0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Porzycki / Agencja GazetaJakub Porzycki / Age...

O śmierci poety poinformowała "Gazeta Wyborcza" 21 marca wieczorem.

„Piszę tak powoli, jakbym miał żyć dwieście lat.

Szukam obrazów, których nie ma,

a jeśli są to zwinięte i schowane

jak letnie ubrania w zimie,

gdy mróz kaleczy usta.

Marzę o absolutnym skupieniu; gdybym je znalazł

zapewne przestałbym oddychać”.

- pisał Zagajewski w wierszu „Pokój” (2000).

Urodził się w 1945 roku we Lwowie; w tym samym roku jego rodzina repatriowała się do Gliwic. Skończył filozofię i psychologię na Uniwersytecie Jagiellońskim, wykładał na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.

Powołaniem Zagajewskiego była jednak nie akademia, ale literatura (i w mniejszym stopniu - polityczne zaangażowanie). Był jednym z najbardziej znanych przedstawicieli „Nowej Fali” w poezji - obok m.in. Juliana Kornhausera, Stanisława Barańczaka i Ryszarda Krynickiego - oraz wybitnym eseistą.

„Sam druk pierwszego wiersza był nagrodą. Nosił tytuł «Muzyka» i ukazał się w 1967 r. w «Życiu Literackim» – wybrany przez Wisławę Szymborską. Pamiętam nieśmiałość młodego poety, który marzy o tym, by coś opublikować, i na początku wydaje mu się to niemożliwe, bo wszyscy koledzy, którzy wysyłają wiersze do czasopism, dostają listy z odmową”

- wspominał swój debiut w wywiadzie dla „Tygodnika Powszechnego” w 2017 roku.

Pokolenie poetów urodzonych tuż po wojnie weszło w dużej części na drogę politycznej opozycji wobec komunistycznego reżimu. Zagajewski m.in. był sygnatariuszem „Listu 59” (1975), głośnego protestu ludzi sztuki, nauki i kultury przeciwko zmianom w konstytucji PRL, do której wpisano wówczas m.in. sojusz ze Związkiem Radzieckim.

Za karę został później objęty zapisem cenzury. Podobnie jak wielu zaangażowanych w działalność opozycyjną intelektualistów, po wprowadzeniu stanu wojennego (1981) znalazł się na emigracji, na której spędził 20 lat.

Pisał poezję wzniosłą i wysoką, zajmując się fundamentalnymi kwestiami egzystencjalnymi i moralnymi („Poezja wzywa do życia, do odwagi / w obliczu cienia, który się powiększa” - pisał w jednym z wierszy).

Lista jego poetyckich nagród jest zbyt długa, aby ją przytaczać; otrzymał m.in. nagrodę Kościelskich (1975), Chińską Nagrodę Literacką Zhongkun (2013, tzw. chiński Nobel) oraz Międzynarodową Nagrodę Literacką Neustadt (2004, tzw. mały Nobel).

„Wielkiego” Nobla nigdy nie dostał, chociaż był wielokrotnie typowany na jednego z wiodących kandydatów.

„Wiem, że w codzienność tego, kto Nobla dostaje, wkrada się element koszmaru - zabrany jest mu rok z życia. Doris Lessing powiedziała, że był on najgorszy w jej życiu. To nie żarty, przed tym nie da się schować. I jednocześnie przychodzi gigantyczny zaszczyt. W każdym razie ja przez rok o Noblu nie myślę w ogóle - tylko te dwa dni są wyjątkiem, potem znowu przychodzi zapomnienie. 363 dni spokoju”

- komentował to w „TP” w 2017 roku.

Zagajewski do końca życia był bardzo zaangażowany politycznie. W 2015 roku dołączył do oficjalnego komitetu poparcia Bronisława Komorowskiego w wyborach na prezydenta RP.

„Polska była szanowana na świecie i przestała. Doprowadzili do tego ci fanatyczni patrioci. Podróżuję dużo i naprawdę widzę, do jak niesamowitego obniżenia rangi naszego kraju doszło. Znowu jesteśmy pariasem, państwem peryferyjnym, którego nikt nie słucha i nikt nie traktuje poważnie”

- krytykował rządzących w wywiadzie dla „Wyborczej” w 2019 roku.

Przypominamy dwa wiersze poety.

Klęska (z tomu „List. Oda do wie­lo­ści”, 1983)

Na­praw­dę po­tra­fi­my żyć do­pie­ro w klę­sce.

Przy­jaź­nie po­głę­bia­ją się,

mi­łość czuj­nie pod­no­si gło­wę.

Na­wet rze­czy sta­ją się czy­ste.

Je­rzy­ki tań­czą w po­wie­trzu

za­do­mo­wio­ne w ot­chła­ni.

Drżą li­ście to­po­li,

tyl­ko wiatr jest nie­ru­cho­my.

Ciem­ne syl­wet­ki wro­gów od­ci­na­ją się

od ja­sne­go tła na­dziei. Ro­śnie mę­stwo.

Oni, mó­wi­my o nich, my - o so­bie,

ty o mnie. Gorz­ka her­ba­ta sma­ku­je

jak bi­blij­ne prze­po­wied­nie. Oby

nie za­sko­czy­ło nas zwy­cię­stwo.

Wiersz opublikowany w 1983 roku jako część to­mi­ku „List. Oda do wie­lo­ści”. W 2017 r. przypomniał go Timothy Garton Ash w wykładzie "Zmarnowana rewolucja 1989. Polacy, czy naprawdę żyć umiecie dopiero w klęsce?" wygłoszonym 3 czerwca 2017 r. na zaproszenie Archiwum Osiatyńskiego.

Z pamięci (z tomu „Pragnienie”, 1999)

Z pamięci wyłania się wąska ulica

- niech to będzie krtań tego wiersza

-i siwy, gęsty dym nad koksownią,

która jak wulkan rzucała iskry w niebo,

spłacając dług gwiazdom.

Moja ulica: dwie dumne stare panny

o wąskich wargach - przeżyły Syberię i Stalina;

młody aktor, łaknący sławy,

i profesor G., który stracił ramię w Powstaniu i nosił rękaw pusty jak żagiel.

Jeszcze nic nie wiem, nic się nie stało,

nie licząc wojny i zagłady Żydów.

W zimie szary śnieg leży na dachach

czujnie jak Indianin i boi się wiosny.

Nadchodzą wakacje, obrana pomarańcza.

Łakomy ksiądz połyka Ewangelię

w neogotyckim, czerwonym kościele;

o serce serc, Chrystus ma ranę w piersi.

Na szczęście po mszy można zjeść kremówki

i zapomnieć o łacińskiej męce.

W koszarach ćwiczą nowi rekruci,

jeden z moich kolegów gra na trąbce

jak Miles Davis, tylko lepiej.

Dziewczęta wychodzą na korso

w nakrochmalonych, szerokich spódnicach.

Ta brzydka ziemia, pocięta płytkimi,

czarnymi rzekami, pokryta bliznami

jak policzek niemieckiego studenta,

w dzień milczała, za to po nocach nuciła

piosenki w obu językach.

I my także żyliśmy w dwu narzeczach,

w wąskim żargonie zwykłości, zawiści

i w języku wielkiego marzenia.

W południe otwierało się łagodnie

oko obłoków, oko łez i światła.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze