0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Dzień po ogłoszeniu założeń ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i o Sądzie Najwyższym prezydent Andrzej Duda skierował je do Sejmu. We wtorek 26 września 2017 popołudniu pojawiły się na sejmowej stronie internetowej. Oznacza to, że wbrew zapowiedziom, prezydent nie podda swoich projektów konsultacjom społecznym.

OKO.press analizuje tekst ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Ustawę o Sądzie Najwyższym opiszemy w osobnym tekście.

Prezydencki projekt nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa nie jest długi - liczy sześć stron. Prezydent nie proponuje zmiany uprawnień i kompetencji KRS.

Prezydent chce przede wszystkim, tak jak proponował PiS, zmienić sposób wyboru sędziowskich członków KRS.

Zgodnie z Konstytucją sędziowie mogą wybrać spośród siebie 15 członków KRS, co daje im dziś większość w 25-osobowej Radzie. Pozostałych 10 członków KRS to: prezesi Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego oraz ośmiu polityków: posłowie (czterech wybranych przez Sejm), senatorowie (dwóch wybranych przez Senat) oraz przedstawiciel prezydenta i minister sprawiedliwości.

Pierwsza tura: 3/5 Sejmu

Prezydent Duda proponuje, by 15 sędziów do KRS wybierał Sejm większością 3/5 głosów. PiS chciał ich wybierać zwykłą większością. Nie ma w Sejmie dość głosów, musiałby więc dogadać się z posłami Kukiz'15 i posłami niezależnymi, żeby przeforsować „swoich” kandydatów.

Propozycja prezydenta, podobnie jak ustawa PiS, upolitycznia wybór sędziów. Jest sprzeczna z Konstytucją, która wyraźnie mówi, że Sejm może wybrać jedynie czterech swoich przedstawicieli, a Senat - dwóch.

Nabór sędziów do nowej KRS będzie ogłaszał Marszałek Sejmu. Kandydatów będzie mogła zgłosić grupa dwóch tysięcy obywateli lub grupa 25 czynnych sędziów. Jedna grupa będzie mogła zgłosić jednego kandydata. Kandydatów będą opiniować prezesi sądów, uwzględniając m.in. ich dorobek orzeczniczy, czy wydawali precedensowe lub ważne społecznie wyroki oraz kulturę ich pracy.

W porównaniu z projektem PiS to propozycja utrudniająca przejęcie Rady przez polityków. PiS chciał, by kandydatów mogli zgłaszać prokuratorzy podlegli Zbigniewowi Ziobrze. Setkę popierających PiS sędziów znaleźć jest o wiele trudniej.

Upolitycznieniem Rady może jednak skończyć się propozycja, by kandydatów zgłaszały grupy obywateli. Łatwo sobie wyobrazić, że sympatycy jakiejś partii skrzykną się i zgłoszą przychylnego jej sędziego. PiS ma już w 25-osobowej KRS pięcioro swoich przedstawicieli (dwoje posłów, dwóch senatorów i ministra sprawiedliwości), nie licząc reprezentanta prezydenta. Żeby zdobyć większość w całej Radzie potrzebuje więc jedynie ośmiu zaufanych sędziów.

Druga tura: PiS ma większość

Sejm na wybór członków KRS spośród tak zgłoszonych kandydatów będzie miał 90 dni. Jeśli w tym czasie nie zdoła wybrać choć jednego z 15 sędziowskich członków KRS, wolne stanowiska będzie obsadzał w drugiej turze głosowania. Dla Prawa i Sprawiedliwości obowiązujące w niej zasady są korzystniejsze, niż w turze pierwszej.

Podczas drugiej tury odbędzie się jedno głosowanie nad wszystkimi kandydatami. Każdy poseł będzie miał w nim jeden głos i będzie mógł głosować na jednego kandydata. Wybrani zostaną ci sędziowie, którzy zbiorą najwięcej głosów. Jeśli liczba głosów "za" będzie równa, decydować będzie mniejsza liczba głosów "przeciw". Jeśli i ta procedura zawiedzie - głosowanie zostanie powtórzone.

Według obliczeń OKO.press przy założeniu, że kluby poselskie skutecznie zaprowadzą dyscyplinę przy głosowaniu, do wyznaczenia członka KRS wystarczy nawet 28 głosów. Klub PiS, do którego należy obecnie 236 posłów, może więc spokojnie liczyć na przegłosowanie ośmiu kandydatur, o ile wykażą się dyscypliną.

Kluby opozycyjne – PO, Nowoczesna, PSL, Europejscy Demokraci – łącznie mają 182 głosy (PO 136, N 27, PSL 15, ED – 4). Jeśli dogadają się między sobą i równo podzielą głosy, mogą liczyć na powołanie do KRS sześciu sędziów.

Kukiz’15 z 32 posłami może wprowadzić tylko jednego „swojego” sędziego.

Przerwanie kadencji KRS

Projekt prezydenta zakłada, że kadencja wszystkich sędziów, członków KRS będzie zaczynać się w tym samym czasie i w tym samym czasie kończyć. Dziś kadencje są nierówne.

Prezydent proponuje, by kadencja obecnych sędziowskich członków KRS zakończyła się wraz z rozpoczęciem kadencji sędziów wybranych na ich miejsce.

Formalnie oznacza to skrócenie czteroletniej kadencji obecnej KRS i jest sprzeczne z Konstytucją. W praktyce kadencja nie musi być skrócona, bo większości obecnych sędziów kończy się ona w lutym i marcu 2018 roku. PiS może poczekać do tego czasu z wyborem nowych członków.

Tym bardziej, że ustawa ma wejść w życie 30 dni po jej ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw, a potem Sejm musi poczekać na nabór kandydatów.

Ponadto prezydent proponuje drobne zmiany w trybie pracy KRS np. chce, by jej obrady były transmitowane w internecie.

Prezydent nie zaakceptował pomysłu PiS, by powołać w KRS dwa zgromadzenia. Wzmacniałby on pozycję polityków, ale nie był potrzebny do przejęcia kontroli nad Radą. Dzięki propozycji prezydenta PiS i tak będzie mógł ją przejąć wybierając sobie do niej posłusznych sędziów.

;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze