujawniane przez znane media.
Jednak wątek z 8 marca był zaskakujący. Oto Żaryn w ramach „Anatomii dezinformacji” opisał – jak stwierdził w pierwszym tweetcie - „działania informacyjne Igora Isajewa, którego tezy i sposób funkcjonowania mogą prowadzić do wytworzenia nastrojów antyukraińskich w Polsce. Działalność Isajewa może ułatwić propagandzie Rosji osiąganie celów przeciwko RP.” Dodał do tego screen z jego konta na Twitterze, by nikt nie miał wątpliwości, o kogo chodzi.
Igor Isajew to Ukrainiec, który mieszka w Polsce od 15 lat. Jest niezależnym dziennikarzem, prowadzi bloga „Ukrainiec walczący o Polskę”, na którym często odnosi się do spraw bieżących i do polskiej polityki. Nie ukrywa swoich poglądów, czyli między innymi tego, że nie lubi PiS, czy że nie zgadza się z prowadzona przez PiS polityką historyczną. Do tego Isajew jest wyrazisty. W swoich wpisach nie unika kontrowersyjnych stwierdzeń, a jego opinie bywają radykalne. Od tego jednak daleka droga do zarzutów o antypaństwowość, antypolskość czy celowe dążenie do wytworzenia nastrojów antyukraińskich. Zwłaszcza że Isajew jednoznacznie stoi po stronie walczącej z Rosją Ukrainy i wielokrotnie dawał temu wyraz.
Tym większym zaskoczeniem był twitterowy wątek Żaryna, oznaczony hashtagiem #ANATOMIA DEIZNFORMACJI.
Żaryn aktywność Isajewa osadził jednoznacznie w kontekście rosyjskich działań dezinformacyjnych.
Wskazał, że „celem strategicznym Kremla pozostaje wytworzenie niechęci Polaków do pomagania Ukrainie i Ukraińcom”.
W odniesieniu do Isajewa taki kontekst budzi wyjątkowe zdziwienie (dziennikarz sam jest przecież Ukraińcem), zapewne dlatego pełnomocnik w kolejnych wpisach szczegółowo objaśniał logikę zarzutów. Stwierdził, że do podsycania takich nastrojów Rosjanie mogą wykorzystywać „przekazy prowokacyjne, których wydźwięk jest na pierwszy rzut oka proukraiński, ale które w rzeczywistości mają dawać efekty w postaci negatywnych emocji wobec angażowania się na rzecz Ukrainy”. I właśnie w takie działania ma, według Żaryna, wpisywać się aktywność Isajewa. Dla zobrazowania tej teorii załączył screeny czterech tweetów dziennikarza:
Wskazane przez Żaryna tweety nie zawierały fałszywych faktów ani danych, były opiniami, jako takie nie mogą więc być uznane za dezinformację, nawet gdy ktoś się z nimi nie zgadza. Dezinformacja zawsze opiera się bowiem na rozpowszechnianiu fałszywych lub zmanipulowanych informacji. Zamieszczanie takich przykładów w wątku opisanym jako „Akademia Dezinformacji” może wprowadzać w błąd.
W kolejnych wpisach Żaryn stwierdził, że Isajew „przyjmuje maskę dbałości o interesy Ukrainy, ale czyni to w sposób prowokacyjny i zdecydowanie wymierzony w postrzeganie państwa polskiego”, a w reakcji na jego wpisy wśród Polaków „mogą powstawać nastroje antyukraińskie”. Natomiast on sam „może przyczyniać się do osłabienia wiarygodności państwa polskiego w oczach Ukraińców w Polsce”. Może też, według pełnomocnika, negatywnie wpływać na relacje społeczeństwo-państwo czy stosunki polsko-ukraińskie.
Na tym nie koniec. W ostatnich dwóch tweetach Żaryn zadbał o to, by przypomnieć kontekst rosyjski. „Rosyjski przemysł propagandowy jest w stanie wytwarzać na pozór sprzeczne ze swoimi interesami przekazy”, a „celem ostatecznym takich operacji jest doprowadzenie do wytworzenia potencjału podejmowania decyzji i działań korzystnych dla autorów operacji dezinformacyjnych”.
Podsumowując: pełnomocnik rządu napisał o rosyjskich operacjach dezinformacyjnych (a więc świadomych, zaplanowanych działaniach), działaniu na szkodę państwa polskiego i ukraińskiego oraz stosowania prowokacji w celu budowania antyukraińskich nastrojów wśród Polaków – i wszystko to w kontekście aktywności Isajewa.
To poważne zarzuty, zilustrowane budzącymi wątpliwości przykładami, w postaci zaledwie czterech wpisów. Ani słowa o konkretnych działaniach Isajewa.
Nie wiadomo też, na jakiej podstawie Żaryn przypisał niezależnemu dziennikarzowi aż tak istotny wpływ na polskie społeczeństwo.
Przy czym Żaryn jest pełnomocnikiem rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej, jego wpisy mają więc charakter nieomal oficjalny. Są cytowane przez inne media, a wskazywane w nich osoby – oceniane negatywnie. Po marcowym wątku w mediach pojawiły się artykuły o takich choćby tytułach:
„Stanisław Żaryn nie mówi tego wprost, ale przekaz jasno sugeruje, że jestem rosyjskim agentem. To oczywiście absurd, bo jako dziennikarz i autor bloga »Ukrainiec w Polsce« od lat angażuję się w działania na rzecz Ukrainy, ścigam antyukraińskich hejterów i walczyłem przeciwko Kremlowi, zanim PiS stworzył specjalne stanowiska w tym celu” – komentował w marcu wpisy pełnomocnika rządu Igor Isajew.
Zaraz potem założył publiczną zrzutkę na prawnika, który będzie go reprezentował przed sądem w sprawie przeciwko Stanisławowi Żarynowi.
„Tweet Żaryna ma już teraz zasięg ponad 200 tys., czyli więcej niż jakikolwiek jego wpis od początku roku. Zarzucając mi prowokowanie »nastrojów antyukraińskich w społeczeństwie polskim«, sam inicjuje ogromny antyukraiński hejt.
Zajmuje się moim kontem z 1700 followersów, kiedy w Warszawie są robione rosyjskie interesy, także informacyjne, na miliony euro"
– podkreślał w opisie zrzutki. – „Dość wykorzystywania służb w celu oczerniania ludzi i wywoływania nastrojów ksenofobicznych. Przypisywanie mi działalności prorosyjskiej jest wyjątkowo podłą postawą”.
Zebrane pieniądze wystarczyły dziennikarzowi na opłacenie reprezentanta prawnego. 24 czerwca 2023 roku do warszawskiego sądu rejonowego wpłynął prywatny akt oskarżenia przeciwko Stanisławowi Żarynowi. Igor Isajew oskarża Żaryna o zniesławienie, które w Polsce wciąż jest przestępstwem karnym.
„Słowa oskarżonego, że aktywność (…) Igora Isajewa w mediach społecznościowych »obfituje w przykłady działań o charakterze antypolskim i antypaństwowym« – obiektywnie nieprawdziwe – stanowią pomówienie o właściwości mogące poniżyć Igora Isajewa w opinii publicznej i narazić go na utratę zaufania potrzebnego dla wykonywania zawodu dziennikarza” – napisano w uzasadnieniu pozwu. – „Wypowiedź oskarżonego ma charakter celowo stygmatyzujący, przy czym, co istotne, pochodzi nie od osoby prywatnej, ale od osoby pełniącej relatywnie wysoką funkcję publiczną, co wśród części jej odbiorców może wpływać na uznanie jej za wiarygodną już tylko z tego powodu”.
Do momentu zakończenia pisania tego artykułu Stanisław Żaryn nie skomentował informacji o skierowanym przeciwko niemu prywatnym akcie oskarżenia.
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Komentarze