0:000:00

0:00

Proces wytoczyła prokuratorowi generalnemu Małgorzata Wilkosz-Śliwa, była śledcza Prokuratury Generalnej (na zdjęciu - w 2001 roku).

Gdy władzę nad prokuraturą na początku 2016 roku przejął Zbigniew Ziobro Wilkosz-Śliwa, podobnie jak ponad 100 innych doświadczonych prokuratorów, została zdegradowana. Pretekstem do czystek personalnych była reorganizacja prokuratury i m.in. likwidacja Prokuratury Generalnej.

Małgorzata Wilkosz-Śliwa dostała przydział do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Ochota, czyli do najniższego szczebla prokuratury.

Nie pogodziła się jednak z decyzją Ziobry, przekreślającą cały jej zawodowy dorobek i upokarzającą dla doświadczonej śledczej.

Przeczytaj także:

Sąd Najwyższy: kompetencje śledczych powinny być wykorzystywane optymalnie

Najpierw odwołała się do Sądu Najwyższego, ale ten, w lipcu 2016, jej odwołanie odrzucił. Uznał, że prokurator nie ma takiego statusu jak nieusuwalni sędziowie, więc ochrony swoich praw pracowniczych może dochodzić w sądzie pracy. Stwierdził też, że co prawda ustawa wprowadzająca reorganizację w prokuraturze nie zawiera prawa do odwołania od decyzji o zmianie miejsca i stanowiska pracy, ale śledczy może się odwołać na podstawie Prawa o prokuraturze.

Sąd Najwyższy uznał, że taka decyzja nie tylko zmienia miejsce pracy prokuratora, ale też nakłada na niego nowe obowiązki służbowe. A kompetencje śledczego powinny być wykorzystane optymalnie. Więc sąd pracy może zbadać zasadność takiej decyzji.

Decyzja motywowana osobistymi uprzedzeniami?

Wilkosz-Śliwa, zgodnie z zaleceniami SN, złożyła więc w 2016 roku pozew do sądu pracy. Chce, by uznał decyzję Ziobry za nieważną oraz by zobowiązał go do mianowania jej na równorzędne stanowisko z tym, jakie zajmowała w zlikwidowanej Prokuraturze Generalnej (zastąpiła ją Prokuratura Krajowa). Jeśli ten postulat nie może być zrealizowany - wnosi o przeniesienie jej w stan spoczynku, czyli na prokuratorską emeryturę.

W pozwie pisze, że decyzja o degradacji nie miała uzasadnienia ani pouczenia o odwołaniu.

Podkreśla, że ustawa na podstawie, której przeniesiono ją do rejonu zezwala na nieograniczoną degradację i weryfikację doświadczonych śledczych.

Przypomina, że pracę w prokuraturze zaczęła w 1986 roku. W 2004 roku awansowała do Prokuratury Krajowej, a od 2010 pracowała w Prokuraturze Generalnej. Od ponad 10 lat występowała przed Sądem Najwyższym, w sprawach kasacyjnych.

„Ta decyzja to wyraz dyskryminacji. Była ona motywowana uprzedzeniami o charakterze osobistym. Po raz kolejny, gdy Zbigniew Ziobro jest Prokuratorem Generalnym, poddana jestem procedurze zmiany miejsca zatrudnienia” - podkreśla w pozwie Wilkosz-Śliwa.

Po raz pierwszy Ziobro zdegradował ją w 2006 roku. Rok wcześniej Wilkosz-Śliwa zawiesiła pracę w prokuraturze i kandydowała bez powodzenia do Sejmu z listy SdPL. Ziobro z Prokuratury Krajowej delegował ją do pracy w Prokuraturze Rejonowej w Zabrzu. Nie podjęła pracy w tym mieście, bo była na zwolnieniu lekarskim. Toczyło się wtedy przeciwko niej postępowanie dyscyplinarne, ale je umorzono.

Z jakich powodów obecny minister sprawiedliwości miałby być uprzedzony do niej?

„Może to wynika z moich wcześniejszych kontaktów z Ziobro, jako kandydatem na aplikanta w okręgu prokuratury w Krakowie. Byłam w komisji egzaminacyjnej. [Jak pisała "Gazeta Wyborcza", Ziobro oblał egzamin na aplikację w Krakowie i zdał go dopiero w Katowicach - red.].

Potem miałam z nim kontakty jako posłem, gdy byłam rzecznikiem Prokuratora Generalnego [Ziobro atakował wówczas prokuraturę za zaangażowanie po stronie SLD - red.]” - rozważa w swoim pozwie prokurator.

Dodaje, że niechęć Ziobry do niej, wiąże się z dyskryminującymi działaniami wobec niej. „Niechęć ta jest nie tylko widoczna, ale i odczuwalna w postaci kolejnych decyzji kadrowych, dolegliwych i niemających racji. Jako niezależny prokurator nie mam obowiązku ich znosić.”

Wilkosz-Śliwa przekonuje, że decyzja Ziobry neguje jej kompetencje zawodowe i dorobek, a także narusza jej zawodową godność.

Uważa, że to ona powinna wyrazić zgodę na przeniesienie. Nie jest ona wymagana tylko w przypadku reorganizacji, a zdaniem Wilkosz-Śliwy prawdziwej reorganizacji w prokuraturze nie było. Prokuratura Krajowa, która zastąpiła Prokuraturę Generalną zmieniła tylko szyld i przejęła wszystkie funkcje poprzedniczki.

Wilkosz-Śliwa przypomina, że w 2009 roku, gdy likwidowano Prokuraturę Krajową i powoływano niezależną prokuraturę na czele z Andrzejem Seremetem, też przenoszono prokuratorów na niższe szczeble, ale śledczy mogli się wtedy temu sprzeciwić i przejść na emeryturę. Teraz takiego wyboru nie mają.

Wtedy przeciwko przenoszeniu śledczych protestował prezydent Lech Kaczyński. Mówił, że ma ono znamiona weryfikacji i godzi w ich niezależność.

Pełnomocnik Ziobry: sąd nie może badać legalności decyzji

Stołeczny sąd rejonowy w listopadzie 2016 roku, ze względów proceduralnych, odrzucił pozew Wilkosz-Śliwy. W lutym 2017 roku Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał jednak go przyjąć.

W czerwcu 2017 roku nadeszła odpowiedź. Napisała ją w imieniu Ziobry mecenas Małgorzata Ułaszonek-Kubacka.

Chce, by sąd odrzucił pozew, bo uważa, że nie można odwołać się od decyzji prokuratora generalnego. Poza tym decyzja Ziobry w tym zakresie jest uznaniowa. Sąd nie może badać jej legalności i zasadności.

Pełnomocnik prokuratora generalnego podkreśla, że pracodawcą Wilkosz-Śliwy jest prokuratura z Ochoty. Poza tym pozew został złożony po terminie i powinien być odrzucony. Wilkosz-Śliwa tłumaczyła, że złożyła go po terminie, bo wcześniej odwołała się do Sądu Najwyższego i dopiero gdy ten odrzucił jej sprawę, mogła złożyć pozew.

Wyrok ważny dla innych śledczych

Nie wiadomo co zrobi sąd. Wilkosz-Śliwa na początku tego roku, ze względu na staż pracy i wiek uzyskała prawo do wcześniejszej emerytury. Jej żądanie dotyczące przeniesienia na emeryturę lub na równoważne stanowisko jest więc nieaktualne. Do pracy w prokuraturze na Ochocie nigdy nie przyszła. Cały czas była na zwolnieniu lekarskim. Prokuratura wysyłała lekarza z ZUS, by skontrolował czy zwolnienie są zasadne, ale okazywało się, że śledcza nie symulowała choroby.

Decyzja sądu w tej sprawie będzie miała znaczenie dla innych zdegradowanych śledczych. Blisko pięćdziesieciu z nich szuka sprawiedliwości w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu (podnoszą, że nie istnieje procedura odwołania się od decyzji o degradacji). Kilka tygodni temu Trybunał odrzucił pierwszą taką skargę, uznając, że śledczy, który ją wniósł, nie wyczerpał drogi sądowej w Polsce. Znaczenie dla tego rozstrzygnięcia miało orzeczenie Sądu Najwyższego w sprawie Wilkosz-Śliwy, w którym sąd uznał, że odwołanie od degradacji można złożyć do sądu pracy w Polsce.

Teraz śledczy zastanawiają się, czy złożyć pozwy w Polsce, występując o przywrócenie terminu do ich złożenia.

„Wykorzystamy każdą drogę, by zakwestionować wadliwe przepisy i ich wykonanie. Będziemy walczyć o ludzką i zawodową godność” – mówi w rozmowie z OKO.press Krzysztof Parchimowicz, prezes stowarzyszenia niezależnych prokuratorów Lex Super Omnia.

On sam został zdegradowany do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów.

Prokurator Małgorzata Wilkosz-Śliwa w związku z tym, że pozwała swojego szefa może mieć postawione zarzuty dyscyplinarne. Rzecznik dyscyplinarny bada, czy złamała przepisy, nakazujące śledczym informowanie przełożonych o sprawach, w których są stroną. Wilkosz-Śliwa nie poinformowała o swojej sprawie w sądzie.

;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze