„Zaostrzenie kar dla gwałcicieli i większa ochrona ofiar gwałtów” to hasło ogłoszonych przez resort sprawiedliwości założeń nowelizacji Kodeksu karnego. Cel zasługuje na poparcie. Problem jednak w tym, że gdy zestawi się go z proponowanymi zmianami, popaść można w konsternację. Odstrasza gwałcicieli nie wysokość kary, ale jej nieuchronność
Ministerstwo twierdzi, że celem reformy jest ukrócenie praktyki łagodnego karania sprawców zgwałceń. Odpowiedzią na to społeczne oczekiwanie ma być podwyższenie kar minimalnych w kodeksie. Oceniając ten projekt warto najpierw zadać sobie kilka pytań:
W tym tekście - pierwszym z cyklu - autor stara się odpowiedzieć na powyższe pytania. W kolejnym przedstawi własne propozycje zmian przepisów kodeksu karnego, a także obowiązujących procedur dotyczących skutecznego ścigania tego przestępstwa.
Artur Pietryka jest adwokatem w Okręgowej Radzie Adwokackiej w Warszawie, prowadzi indywidualną kancelarię adwokacką. Współpracownik Programu Spraw Precedensowych Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, a w przeszłości koordynator Programu Monitoring procesu legislacyjnego w obszarze wymiaru sprawiedliwości, członek Obywatelskiego Forum Legislacji, autor kilkudziesięciu publikacji poświęconych tematyce legislacji oraz prawom człowieka.
Powstają dwie wątpliwości.
Po pierwsze, czy już dziś Kodeks karny nie daje sądom instrumentów takich, by wymierzać gwałcicielom kary sprawiedliwe i adekwatne?
Dziś ustawa przewiduje
Gdy porówna się to z innymi przestępstwami, to nasuwa się wniosek, że zgwałcenie należy do tych, za które ustawa przewiduje kary bardzo surowe.
Po drugie, Ministerstwo Sprawiedliwości poza zdawkowymi wypowiedziami medialnymi, nie przedstawiło jeszcze żadnych analiz, które wskazywałyby, iż kary aktualnie orzekane nie są wystarczająco surowe.
A dane, którymi Ministerstwo Sprawiedliwości dysponuje, nie pokazują aż tak wyraźnie „pobłażliwości” dla sprawców.
Przykładem jest tu okoliczność, iż w 2016 roku skazane zostały 684 osoby, z czego:
Warto jedynie dodać, że
Wbrew przekazowi towarzyszącemu dyskusji nad karaniem gwałcicieli, zapowiadana reforma Kodeksu karnego nie będzie też raczej oddziaływać na szerokie rzesze społeczeństwa. W praktyce będzie to kilkaset osób.
Między bajki należy włożyć ufność w „odstraszający” charakter możliwych do orzeczenia kar dla przyszłych sprawców. Już dawno udowodniono, że nie potencjalna surowość, ale nieuchronność kary działa profilaktycznie.
Można zatem zapytać, kim są te setki „zainteresowanych” reformą?
Po pierwsze, są to sprawcy, którzy dopiero popełnią najsurowsze i najbardziej odrażające zgwałcenia. Najczęściej są to osoby z dysfunkcjami seksualnymi i psychicznymi. Rocznie skazuje się 150-200 takich osób. Oni rzeczywiście mogą odczuć surowość przyszłych sankcji, ale czy potencjalna możliwość ich orzeczenia, odstraszy ich od popełnienia przestępstwa?
W tym zakresie wskazać należy, że projekt zmierza też do bardziej kazuistycznego opisania tych kwalifikowanych zgwałceń.
Mają tu zostać wyeksponowane zgwałcenia: kobiety ciężarnej, a także te popełnione przy użyciu niezwykle niebezpiecznych przedmiotów lub sposobów, czy też z utrwaleniem przebiegu czynności.
Wątpliwość tego zabiegu wynika z tego, że już dziś takie przypadki sąd uznać może za zasługujące na szczególne potępienie, co znajduje też wyraz w adekwatnej ich kwalifikacji.
Zastrzeżenia można też mieć do celowości określenia nowego typu zgwałcenia, którego skutkiem byłaby śmierć pokrzywdzonego. W takich sprawach, przy obecnym kształcie przepisów, należy raczej założyć, iż prokuratura i sądy będą przyjmować, że doszło do morderstwa.
Po drugie, reforma dotknie gwałcicieli-recydywistów, przy czym tych dopiero przyszłych. Dodać jedynie wypada, że rocznie skazuje się ich kilkadziesiąt.
Po trzecie, reforma ograniczy jeszcze bardziej, lub zamknie w ogóle, możliwość starania się przez skazanych o warunkowe przedterminowe zwolnienie z więzienia. W tym zakresie danych brak, ale patrząc w ilu przypadkach orzeka się bezwzględne pozbawienie wolności, należy szacować, że może to dotyczyć kilkuset osób.
Po czwarte, wszystkich bez wyjątku gwałcicieli nowelizacja Kodeksu karnego dotknie tylko poprzez wprowadzenie zakazu zbliżania się, który może być kontrolowany przy użyciu systemu dozoru elektronicznego. Takie rozwiązanie zasługuje akurat na aprobatę. Jednakże może być też tak, że zakaz zbliżania w wielu przypadkach może okazać się jedynie sankcją „na papierze”, jeśli np. sprawca i pokrzywdzony/pokrzywdzona mieszkają w dużych odległościach od siebie.
Reforma obojętna dla…
Co z tego wynika? Niestety wniosek, że propozycje Ministerstwa Sprawiedliwości mogą mieć dość wąski zakres oddziaływania.
Gwałciciele pospolici, a którymi najczęściej okazują się mężowie, partnerzy, byli partnerzy, znajomi, czy po prostu osoby przypadkowo spotkane np. w dyskotece, mogą spać spokojnie.
W nich proponowane zmiany w Kodeksie karnym w niewielkim stopniu uderzą, jeśli ograniczą się do wymuszenia siłą pospolitego „obcowania płciowego” lub molestowania.
Adwokat w Okręgowej Radzie Adwokackiej w Warszawie, prowadzi indywidualną kancelarię adwokacką. Współpracownik Programu Spraw Precedensowych Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, a w przeszłości koordynator Programu Monitoring procesu legislacyjnego w obszarze wymiaru sprawiedliwości, członek Obywatelskiego Forum Legislacji, autor kilkudziesięciu publikacji poświęconych tematyce legislacji oraz prawom człowieka.
Adwokat w Okręgowej Radzie Adwokackiej w Warszawie, prowadzi indywidualną kancelarię adwokacką. Współpracownik Programu Spraw Precedensowych Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, a w przeszłości koordynator Programu Monitoring procesu legislacyjnego w obszarze wymiaru sprawiedliwości, członek Obywatelskiego Forum Legislacji, autor kilkudziesięciu publikacji poświęconych tematyce legislacji oraz prawom człowieka.
Komentarze