0:000:00

0:00

KRS wstrzymuje ocenę 265 asesorów mianowanych przez Ziobrę. W piątek 13 października 2017 ministerstwo sprawiedliwości przesłało Krajowej Radzie Sądownictwa do zaopiniowania wniosek o przydzielenie stanowisk w sądach asesorom, nie dało jej jednak środków do oceny kandydatów.

To absolwenci Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury. Są tzw. sędziami na próbę. Po czterech latach mogą stać się pełnymi sędziami. Jako asesorzy mogą pełnić prawie wszystkie obowiązki sędziego. Od sędziów różni ich przede wszystkim to, że mianuje ich nie prezydent na wniosek KRS, lecz minister sprawiedliwości. Trybunał Konstytucyjny uznał 10 lat temu podporządkowanie asesorów ministrowi za niekonstytucyjne, ustawa została zmieniona, ale PiS teraz przywrócił zakwestionowane przez TK przepisy.

Asesorzy mogą być bardziej podatni od sędziów na polityczne naciski. Jeśli zrezygnują z asesury lub zostaną odwołani ze stanowiska, będą musieli zwrócić stypendium pobierane w KSSiP, czyli ok. 100 tys. zł.

Asesorzy, których minister Zbigniew Ziobro mianował we wrześniu, sami wybrali sobie sądy, w których chcą orzekać z listy wolnych etatów asesorskich. Rola KRS sprowadza się - w przypadku negatywnej oceny konkretnej osoby - do możliwości sprzeciwienia się powierzeniu obowiązków sędziego. Odwołania od negatywnych opinii KRS rozpatruje Sąd Najwyższy.

Na ocenę kandydatów i wydanie decyzji we wszystkich 265 przypadkach Rada ma 30 dni. To zadanie niemożliwe do wykonania. I to z dwóch powodów.

Za mało czasu, żadnych informacji

Po pierwsze, to zbyt krótki czas na rzetelne rozpatrzenie wszystkich kandydatur. Byłoby to trudne nawet gdyby Rada zajmowała się tym non stop przez miesiąc, a przecież sędziowie, stanowiący jej większość, muszą także pracować w swoich sądach.

Po drugie, ministerstwo sprawiedliwości nie udostępniło Radzie żadnych informacji o asesorach, przesłało tylko listę nazwisk. W komunikacie z dzisiejszego posiedzenia Prezydium Krajowej Rady Sądownictwa poinformowało, że nie dostała wszystkich wymaganych przez prawo dokumentów. Czyli informacji z Krajowego Rejestru Karnego i informacji od właściwego komendanta wojewódzkiego Policji albo Komendanta Stołecznego Policji ani nawet samego wniosku o powierzenie pełnienia obowiązków sędziego.

"Ministerstwo Sprawiedliwości nie dało też Radzie dostępu do systemu informatycznego zawierającego informacje o kandydatach - ich pracy w szkole, wynikach egzaminów, opiniach, nie dostaliśmy nawet ich życiorysów. Zgłaszaliśmy już problem resortowi, ale nie dostaliśmy odpowiedzi" - mówi OKO.press sędzia Waldemar Żurek, rzecznik KRS.

Wobec tego Prezydium KRS zdecydowało, że nie oceni asesorów, bo wniosek ministra sprawiedliwości nie spełnia formalnych wymagań. Zdaniem Rady wstrzymuje to rozpoczęcie 30-dniowego terminu na ocenę asesorów.

W konsekwencji nie będzie można wysłać ich do pracy w sądach, dopóki minister Ziobro nie uzupełni wniosku.

Ziobro i tak sobie poradzi

Trudno oprzeć się hipotezie, że resort sprawiedliwości celowo nie daje Radzie dostępu do informacji o asesorach.

  • Jeśli Rada nie zgłosi sprzeciwu, po miesiącu asesorzy automatycznie rozpoczną pracę.
  • Jeśli Rada zablokowałaby ich w ciemno, PiS będzie miał okazję do obarczenia KRS winą za krzywdzenie niewinnych asesorów i działanie na szkodę sądów, które pilnie potrzebują rąk do pracy.

Minister Ziobro wstrzymywał od wyborów parlamentarnych ogłaszanie konkursów na stanowiska sędziowskie, przez co do obsadzenia jest ponad 500 etatów (wszystkich sędziów jest niecałe ok. 10 tys.). Niedobory kadrowe już teraz wpływają na przewlekłość procesów: w 2016 roku proces trwał średnio 4,7 miesiąca; w I połowie 2017 roku 5,4 miesiąca.

Jednak dalsze przeciąganie obsadzenia stanowisk asesorskich może być ministrowi Ziobrze na rękę. Dostanie kolejny argument za przerwaniem kadencji sędziów obecnie zasiadających w Radzie, a także zyska czas na uchwalenie nowych ustaw o KRS i Sądzie Najwyższym, które podporządkują je PiS. Sprawa utknęła z powodu weta prezydenta Dudy.

;

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze